Epoka średniowiecza jest dla nas, ludzi XXI wieku epoką raczej odległą. Od czasów mężnych rycerzy, wypraw krzyżowych i wyrzekających się wszelkich dóbr świętych dzieli nas kilka wieków różnego rodzaju transformacji, w wyniku których obecnie stwierdzić możemy, że wieki średnie i czasy, w których przyszło nam żyć charakteryzują zupełnie inne wzorce osobowe i moralne.
W mrocznym średniowieczu wartością zdecydowanie najwyższą była wiara, religia. Bezgranicznie wierzono w szczęśliwe życie już po śmierci i starano się uczynić wszystko, aby tylko zasłużyć sobie na nie pobożną egzystencją w świecie doczesnym. Religia była tak ważną częścią ludzkiego życia, że często nic innego nie mogło obok niej zaistnieć, ludzie ufali bowiem, że oprócz niej nic nie jest im do szczęścia konieczne. To głównie w średniowieczu spotykamy się z postaciami, które wyrzekają się wszelkich dóbr materialnych, a umartwiają swe ciało często dążąc nawet do publicznego upokorzenia samych siebie, aby dać dowód swej wiary.
Społeczeństwo początku XXI wieku nie charakteryzuje się ascezą. W pogoni za karierą, w ogromnym zapracowaniu i stresie często religię odstawia się „na później”, jest ona zaniedbywana, dla wielu ludzi przestaje być wartością nadrzędną. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dopiero po śmierci będziemy mogli być naprawdę szczęśliwi (oczywiście jeśli sobie na to zasłużymy), ale nie chcemy, aby nasz pobyt na Ziemi był nieciekawy, męczący, niewypełniony niczym, prócz nadziei na zbawienie i szczęście wieczne. Ważne jest dla nas, aby chwile spędzone na tym świecie były pełne zarówno dobrych uczynków i aktów wiary, jak i przyjemności.
W obecnych czasach nikt nie myśli nawet poważnie o rezygnacji z majątku, wspaniałych ubrań i przytulnego mieszkanka na rzecz tułaczek po świecie bez grosza przy duszy, na życie z jałmużny, nocowanie na zimnych posadzkach przed kościołami, by być dobrowolnie narażonym na choroby, głód i upokorzenia, jak to uczynił Św. Aleksy. Podziwiamy go za jego niezłomność, za silną wolę i to poświęcenie w imię wiary, lecz myślę, że sami nie bylibyśmy już do tego zdolni.
Godne omówienia jest także zagadnienie tolerancji chrześcijan wobec wyznawców innych religii. Można powiedzieć że w średniowieczu w ogóle taka nie istniała. Ludzi niewierzących w naszego Boga starano się za wszelką cenę nawrócić, nie zważano przy tym, co sądzą o tym oni sami. Gdy nie chcieli dobrowolnie poddać się chrystianizacji, zabijano ich w krwawych wojnach. Władcy chrześcijańscy krucjaty uważali za swój święty obowiązek wobec Kościoła, zabijano w imię Chrystusa, lecz wbrew jego przykazaniom.
Dziś natomiast rozumiemy, ze każdy człowiek ma prawo wyznawać taką religię, jaka mu odpowiada. Nie wtrącamy się do tego, nie chcemy na siłę wmówić mu, że to katolicka jest tą dobrą, a przede wszystkim nie zmuszamy do bycia jednym z jej wyznawców. Szanujemy ludzi, którzy są innej religii. Oczywiście nawet dziś wśród wiernych każdego wyznania znajdą się osoby, które dążenie do dominacji swojej religii poprzez zabijanie jej przeciwników uważają za najlepszy sposób. Są to jednak wyjątki, a ich zachowanie postrzegane jest szerzej jako fanatyzm, niebezpieczny zarówno dla innowierców, jak dla nich samych i ich wyznania. Co ciekawsze- papież uznał inne religie za równo cenne i gorąco przeprasza ich wyznawców za niedole, jakie wycierpieli ich przodkowie z powodu wypraw krzyżowych.
W dzisiejszym świecie nie ma już także miejsca dla rycerzy, a przynajmniej nie dla takich, z jakich słynie okres średniowiecza. Dzieje się tak dlatego, że dziś w przeciwieństwie do tamtych czasów wszystkie kwestie sporne próbuje się rozstrzygnąć na płaszczyźnie dyplomatycznej. Nikt nie chce dziś wojen, śmierci niewinnych ludzi i ogromnych zniszczeń, dlatego sięga się po nie naprawdę w ostateczności.
W średniowieczu natomiast wojna była codziennością. Władcy myśleli jedynie o rozszerzeniu granic swego mocarstwa, nie zważając na śmierć swych poddanych. Wszystkie niemal nieporozumienia w tych sprawach rozwiązywano siłą, przy użyciu swych armii, do których rekrutowano coraz to więcej młodych ludzi, a wszystko po to, by udowodnić swoją potęgę, wyższość nad innymi.
Ale rycerz średniowieczny oprócz tego, że zabijał i nie było to już dla niego niczym nadzwyczajnym, odznaczał się także szeregiem wspaniałych cech, których często brakuje nam, ludziom stojącym już niejako o stopień wyżej. Przede wszystkim był lojalny i ponad wszystko cenił sobie własny honor, jak np. Roland, który nie chciał dać dowodu swej słabości.
Dziś natomiast człowiek, który chce osiągnąć sukces, często musi wyzbyć się skrupułów, pozwolić się czasem skrytykować, musi umieć zwalczać swoje słabości, a nie ukrywać je poddając się im. Nierzadko także, aby zadbać o własne dobro zapomina o innych, o danym komuś słowie, nie jest lojalny wobec przyjaciół, lecz stara się wszystko zagarnąć dla siebie. Lojalność i honor to cechy, które teraz straciły nieco na wartości, a których tak bardzo zazdrościmy bohaterom średniowiecza.
Tak więc uważam, że mimo iż wspaniali rycerze, asceci i święci średniowiecza są przez nas podziwiani, to jednak ich świat, w którym działali i byli ideałami dla społeczeństwa tamtych czasów, znacznie różni się od naszego. Sądzę, że mimo wszystko daleko nam do bycia takimi, jacy oni byli. Kto wie, może kiedyś znów nadejdą chwile świetności ascezy i powszechnych wojen? Na pewno nie dzieje się to teraz, ale przecież wszystko nieustannie jest w biegu, zmienia się...