Wysoki Sądzie, Ławo Przysięgłych.
Jako obrońca Rodiona Romanicza Raskolnikowa jestem przeciwko wymierzaniu zbyt wysokiej kary i zapatrywanie się tylko i wyłącznie na popełnione czyny, zapominając o innych bardziej istotnych aspektach sprawy. Mój klient nie uchylił się od odpowiedzialności, samemu przyznając się do winy, przez co oczywiście linia obrony nie będzie opierała się na zaprzeczaniu oczywistym faktom.
Jednak fakt, że pan Raskolnikow przyznał się do winy należy z pewnością tłumaczyć jako okoliczność łagodzącą. Trzeba to wziąć pod uwagę, zwłaszcza, że Policja nie dysponowała żadnym materiałem dowodowym, a pan komisarz opierał się jedynie na swoich przeczuciach, co w żadnym wypadku nie mogłoby spowodować wymierzenia mu wyroku. Ten fakt pokazuje nam kim tak naprawdę jest oskarżony. To nie morderca, który z zimną krwią rachuje i nie odczuwa wyrzutów sumienia.
Kolejną ważną sprawą jest Wysoki Sądzie, dokładne prześledzenie wypadków w ów nieszczęśliwym dniu, kiedy zginęły panie Aldona Romanowna i jej siostra Lizawietta. Przede wszystkim pan Raskolnikow zaplanował tylko jedno zabójstwo. Zabójstwo na pani Lizawiettcie zostało popełnione w afekcie, co także należy rozumieć jako okoliczność łagodzącą. Chwilę później mój klient został postawiony w kolejnej dramatycznej sytuacji, kiedy to do drzwi mieszkania pani Aldony Romanowny dobijało się dwóch mężczyzn. Wówczas mógł się rozegrać dużo większy dramat, gdyby pan Raskolnikow postanowił ich zabić, a przecież miał taką możliwość. On jednak postanowił uciec, narażając się na większe ryzyko. Te sytuacje potwierdzają moją ww. opinię, że mój klient nie jest brutalnym mordercą.
Trzecia rzecz na jaką należy zwrócić uwagę to stan umysłu pana Raskolnikowa. Otóż jak wiemy w jego głowie od dawna zrodziło się przekonanie, że ludzie są podzieleni na dwie klasy. Nie próbuję udowodnić, że jest niepoczytalny, ale jedynie zwrócić uwagę na motyw. Nie były nim pieniądze, które stanowiły drugorzędną, albo nawet jeszcze mniejszą wartość. Udowodnił to pan Raskolnikow, ponieważ nie wiedział nawet ile zrabował z mieszkania pani Romanowny, ani ich nie wydawał. Pójdźmy dalej tropem motywu, skutkiem czego stały się te nieszczęśliwe wydarzenia. Mój klient chciał sprawdzić czy rzeczywiście jest tym „nadzwyczajnym”. Już sama koncepcja musi świadczyć, że pan Raskolnikow przeżywał poważne zachwiania emocjonalne. Jednak jak sam zeznał, upewnił się, że nie jest nim. W związku z tym możemy założyć, że podobnych eksperymentów już nigdy w przyszłości nie będzie próbował, niezależnie co sądzi dalej o swojej teorii.
W tym miejscu chciałbym, żebyśmy się zastanowili kim tak naprawdę jest Rodion Romanicz Raskolnikow? Przede wszystkim nie można patrzeć na człowieka przez pryzmat jednego czynu, jednego błędu. Mój klient niejednokrotnie w swoim młodym życiu udowadniał, że nieobce są mu wartości moralne. Przypomnijmy sobie co mówili świadkowie. Przypomnijmy sobie o tym jak pomógł Katarzynie Iwanownej, kiedy to zginął jej mąż, pan Marmieładow. Oddał jej wszystkie pieniądze, które miał, aby mogła wyrządzić godny pochówek, oraz pożegnalne przyjęcie. Sam ich nie miał, sam je potrzebował a jednak oddał. Dodajmy, że działo się to już po ów nieszczęśliwym wypadku, przez który jesteśmy dziś zgromadzeni w tej sali. Od innych świadków dowiedzieliśmy się też o jego reakcji gdy zobaczył pana Marmieładowa, po stratowaniu przez konie. Dodajmy do tego jeszcze zainteresowanie młodą dziewczyną, która pijana siedziała w parku, i która gdyby nie pomoc pana Raskolnikowa doznałaby prawdopodobnie jeszcze gorszych rzeczy. Nie można zapominać o przywiązaniu i miłości jaką darzy swoją rodzinę. Dołożył usilnych starań, żeby jego siostra nie wyszła za mąż, za pana Łużyna, argumentując, że poświęca się ona dla rodziny, popełniając w ten sposób wielki błąd. I jak się później miało okazać nie pomylił się w ocenie wybranka swojej siostry.
Te wszystkie argumenty, które przedstawiłem dowodzą nam niezbicie, jaka jest prawdziwa natura oskarżonego. Poza tym musimy pamiętać, że poddaje się on dobrowolnie karze, oczekując jej za popełnione czyny. Inaczej nie można Wysoki Sądzie uzasadnić, przyznania się do winy przez mojego klienta. Czy zatem w takiej sytuacji można go skazać na karę śmierci czego domaga się oskarżenie? Moim zdaniem nie. Jak już mówiłem, każdemu człowiekowi należy się druga szansa, a pan Raskolnikow jest jeszcze bardzo młody, ponieważ ma zaledwie dwadzieścia cztery lata. Idąc dalej tym tokiem rozumowania jestem pewien, że równie niesprawiedliwym wyrokiem byłaby kara dożywotniego więzienia. Ustalając wysokość kary musimy pamiętać, że mój klient nie stanowi żadnego zagrożenia dla społeczeństwa, po wypełnieniu wyroku, w przeciwieństwie do większości zabójców. Z tych powodów obrona proponuje jedyną w tym wypadku słuszną karę, czyli 5 lat na przymusowych robotach. Świadomie proponując karę robót uważamy, że będzie ona lepsza w wypadku pana Raskolnikowa, ponieważ nie da czasu na zadręczanie się, a jedynie okazję do odpokutowania za popełnione winy. Wysoki Sądzie obrona jest pewna, że wyrok będzie sprawiedliwy, a kara racjonalna.