Obudziłam się ze świadomością, że już za miesiąc odbędzie sie mój ślub. Będzie to najwspanialszy dzień w naszym życiu. Mam na imię Julka jestem wysoką, szczuplutką, brunetką o zielonych oczach. Mam dwadzieścia cztery lata. Mój narzeczony ma dwadzieścia siedem lat, jest wysportowanym, szczupłym brunetem i ślicznych brązowych oczach. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w szkole. Moja pierwsza klasa technikum ekonomicznego, Marcin był w czwartej klasie. Szczerze na początku nikt nie przypuszczał że w ogóle się zapoznamy. Nawet go nie zauważałam przez pierwszy semestr. Dopiero na występie bożonarodzeniowym koleżanka mi go pokazała, że jej się bardzo podoba. Fakt mój wzrok przykuł bardzo, ale w tamtych czasach chłopaki nie byli dla mnie, dla mnie liczyła się nauka. Pamiętam jak rozmawiałam z Damianem jak się później okazało przyjacielem Marcina. Tak naprawdę z Damianem złapałam dobry kontakt od samego początku mojej przygody ze szkołą i zespołem muzycznym. Marcin podszedł do Damiana a Damian mnie mu przedstawił. Poznaliśmy się, pogadaliśmy, ale bez większych fajerwerków. Wracając do domu na święta jechałam w wyśmienitym humorze. Byłam tak zadowolona jak nigdy. W domu wieczorkiem ze szklaneczką kakała, pod kocykiem wzięłam laptopa. Weszłam na fejsa, polajkowałam zdjęcia dodane przez znajomych, zauważyłam, że mam jakie zaproszenie do grona znajomych. Był to właśnie Marcin. Dodałam oczywiście pomyślałam czemu nie. Od razu ukazała się wiadomość od Marcina. Nie wiem czemu, ale ucieszyłam. Pisaliśmy naprawdę długo o mojej przygodzie z wyborem szkoły, czemu tak daleko od domu. Naprawdę złapaliśmy świetny pomysł. Pisaliśmy prawie codziennie, stał się dla mnie naprawdę kimś ważnym. Kiedy po przerwie wróciliśmy do szkoły zaczęliśmy rozmawiać, wychodzić na spacery, czuliśmy się świetnie w swoim towarzystwie. Marcin zaproponował spacer tylko jakoś poważnie to brzmiało. Od samego początku był jakiś dziwny, zestresowany. Nie wiedziałam co się dzieje. było już dość ciemno. Weszliśmy na nasz mostek w pewnym momencie Marcin kazał mi się zatrzymać i spojrzeć na dół. Ku mojemu zdziwieniu w dole na łące ukazał się napis ułożony ze świeczek: "Kocham Cię Julka " z wrażenia zaniemówiłam. Marcin krążył w koło aż staną za mną i szepną mi do ucha :"Kocham ". Odwróciłam się i wyjąknęłam: "ja też ". Był to najwspanialszy dzień w moim życiu. Wtuliłam się w mojego skarba i ruszyliśmy wtuleni w siebie do mojego mieszkania. Tak właśnie się to stało. Jesteśmy już ze sobą osiem lat. I właśnie za miesiąc będzie drugi najwspanialszy dzień w moim życiu. Ten miesiąc minął bardzo szybko. Właśnie leżę sama w łóżeczku w dzień mojego ślubu. Nie czuję w ogóle stresu. Za ścianą słyszę moich rodziców, siostry, kuzynki kuzynów całą moją rodzinę. Zaraz zjawiła sie u mnie mamusia ze śniadankiem zjadłam, ubrałam się i pojechałam z moją druhną do fryzjera a potem kosmetyczki. Byłam szczęśliwa. Wróciłam do domu. Zaczęłam się szykować. Miałam bardzo dużą sukienkę w stylu Kopciuszka. Wyglądałam prześlicznie. Postanowiliśmy, że tradycyjnie Marcin przyjedzie do mojego mieszkania, tutaj odbędzie się błogosławieństwo i razem ruszymy do Kościoła tak też się stało. Błogosławieństwo minęło emocjonująco, ale byłam szczęśliwa, że niedługo powiemy sobie z Marcinem tak. Ruszyliśmy do Kościoła. Jadąc opowiadaliśmy sobie ze świadkami przeróżne historyjki, żeby tylko na spokojnie dojechać. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy do księdza podpisać różne dokumenty. Ksiądz Antoni jest proboszczem tego osiedla, a ksiądz Jerzy jest proboszczem mojej parafii. Byłam bardzo zadowolona, że mój ksiądz też jest na moim ślubie. Wszystko mijało bardzo dobrze. Nadeszła przysięga z uśmiechem wypowiedzieliśmy sobie słowa przysięgi i od tej chwili byliśmy, mężem i żoną. Po wyjściu z Kościoła był czas na życzenia i prezenty a potem udaliśmy się na przyjęcie weselne. Pierwszy taniec wyszedł nam wyśmienicie, gdyż długo do niego ćwiczyliśmy. Tańczyliśmy na początku walca, a potem roc an rol’a. Wszystkim bardzo się podobało. Zjedliśmy obiad i przed nami cała noc zabawy na własnym weselu byłam bardzo szczęśliwa. Teraz kiedy obchodzimy dwudziestą piątą rocznice ślubu jesteśmy tak samo szczęśliwi jak wtedy.