Ignacy Krasicki, nazywany „księciem poetów polskich”, był jednym w pierwszych organizatorów życia kulturalnego. Brał udział w tworzeniu sceny narodowej oraz należał do najaktywniejszych publicystów "Monitora". Publicysta ten pisał wiersze liryczne, bajki, poematy heroikomiczne, satyry, listy poetyckie i komedie. Większość jego utworów miała na celu nauczać poprzez zabawę np. w bajkach postacie, wydarzenia czy sytuacje są alegorią, czyli poza sensem dosłownym mają znaczenie szersze oraz uniwersalne. Krytykuje on w utworach ludzkie ułomności, ale też uczy właściwego postępowania. Posługiwał się on satyrą, aby ośmieszyć i skrytykować wady społeczeństwa. Jednakże nie chciał tylko szydzić z ludzi, lecz także ich pouczać. Podobnie jak bajka posiadała wartości dydaktyczno-moralizatorskie. Satyra "Do Króla" została tak skonstruowana, że w pierwszej chwili wydaje się, że jest naganą skierowaną do króla - Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Podmiotem w utworze jest typowy szlachcic – Sarmata, który stawia królowi pięć podstawowych, absurdalnych zarzutów, które tak naprawdę są jego zaletami. Pierwszym z nich jest to, że Stanisław August nie pochodził z królewskiego rodu, lecz podobnie jak inni, był szlachcicem: „Jesteś królem, a czemu nie królewskim synem? (….) Jesteś królem, a byłeś przedtem mości panem; To grzech niedopuszczony.” Wytyka mu pochodzenie zadając pytania retoryczne, poprzez które przedstawia własne zasługi. Uważa, że mogłyby one jego uczynić monarchą w Polsce. Odnosi się do tradycji sarmackiej i idei mesjanizmu, a także do historii pierwszych Piastów, którzy zasiedli na polskim tronie. Narrator zarzuca S.A. Poniatowskiemu, że ten nie pochodzi z rodu królewskiego, ale ze stanu szlacheckiego. Jest wykształcony, ale ze względu na rodowód nie potrafi rządzić w kraju.
Drugą wadą jest fakt, że jest Polakiem: „Zawżdy to lepiej, kiedy cudzy rządził (…) Źle to więc, żeś jest Polak; źle żeś nie przychodzień”. Poprzednich władców elekcyjnych łączyło obce pochodzenie, tylko dwóch z nich było Polakami.
Poważną przeszkodą w sprawowaniu władzy jest także młody wiek króla. Według szlachty, stawiającej królowi ten trzeci zarzut, sędziwy wiek monarchy jest gwarancją mądrych, sprawiedliwych rządów. Sądzą, że to w siwych włosach tkwi talent, siwej brodzie - doskonałość, a w zmarszczkach - rozum. „(…) oto młody jeszcze. Pięknież to, gdy na tronie sędziwość się mieści…”. Młodość wiąże się z brakiem doświadczenia. Podmiot uważa, że wręcz nie przystoi władcy państwa brak siwizny i zmarszczek na czole.
Sarmaci uważają także, że władca ten jest zbyt ludzki, wyrozumiały, łagodny, dobry, znosi upokorzenia i cierpienie oraz ceni sobie przyjaźń. Szlachta uważała, że monarcha powinien stosować „prawo pięści”, a tym samym siać strach i żądać szacunku od poddanych: „Chcesz, aby cię kochali? Niech się raczej boją. Cóżeś uzyskał dobrocią, łagodnością swoją?”.
Ostatnim, piątym zarzutem, jest dogłębne wykształcenie króla, dbałość o rozwój nauki, jego mecenat na polu kultury i sztuki: „Księgi lubisz i w ludziach kochasz uczonych. I to źle. Porzuć mędrków zabałamuconych”.
Ta klasyczna satyra dedykacyjna, której adresatem jest król, jest pozornie sprzeczna z tym gatunkiem, ponieważ zarzuty adresowane do króla są tak bezsensowne i niemądre, że kompromitują i ośmieszają ich autorów, czyli konserwatywną, sarmacką szlachtę. Wszystkie wymienione wady trzeba odczytać jako zalety monarchy. Uważne przeczytanie utworu doprowadza czytelnika do wniosku, że satyra ta ma cechy panegiryku, czyli tekstu wychwalającego osobę czy wydarzenie, a w tym przypadku króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Uderza ona w magnacką i szlachetną megalomanię, pyszałkowatość, głupotę i brak zainteresowania losami państwa.Utwór ten jest napisany z niezwykłą swadą, czyli umiejętnie i interesująco dla odbiorcy, językiem jasnym, prostym i swobodnym.
„Książę poetów polskich” stosuje delikatną ironię, ośmieszył polską szlachtę, która stawiała królowi bezsensowne zarzuty dotyczące jego młodego wieku, szlacheckiego i polskiego pochodzenia, wykształcenia oraz łagodnego sposobu rządzenia. Poprzez absurdalność wszystkich zarzutów odsłonięta zostaje głupota, ograniczenie horyzontów myślowych oraz przywiązanie do tradycji XVIII wiecznej szlachty, a stawiane przez nią pseudozarzuty, będące w rzeczywistości zaletami króla, czynią z satyry panegiryk na jego cześć. Pozornie krytykując króla poeta obnaża wady polskich szlachciców Sarmatów, uwydatniając ich pychę, zarozumialstwo, brak troski o naród czy zbyt wysokie, niczym nieuzasadnione mniemanie o sobie. W ten sposób nie król, lecz polska szlachta została wyszydzona za swą ciemnotę, konserwatyzm oraz brak odpowiedniego myślenia politycznego. Miała ona, bowiem zrozumieć swoje niegodne postępowanie poprzez tą satyrę.