Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Czy naprawdę zawsze chcemy wracać do naszego rodzinnego domu? Co sprawia, że tylko tam czujemy się najpewniej i najlepiej? Postaram się tego dowieść na podstawie kilku argumentów zarówno z literatury jak i moich własnych doświadczeń.
Zacznę od Stasia i Nel z "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza. Odkąd dzieci zostały uprowadzone, cały czas myślały nad tym, jak powrócić do domu. Tęskniły za ojcami, za tym co musieli zostawić. Pomimo trudnych przeszkód, zdołali powrócić do domu. Na ich przykładzie widać, że mimo iż mieli chwile radości, odkrywali nowe miejsca, poznawali nowych ludzi, cały czas pragnęli powrotu do domu.
Również Adam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" wyraża swoją tęsknotę za domem - Ojczyzną. Utratę ojczyzny porównuje do utraty zdrowia, choroby. Wspomina tam piękno swojego ojczystego kraju, do którego nie może wrócić. Oto, co na ten temat mówi: "Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił" i "Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych [...]"
Ja sam też doświadczyłem tego uczucia - tęsknoty za moim domem, za Żędowicami. Chociaż korzystałem z wielu atrakcji w Niemczech, razem z moim kuzynem, wujkiem i ciocią, chociaż cieszyłem się ze zwiedzania jednego z największych miast Europy, i tak chciałem wracać do domu. Żadne zabytki, galerie i atrakcje londynu, nie zastąpią mi i jak sądzę również innym, rodzinnego ciepła, przyjaciół i miejsc, do których zawsze chętnie wracamy.
Uważam więc, że jak najbardziej należy podrżować, poznawać inne kraje i kultury, ale to nasz rodzinny dom jest naszym prawdziwym miejscem na Ziemi. To tam uczyliśmy się mówić i chodzić. Tam wszystko się zaczęło. Reasumując, obojętnie gdzie bym się nie znalazł, zawsze będę twierdził, że "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej".