Całe życie człowieka składa się z wyborów. Czas spędzony tu, na ziemi nie jest dla niego łatwy. Musi podejmować decyzje dotyczące swojego życia. Decyzje, od których zależy jego przyszłość. Ponadto musi być przygotowany na cierpienie, które może na niego spaść w każdym momencie. Nigdy nie może czuć się w pełni bezpiecznie. Nawet, jeśli kocha Boga i żyje zgodnie z Jego zasadami. Spoglądając wstecz, możemy łatwo stwierdzić, że życie człowieka jedynie przez chwilę było spokojne i beztroskie – w chwili, gdy Adam i Ewa byli w Raju. Ponieważ jednak złamali zakaz Boga, Ten zesłał ich na ziemię mówiąc: „Przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie! W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego. Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz.”. (Rdz 3,17-20). Od tej pory życie człowieka to nieustanne balansowanie na granicy szczęścia i cierpienia, wybory pomiędzy dobrem i złem, oraz próba walki ze swym przeznaczeniem. Źródłem, które może, a w zasadzie powinno być pomocne, jest Biblia, która daje nam wiele przykładów radzenia sobie z problemami i niejednokrotnie wskazuje nam właściwą drogę. W końcu nie bez powodu jest uważana, za najważniejszą Księgę ludzkości...
Podstawowym problemem człowieka jest ciągła wędrówka. Niejako w jego naturze zapisane jest coś, co każe mu nieustannie wędrować. Cały czas stara się on dotrzeć do Boga, więc pielgrzymuje i szuka Go. W Biblii motyw wędrówki to historia podróży ludu izraelskiego do ziemi obiecanej. Trwała ona aż 40 lat, a przewodził jej Mojżesz. Aż ciężko sobie wyobrazić, jak mocna musiała być wiara w Boga, aby przez 40 lat wędrować, cały czas z ogromną ufnością... Według słów świętego Pawła: „jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana”.
Topos ten można także traktować jako ciągłą wędrówkę w poszukiwaniu ostatecznego sensu istnienia, szukania swego miejsca na ziemi. Cóż z tego, że nasz pobyt na ziemi jest chwilowy? Mimo to każdy chce, aby był przeżyty jak najlepiej.
Motyw wędrówki jest bardzo chętnie wykorzystywany przez wielu późniejszych literatów. Przykładem może być bohaterka książki pt. „Ono” Doroty Terakowskiej. Ewa, dziewczyna, która przypadkowo zaszła w ciążę, wędruje po całej Polsce, szukając ojca dziecka oraz starając się zrozumieć otaczający ją świat. Ma przemyślenia na temat każderzeczy, którą napotyka. Każde zdarzenie ma dla niej wartość symboliczną. Nie załamała się, nie poddała. Chciała zrobić cos dla siebie i swego dziecka. Podjęła wyzwanie i tym samym wypełniła motyw swojej wędrówki.
Kolejny przykład wędrówki w poszukiwaniu „tego czegoś” to książka autorstwa Paulo Coelho pt. „Alchemik”. Jej bohater - Santiago decyduje się na porzucenie swego dotychczasowego zajęcia – pasterstwa – na rzecz odnalezienia „swej własnej legendy”. Decyduje się na ten krok po analizie snu przez cygankę oraz po rozmowie ze staruszkiem, który przedstawił mu się jako Król miasta Salem. Santiago nie bał się zaryzykować, gdyż przeczuwał, że to, co odnajdzie u kresu swej podróży, będzie jedną z najważniejszych rzeczy w jego życiu. Wytrwale zmierzał do celu, chociaż tak naprawdę nie wiedział, czym on tak naprawdę jest ani gdzie się znajduje...
Kolejny problem to oczywiście cierpienie. Każdy człowiek uważa, że jeśli żyje zgodnie z zasadami Boga, to nie spotkają go cierpienia i będzie mógł do końca swych dni żyć w szczęściu i dostatku. Biblia jednak zdecydowanie przeczy takiemu rozumowaniu. Neguje je poprzez księgę Hioba – opowieść o człowieku pełnym szacunku do Boga, nie grzeszącym, a na którego pomimo to zostało zesłanych wiele nieszczęść. Utwierdza to nas w przekonaniu nie o tym, że człowiek bez grzechu jest bezpieczny, lecz o tym, że jeśli jest czysty, to cierpienia zostaną prędzej czy później z niego zdjęte. Nie można jednak uniknąć samego cierpienia, gdyż jest ono niejako wpisane w nasze życie i bez niego byłoby ono niepełne.
Mimo to literatura bardzo często jest miejscem wytaczania Bogu procesu o cierpienia człowieka. Jak napisał Leszek Kołakowski (najwybitniejszy żyjący filozof polski): „Prawie cała literatura, prawie cała poezja, prawie cała sztuka wyrosły z ludzkiego bólu.”
Ukazanie cierpienia w literaturze można podzielić na dwa rodzaje:
1) Cierpienie jest karą za grzechy lub błędy człowieka
2) Cierpienie nie jest spowodowane bezpośrednią winą człowieka
Przykładami ukazania cierpienia jako kary w literaturze mogą być utwory takie jak:
Opowieść biblijna o cierpieniu narodu izraelskiego. Doświadczał on ciężkich przeżyć w ramach kary za swą niewierność w przymierzu z Bogiem. Cierpienia miały na celu skłonić ludzi do nawrócenia. Nawiązał do tego Albert Camus w swej książce pt. „Dżuma”, gdzie można przeczytać o kazaniu jezuity, ojca Paleoux, który twierdzi, że dżuma jest karą za grzechy, a ludzie, których dopadła, zasłużyli na nią, jednakże wspominał też, że nawet ta plaga, która zabija, uszlachetnia i wskazuje drogę:
„Widzącym jasno umysłom ukazuje tylko doskonałe światło wieczności,
które kryje się w każdym cierpieniu.”
Również grecki tragik – Ajschylos napisał: „Cierpienie jest nauczycielem”. Inna nauka o cierpieniu znajdująca się w Biblii to Księga Koheleta, gdzie czytamy: „Człowiek zrodzony z niewiasty ma krótkie i bolesne życie”.
O cierpieniu wspomina także Michaił Bułhakow w swej książce „Mistrz i Małgorzata”. Odpowiedzialnością za zło i cierpienie obarcza w niej ludzi tchórzliwych – z powodu obawy o stanowisko Poncjusz Piłat wydał wyrok skazujący Joszuę, a mieszkańcy Moskwy ulegli znieprawiającemu systemowi.
Przykładem ukazania cierpienia niezawinionego jest przede wszystkim Biblijna Księga Hioba. Jej bohater był człowiekiem bogobojnym, nigdy nie bluźnił przeciw Bogu. Został on jednak poddany próbie. Szatan (za przyzwoleniem Boga) zesłał na niego wiele nieszczęść, wskutek których Hiob stracił majątek, dzieci, a sam został dotknięty trądem. Mimo to nie wyparł się Boga, a po pewnym czasie zostało mu to wynagrodzone. W jego historii bardzo dobitnie została ukazana prawda, że cierpienie to stała cecha ludzkiego bytu i nie jest ono zależne od przewinień czy zasług.
Podczas rozważania o cierpieniu można również wspomnieć myśl W. Tartakiewicza, która brzmi: „Tragiczne powikłania są po prostu właściwością świata, w którym żyjemy”. Uważam, że jest to najlepsze podsumowanie tych rozważań.
Każdy chyba człowiek zdaje sobie sprawę jak ważna w jego życiu jest miłość. I mowa zarówno o miłości dwojga ludzi, jak i, a może przede wszystkim bezgranicznej miłości do Boga. Aby się o tym przekonać wystarczy przeczytać tekst ze Starego Testamentu o nazwie „Pieśń nad pieśniami”. Utwór opowiada o uczuciu pełnym zmysłowości, szczęścia, można niemal wyczuć emocje, którymi darzą się... no właśnie kto? Można twierdzić, że tekst opowiada o miłości mężczyzny do kobiety, ale też może opowiadać o miłości człowieka do Boga, a nawet Boga do człowieka! Wymowa tego utworu jest więc uniwersalna. Jedno jednak pozostaje niezmienne: człowiek całe swe życie chce kochać i być kochanym. Jednakże zbyt często niestety zapomina o miłości do swego Stwórcy – bez której jego życie jest pozbawione bardzo istotnej części. Ludzie szukają w zamian innych rozrywek, które może i przez chwilę ich zaspokajają, lecz po kilku latach przychodzi refleksja, że czegoś jednak brakuje...
Zdarzają się również przypadki nieszczęśliwej miłości – jak u Romea i Julii ze sztuki Williama Shakespeare`a. Omawiając przypadek kochanków z rodów Montekich i Kapuletów bardzo łatwo nasuwa się myśl o nieuchronnym cierpieniu czyhającym na każdego człowieka. W literaturze występuje stosunkowo niewiele utworów opowiadających o uczuciu do Pana – w Piśmie Świętym są to przede wszystkim psalmy, które chwalą moc Boga i w których ludzie czasem wspominają o tym, jak uwielbiają Stwórcę.
W Biblii można przeczytać jeszcze Hymn o miłości autorstwa świętego Pawła. Nie opowiada on jednak o uczuciu dwojga, lecz wymienia cechy miłości, wynosi ją ponad wszystkie inne uczucie. Stawia ją nawet wyżej niż nadzieję i wiarę.
„Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość, te trzy:
z nich zaś największa jest miłość”
Niezwykle popularne jest ostatnio bycie wolontariuszem, kimś, kto bezpłatnie niesie pomoc potrzebującym. Wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy, że archetyp pomagającym innym wywodzi się przede wszystkim z Pisma Świętego. Przecież to Jezus pierwszy opowiedział zgromadzonemu wokół Niego ludowi przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który pomógł potrzebującemu, nic w zamian nie oczekując. Uratował kogoś, do kogo nie podszedł ani kapłan, ani Lewita. Trzeba być naprawdę dobrym człowiekiem, aby z własnej, nieprzymuszonej woli nieść pomoc innym, o nic w zamian nie prosząc. Przykładami takiej postawy w literaturze może być doktor Rieux z powieści Alberta Camus „Dżuma”, który to nie chciał uciekać z miasta, w którym panowała śmiercionośna choroba, lecz cały czas starał się uleczyć jak najwięcej ludzi. Był skrajnie wyczerpany, lecz nie przeszkadzało mu to w opatrywaniu ran, pocieszaniu i równocześnie poszukiwaniu najskuteczniejszego leku na dżumę.
Inny przykład to wiersz polskiej laureatki nagrody Nobla - Wisławy Szymborskiej pt. „Przypowieść”, w którym to bardzo wyraźny jest motyw postawy miłosiernego samarytanina. Wiersz opowiada o trzech rybakach, którzy odnajdują butelkę z wołaniem o pomoc. Pierwszy z nich wymiguje się słowami „Brakuje daty. Pewnie już za późno”, drugi mówi „I miejsce nie zostało oznaczone. Nawet ocean niewiadomo który”. Trzeci natomiast stwierdza „Ani za późno, ani za daleko. Wszędzie jest wyspa Tu”. Wiersz ten zatem namawia, aby nie rezygnować od razu i próbować udzielić pomocy tym, którzy tego potrzebują, a przede wszystkim upomina, żeby nie szukać fałszywych pretekstów tylko po to, aby oszczędzić sobie wysiłku.
Przytoczyć można jeszcze bohatera książki pt. „Lista Schindlera” autorstwa Thomasa Keneally, który ratuje od śmierci wielu ludzi, pomimo grożących mu niebezpieczeństw. Można z ulgą stwierdzić, że współcześnie nie brakuje ludzi, którzy pełnią rolę miłosiernego samarytanina. Taką osobą była choćby Matka Teresa z Kalkuty. A jak długo takie osoby będą chciały nieść pomoc, tak długo gatunek ludzki nie ulegnie całkowitemu zepsuciu.
Podsumowując, życie człowieka niesie ze sobą wiele nieodłącznych dylematów, którym musimy sprostać. Wypełniając jak najlepiej przykazania dajemy przykład wiary. Unikając powtarzania błędów stajemy się coraz lepsi, a naśladując dobrych, sami stajemy się wzorem do naśladowania. A im więcej będzie ludzi, którym zależy na tym, aby ich życie było jak najlepsze, tym lepsze będzie całe społeczeństwo. Nieobca jest przecież prawda „od szczegółu do ogółu”.
Jak można łatwo zauważyć, Biblia daje nam wiele wspaniałych wzorów do naśladowania. I uważam, że z całego serca sami powinniśmy się starać być jak najlepszymi. Tak, aby z dnia na dzień każdemu żyło się coraz lepiej. Nie powinniśmy pozwolić, aby zawładnął nami pesymizm taki, jaki przejawia się w Księdze Koheleta, gdzie wszystko podsumowywane jest jako „marność”, a człowiekowi cały czas wypomina się „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Przecież gdybyśmy żyli wg tych zasad gdzie podziałaby się radość życia? Po co człowiek by w ogóle istniał?
Myślę, że doskonałym podsumowaniem rozważań jest myśl z książki Josteina Gaardena „Dziewczyna z pomarańczami ”Przychodzimy na świat tylko jeden raz. Zostajemy wpuszczeni w tę wielką baśń. A potem.. pstryk i skończona bajka!”. Dlatego postarajmy się, aby nasza bajka była jak najpiękniejsza...