Wiersz Juliana Przybosia pt. "Gmachy" to wiersz, który posiada maksymalnie skondensowaną treść, dzięki metaforom w nim zawartym. Metafory użyte w tym wierszu skłaniają czytelnika do głębszego zastanowienia się nad tekstem.
Pierwsza metafora ("Poeta, wykrzyknik ulicy") nawiązuje do poety, jako do człowieka, który w swoich dziełach wypowiada się w imieniu "tłumu".
"... dwurząd bloków, rozłupany powietrzem. masy współzatrzymane, z których budowniczy uprowadził ruch: znieruchomiałe piętra. dachy, przerwane w skłonie..." Ten oto fragment można zinterpretować w taki sposób:
"Dwurząd bloków" = ulica (po jednej stronie rząd budynków i po drugiej stronie rząd budynków) Bloki zostały przedzielone ("rozłupane") powietrzem.
"... z których budowniczy uprowadził ruch..." - Gdyby zobaczyć budowę budynku w przyśpieszonym tempie, możaby było zobaczyć jak początkowo nie ma nic, a w efekcie końcowym stoi wielki gmach... a podczas tego przeglądu w przyśpieszonym tempie możemy dostrzec ile trzeba w to włożyć pracy - ile się wtedy dzieje... To właśnie stwarza wrażenie "ruchu". Po wybudowaniu budynku właśnie wtedy gdy został skończony przy nim już nie dzieje się nic. - zostaje z niego uprowadzony ruch.
"...mury wynikłe ściśle" - wybudowane bardzo precyzyjnie, z wielką dokłądnością aby budynek mógł stać i się nie zawalić.
"góry nałądowane trudem człowieczym: gmachy" - wielkie budynki, wierzowce, które sprawiają wrażenie gór. Przytoczona zostaje refleksja - ile trzeba włożyć w taką budowę trudu i wysiłku.
"pomysleć: każda cegła spoczywa na wyjętej dłoni" - autor ma na myśli, że budynki wybudowane z cegieł spoczywają na rękach budowniczych... (Podczas budowy - budowniczy kładzie cegłę na zbudowany dotychczas mur i wyjmuje spod niej rękę...) Jest to metafora, która została bardzo zgrabnie ujęta i jednocześnie sprowadza do refleksji.