„Życie nie jest tak kolorowe i cudowne jak może się wydawać, życie nie jest bajką”. Te słowa wypowiedział pewien pisarz gustujący w bajkach i opowieściach dla dzieci, może właśnie z tego powodu je pisał. Prawdopodobnie chciał przedstawić w swoich książkach dobre i pozytywne oblicze świata. Inaczej zaś zrobił Sofokles pisząc historyczną „Antygonę”. On spojrzał na świat bardziej pesymistycznie i dobrze pokazał to w swojej książce. Mamy w niej wielką tragedie rodzinną zaczynając od początku rodu. Autor podaje nam ojca zabitego przez syna, syna żeniącego się ze swoją matką, czwórkę dzieci, z których dwóch braci zabija się nawzajem, i wreszcie odważną i stanowczą córkę, która sprzeciwia się królowi i wkrótce popełnia samobójstwo. Ot historia jak w starym kinie, wszystko jest czarne albo białe, dobre lub złe. Sofokles zapomina o osobach pośrednich i przede wszystkim o tym, że nie wszystko źle się kończy. Jak dal mnie książka za jednolita, niewyraźna. Nie pozostawiał po sobie jakiegoś wielkiego piętna na mojej osobie. Spłynęła po mnie i nic po niej nie zostało. Zdecydowanie wolę bardziej optymistyczne i nowoczesne dzieła. Sofokles może i pisał wspaniałe książki i spektakle, ale były one doceniane w starożytnym świecie a nie w dobie komputerów i rozpowszechnionej techniki. W kilku latach p.n.e. ta historia by przeszła, sądzę, że w dzisiejszym świecie nie ma szans na wzbudzenie jakiś większych emocji. Życie się zmieniło i twórczość artystów także.