Geneza tragedii greckiej
Termin „tragedia” znaczy dosłownie „pieśń kozła” (gr. tragos - kozioł; ode – pieśń), a sama tragedia wywodzi się z kultu boga winnej latorośli, Dionizosa. W dni przypadające na święto patrona, rozhukany orszak maszerował ulicami miast, grając, śpiewając i tańcząc. Uczestnicy uroczystości śpiewali dytyramby (obrzędowe pieśni pochwalne). Śpiewał je chór w barwnym korowodzie tanecznym. Były to najczęściej wesołe piosenki, chociaż bywało, że pojawiały się motywy poważne. W ten właśnie sposób dytyramb z pieśni obrzędowej stał się utworem artystycznym, który zaczęto nazywać dramatem satyrowym, zwanym inaczej tragedią. Właśnie z chóru, któremu przewodził Koryfeusz, wyodrębnił się pierwszy aktor, a tragedia zawdzięcza to Tespisowi. W jego teatrze chór był najważniejszy, bo w swoich pieśniach informował o tym, co się dzieje poza oczyma widzów, oceniał, doradzał, przestrzegał. Należy pamiętać, że na scenie nie pokazywano rzeczy „strasznych”, o wszystkim informował chór. Dramatem scenicznym stała się tragedia dopiero wtedy, gdy aktor zaczął prowadzić dialog z Koryfeuszem (przewodnikiem chóru) oraz z samym chórem. To wtedy właśnie wprowadzono drugiego aktora, a autorem tego pomysłu był Ajschylos. Trzeciego aktora wprowadził na scenę Sofokles. Zapewne ciekawym jest fakt, że w teatrze greckim nie mogło występować na scenie więcej niż trzech aktorów. Role kobiece grali poprzebierani za kobiety mężczyźni, którzy, aby wydać się na scenie „okazalszymi”, nosili buty na koturnach. Mówiąc o wielkich tragikach greckich, nie sposób nie wspomnieć Eurypidesa i Arystofanesa.