Sukcesją w Polsce interesował się już Jan z Czarnkowa. Jan Dąbrowski w monografii na temat Elżbiety Łokietkówny zawarł hipotezę, że kwestia układu sukcesyjnego pojawiła się w 1335 roku. Ten sam autor w monografii Ludwika Węgierskiego pisze jednak, że pierwsze plany sukcesji pojawiły się w 1337 roku w Inowrocławiu, zaś układ zawarto w 1339 roku. Dąbrowski potem jednak wrócił do pierwotnej koncepcji. Do tego odnieśli się Oskar Halecki i Zdzisław Kaczmarczyk.
Jerzy Wyrozumski założył, że plany sukcesyjne powzięto w 1327 roku. Stanisław Szczur wysuwa swoje przypuszczenie, jakoby problem sukcesji wypłynął podczas przygotowań do sądu arbitrażowego z Zakonem Krzyżackim. Zakon domagał się od Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny zrzeczenia się praw do ziem spornych. Węgierskie prawa do tronu musiały być akceptowane, czego dowodem jest zawarty w 1338 układ pomiędzy Karolem morawskim a Królem Robertem dotyczący mariażu jego córki z synem władcy Węgier. Chociaż w Polskiej historiografii dokument poświadczający powyższy układ jest traktowany jako dowód na istnienie układów sukcesyjnych, to Stanisław Szczur sądzi inaczej. W aneksie do dokumentu Karol morawski miał zobowiązać się do udzielenia pomocy w ewentualnym objęciu tronu polskiego przez Karola Roberta. W dokumencie nie ma wzmianki o sukcesyjnych zobowiązaniach króla Polski. Powszechnie przyjmuje się, że pomocnym w ustaleniu daty układu sukcesyjnego może być dokument z 7 XII 1339 roku, wydany w Wyszehradzie przez rodzinę królewską, w którym zobowiązują się do przywilejów dla Krakowian. Stanisław Szczur twierdzi jednak, że taka interpretacja miałaby sens wtedy gdyby mieszkańcy Krakowa odegrali szczególną rolę w węgierskich zabiegach. Faktem jest jednak, że Andegawenowie starali się pozyskać zaufanie społeczeństwa. Jan z Czarnkowa podaje, że Małopolanie otrzymywali od Karola Roberta liczne podarki, natomiast w 1355 roku król Węgier nadał Polakom przywilej na eksport soli. Również Elżbieta Łokietkówna nadawała przywileje miastom w zamian za obietnice sukcesji jej wnuczek. Co ciekawe, aktywność Elżbiety osłabła po układach w Koszycach w 1374. Autor artykułu proponuje w podobnym kontekście rozpatrywać dokument z 1339 roku.
O układach sukcesyjnych znaleźć można jedynie kilka wzmianek w dokumentach Ludwika Węgierskiego. Jan z Czarnkowa wspomina o nich ogólnikowo. Miały być one dziełem małopolskich doradców Kazimierza. Przewidziano w nich sukcesję Ludwika. Mówią o nich też dwie późniejsze kroniki węgierskie: jedna oparta na ‘Gesta Ungarorum’ i ‘ Chronica Hungarorum’. W obu kronikach wzmianki o układzie sukcesyjnym znajdują się w dodatkach do rozdziału dotyczącego wojny Karola Roberta z wojewodą Bazardem. Drugi dodatek z ‘kroniki budzińskiej’ stał się źródłem informacji dla Jana Długosza. Długosz pisze, że w 1339 roku król Kazimierz zwołał w dzień św. Stanisława do Krakowa wiec. Po odrzuceniu kandydatur Piastów przyjęto kandydaturę Ludwika. Po wiecu król miał w lipcu 1339 zawrzeć układ sukcesyjny. Za podstawę tego układu przyjęto wzmiankę o wizycie księcia ruskiego w 1338 roku, co było podstawą teorii o wielkim zjeździe na Węgrzech 1338 roku, w którym miało brać udział wielu monarchów, podczas którego miało dojść do układów sukcesyjnych pomiędzy Jerzym II a Kazimierzem Wielkim, oraz Kazimierzem i Karolem Robertem. Układ pomiędzy księciem ruskim a królem Polski był ważny dla polskiej historiografii początku XX wieku. Szczególny nacisk na taką wersję wydarzeń kładli Oswald Balzer i Władysław Abraham, gdyż uważali, że rzekomy układ sukcesyjny między umożliwił Polsce ekspansję na Ruś.
Koncepcję tych dwóch badaczy rozwinął Henryk Paszkiewicz, który stwierdził, że układy wyszehradzkie zaowocowały współdziałaniem na Rusi w 1340 roku. Jerzy Wyrozumski dodaje do rozważań fakt, że Andegawenowie zyskali prawa do Rusi. Dalej w swoich rozważaniach idzie Aleksander Świeżowski, który zakłada, że w 1338 roku jako następcę na Rusi po Kazimierzu wyznaczono Ludwika. Natomiast August Ferenczak twierdzi, że dzięki układowi Jerzy II chciał wzmocnić swoją pozycję. Stanisław Szczur pisze jednak, że hipoteza o układach sukcesyjnych nie jest właściwa. Nie jest pewny co do poglądów badaczy, gdyż pomijają oni wizytę króla polskiego w lipcu 1339. Autor artykułu poddaje także w wątpliwość, czy księcia Lothlca można utożsamiać z Jerzym. Przywołuje tutaj zdanie Antoniego Prochaska oraz ukraińskiego biografa księcia Ruskiego, jakoby to nie książę ruski przybył na Węgry w 1338, a możnowładca. Stanisław Zakrzewski twierdzi, że był to Jak Lacta, natomiast Jan Tęgowski twierdzi, że mógł to być Włodzimierz, syn Daniela Mścisława, teść Lubarta, syna Giedymina. Kronika Budzińska wspomina o celu wizyty, zostaniu wasalem Karola. Stanisław Szczur dowodzi, że bardziej prawdopodobna jest wizyta Kazimierza. Jest ona wspomniana przez kolektora papieskiego Galharda z Carces. W świetle tego przekazu Kazimierz Wielki miał przybyć na Węgry w 1338. Nic nie wskazuje jednak na umowę sukcesyjną. Stanisław Szczur zastanawia się, czy chory władca Węgier byłby dobrym kandydatem na sukcesora. Wszelkie okoliczności wykazują, że Kazimierz nie myślał o sukcesji. Podobnie sytuacja Jerzego II nie dawała informacji o układach. Stanisław Szczur zaznacza, że to Karol Robert nalegał na sukcesję. Kazimierz Wielki nie był bezbronny. Nie musiał szukać poparcia przeciw Krzyżakom, gdyż sprzyjał mu Benedykt XII. Nie ma też podstaw by sądzić, że wyprawa Kazimierza na Ruś w 1340 roku była efektem układów sukcesyjnych. Świadczy o tym Rocznik Traski, w którym opisał on wyprawę jako najazd. Z kolei Jan z Czarnkowa stwierdza, że najazd był pomszczeniem szwagra. Dostrzegł to również Jan Victring. Podobnie sam król Kazimierz wymienia w liście do patriarchy Konstantynopola jako powód najazdu chęć zagarnięcia ziemi. Stanisław Szczur stwierdza też, że Kazimierz uzyskał poparcie Piastów. Kazimierz musiał liczyć się z prawami Andegawenów. Właśnie tutaj autor artykułu upatruje możliwość układów sukcesyjnych. Uważa on, że dowodem układ jest darowizna Rusi Polsce w 1350 roku.
Historycy uważają, że kolejnym etapem węgierskich starań był układ zawarty w Budzie w 1350 roku. Henryk Paszkiewicz stwierdza, że dokument był świadectwem Ludwika. Stanisław Szczur zgadza się z nim. Nadanie przez Ludwika Wielkiego Rusi Polsce było odpowiedzią na wyprawę Kazimierza. Reorientacja polityki polskiej na pokojowe stosunki oraz powierzenie Polsce chrystianizacji ziem wschodnich oznaczało spadek wpływów Węgier. Król Węgier udowadnia w nim swoje prawa do Rusi. Ponadto dokument wspomina o pierwszym układzie sukcesyjnym. Stanisław Szczur stwierdza, że dokument Ludwika jest aktem jednostronnym. Autor artykułu stwierdza, że odpowiedzią był wiec sulejowski. Stanisław Szczur popiera tą tezę faktem, że na wiec sulejowski przybyli przedstawiciele episkopatu, liczni urzędnicy i elity polityczne. Obecność wymienionych członków potwierdzają listy świadków na dwóch dokumentach wystawionych przez króla Polski. Stanisław Szczur podkreśla jednak, że nie wiemy jak zebrani w Sulejowie odnieśli się do dokumentu Ludwika. Autor tekstu wysuwa przypuszczenie, że od tego wiecu rozpoczął się trzeci etap starań andegaweńskich. Ludwik musiał zabiegać o poparcie elit. Okazją ku temu była wyprawa Kazimierza na Ruś w 1351. Kronika dubniecka relacjonuje, że choroba Kazimierza Wielkiego spowodowała, że Ludwik zażądał przysięgi wierności.
Według Stanisława Szczura datę aktu sukcesji należy umieścić między 1354 a 1355 rokiem po śmierci Stefana, brata Ludwika, a przed wydaniem przywileju w Budzie 24 stycznia 1355 roku. Nie możemy stwierdzić czy Kazimierz Wielki był wtedy w Budzie. Wiemy za to, że w styczniu 1355 roku przebywała tam polska delegacja. Dla Stanisława Szczura to jedyny taki znany przypadek. Potwierdza jednak jego tezę, iż od wiecu sulejowskiego to wielmożowie decydowali o następstwie tronu.