Główną postacią w powieści psychologicznej Fiodora Dostojewskiego pod tytułem „Zbrodnia i kara" był Rodion Romanowicz Raskolnikow - syn Pulcherii Aleksandrowny i brat Awdotii Romanowej - ubogi dwudziestotrzyletni były student prawa petersburskiego uniwersyte-tu.
Młodzieniec, który był na utrzymaniu także niezbyt zamożnej matki, porzucił naukę i nig-dzie nie pracował. Był mizernej postury, zaś z wyglądu bardzo przypominał swoją siostrę, Dunię. Z braku środków materialnych „(…) odziany był tak licho, że niejeden, nawet otrzaskany z biedą, w dzień krępowałby się wyjść na ulicę w takich łachmanach (…)"1. Kapelusz nosił „(…) wysoki, okrągły, ziemmermanowski, ale znoszony do szczętu, wyrudziały, w dziurach i plamach, bez ron-da, szkaradnie zgnieciony z jednego boku (…)".2 Nie miał własnego domu, zaś pokój, w którym mieszkał, „(…) była to maluteńka klitka, jakie sześć kroków długa, żałośnie wyglądająca ze swoją żółtawą, zakurzoną, podlepianą tapetą, a tak niska, że człowiek choć trochę słuszniejszy czuł się tu nieswojo (…). Umeblowanie było odpowiednie: trzy stare, koślawe krzesła, zabejco-wany stół, na którym leżało kilka zeszytów i książek – gruba warstwa kurzu świadczyła, że od dawna nie dotykała ich niczyja ręka – wreszcie pokraczna, duża sofa, zajmująca bez mała całą ścianę (…) obdarta i zastępująca Raskolnikowi łóżko. Często sypiał na niej w ubraniu, bez prze-ścieradła, okrywając się starym, zniszczonym płaszczem studenckim, z głową na jednej małej po-duszeczce, pod którą wtykał wszystką swoją bieliznę, czystą i brudną, aby mieć wyższe wezgło-wie. Przed sofą stał stoliczek (…)".3 Ogólnie rzecz biorąc, Rodia był człowiekiem niechlujnym, leniwym i nie dbającym o higienę osobistą.
Raskolnikow był wiecznie rozkojarzony i zamyślony. Wiele razy bywało tak, że wychodził z domu nie wiedząc po co, lub nie pamiętał, którą drogą wracał do domu. W swoim życiu zaufał tylko jednej osobie – Soni osiemnastoletniej dziewczynie, która chcąc utrzymać chorą na suchoty matkę i rodzeństwo – została prostytutką. Był dumnym samotnikiem – „(…) za pobytu w uniwer-sytecie z nikim prawie nie przestawał, stronił od wszystkich, nikogo nie odwiedzał, a u siebie przyjmował niechętnie. Toteż niebawem wszyscy się od niego odstrychnęli. Nie brał udział ani we wspólnych zebraniach, ani w rozmowach, zabawach, w niczym. Uczył się zażarcie nie szczę-dząc siebie – szanowano go za to, lecz nikt go nie lubił. Był bardzo ubogi, a przy tym odstręczają-co dumny, zamknięty w sobie: jakby miał coś do ukrywania. Niektórzy koledzy mieli wrażenie, że patrzy na nich wszystkich jak na dzieci, z wysoka, jakby ich wszystkich wyprzedził i w rozwoju, i w wiedzy, i w przekonaniach, toteż na ich przekonania i zainteresowania spogląda jak na coś niż-szego (…)".4 Bohater posiadał bardzo zmienne nastroje. Gdy pewnego dnia idąc ulicą zobaczył młodą, pijaną prostytutkę i mężczyznę, próbującego się do niej „dobrać", stanął w jej obronie prawie dopuszczając się rękoczynu, „(…) poszukał w kieszeni i jakimś cudem znalazł dwudziest-kę (…)"5 i wręczając ją spotkanemu wcześniej stróżowi prawa, kazał „(…) odstawić ją wedle ad-resu (…)". Mówił: „(…) – grunt (…) to żeby jej nie dać temu podelcowi! Gotów do reszty ją zbezcześcić. Widać na wylot, czego mu się zachciewa; patrzcie go, drania jednego: nie odcho-dzi! (…)".6 Lecz za chwilę krzyknął do policjanta: „(…) – Dajcie pokój! Co wam do tego? Zo-stawcie! Pal go licho, niech się zabawi – wskazał na eleganta. – Czy to wasz interes? (…)".7 Wy-nika z tego, że pomimo obojętności, Raskolnikow był bardzo wrażliwy na krzywdę. Już w dzie-ciństwie, kiedy to pewien pijak zabił w jego obecności starą klacz, bardzo to przeżył. Do pozy-tywnych cech zaliczać można także jego opiekuńczość - w szczególności w stosunku do matki, siostry i Soni, ale też, gdy jego przyjaciel Marmieładow wpadł pod konia, krzyczał przejęty: „(…) Prędzej doktora! Ja zapłacę, proszę – wyjął z kieszeni pieniądze. (…) –Tędy, tędy! Na schody trzeba go nieść głową naprzód. Zawróćcie… ot tak! Ja zapłacę, ja podziękuję – powtarzał gorącz-kowo (…)".8 Poza tym, Rodia „(…) za swego pobytu na uniwersytecie z ostatnich groszy poma-gał pewnemu koledze-studentowi, gruźlikowi i prawie go utrzymywał w ciągu jednego półrocza. Gdy zaś kolega umarł, (…) zajął się pozostałym przy życiu, starym i schorowanym ojcem zmarłe-go, (…) ulokował w końcu tego starego w lecznicy, a po jego śmierci sprawił mu pogrzeb (…)".9
Do negatywnych cech bohatera Dostojewskiego z pewnością zaliczymy chęć sprawdzenia, czy jest człowiekiem „silnym", zgodnie z teorią Nietschego, czyli popełnienie morderstwa na dwóch niewinnych kobietach. Jednym z głównych argumentów Raskolnikowa było stwierdzenie, które wyraził w artykule napisanym na pół roku przed popełnieniem morderstwa: „Człowiek nie-zwykły ma prawo (…), właściwie nie prawo urzędowe, tylko sam sobie w sumieniu może po-zwolić na przekroczenie (…) niektórych zapór, i to jedynie w razie gdy tego wymaga urzeczy-wistnienie jego idei (niekiedy zbawiennej dla całej ludzkości)"10. Co prawda jego morderstwo nie było aż tak doskonałe, ale miało jednak podtekst „pozytywny". Alonę Iwanową określał „jednostką wszawą", a także: „głupia, bezmyślna, nic niewarta, zła, chora baba, nikomu niepo-trzebna (…), szkodliwa (…), jutro i tak wyzionie ducha".11 W dialogu z oficerem, Rodion mówił: „(…) Zabij ją i weź jej pieniądze, z tym że następnie z ich pomocą poświęcisz się służbie dla całej ludzkości, dla dobra powszechnego: jak sądzisz, czy tysiące dobrych czynów nie zmażą jednej drobniuteńkiej zbrodni? (…)".12 „(…) Sto, tysiąc dobrych poczynań można by poprzeć i zreali-zować za pieniądze tej staruchy (…) setki, może tysiące ludzkich istnień dałoby się skierować na właściwą drogę; dziesiątki rodzin ocalić od nędzy, rozkładu, zguby, od rozpusty, od wenerycz-nych szpitali (…)".13. Raskolnikow był wyrachowany, sprytny i bardzo spostrzegawczy. Wiele razy chodził w błahych sprawach do swej przyszłej ofiary tylko po to, żeby wszystko zawczasu parokrotnie przećwiczyć. Jego uwadze nie uchowały się takie szczegóły jak na przykład w której kieszeni stara nosi klucze i, że jest wśród nich klucz od szkatułki, które stare kobiety trzymają najczęściej pod łóżkiem – wszystko potrafił przewidzieć. Planował nawet takie drobiazgi, jak mo-cowanie na siekierę pod płaszczem i umyślne zasupłanie sznurka w podarku dla Iwanowej, aby ta podczas rozwiązywania odwróciła na chwilę uwagę od niego. Gdy dokonał zbrodni nie było tak, jakby się tego spodziewał. Pomimo tego, że był odważny, jego słaba psychika dała mocno mu we znaki. Poważnie się rozchorował, miał wrażenie, że każdy przechodzień patrzy na niego jak na mordercę. „(…) Był przekonany, że to zaćmienie rozwagi i upadek woli ogarnia człowieka jak choroba, rozwija się stopniowo i osiąga swój punkt szczytowy na krótko przed dokonaniem zbrodni; trwa w niezmienionej postaci w samej chwili zbrodni i pewien czas po niej, zależnie od jednostki; po czym mija, jak mijają inne choroby (…)".14 Jednak Rodion nie potrafił żyć ze świa-domością zbrodni, która odsunęła go od ludzi. Popadł w ciężką chorobę. Ciągłe rozmowy o za-bójstwie lichwiarki i jej siostry, jakie prowadzili Zosimow i Razumichin w jego izbie, sprawiały Raskolnikowi wiele cierpień i pogłębiały jego depresję. Dusza jego stała się pusta. W tę pustą duszę wtargnęła Sonia Marmieładowa. Była ona przeciwnikiem ideowym Raskolnikowa, wciele-niem chrześcijańskiej mądrości. Nie gardziła nikim, nie osądzała nikogo, była ciągle w stanie winy wobec Boga i ludzi, cierpiała bez buntu i z ochotą przyjmowała każdą pogardę a nawet hań-bę. Na stypie po pogrzebie ojca Sonii, Rodion przyznał się jej do popełnienia zbrodni. Dziewczy-na skłoniła Raskolnikowa do przyznania się do winy, odprowadziła go do komisariatu i wręczyła krzyżyk. Sonia wierzyła w zbawienie pokornego grzesznika. Była przekonana, że gdy Rodion „przyjmie cierpienie", „weźmie swój krzyż na ramiona" – będzie zbawiony tu na ziemi. Chciała nauczyć swego ukochanego odczuwania radości w „wyrzeczenia się własnego ja". Według niej Rodion był udręczonym, nieszczęśliwym człowiekiem. Uzbrojona w pokorę i skruchę, zawzięcie walczyła z matematyczną „prawdą rozumu", lecz on był głęboko przeświadczony, że jego teoria jest bezwzględnie słuszna.
Na rozprawie Raskolnikowa uznano za człowieka chorego i skazano na osiem lat katorgi przez zesłanie na Syberię. Sonia udała się za nim. Dopiero po roku katorgi Rodion zrozumiał i docenił poświęcenie swej towarzyszki. Nastąpił u niego przełom duchowy. Czytał Ewangelię, dał sobie zawiesić krzyż na piersi i przepraszał matkę – ziemię. Uważał to wszystko za dziwne i bez-sensowne, ale poddał się, przyjął liturgiczne gesty. Ostatecznym objawem łaski był proroczy sen, po którym nastąpiło zmartwychwstanie moralne. Raskolnikow nie potrafił określić ani nazwać tego, co się z nim działo. Nagle ,zupełnie niezależnie od swej woli, opuścił „sferę rozumu" i czuł, że ponad wszystkie „prawdy rozumu" mądrzejsza jest „księga żywota". To dzięki prostej mądro-ści Soni, Raskolnikow moralnie dojrzewał, uczył się znosić katorgi, cierpienia, tolerować współ-więźniów i nie tracić nadziei. Bohater odzyskał wewnętrzną harmonię przebywając długą drogę i zdobywając doświadczenie moralne i filozoficzne.
Uważam, że Rodion Raskolnikow to pomimo wszystko postać pozytywna. Podziwiam go za odwagę, jaką trzeba posiadać, aby dokonać zbrodni oraz za troskliwość w stosunku do rodziny i przyjaciół. Nie rozumiem tylko, jak można posiadać tyle kontrowersyjnych cech…