Historia i kultura średniowiecznej Europy była uważana za dorobek ciemnych ludzi, nie doceniających dokonań swoich przodków. Jednak patrzenie na średniowiecze, przez pryzmat czasu, odkrywa przed nami prawdziwe piękno tej epoki.
Średniowiecze było areną ekspansji mieszczaństwa i kultury miejskiej prowadzącej do uformowania się sprawnych organizmów państwowych i narodowych. Rozdzierane sprzecznymi tendencjami, niemal we wszystkich dziedzinach życia, stało się okresem umocnienia duchowej jedności i wykrystalizowania uniwersalnej kultury bazującej na źródłach starożytności grecko-rzymskiej, zespolonych tradycją chrześcijańską.
Chrześcijaństwo miało instytucjonalne oparcie w Kościele, który stawał się potęgą nie tylko religijną, ale również kulturalną, ekonomiczną i polityczną, mającą ogromny wpływ na kształtowanie mentalności zbiorowej i kultury średniowiecznej. U podstaw religii znajdowała się powaga Pisma Świętego oraz tradycja Kościoła, inspirująca wprost zainteresowania teologiczne objawionymi prawdami wiary, a pośrednio mobilizująca również do badań stworzonej natury w postaci filozofii.
Tak więc ludzie średniowiecza w niepewnej sytuacji życiowej szukali bezpieczeństwa we wspólnocie duchowej, którą dawał Kościół. Przypominał on stale hasło „memento mori”, czyli pamiętaj o śmierci. Mogła ona bowiem zaskoczyć człowieka w najmniej oczekiwanym momencie. Panujące epidemie, zarazy i najazdy wrogów dziesiątkowały średniowieczne miasta, siejąc postrach i wielką rozpacz po stracie bliskich. Dlatego też coraz więcej ludzi zaczęło dostrzegać nietrwałość ludzkiej egzystencji. Dobra doczesne traktowali jako „marność nad marnościami”. Ciało uważane za siedlisko diabła, nie było warte szlachetnych odruchów. Kierowani spostrzeżeniem, iż skoro świat materialny jest zły, to należy skupić się na dotarciu do świata lepszego, duchowego - oddawali się ascezie.
Sposobem na wypędzenie szatana było biczowanie swojego ciała . Często można było spotkać procesje ludzi w ten sposób umartwiających swoje ciało. A zamożni rzucali swe majątki, by oddać się służbie Bogu.
Pierwszym takim wzorcem miłośnika Boga był św. Aleksy – człowiek, który wyzbył się wszystkich uciech i wygód życia na rzecz umartwiania ciała i modlitwy. Wszystkie cierpienia znosił w pokorze, by pobożnością osiągnąć szczęście wieczne.
Będąc synem zamożnej rzymskiej arystokracji opływał w dobrobycie. Jednak nie takie bogactwo miało dla Aleksego znaczenie, lecz inne – duchowe. W dniu swojego ślubu postanowił opuścić rodzinne strony, aby wieść życie pustelnika. Trafił do jakiegoś miasta, gdzie rozdał potrzebującym swój majątek, a sam położył się pod drzwiami kościoła i modlił do Boga. Mimo iż unikał rozgłosu, jego oddanie Bogu zostało naznaczone pasmem cudów i już za życia został okrzyknięty świętym. Sława zmusiło do opuszczenia tego miasta. Postanowił resztę życia spędzić w rodzinnym domu, nie odstępując przy tym od ascetycznego stylu życia. Bliscy dowiedzieli się o losach swojego „zaginionego” dopiero po jego śmierci. Aleksy zostawił list, w którym opisywał swoje koleje losu. List ten był dowodem jego świętości. Niesamowita moc, jaką posiadał pozwalała na uzdrawianie wielu ciężko chorych, którzy dotykając ciała zmarłego – zdrowieli.
W dobie średniowiecza postać św. Aleksego uważana była za wzór do naśladowania, lecz patrząc na to z perspektywy dnia dzisiejszego, nie jest wcale taka idealna. Św. Aleksy naraża przecież na okrutne cierpienia swoją rodzinę, a w szczególności żonę, która mogła się poczuć niekochana i oszukana. Na pewno powinno się oceniać bohatera według jego współczesności i dlatego postać św. Aleksego jest jak najbardziej pozytywna, ale dzisiaj można by powiedzieć, że nie korzystanie z życia, jakie nam ofiarował Stwórca jest równie niegodziwe jak oddawanie się rozpuście. Arystoteles powiedziałby zapewne, abyśmy nie popadali w skrajności.
Innym przykładem ascety był św. Szymon Słupnik, który spędził 27 lat mieszkając w celi umieszczonej na 15 metrowym słupie. Niektórzy postrzegają taką postawę za szaleństwo, ale gdy spojrzymy na to pod kątem przeznaczenia i jego roli w życiu średniowiecznego człowieka, postępowanie św. Szymona może wydać się racjonalne. Sam Stanisław Grochowiak (autor wiersza o św. Szymonie) prezentuje marność ludzkiego żywota: dziewczyna zostaje skazana na gnój, chłopak na stryczek. To jeszcze jedna z oznak na to, jak niewiele od nas w życiu zależy i nikt nie uniknie śmierci. Jednak asceza nie była jedynym wyrazem miłość do Boga.
Ojcowie Kościoła byli wybitnymi pisarzami religijnymi, którzy łączyli głębię refleksji religijno-filozoficznej ze świętością życia. Najwybitniejszym z nich był św. Augustyn z Tgasty - biskup Hippony. Jest on postacią o tyle ciekawą , iż jego droga do świętości i oddanie się Bogu było zbawieniem własnej duszy. Uprawiał on teologię, czyli taką dziedzinę wiedzy, która polega na systematycznym badaniu treści objawienia chrześcijańskiego. Przedmiotem tej nauki jest Bóg i relacja człowieka z Nim. Dzięki Bogu, św. Augustyn odkrywał prawdę i tworzył systemy filozoficzne. Dla niego życie człowieka pozbawione łaski jest jedynie drogą „od upadku do upadku”. Słynna myśl Augustyna „ uwierz abyś zrozumiał, zrozum abyś uwierzył” obrazowała jak silne relacje łączą świat boski ze światem ziemskim. Bóg był jego nauczycielem, a poprzez swe nauki dowodził istnienia jego i wszystkiego na tym świecie.
W przeciwieństwie do ascetów, św. Augustyn wprowadził znamienne zróżnicowanie między tym, z czego się tylko korzysta, a tym, czym można się napawać tylko dla przyjemności. Twierdził, iż chrześcijanie powinni korzystać z dóbr doczesnych w taki sposób, aby nie cieszyć się nimi jako ostatecznymi przedmiotami ich miłości.
Jako biskup Hippony zorganizował wspólnotę duchowieństwa wzorowaną na zasadach życia pierwszych chrześcijan, takich jak braterstwo i dzielenie się dobrami. Jednak dopiero po jego śmierci powstała reguła rządząca dwoma nurtami zakonnymi: kanonicznym i eremickim.
Borykał się tak jak każdy człowiek. Przechodził od jednej nauki do drugiej, szukając prawdy w samym sobie. Żył pomiędzy trwogą a nadzieją, między zwierzętami na ziemi a aniołami w niebie. Według mnie jest bardzo pozytywną postacią nawet w dzisiejszych czasach, ponieważ próbował poprzeć swoje poglądy własnymi dowodami, a nie ślepą wiarą nie szanującą życia na ziemi. Wiedział, że czasami Bóg prowadzi nas błędnymi ścieżkami, żebyśmy docenili tę właściwą. Właśnie tę mądrość doceniam najbardziej.
Innym znakomitym myślicielem okresu średniowiecza był św. Tomasz z Akwinu. Opracował on ogromny system filozoficzno-teologiczny, nazywany od jego imienia tomizmem.
W swojej doktrynie wykorzystał twórczo dorobek ojców Kościoła i filozofów pogańskich. Przede wszystkim przyswoił kulturze chrześcijańskiej naukę Arystotelesa. Przedstawił ją w formie, która nie naruszała zasad prawowierności, chociaż pogodzenie pojęć i koncepcji arystotelesowskich z dogmatami wiary było zadaniem niezwykle trudnym i delikatnym. Niektórzy współcześni krytykowali Tomasza za to, że „dolewa wody do wina teologii”. Jednak Tomasz w ramach riposty mówił, iż w ten sposób „przemienia wodę filozofów w wino”, odwołując się do cudu, jakiego kiedyś dokonał Jezus podczas uczty weselnej w Kanie Galilejskiej. Opierając się na myślach ojców Kościoła wierzył w poznawcze umiejętności rozumu. Według niego prawidłowości odkrywane przez naukowca i prawdy wiary nie mogą się z sobą kłosić, a jedynie uzupełniać, gdyż źródło ich pochodzenia jest to samo – Bóg. Chcąc dotrzeć do innowierców i ateistów posługiwał się argumentami czysto filozoficznymi, wiedząc, że jako racjonalne, mają moc przekonywania. Uważał, że ludzki intelekt działa sprawnie dzięki łasce udzielonej przez Boga i dlatego teologia stanowi bezwzględnie wyższy poziom poznania. Jest dopełnieniem filozofii, gdyż to ona właśnie prowadzi człowieka do zdobycia prawdziwej mądrości.
Św. Tomasz posuwając się coraz dalej w swej nauce, stworzył 5 dowodów na istnienie Boga i drabinę bytów, co na pewno dodało mu wiarygodności. Jeden z nich przedstawiał Go jako motor napędzający wszystko inne, bo przecież „wszystko, co się porusza, przez co innego jest poruszane. ”Głosząc, iż będąc stworzeniem Boga, człowiek musi posiadać w Nim swój ostateczny cel, Tomasz był jednym z najwybitniejszych umysłów swojej epoki.
Kolejnym świętym, który bardzo się zasłużył chrześcijaństwu, był św. Benedykt z Nursji. Zgorszony zepsuciem upadającego Rzymu uciekł, by prowadzić pustelniczy żywot. Po trzech latach podążył na górę Monte Cassino, gdzie stworzył najstarszy zakon męski i żeński w Kościele katolickim. Tam też opracował regułę opartą na zasadzie „ora et labora” (módl się i pracuj), która nakazywała zakonnikom całkowite odsunięcie się od świata w obranym klasztorze, bezwzględne posłuszeństwo przełożonym, rezygnację z własności prywatnej, pracę fizyczną i umysłową. Na podstawie tej regu ły powstało później wiele innych klasztorów, którym spokojna służba Bogu w modlitwie i pracy bardziej pasowała od ascetycznego umartwiania się na ciałem. Mnisi benedyktyńscy stanowili kulturalną i naukową elitę średniowiecznego społeczeństwa. Zacisze klasztoru dawało możliwość prowadzenia wnikliwych studiów nad teologią, filozofią i etyką. Ze swymi zasługami w dziedzinie piśmiennictwa, muzyki, inżynierii, szkolnictwa i rzemiosła są uważani za twórców zachodniej cywilizacji. Szlachetność i charakter ich pracy najlepiej oddają słowa Kasjodora: „cóż za szczęśliwe zajęcie, jak szczytny to trud, ręką głosić kazania ludowi, palcami języki otwierać i wśród ciszy zbawienie śmiertelnikom rozdawać, a grzeszne pokuszenia szatańskie zwalczać piórem i atramentem.” Odwołał się on tu do wspaniałego zajęcia przepisywania ksiąg, jakim to trudnili się benedyktyni. Pracowali dzień i noc, a owoce ich pracy były rozsiewane po całym ówczesnym świecie.
Natomiast święty Bernard wstąpił do klasztoru cystersów. Był zwolennikiem teologii monastycznej, związanej z surową pracą nad sobą, dokonującą się w zaciszu klasztornym, dla której bazę stanowiły duchowe przeżycia jednostki i która swój kres osiągała w tajemniczych doznaniach mistycznej ekstazy. W efekcie takich przeżyć człowiek powinien czynnie zaangażować się w misję Kościoła. Największym dziełem Bernarda jest 12 stopni pokory, które symbolizują szczeble drabiny ze snu Jakuba. Człowiek wspina się po nich w momencie pokory, natomiast gdy unosi się pychą - spada. Stopnie nakłaniały do bojaźni Bożej, posłuszeństwa przełożonym, cierpliwości, powagi, powściągliwości itp. Bernard wyodrębnił także 4 stopnie miłości do Boga: ze względu na siebie, na dobrodziejstwa darowane przez Pana, na Boga i ostatni realizowany z miłości siebie dla Boga.
Św. Bernard cieszył się wielkim szacunkiem w całej Europie. Poprzez swą czystą miłość do Stwórcy wyrażał to co inni przez poszukiwanie prawdy.
Trochę innym wzorem świętego był św. Franciszek z Asyżu, który zbudował zakon działający na podobnych zasadach jak benedyktyński. Tak jak i św. Aleksey, pochodził z bogatej rodziny i również jak on porzucił życie w dostatku, by głosić chwałę Boga.
Podczas swojej pierwszej krucjaty miał wizję. Pan kazał mu wrócić i nieść pokój. Tak więc wielką misją Franciszka stała się odbudowa wiary chrześcijańskiej. Jego śmierć podobnie jak śmierć św. Aleksego naznaczona była wieloma cudami opisanymi w „Kwiatkach św. Franciszka”.
W przeciwieństwie do benedyktynów zamkniętych w klasztorze, franciszkanie realizowali program wiary radosnej, płynącej z wszechogarniającej miłości do świata. Rozdawana otaczającemu światu jest tu miłością do Boga – jego Stwórcy. Radość czerpali z faktu istnienia, przypominając sobie mękę Chrystusa. Ubóstwo nie oznaczało ascezy, ale ideę wolności. Franciszek mówił, że człowiek może być szczęśliwy i wolny jedynie wtedy, gdy posiada tyle, ile jest mu niezbędne do życia. Nauczał o potrzebie pokory, ubóstwa, prostoty i modlitwy za wszystkich i wszystko, nawet za ptaki, które uznawał za szczególne Boże stworzenia. Gdy inni szerzyli okrucieństwo, chciwość, nienawiść i zabijanie, on wyruszył na swoją własną krucjatę niosąc pokój. Chciał ukazać Braterstwo Boże, żyjąc zgodnie z Ewangelią. I tak franciszkanie wyrażali naukę swego przywódcy ciężką pracą i głoszeniem słowa bożego na rzecz ludu. Jednak, wbrew pozorom, nie byli ascetami. Nie umartwiali ani nie udręczali ciała, bo szli przez życie z radością.
Św. Franciszek stanowi na pewno wzór godny naśladowania, a co ważniejsze, wzór ponadczasowy, bliski nawet człowiekowi współczesnemu.
Kiedy jednak wiara szerzona pokojem zawiodła, swą działalność zaczęli rycerze.
Członkowie zakładanych zakonów rycerskich mieli wieść życie proste i surowe, poświęcone Bogu i walce z nieprzyjaciółmi krzyża. Tak jak członkowie wszystkich wspólnot zakonnych, składali trzy tradycyjne śluby: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości, uzupełnione o czwarty, czyli walkę w obronie chrześcijan. Doba zakonna podzielona była na kanoniczne okresy, w których cała wspólnota udawała się na nabożeństwa. W czasie wolnym od modlitw bracia ćwiczyli władanie bronią.
Pierwszym zakonem powstałym do obrony chrześcijan w Palestynie był Zakon Ubogich Rycerzy Jezusa Chrystusa, nazywany później Zakonem Świątyni lub po prostu templariuszami. Żyli oni bardzo ubogo, nie golili bród, ubierali się w stare szaty. Z własnej inicjatywy zaczęli patrolować najniebezpieczniejsze granice górskie. Po latach zakon został jednak posądzony o herezję, satanizm i homoseksualizm, co doprowadziło do rozpadu.
Drugim sławnym zakonem powstałym w Palestynie byli szpitalnicy (joanici). Stworzyli hospicjum dla ubogich pielgrzymów. Lekarze i pielęgniarze z nowo powstałego szpitala św. Jana składali śluby zakonne. Później zajęli się również ochroną szlaków pątniczych utrzymywaniem stałej organizacji militarnej.
Następnym zakonem, który z pewnością zapadł Polakom głęboko w pamięć, był Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny, nazywany potocznie Krzyżakami. Za ich płaszczem pobożności krył się podstęp i zdrada. Zamiast walczyć z niewiernymi i nieść pomoc potrzebującym, prowadzili krwawe wojny z Polską o ziemie. Dlatego też walka w ręcz z niewiernymi była jeszcze mniej skuteczna od pokojowego głoszenia bożego słowa.
Dobrym przykładem jest tu Karol Wielki, władca Francji, który opierając się na religii chciał stworzyć idealny Kościół. Miało to być miejsce dla każdego, pod warunkiem że jest on wierzący i przestrzega wszystkich reguł. Zasłynął on także wyprawą do Hiszpanii w 778 roku.
Miała ona na celu przepędzenie niewiernych Saracenów z tych ziem, aby umożliwić ekspansję chrześcijaństwa. Karol pokazał wtedy swoje bohaterstwo, oddanie i waleczność.
Podczas tej walki wykazał się także jeden z rycerzy Karola – Roland, który niosąc wiarę mieczem oddał za nią życie.
Można tu przytoczyć jeszcze wiele innych przykładów miłowania Boga i szerzenia jego słowa, ale zaprowadziłoby to do tego samego wniosku, a mianowicie religia w średniowieczu przeżyła swój rozkwit. Dzięki tak wielu myślicielom, często niezgodnym ze sobą, ukształtowała się nie tylko wiara, ale i myśl. Większość przytoczonych tu wierzących próbowała oprzeć swoje chrześcijaństwo na racjonalnym dowodzeniu prawd, co czyniło ich nauki bardziej wiarygodnymi.