Każdy z nas kieruje się w życiu własnymi zasadami – racjami, które pomogli nam ukształtować rodzice. Nie wszyscy jednak pojmują zamysły innych. Przykładem takiego człowieka jest Antygona z tragedii Sofoklesa, kierująca się swoimi wartościami, których Kreon nie ocenia pozytywnie. Ja jednak uważam inaczej. Spróbuję teraz udowodnić słuszność mojego stwierdzenia.
Prawa boskie, którymi kierowała się bohaterka, są ważniejsze. Napisane zostały wcześniej niż wszelkie kodeksy człowieka. Prawa te dały początek wszystkiemu, co później stworzyli ludzie i właśnie dlatego nie mogą być przekreślone przez śmiertelnego władcę. Powinno je się szanować i uwzględniać ponad inne dekalogi. Powstały bowiem u zarania dziejów i będą obowiązywały dopóki na tej ziemi będą stąpać żywe istoty, po kres wszystkich dni.
Kolejnym argumentem jest to, że człowiek został powołany do życia dzięki bogom. Oni także powinni decydować o losach ludzi, o ich śmierci czy życiu. Istota stworzona przez nich będzie tłumaczyć się ze wszystkich swoich czynów, nie przed sobie równemu człowiekowi, lecz tym, dzięki którym powstała. To bogowie będą się zajmować oceną ludzkich postępów. Życie na ziemi nie ma znaczenia w porównaniu do wieczności, do której trafiają zmarli.
Antygona kochała swego brata. Troszczyła się o niego nawet po śmierci. Nie chciała, aby jego ciało gniło nie przykryte warstwą ziemi i rozrywane przez zwierzęta. Miłość, jaką o darzyła, nie dała jej postąpić inaczej niż pochować Polinejkesa. Jako jego siostra miała wobec niego obowiązki. Musiała dopełnić prawa boskiego, które nakazuje chować bliskich z trocką o ich duszę.
Córka Edypa nie uważała Polinejkesa za zdrajcę. Wierzyła w jego niewinność. Jej zdanie to Eteokles zachował się nagannie. Nie dotrzymał umowy z bratem, oszukał go. Polinik najechał na Teby z poczucia obowiązku, kierowany sprawiedliwą częścią swojej dusz. Jestem pewna, że ewidentnie każdy z nas postąpiłby podobnie w obronie własnego mienia.
Potomkini rodu Labdakidów nie trapiła się śmiercią. Wiedziała, że i tak zginie. Nad nią, jak i nad zarówno całym jej rodzeństwem, wisiała klątwa bogów, którzy odwrócili się od niech, widząc, jak Edyp wiąże się z własną matką, Jokastę. Fatum ciążyło nad ich rodem i każde pokolenie było nim dotknięte. Tak więc prędzej czy później kostuch biorąca duszę w zaświaty stanęłaby u drzwi Antygony. Jeżeli Kreon zgładziłby ją, przyspieszyłoby to tylko jej dzień śmierci. Śmierć ta byłaby godna księżniczki tebańskiej.
Antygona miała więc rację w sporze z Kreonem. Wydanie rozkazu o jej śmierci było głupotą, którą król popełnił zaślepiony egoizmem oraz strachem przed buntem ludności i strąceniem z tronu. Siostra Polinejkesa,grzebiąc zmarłego brata, podjęła słuszną decyzje. Oddała mu należny honor.