Wisława Szymborska była 16 - letnią dziewczyną, kiedy wybuchła wojna. Przeżyła jej koszmar, którego echa odzywały się w wielu późniejszych utworach. Do nich należy „Obóz głodowy pod Jasłem” - poetycka próba uzmysłowienia tego, co przeżywali więźniowie rosyjscy skazani przez hitlerowców na śmierć głodową. Metaforyka wiersza wyraża przerażające doznania: las - w wyobraźni więźniów - nadawałby się „do życia drewna, do picia spod kory”, ptak kojarzył się z „pożywnymi skrzydłami”. Podobnie wstrząsającym wierszem jest utwór o eksterminacji Żydów - „Jeszcze”. Poetka opisuje w nim jazdę „w zaplombowanych wagonach” ludzi - imion, gdyż po ich istnieniu pozostanie tylko głos i chmura dymu.
Po wojnie ludzie pragnęli przede wszystkim spokoju, poczucia bezpieczeństwa. Iluzję takiego świata dawała - kłamliwa w swej istocie - ideologia socjalistyczna. Zmęczonym okrucieństwem wojny ludziom łatwo było szukać ukojenia w partii głoszącej, że „człowiek - to brzmi dumnie”. Był to czas, w którym Szymborska debiutowała jako poetka. Była młoda i ufna, tym boleśniejsze stało się później rozczarowanie. Nie mogła łatwo rozgrzeszyć się z socrealistycznych utworów, które wyszły spod jej pióra. Nie szukała taniego usprawiedliwienia, w tomiku wierszy „Wołanie do Yeti”, wydanym w 1957 roku, znalazły się wiersze, w których oskarżała samą siebie o „równowagę ducha pomiędzy nie sprawdzoną a sprawdzoną prawdą”. Miała odwagę stanąć twarzą w twarz z własną winą łatwowierności, utraty słuchu i smaku. W wierszu „Rehabilitacja” tak pisała o własnym poczuciu odpowiedzialności i sumienia:
„Umarłych wieczność dokąd trwa,
dotąd pamięcią się im płaci.
Chwiejna waluta. nie ma dnia,
by ktoś wieczności swej nie stracił.
Dziś o wieczności więcej wiem
można ją dawać i odbierać.
Kogo nazwano zdrajcą - ten
razem z imieniem ma umierać.”
Poetka otrząsnęła się z ideologii socjalizmu „bez bicia się w cudze piersi, stanęła na sąd historii bez figowego listka wymówek i usprawiedliwień - i wzięła na siebie odpowiedzialność” (Szkic Anety Wiatr zawarty w „Wiadomościach kulturalnych” Nr 42/96).
Po doświadczeniach tych pozostała Szymborskiej pewnego rodzaju alergia na polityczne ideologie, postanowiła być wierna własnym zasadom, odczuciom i kwalifikacjom moralnym. Sądzę, że dopiero wówczas miała pełne prawo zapytać: „jest taki świat, nad którym los sprawuję niezależny?” i odpowiedzieć sobie, że jest nim:
„Radość pisania.
Możność utrwalania.
Zemsta ręki śmiertelnej”.
Poezja Szymborskiej wyraża uczucia i rozterki ludzkie: niepewność, sceptycyzm, wahanie, wątpienie, deklarację niewiedzy. Wiersze jej są jasne, proste, bezpośrednie, zmuszają do zastanowienia, do szukania odpowiedzi na pytania najczęściej natury filozoficznej. Trudne pytania wypowiadane są z dowcipem, humorem i autoironią. W wierszu „Pod jedną gwiazdą” poetka zawarła wyznanie:
„Nie miej mi za zła mowo, że pożyczam patetycznych słów,
a potem trudu dokładam, żeby wydały się lekkie”.
Słowa te są najbardziej trafną i zwięzłą autocharakterystyką. Sprawy egzystencjonalne, rozpatrywanie sensu życia ludzkiego wymagają słów wielkich, patetycznych i poetka „pożycza” je, a potem ‘trudu dokłada, żeby wydały się lekkie”.
Wierszom Szymborskiej przyświeca kartezjańska formuła: „myślę, więc jestem”, którą czasem poetka parafrazuje: „mylę się, więc jestem” (wiersz „Pomyłka”). Niewiedza prowadzi człowieka do rozmyślań i poszukiwań sensu istnienia. Są one nieporadne, ale ambitne. Piękny wiersz „Sto pociech” mówi o takim właśnie człowieku:
„Zachciało mu się szczęścia,
zachciało mu się prawdy,
zachciało mu się wieczności,
patrzcie go!”
Poetka ocenia tę istotę ludzką z wielkiego dystansu, ale z sympatią. Wzniosłe dążenia człowieka, widziane z zewnątrz, są jak raczkowanie niemowlęcia, dlatego wywołują określenia: „sto pociech, [...] niebożę”. W krótkich, celnie dobranych słowach Szymborska zmieściła cały dorobek ludzki:
„ledwo wystrugał ręką z płetwy rodem
krzesiwo i rakietę”.
Obserwując człowieka, autorka zachowuje się jak matka: przemawia przez nią miłość, czułość i ciepła drwina. Taki sam „kosmiczny” dystans zachowuje podmiot liryczny w wierszu „Psalm”. Ustosunkowuje się do działalności ludzi, którzy - będąc cząstką natury - robią wszystko, aby doprowadzić do swej izolacji, samoograniczenia, marzą o wolności, lecz uciekają od niej. Granicom, ustanowionym przez ludzi, nie podporządkowują się chmury, przepływające „bezkarnie”, piaski przesypują się z kraju do kraju, wróbel przelatuje nad szlabanem granicznym... O ileż głupsi jesteśmy od mrówki,
„która pomiedzy lewym a prawym butem strażnika
na pytanie - skąd dokąd - nie poczuwa się do odpowiedzi.”
Przywoływanie przykładów swobody natury prowadzi podmiot liryczny do ironicznej konkluzji parafrazującej słowa Terencjusza: „Tylko co ludzkie potrafi być prawdziwie obce”.
Wiersz „Głos w sprawie pornografii”, kompromituje rozumowanie, które było typowe dla systemu władzy ograniczającej wolność człowieka. Podmiot mówiący uważa, ze rzeczą gorszą niż pornografia jest myślenie:
„Dla takich, którzy myślą, święte nie jest nic.
Zuchwałe wyzywanie rzeczy po imieniu,
rozwiązłe analizy, wszeteczne syntezy,
pogoń za nagim faktem dzika i hulaszcza,
lubieżne obmacywanie drażliwych tematów,
tarło poglądów - w to im właśnie graj”.
Poetka kompromituje władzę i jej sposób myślenia. Przedstawicieli władzy grozą przejmuje fakt, że są ludzie, którym „inne w smak owoce z zakazanego drzewa wiadomości niż różowe pośladki z pism ilustrowanych”. Wiersz powstał w okresie trwania stanu wojennego w Polsce i odnosi się do obawy władzy przed wolnościowym myśleniem i słowem.
Wisława Szymborska kocha człowieka i rozumie jego codzienne sprawy. W wierszu „W biały dzień” zastanawia się, co byłoby, gdyby Krzysztof Kamil Baczyński nie zginął w powstaniu warszawskim. Poeta jeździłby do pensjonatu w górach, schodziłby na obiad do jadalni, czytałby gazety, byłby „łysawy, siwiejący, w okularach...” Gdyby zawołano go do telefonu,
„nic dziwnego nie byłoby, że to on [...]
Rozmów na widok ten nie przerywano by
w pół gestu i w pół tchu nie zastygano by,
bo zwykłe to zdarzenie - a szkoda, a szkoda -
jako zwykłe zdarzenie traktowano by”.
Widać tak musi być, że wartość człowieka doceniamy dopiero wówczas, kiedy go już nie ma. Poetka nie gorszy się tym faktem, nie poucza, poprzestaje na stwierdzeniu: „a szkoda, a szkoda”. Dobrze się stało, ze twórczość Szymborskiej została doceniona. Wyrazem uznania stała się Nagroda Nobla przyznana poetce jesienią 1996 roku. Jest czwartą twórczynią literatury polskiej uhonorowaną tak wysokim wyróżnieniem (przed nią nagrodę otrzymali: H. Sienkiewicz, Wł. Reymont, Cz. Miłosz).