Jan Sobieski urodził się 17 sierpnia 1629 roku w Olesku, w rodzie o dużych tradycjach militarnych (jego pradziadem był Stanisław Żółkiewski, bohater spod Cecory). Ojciec, kasztelan krakowski, osoba o szerokich zainteresowaniach, wychowywał synów (Jana i Marka) w kulcie wielkiego przodka. Dzieciństwo spędził wraz z bratem w Żółkwi. W 1640 rozpoczął naukę w Kolegium Nowodworskim, a po następnych trzech latach studiów na Akademii Krakowskiej udał się z bratem w podróż po Europie. Studiowali we Francji, Niemczech, Niderlandii i Anglii. Podróż ta dawała szansę nie tylko pogłębianiu wiedzy lecz również była świetną szkołą życia. Młodzi ludzie mieli okazję nie tylko nabierać biegłości w językach obcych, ale również nauczyć się ogłady towarzyskiej i zawierać nowe znajomości, bez których trudno było o prawdziwą karierę w Rzeczypospolitej. W tym czasie umiera ich ojciec (13.VI.1646), ale w myśl jego ostatniej woli Jan i Marek nie przerywają studiów za granicą i do kraju wracają dopiero na wiadomość o wojnie domowej wznieconej przez Bohdana Chmielnickiego.
Obaj wstępują w służbę wojskową stając na czele chorągwi własnego zaciągu. Jan otrzymuje wówczas godność starosty Jaworowskiego, a Marek starosty Krasnostawskiego. Chorągiew Jana Sobieskiego weszła w skład armii Jana Kazimierza, która 15 sierpnia 1649 roku stoczyła pod Zborowem bitwę z wojskami kozacko - tatarskimi. Bitwa ta zakończyła się podpisaniem ugody zborowskiej w myśl której zwiększono rejestr kozacki do 40 tysięcy, wyodrębniono część Ukrainy jako siedzibę wojsk zaporoskich, zakazano tym samym stacjonowania na tych terenach wojsk koronnych. Ponadto ugoda gwarantowała powszechną amnestię dla zbuntowanych wojsk kozackich, zakazywała wstępu Żydom i jezuitom na ziemie ukraińskie, gwarantowała znaczne przywileje szlachcie ruskiej i prawosławnej. Choć młody Jan nie brał bezpośredniego udziału w negocjacjach z kozakami, już wtedy opowiadał się za porozumieniem. W świetnych żołnierzach kozackich widział doskonałego sojusznika w walce z wrogiem zewnętrznym. Ugoda zborowska nigdy nie weszła w życie (sprzeciwiał się jej kler katolicki oraz sejm) i walki toczyły się w dalszym ciągu. Dopiero w dniach 28 - 30 czerwca 1651 udało się wojskom polski pokonać kozaków w bitwie pod Beresteczkiem. Podczas tej bitwy Jan nauczył się że o wyniku walki decyduje wyszkolenie wojsk, sztuka dowodzenia i karność żołnierzy i że na pospolite ruszenie jako siłę bojową nie można liczyć. Swej nauki o mały włos nie przypłacił życiem (został ranny w głowę).
Niestety, Polacy nie potrafili wykorzystać swego zwycięstwa i wojna trwała dalej. Młodzi Sobiescy nie wypuszczali szabel z rąk. Marek, pod dowództwem Hetmana Kalinowskiego, wziął udział w bitwie pod Batohem (1.VI.1652). Niestety na skutek złego dowodzenia i braku karności w szeregach kawalerii polskiej, bitwa została przegrana. Z około 10 tysięcy polskich żołnierzy uratowało się od rzezi jedynie 1500. Wśród ocalałych nie było jednak Marka.
Jan nie miał czasu opłakiwać brata. Brał w tym czasie udział w wielu bitwach i potyczkach. Jesienią 1653 roku wraz z wojskami króla Jana Kazimierza znalazł się w Żwańcu w obozie oblężonym przez wojska kozacko - tatarskie. Podczas układów pokojowych zostaje wysłany jako zakładnik do obozu tatarskiego. W rezultacie rozmów zostaje zawarte przymierze z Tatarami czyniąc z nich sprzymierzeńców wojsk polskich. W wyniku zawarcia tego przymierza dowódca wojsk kozackich, Bohdan Chmielnicki szuka porozumienia z Polską. Niestety wobec braku odpowiedzi ze strony Polskiej, zimą 1654 roku zawiera w Perejesławiu z carem Rosji porozumienie, na mocy którego oddaje kozaków pod jego berło. Doprowadza to do wybuchu wojny polsko - rosyjskiej. Również w bitwach tej wojny bierze udział Jan Sobieski. Podczas bitwy pod Ochmatowem (luty 1655) staje już w randze pułkownika. Bitwa pozostaje nie rozstrzygnięta.
Wkrótce po bitwie, przyjeżdża Jan do Warszawy, gdzie wśród dwórek królowej Marii Ludwiki poznaje młodziutką (czternastoletnią) Marię Kazimierę d’ Arquien. Wielu historyków określa to spotkanie jako „miłość od pierwszego wejrzenia”. Pobyt w stolicy nie trwał długo. Sobieski wrócił do swego pułku. Nastąpiły bowiem wydarzenia o ogromnym znaczeniu dla Polski.
Do Polski wkroczyły wojska szwedzkie Karola Gustawa (pretendenta do korony polskiej) i zaczął się „potop”. W pierwszym okresie wojny Sobieski staje po stronie Szwedów. Jest to niechlubny okres w życiorysie przyszłego króla i zwycięskiego wodza. Ani Tyszowice (konfederacja zawiązana w celu obrony Rzeczypospolitej), ani Częstochowa (bohaterska obrona klasztoru przed wojskami szwedzkimi) nie sprowadziły Jana Sobieskiego do stronnictwa króla Jana Kazimierza. Dopiero w marcu 1656 r. po klęsce Karola Gustawa nad Sanem, Sobieski i Dymitr Wiśniowiecki z podległymi sobie oddziałami opuszczają obóz szwedzki i włączają się do wojny przeciw Szwedom pod komendą Stefana Czarnieckiego.
Jednak służba Sobieskiego u Szwedów przyniosła mu dużo „korzyści”. Przyszły król polski zaznajomił się z organizacją armii zachodnio - europejskiej, jej dyscyplinę oraz poznał właściwe zastosowanie różnych rodzajów wojsk, wartość i sposób użycia piechoty, artylerii, zwłaszcza zaś dragonii, która stała się jego faworyzowanym typem „szybkiej piechoty”. Poznał również wady i zalety ciężkiego typu jazdy zachodnioeuropejskiej.
Uzyskał Jan przebaczenie króla i urząd chorążego wielkiego koronnego. Brał udział w walkach polsko - szwedzkich pod Warszawą (lipiec 1656), gdzie dowodził oddziałaniami Tatarów a następnie walczył w kampanii przeciwko Rakoczemu (również pretendentowi do korony polskiej). Podczas tej kampanii, pod dowództwem takich mistrzów jak Czarniecki, Lubomirski i Sapieha, miał okazję poznać szkołę walki podjazdowej.
Jesienią 1658 roku Sobieski zostaje skierowany do dywizji Aleksandra Koniecpolskiego gdzie zostaje jego zastępcą. W czasie choroby Koniecpolskiego dowodzi oblężeniem Torunia zajętego przez Szwedów . W toku kampanii wyrósł Jan Sobieski na jednego z najwybitniejszych wodzów XVII wieku. Na polu bitwy potrafił połączyć osiągnięcia taktyki europejskiej ze sztuką wojenną Wschodu, zwłaszcza w dziedzinie koordynacji działań piechoty, jazdy i artylerii. Niestety, w życiu prywatnym nie układało się Sobieskiemu. Jego miłość, Maria Kazimiera, zostaje wydana za mąż za wojewodę sandomierskiego Jana Zamoyskiego (prawdopodobnie to królowa ukartowała to małżeństwo).
Dopiero 1660 roku Polska zawiera ze Szwecją pokój w Oliwie.
W roku 1658 po śmierci Bohdana Chmielnickiego w Hadziaczu na Ukrainie generalna rada kozacka postanawia zawrzeć układ z Rzecząpospolitą na mocy którego Księstwo Ruskie miało wejść w skład rzeczypospolitej na równych prawach z Koroną i Litwą. Był to fakt nie do przyjęcia dla Rosji która odpowiedziała natychmiastową interwencją zbrojną. Pomimo wspólnego zwycięstwa wojsk polsko - kozackich nad rosyjskimi pod Konotopem, nowa unia nie jest w stanie się utrzymać. Zbyt wiele krwi przelała Polska i Kozaczyzna, zbyt wiele nagromadziło się między nimi nienawiści. Na nowej radzie (w Perejesławiu) kozacy powtórnie poddali Ukrainę Rosji. Wojsko polskie pod dowództwem Stefana Czarnieckiego ruszyło przeciwko połączonym wojskom kozackim i rosyjskim. W czasie tej wojny Sobieski dowodził własną chorągwią i regimentem dragonii odnosząc wiele zwycięstw.
W czasie wolnym od udziału w wojnie Sobieski był posłem na sejm, wchodził w skład zespołu posłów, którego zadaniem było przygotowanie rewindykacji dóbr kościoła prawosławnego. Już wówczas był postrzegany jako człowiek wybitny i o ogromnej przyszłości.
Porachunki z Rosją nie zostały zakończone. Inwazję wprawdzie odparto, lecz Rosja nie miała zamiaru ustąpić z Ukrainy. W Polsce dojrzewał plan wielkiej wyprawy w celu odebrania Ukrainy, marszu na stolicę Rosji i podyktowania w Moskwie warunków pokoju. W wyprawie udział wzięły: armia koronna, litewska i posiłkowy korpus Tatarów, najlepsza kadra oficerska, doświadczeni dowódcy, wśród nich Stefan Czarniecki, a pod jego rozkazami, Jan Sobieski. Wojsko wyruszyło w pole zimą 1663 i czyniło nieprzewidziane postępy. Wojska polskie prawie bez walki posuwały się naprzód, przychylnie witane przez miejscową ludność. Z przyczyn nie wyjaśnionych król wstrzymał dalszy marsz i zarządził odwrót.
Tymczasem w Polsce wybuchła wojna domowa (rokosz Jerzego Lubomirskiego). Polska i jej wojska podzieliły się na dwa obozy: regalistów i lubomirczyków. Jan Sobieski znalazł się między młotem a kowadłem. Z jednej strony poczucie obywatelskie, a z drugiej - mistrz i wódz, pod którego rozkazami niejednokrotnie zwyciężał. Lubomirski zdobył sobie niemałą popularność czynami orężnymi. Nazywano go „ojcem ojczyzny”.
Sobieski opowiedział się za królem. Być może na jego decyzji zaważyła obietnica przejęcia po Lubomirskim urzędu marszałka wielkiego koronnego i hetmana polnego koronnego. Pomimo odniesionego zwycięstwa pod Mątwami (11.VII.1666), Lubomirski kapitulował jakby przeląkł się krwawych skutków tej bitwy. W namiocie królewskim, przepraszał króla i podpisał akt, w którym zobowiązał się wyjechać za granicę. Żegnając się z Sobieskim, wziął jego dłoń i położył ją sobie na głowie. Czy gestem tym podnosił swoją przegraną wobec człowieka, który zabrał jego urzędy, czy prosił o zachowanie przyjaźni - nie wiadomo.
Wkrótce nastąpiły jeden po drugim trzy zgony. Lubomirski zmarł na wygnaniu, zmarła królowa Maria Ludwika, zmarł też Jan Zamojski, mąż ukochanej Marysieńki.
Nim upłynął termin żałoby, Jan Sobieski potajemnie ożenił się z wdową. Ślub był tajny, ale wszyscy się o nim dowiedzieli. Kraj zatrząsł się od plotek. Dopiero powtórny ślub i huczne wesele ułagodziły nastroje polskiej szlachty.
Na granicach Polski nie ma jednak pokoju. Znów zaczynają zagrażać nam wojska tureckie. Żeby ustrzec się wojny na dwa fronty, trzeba było załatwić sprawę z Rosją, która po poniesionych porażkach chętnie przystała na rozmowy pokojowe. 30 stycznia 1667 roku został podpisany rozejm w Andruszowie (na okres 13 lat) na mocy którego zatrzymywała Smoleńsk, województwo smoleńskie, czernihowskie, Zadnieprze oraz Kijów. Nigdy już Polsce nie udało się tych ziem odzyskać.
Pomimo podpisania rozejmu sejm nie był skłonny do uchwalenia zwiększenia liczebności wojsk polskich. Cały ciężar obrony spoczął na barkach hetmana polnego Jana Sobieskiego, który miał do dyspozycji jedynie 12,5 tysiąca żołnierzy. Widząc niską liczebność swych wojsk, zaciągnął pod zastaw swoich dóbr jeszcze tysiąc żołnierzy i nakłonił województwa południowo - wschodnie do wystawienia własnych zaciągów. W ten sposób dysponował prawie 15 tysięczną armią.
Plan obronny Sobieskiego nie wzbudził entuzjazmu u obserwatorów zagranicznych. Ich zdaniem zarządzona przez niego dyslokacja wojsk doprowadzi jedynie do tego, że „wódz z wojskiem zginie o dzień wcześniej niż cała Rzeczpospolita”.
Sobieski jednak wiedział, co robi. Znał Tatarów, którzy każdą wyprawę wojenną traktowali jako „wyprawę po kożuchy”, cele rabunkowo - zarobkowe stawiali na pierwszym miejscu. Gdy więc doszedłszy do Konstantynowa wojska tatarskie rozbiegły się po terenie, Hetman polny zastosował fortel. Rozdzielił swoje wojska obsadzając mini punkty umocnione i przeprawy. Manewr ten zdezorientował dowódcę tatarskiego, który nie był wstanie ani wszystkich wojsk polskich oblegać, ani w bitwie pobić, ani obejść. Sułtan Turecki zaczął ściągać swe wojska, szukając miejsca do wydania walnej bitwy. Główne siły tatarsko - tureckie ruszyły spod Zbaraża zdobywając Zborów. Kierowały się pod Kamieniec, gdzie według wywiadu, zgromadziły się wojska Sobieskiego. Hetman polny wykonał unik, opuścił Kamieniec i poszedł pod Lwów, zmuszając przeciwnika do zmiany kierunku marszu. W tym czasie wojska polskie znacznie wzmocniły swe siły. Sobieski zorganizował i uzbroił 8 tysięcy chłopów, których użył jako pomoc dla kawalerii. 4 października 1667 roku wojska polskie stanęły pod Podhajcami i tu postanowiły stawić czoła potędze tureckiej. Wzorem starożytnych wodzów wygłosił Hetman Sobieski mowę do swego wojska. Po raz pierwszy bowiem stawał na czele wojsk jako wódz naczelny.
Dzięki swemu geniuszowi militarnemu tak poprowadził bitwę, że wojska tatarsko - tureckie znalazły się w oblężeniu, bez zaopatrzenia. Konie nieprzyjacielskie zaczęły masowo padać z braku paszy a i żołnierzom brakować zaczęło jedzenia. Toteż pierwsi Tatarzy ruszyli do rozmów. Doroszenko, wódz tatarski, przybył 19 października do obozu polskiego. Zsiadłszu z konia przeprosił zwycięskiego przeciwnika i obiecał podporządkować się królowi polskiemu.
Wobec takiego obrotu sprawy armia turecka wycofała się. Triumf młodego hetmana był całkowity. W nagrodę 5 lutego 1668 roku, otrzymał buławę wielką (tytuł hetmana wielkiego koronnego).
Końcu roku 1667 był równie szczęśliwy. Otrzymał Jan Sobieski z Paryża radosną wieść: żona jego urodziła syna.
16 września 1668 abdykuje król Jan Kazimierz. Na jego miejsce, w drodze wolnej elekcji wybrany zostaje Michał Korybut Wiśniowiecki. Z jego panowania Jan Sobieski znalazł się w szeregach opozycji. Nie przeszkodziło mu to w znakomitym pełnieniu obowiązków hetmana wielkiego. W roku 1671 poprowadził słynną wyprawę na czambuły tatarskie wyzwalając tysiące ludzi wziętych w jasyr podczas najazdów wojsk tatarskich. Wykazał się podczas tej wyprawy nieugiętą wolą i zaciekłością w ściganiu wojsk tatarskich. W czasie bitwy na polach Batoha wziął odwet za dawniejszy pogrom wojsk polskich i śmierć brata. Pomimo zwycięstw, nie był w stanie obsadzić zdobytych miast swymi nielicznymi wojskami. Na własnej skórze odczuł niechęć króla, który bał się wzrostu znaczenia hetmana wielkiego.
Na początku 1672 roku kanclerz wielki koronny informuje króla o możliwości ponownego najazdu tureckiego. W realność tej groźby nie chciano wierzyć. Jedynie stronnictwo Sobieskiego zwane „malkontentami” wzywało do działań mających na celu wzmocnienie Rzeczypospolitej (uchwalenie podatków i zaciągu wojska). Jednak sejm nie podjął żadnej decyzji. Sobieski znalazł się o krok od decyzji zamachu stanu. Nie złamał obowiązujących praw, ograniczył się tylko do żądania uchwał w sprawach wojennych.
Tymczasem wojska sułtana ruszyły na Polskę. Hetman rozumiał, że kluczem do Polski jest twierdza Kamieniec. Jego obrona stała się kanwą wielu opowieści. Niestety wobec przeważających sił tureckich, z powodu braku odsieczy i wyczerpania się sił obrońców, Kamieniec skapitulował ale wojsko miało prawo wyjść z rozwiniętymi chorągwiami, z bronią. Podczas opuszczania twierdzy przez wojsko i ludność wybuchły prochy i wyleciała w powietrze część twierdzy. 26 września wojska tureckie stanęły pod Lwowem lecz ich dowódca od razu przystąpił do pertraktacji. Na mocy ugody Turcy wycofali swe wojska i rozpoczęli rozmowy pokojowe w Buczaczu zakończone podpisaniem traktatu pokojowego 16 października 1672 na mocy którego Kamieniec, Podole i prawobrzeżna Kijowszczyzna przypadły Turkom. Sułtan triumfalnie powrócił do Adrianopola. W Polsce nastąpił jednak przełom.
Sejm zawstydzony haniebnym układem z Buczacza nie ratyfikował postanowień traktatu. Doszło do porozumienia dwóch stronnictw (królewskiego i „malkontentów”), które ułatwił charakter Sobieskiego. Był on człowiekiem dobrodusznym, szczerym, skorym do zgody. Potrafił pozyskać sobie wielu przeciwników. Oznaczało to wznowienie działań wojennych z Turcją Plan wyprawy przygotowany został zgodnie z sugestiami Sobieskiego. Przejął on dowództwo naczelne nad armią koronną i litewską. Ponadto otrzymał specjalne pełnomocnictwa dyplomatyczne, prawo zawierania umów o pomoc wojskową z innymi państwami. Upoważniono nawet hetmana do sprzedaży klejnotów koronnych, gdyby okazało się to niezbędne. Uchwalono podatki, które nie ominęły króla, biskupów, szlachty, mieszczan i chłopów.
Plan generalny wojny tureckiej miał charakter ofensywny. Wódz naczelny postanowił nie czekać na Turków w kraju, lecz zaatakować ich w czasie koncentracji. Trójkąt: Chocim - Kamieniec - Cecora stanowił podstawę zgrupowania tureckiego. Hetman Sobieski ruszył pod Chocim. Tu, na usypanych 52 lata wcześnie szańcach, stanęło wojsko polskie. 10 listopada rozpoczęła się bitwa. Pierwszy atak przeprowadził Sobieski osobiście, pieszo, na czele dragonów. Wzbudził tym niesłychany zapał żołnierstwa i dał przykład męstwa innym dowódcom. Atak się powiódł do tego stopnia iż Hussein pasza zebrawszy resztki wojsk tureckich postanowił przebić się przez most prowadzący z miasta na pola wokół Chocimia. Nieopodal znajdowało się dowództwo sił polskich. W walkach pomiędzy wycofującymi się Turkami a Polakami brał udział sam hetman, czego omal nie przypłacił życiem.
Klęska wojsk tureckich była druzgocząca. Polacy niepodzielnie panowali na polu bitwy. Niestety wieść o śmierci króla Michała przerwała zwycięski pochód wojsk polskich.
Zwycięstwo chocimskie wyniosło Jana Sobieskiego na tron polski (19 maja 1674 roku) jednak nie oznaczało ani zwycięstwa nad Turcją, ani końca wojny. Zmagania zakończyła dopiero klęska Turków pod Żórawnem i zawarty tam rozejm w 1676 roku. Wojny tej Polska nie wygrała ale bezpośrednie zagrożenie ze strony Turków zostało zażegnane. Po raz pierwszy od lat kraj zaznał chwili wytchnienia, Sobieski zaś mógł, po koronacji 2 lutego 1676 roku, zająć się wewnętrznymi sprawami państwa.
Panuje opinia, że król rozumiał konieczność reform ustrojowych lecz jego działania wskazują na chęć założenia dynastii, a przynajmniej na zapewnienie tronu najstarszemu synowi, Jakubowi. Celowi temu usiłował podporządkować politykę państwa. Miał wiele planów związanych z sojuszem z Francją i ze Szwecją. Sprowadziły się one do dwóch tajnych traktatów, zawartych w latach 1675 - 1677, zakładających udział Rzeczypospolitej w wojnie z Brandenburgią, co miało dać Sobieskiemu Prusy Wschodnie jak i Śląsk. Chciał w ten sposób zapewnić synowi Jakubowi księstwo w Prusach. Po upadku tych sojuszów, zwrócił się w stronę Habsburgów. Znęciła go perspektywa rozbioru Turcji i wykrojenia dla Sobieskich księstwa - tym razem na południu. Sojusz z Leopoldem cesarzem Austrii i udział w Lidze Świętej, poza chwałą Odsieczy Wiedeńskiej (10.IX.1683), nie przyniosły Polsce żadnych korzyści. Jego chwałę przyćmiło fiasko kolejnych wypraw na Mołdawię. Wojna z Turcją wlokła się bez widocznych rezultatów. Kampanie 1687 - 1688 to pasmo klęsk i niepowodzeń. Ich skutki nie dały na siebie długo czekać. Pozycja Rzeczypospolitej i samego Sobieskiego w Lidze gwałtownie spadła. Również jego pozycja w kraju była zagrożona. Pasmo niepowodzeń tak militarnych jak politycznych świadczyć może tylko o starości i zmęczeniu króla.
Umiera 17 czerwca 1696 roku w Wilanowie. Pochowany zostaje na Wawelu.
Już w XVIII wieku postrzegany jest jako bohater narodowy. Król Stanisław August Poniatowski wystawił mu pomnik (stojący do dziś na warszawskiej Agrykoli). Prawie natychmiast zaczął krążyć po kraju wierszyk:
Sto tysięcy na pomnik; ja bym dwakroć łożył
By Stanisław skamieniał, a Jan Trzeci ożył.
Świadczyć to może tylko o uwielbieniu jakim darzył naród polski swego nieżyjącego króla