Nowatorstwo powieści
Najciekawszym zabiegiem, jaki stosuje Nałkowska, jest połączenie tradycji realizmu XIX wieku z nowatorstwem powieści psychologicznej. Z jednej strony Granica jest powieścią, która w swoich założeniach ma pokazywać problemy w sposób obiektywny, przedstawiać krytycznie panoramę społeczeństwa, być tekstem wielowątkowym. Z drugiej jednak strony jest to powieść, jak na tamte czasy, bardzo nowatorska. Najbardziej widoczna jest oczywiście inwersja – najpierw czytelnik poznaje ostatnie chwile Zenona, potem narrator cofa się w czasie i przedstawia historię od początku. Oczywiście Nałkowska osiąga tu zamierzony cel – Granica nie jest powieścią sensacyjną i nie chodzi w niej o to, aby czytelnik czekał na karę, która spotka Zenona. Nałkowskiej chodziło przede wszystkim o pokazanie motywacji działań wszystkich bohaterów, skłonienie czytelnika do refleksji. Mamy więc czas powieści realistycznej, ponieważ wszystko dzieje się na tle pewnych wydarzeń dwudziestolecia (np.: I wojna światowa, „cud nad Wisłą”, rodzący się kapitalizm) i czas subiektywny bohaterów. W tym ostatnim każdy z bohaterów ma jak gdyby swój czas. Jest czas Justyny, w którym ważne momenty w jej życiu odmierzane są śmiercią bliskich jej osób. Jest czas Zenona, który osiąga kolejne stopnie awansu społecznego. I w końcu jest też czas pani Kolichowskiej, która żyje przeszłością, to jak gdyby czas jej starości. Pani Kolichowska odgrywa zresztą w całej powieści znacznie ważniejszą rolę niż mogłoby się czytelnikowi wydawać. Otóż jej dom stanowi pewne centrum wydarzeń. Większość bohaterów właśnie w jej domu się pojawia. Poza tym słynna jest już w literaturze owa metafora podłogi i sufitu, obrazująca podziały społeczne. Poza tym Nałkowska dość drobiazgowo opisuje przestrzenie, przedstawia wiele miejsc, charakteryzuje bohaterów przez pokazywanie ich mieszkań (dom Kolichowskiej, rodziców Zenona). Zupełnym nowatorstwem jest posługiwanie się przez Nałkowską paralelizmem. Zenon, wychowywany w rodzinie, w której panuje ciasnota horyzontów myślowych, wstydzi się rodziców i potępia liczne romanse ojca, sam „wpada” w pułapkę i nawiązuje romans z kobietą z niższej klasy społecznej. Justyna, której matka miała romans z „paniczem”, marzy o małżeństwie, prawdziwym związku opartym na miłości i szacunku, zarzeka się, że nigdy nie postąpi tak jak matka. Potem nawiązuje romans właśnie z „paniczem”, który w zasadzie zmusza ją do usunięcia ciąży. Porzucona w dzieciństwie przez matkę Elżbieta, pragnie szczęścia rodzinnego, chce wychowywać własne dziecko. Gdy Zenon popełnia samobójstwo, Elżbieta, tak jak kiedyś jej matka, porzuca swoje dziecko i wyjeżdża za granicę. Nałkowska pokazuje tu, że człowiek podlega w życiu pewnym schematom, że trudno mu wyzwolić się z wzorców przekazanych przez dom rodzinny, że podświadomie postępuje dokładnie tak, jak nie chce.
Narrator
Nałkowska stosuje tu narrację trzecioosobową. Narrator jest kimś spoza świata przedstawionego i zachowuje ciągły dystans do wydarzeń, które „dzieją się” na jego oczach. Ów dystans podkreślany jest co jakiś czas przez subtelne użycie ironii. Poza tym narrator jawi się czytelnikowi jako badacz, ktoś niezwykle dociekliwy, kto usiłuje zrozumieć wszystkie wydarzenia, motywację bohaterów. Dlatego też narrator jest obiektywny, stara się wziąć pod uwagę wszystkie racje bohaterów, ale ich nie ocenia. Uznaje je tym samym za równorzędne. Ważne jest także to, że wielokrotnie Nałkowska stosuje tu mowę pozornie zależną. W ten sposób pokazuje przeżycia postaci i zdanie narratora.
Zenon Ziembiewicz jako przykład karierowicza
Zenon jest chyba najbardziej znanym karierowiczem literackim. Początkowo pragnie uwolnić się od rodziców i zamierza prowadzić uczciwe życie. Jednak brakuje mu pieniędzy na dokończenie studiów, więc zgadza się pisać artykuły pełne niedopowiedzeń i niezgodne z jego przekonaniami. I tak po raz pierwszy Zenon przesuwa swoją granicę moralności, nagina swoje zasady dla pieniędzy. Po ukończeniu studiów i powrocie z Paryża do kraju Zenon coraz bardziej wciąga się w znajomość z plenipotentem Tczewskich, Czechlińskim, oraz młodym Tczewskim. Dalej łudzi się nadzieją, że wkrótce spłaci długi. Z biegiem czasu wchodzi na arystokratyczne salony, spotyka się z ludźmi i prowadzi nie do końca jasne interesy. Takie życie coraz bardziej mu odpowiada. Na dodatek dzięki Czechlińskiemu i Tczewskim zostaje prezydentem miasta. Nie ma pojęcia, że tak naprawdę jest jedynie marionetką i nikt nie liczy się z jego zdaniem. Ktoś wydaje rozkaz strzelania do manifestujących robotników, ale nie jest to Zenon, który jako najważniejsza osoba w mieście powinien podjąć decyzję. Zenon pozwala, aby inni decydowali za niego, kierowali jego życiem. Poza tym Zenon prowadzi obłudne, podwójne życie. Okłamuje Elżbietę, a potem ze szczerością wyznaje, że romans z Justyną został zakończony. Po aborcji Justyny bezczelnie prosi narzeczoną o to, aby załatwiła dziewczynie posadę w sklepie Torucińskiego. Robi to, gdyż obawia się plotek, które mogą zniszczyć jego dopiero co rozpoczętą karierę. Ma wrażenie, że kariera stanowi sens jego życia, bo łączy się z władzą (ale on nie wie, że jej nie ma), pieniędzmi i wystawnym życiem. Zenon jest tak naprawdę postacią tragiczną – unieszczęśliwia dwie kobiety, oszukuje samego siebie, nie panując nad własnymi popędami i życiem, powiela schemat własnych rodziców, zostaje okaleczony przez Justynę, popełnia samobójstwo, strzelając sobie w usta.
Elżbieta a Justyna
Obie bohaterki funkcjonują w powieści na zasadzie kontrastu. Elżbieta jest wykształcona, piękna, potrafi się wysłowić, jest dyskretna, wyrozumiała i jest bardzo dobrą kandydatką na żonę dla kogoś, kto chce robić karierę. Teoretycznie Zenon podkreśla, że kocha Elżbietę, ale tak naprawdę prawdopodobnie jego uczucia niewiele mają wspólnego z prawdziwą miłością. Elżbieta natomiast potrzebuje opiekuna, kogoś, kto zapewni jej byt. Ciągle nosi w sobie ból odrzucenia (porzucenia) przez matkę. Tylko raz Elżbieta postanawia postąpić słusznie – kiedy dowiaduje się o ciąży Justyny, chce się wycofać, bo uważa, że nie ma już praw do Zenona. Potem już stoi murem za narzeczonym. Pomaga Justynie, ale jest to jedynie próba uciszenia głosu sumienia. Elżbieta jest na tyle inteligentna, aby wiedzieć, że Zenon postępuje źle, niemoralnie. Nie ma jednak w sobie wystarczająco dużo siły, by przerwać ten związek. Być może jest to spowodowane tym, iż Elżbiecie podoba się życie, jakie prowadzi, życie żony urzędnika, a potem prezydenta miasta. Justyna jest natomiast przeciwieństwem Elżbiety. Nie potrafi się wysłowić, nie ma klasy, jest kobietą, którą Zenon ukrywa i której się wstydzi. Justyna jest naiwna, a może prostoduszna i łatwowierna. Chyba jako jedyna kobieta kocha Zenona i marzy o tym, aby tworzyć z nim rodzinę. Jednak, nie chcąc stać na drodze jego szczęścia z Elżbietą, zgadza się na aborcję dziecka, którego bardzo pragnęła. Dziecko miało być pewnego rodzaju rekompensatą po śmierci matki. Bo tylko Bogutowa kochała swoją córkę, więc Justyna bardzo pragnęła mieć dziecko, które również będzie ją kochało miłością prawdziwą i bezwarunkową.
Jest się takim, jak myślą ludzie, nie takim, jak myślimy o sobie my….
To jedno z najsłynniejszych zdań w powieści Nałkowskiej. Stanowi ono kwintesencję wszystkich wydarzeń i przeżyć bohaterów. Każdy z nich, w swoim mniemaniu, nie postępuje niewłaściwie. Wszyscy uważają, że postępują moralnie. Zenon nie ma specjalnie wyrzutów sumienia, ponieważ nie powiedział przecież wprost Justynie, aby dokonała aborcji. Elżbieta nieustannie usprawiedliwia męża. Kolichowska sądzi, że jest dobrym człowiekiem, bo daje mieszkanie biedocie. Tylko nie myśli o warunkach, w jakich ci ludzie żyją. Ojciec Zenona również nie odczuwa dyskomfortu z powodu zdrad, których się dopuszcza, bo przecież zapewnia byt i utrzymanie żonie. Matka Elżbiety natomiast nie czuje się źle z powodu porzucenia córki, bo przecież zostawiła ją pod dobrą opieką Kolichowskiej. Nałkowska dowodzi, że każdy człowiek ma naturalną skłonność do wybielania swojego postępowania, głuszenia wyrzutów sumienia. I tak naprawdę nie jesteśmy tacy, jak nam się wydaje, ale tacy, jak postrzegają nas inni ludzie.
Obraz człowieka w Granicy
Nałkowska nie pokazuje człowieka w sposób jednowymiarowy. Pokazuje go jako jednostkę znajdującą się na wielu płaszczyznach. Tak więc:
Człowiek jest jednostką społeczną – każdy bohater należy do pewnej hermetycznej grupy społecznej. Każda z tych grup ma swoje zasady postępowania, kanon moralności, styl życia, język, którym się posługuje.
Człowiek jest jednostką biologiczną – człowiek ulega popędom. Warto się tu zastanowić nad wpływem koncepcji Freuda na budowę powieści. Freud już na początku lat dwudziestych stwierdził, iż człowiekiem kierują dwa podstawowe popędy: życia (inaczej libido), czyli popęd seksualny, który utożsamiony został z Erosem i popęd śmierci (inaczej destrukcji), który z kolei utożsamiony został przez Tanatosa. I tak Zenon kieruje się przede wszystkim popędem seksualnym, podświadomie, jakby wbrew sobie, spotyka się ponownie z Justyną i nawiązuje z nią romans. Natomiast życiem Kolichowskiej rządzi Tanatos, chylenie się ku upadkowi, śmieci, jej życie stanowi już tylko pasmo wspomnień. Oprócz tego mamy tu również Freudowską koncepcję kompleksów. Niezrealizowane pragnienie macierzyństwa w Justynie przeradza się w opętanie, szaleństwo, destrukcję, chorobę psychiczną.
Człowiek jest jednostką posiadającą psychikę – jest jednostką, która ma świadomość siebie, jest zdolna do analizy swojej osobowości i oceny postępowania. Jednocześnie dla każdego człowieka własne „ja” stoi w centrum, postrzegamy świat subiektywnie, a ważne są dla nas przede wszystkim nasze emocje, marzenia, pragnienia.
Granica jako powieść społeczna
Nałkowska dość dużo miejsca poświęca pokazaniu barier społecznych. Czyni to zresztą, posługującą się techniką realistyczną. Pokazuje kolejne grupy społeczne, które dzieli poziom życia, wykształcenia, pieniądze, sposób myślenia, obyczaje, język. Najniższą warstwą jest oczywiście proletariat i biedota. Należą do niej m.in. ludzie mieszkający pod podłogą pani Kolichowskiej, Joasia, Justyna, Bogutowa, Franciszek Borbocki, robotnicy fabryczni. Ludzie ci są poniżani, wyzyskiwani, żyją w podziemiach kamienicy jak szczury bez odpowiedniego dostępu światła, bez normalnych, przyzwoitych warunków sanitarnych. Jednocześnie właśnie ta grupa społeczna jest zdolna do buntu, stanowi ogromną siłę i ma potencjał. Robotnicy wychodzą przecież na ulicę i organizują manifestację. Druga grupa to kapitaliści, którzy nie są może bohaterami pierwszoplanowymi, ale mają ogromny wpływ na to, co dzieje się w mieście. Przedstawicielem tej grupy jest właściciel fabryki, Hettner. Jawi się on jako bezwzględny wyzyskiwacz, który dba jedynie o własne interesy, a los ludzi, których zwolni, w ogóle go nie interesuje. Trudno też określić, jakie związki łączą kapitalistów z politykami, bo przecież ktoś wydał rozkaz strzelania do manifestantów. Być może pomysłodawcą i inicjatorem tych zdarzeń był właśnie Hettner. To jednak nie jest w powieści wyjaśnione. Kolejną warstwę społeczną stanowi drobnomieszczaństwo, którego najważniejszą przedstawicielką jest oczywiście Kolichowska. Nałkowska niezwykle dobitnie krytykuje jej sposób bycia, życia i myślenia. Pokazuje salon Kolichowskiej, który wypełniony jest mnóstwem niepasujących do siebie przedmiotów. Wskazuje to jedynie na brak gustu właścicielki, jej prostactwo, małostkowość oraz jej potrzebę gromadzenia najrozmaitszych przedmiotów, chęć wzbogacania się. Skąpstwo Kolichowskiej pokazane jest również na przykładzie owej nieszczęsnej piwnicy, która zostaje przerobiona na mieszkania dla biedoty. Kolichowska wydaje się być bezduszna, pozbawiona sumienia. Dalej mamy grupę tzw. wysadzonych z siodła. To ludzie, którzy w skutek upadku powstania styczniowego stracili majątki. Kiedyś byli „kimś”, szlachtą. Teraz pracują u innych, których los oszczędził. Do tej grupy zaliczamy rodziców Zenona. Są oni dość konserwatywni, ale tylko z pozoru, jakby na pokaz, bo przecież ojciec Zenona ma liczne romanse z pannami, a matka udaje, że w ogóle tego nie widzi. Rodzice Zenona nie mają wykształcenia i ludzi wykształconych nie cenią. Charakteryzuje ich ciasnota horyzontów. Nie potrafią też dostosować się do nowych warunków: są złymi gospodarzami, prowadzą wszystko w chaosie, stosują przestarzałe metody – są brutalni. Zenon wstydzi się rodziców, unika ich, przyjeżdża do domu, bo musi, ale nie czuje się w nim dobrze i szczęśliwie. Najwyższą warstwą społeczną jest ziemiaństwo. Reprezentują je Tczewscy. Prowadzą oni pasożytniczy tryb życia, zupełnie bezproduktywnie spędzają czas na jedzeniu, piciu i zabawach. Wszystko w ich świecie podporządkowane jest konwenansom, wszystko jest również na pokaz. Tczewski ma liczne romanse, a Tczewska udaje świętą filantropkę. Jednocześnie mają oni dość mocne powiązania z polityką, potrafią uzależnić od siebie „Niwę”, Czechlińskiego, a potem Ziembiewicza. Pokazując takie rozwarstwienie społeczne, Nałkowska przedstawia niejako koncepcję determinizmu społecznego, bo przecież każdy bohater należy do jakiejś grupy społecznej i nie jest w stanie zmienić swojego losu, wyzwolić się. Poza tym książka ta ma również swoje przesłanie polityczne, gdyż jest oskarżeniem systemu społecznego Drugiej Rzeczpospolitej.
Granica jako powieść feministyczna
Ta powieść jest również swoistego rodzaju krzykiem Nałkowskiej w obronie kobiet. Warto podkreślić, że temat aborcji pojawił się właśnie w dwudziestoleciu międzywojennym (ale także w okresie Młodej Polski) i był naturalną konsekwencją działań podjętych przez emancypantki jeszcze w okresie pozytywizmu. Zofia Nałkowska absolutnie nie popiera czynu Justyny, ale jak gdyby broni jej, rozumiej postępowanie tej bohaterki. Mamy oto dziewczynę z nizin społecznych, niewykształconą, która usiłuje, dość naiwnie zresztą, znaleźć swoje miejsce w życiu. I mamy Zenona, wykształconego w Paryżu, obytego w świecie, który traktuje Justynę jak zabawkę, bo spotyka się z nią jedynie dla rozrywki, a uczucia tej kobiety w ogóle go nie interesują. Justyna najprawdopodobniej ma dość mgliste pojęcie o swojej biologicznej naturze, z całą pewnością wie, jak zachodzi się w ciążę, ale prawdopodobnie nie ma nawet zielonego pojęcia o szczegółach, w które powinna ją kiedyś wprowadzić matka. Tu jak gdyby mamy problem niedoinformowania kobiet, braku podstawowej edukacji dotyczącej własnego ciała. Bardzo znamienne jest zdanie, które wypowiada Justyna do Zenona, informując go o ciąży:
Bo ze mną nie jest tak, jak powinno być.
Pokazuje to naiwność Justyny, dość wielką ufność w to, co przyniesie los. Ona cieszy się, bo przecież lubi dzieci, a skoro jej matka dała radę ją wychować, ona też może to zrobić. Zenon nie zmusza Justyny do aborcji, ale daje jej wystarczającą ilość pieniędzy na jej dokonanie. I, co najgorsze, zostawia samą, a o przyszłym dziecku w ogóle nie mówi, jakby ono nie istniało. Prawdopodobnie czuje jedynie złość, ma pretensje o losu, że właśnie jemu się to wszystko przytrafiło. Natomiast opuszczona Justyna dokonuje aborcji, ale bardzo szybko żałuje tej decyzji, ponieważ obudziły się w niej uczucia macierzyńskie, które po zabiegu „nie mają ujścia”. Dlatego Justyna zazdrości Elżbiecie dziecka, śledzi ją. Wpada w depresję, nie może sobie poradzić z cierpieniem, które dodatkowo spowodowane jest również wcześniejszą śmiercią matki i przyjaciółki, Joasi. Justyna jest apatyczna, na niczym jej nie zależy, rzuca pracę, a w końcu oblewa Zenona kwasem. Poza tym książka ta jest tak naprawdę obroną życia i jednocześnie skargą na ówczesne traktowanie nieślubnych dzieci. Wyraźnie dziecko Elżbiety, Walerian, jest „lepszy”, bo jest synem z prawego łoża. Dziecko Justyny byłoby „gorsze”, ponieważ nieślubne. Historia ta zresztą pokazana jest również na przykładzie Bogutowej, która zostaje odprawiona z domu właśnie dlatego, że zaszła w ciążę. Potem dopiero zostaje kucharką u hrabiostwa i jej los się nieco poprawia. Sama jednak musi borykać się z problemami kobiety ciężarnej i kobiety pozbawionej pracy i dachu nad głową. Nikt w tej powieści jej nie współczuje, a wszyscy uważają, że sama wpakowała się w kłopoty.