Wpadłam do swojego pokoju niczym samolot odrzutowy i omal nie przewróciłam się o leżącą deskorolkę. Rzuciłam się w kierunku swojego plecaka zaczęłam w nim nerwowo czegoś szukać. W głowie kołatała mi jedna myśl, że na dole czeka koleżanka, która przyszła pożyczyć zeszyty i wziąć książkę, którą mi dawno pożyczyła. Nie było jej dwa dni w szkole i chciała uzupełnić lekcje. Musiałam się śpieszyć, ponieważ musiała jechać do babci, ale zrobiło mi się słabo, dlatego na chwilę usiadłam na kanapie. Znalazłam już wszystkie zeszyty, brakowało mi tylko książki, którą mi pożyczyła. Nie było go na żadnej półce ani w szufladach biurka. Byłam coraz bardziej zdesperowana. Chciałam się zapaść pod ziemie, a nogi zrobiły mi się jak z waty. Jeżeli nie znajdę lektury, spalę się ze wstydu. Miałam zaciśnięte zęby, oddychałam ciężko i czułam się jak czajnik, w którym gotuje się woda. Stanęłam w miejscu i zamknęłam oczy. Serce waliło mi młotem i ciarki przeszły mi po plecach. Nagle przypomniałam sobie, że książkę włożyłam do szafki nocnej. Bez chwili zastanowienia chwyciłam wszystkie rzeczy i zbiegłam na dół. W sytuacjach ważnych dla nas, gdy jesteśmy zdenerwowani, warto na moment zatrzymać się, uspokoić i chwilę pomyśleć. Może się wtedy okazać, że wcale nie jest tak źle.