Przemianę Marka Winicjusza, jednego z bohaterów "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza można odnieść do słów Goethego "Potykając się można zajść daleko, nie wolno tylko upaść i nie podnieść się" można, Winicjusz był człowiekiem gwałtownym i egoistycznym który zawsze musiał zaspokoić swoje pragnienia. Od najmłodszych lat osiągał z łatwością to, co postanowił i dopiero żołnierskie życie ukróciło jego samowolę. Uczty Nerona były jakby specjalnie stworzone dla niego. Rozmiłowany w rozkoszy i dobrobycie, żył w rozpuście i z łatwością zdobywał kobiety, związki z nimi traktował z lekkością, a od których wymagał ślepego oddania. Nie szanował innych ludzi i skupiał się wyłącznie na swoich potrzebach. Winicjusz był także momentami nieobliczalny. W przypływie złości zabił swego wiernego sługę Gulo, który go wychował, co również świadczy o jego porywczym charakterze.
Stopniowa przemiana Marka rozpoczyna się od poznania Ligii. Zauroczony urodą dziewczyny, od pierwszego spotkania postanowił zdobyć ją za wszelką cenę. Początkowo jego zamiary wobec zakładniczki były dobre. Pragnął ją poślubić zgodnie z rzymskim obyczajem, lecz uległ radom Petroniusza Nie mógł zrozumieć, że Kalinna nie może lub nie chce zostać jego nałożnicą. Wykradając ją zupełnie nie liczył sie z jej uczuciami. Po raz kolejny jego dobro było na pierwszym miejscu. Kiedy Ligia mu uciekła, najpierw obmyślał na niej plan zemsty. Wyobrażał sobie, jak za karę cierpi. Sądził, że będzie ją karał za każdym razem, kiedy mu się przypomni, co przez nią przeszedł. Było to łatwe tylko początkowo, później bowiem pożądanie Ligii zmieniło się w prawdziwą i trwałą miłość do niej. Już nie chciał zrobić z niej nałożnicy. Mimo to, zaślepiony uczuciem i goryczą stał się człowiekiem bezwzględnym i okrutnym dla swoich niewolników.
Marek gardził także chrześcijanami. Nie mógł zrozumieć ich religii, która za zło kazała odpłacać dobrem. Jego pierwsza przemiana dokonała się po pobycie w domu Miriam, gdzie zaznał troskliwości chrześcijan. Zaczął poznawać naukę wyznawców Chrystusa, lecz najpierw odrzucał ją, uważając, że była sprzeczna z jego naturą i przyzwyczajeniami. Spodziewał się zadziwiającej przemowy, odkrywającej przed nim nieznane tajemnice, a nie usłyszał nic odkrywczego. Najbardziej zaskoczyło go to, że Bóg chrześcijan obiecywał im za dobro i cnotę nieśmiertelność równą bytowi bogów. Przemowa Piotra zmusiła go do zadania sobie wielu pytań: "Co to za Bóg" Co to za nauka" Co to za lud?". Nauka chrześcijan była sprzeczna z jego światopoglądem i przyzwyczajeniami.
Odkrył, że tak naprawdę nie kochał Ligii, lecz jej pożądał. Dostrzegł, jak bardzo dziewczyna różniła się od kobiet, które znał i pokochał ją za jej piękną duszę i troskliwość. Wstydził się swego poprzedniego zachowania i nie mógł już znieść pełnych nieprawości rządów cezara. Odnalazł sens w wielkiej, szczerej i głębokiej miłości do Ligii. Z powodu tej kobiety zmienił wyznanie i całe swoje życie. Tych dwoje poradziło sobie, za sprawą miłości, ze wszystkimi przeciwnościami losu. W tym przypadku można śmiało powiedzieć, że to uczucie ma moc sprawczą.
Po powrocie do domu zmienił się i zaczął lepiej traktować niewolników, dostrzegając w nich przede wszystkim ludzi.. Nabrał obrzydzenia do życia w rozpuście i do Nerona, czując swoją bezsilność wobec szalonego cezara. Stopniowo również przekonywał się do wiary w Chrystusa, a jego największym zwycięstwem nad własnym charakterem był moment, kiedy zwrócił się do Apostoła Piotra, aby pobłogosławił jego miłość i pomógł mu zrozumieć naukę chrześcijan.
W obliczu kolejnego nieszczęścia, jakim było pojmanie ukochanej i prześladowanie wyznawców Chrystusa, Winicjusz stał się człowiekiem pokornym, kierującym się wyłącznie dobrem dziewczyny. Zniżył się nawet do tego, że o pomoc błagał niewolników i chciał poświęcić cały swój majątek, aby uwolnić Ligię. W dniach rozpaczy umocniła się jego wiara i stał się gorliwym chrześcijaninem, wierzącym w potęgę Boga. Gorliwie się modlił, przebaczał krzywdy, nawracał swoją służbę. "Z twoim usposobieniem mogłeś albo nienawidzić imienia chrześcijanina jak zarazy, albo nim zostać"- mówił Petroniusz. I tak się stało. Winicjusz przyjął chrzest.
Momentem przełomowym w procesie przemiany wewnętrznej Winicjusza była uczta na stawach Agryppy, podczas której Poppea usiłowała go uwieść.
Mimo to, przemiana Marka od rzymskiego żołnierza, egoistycznego i porywczego do pełnego miłości do bliźniego chrześcijanina dobiegła końca. Znalazł szczęście nie tylko u boku ukochanej, która została jego żoną, lecz także w nauce wyznawców Chrystusa, która uczyniła jego życie w pełni wartościowym, o czym napisał w liście do Petroniusza. W Chrystusie Marek Winicjusz odnalazł źródło spokoju i szczęścia.
Nastąpiła w nim głęboka przemiana, która stała się dowodem jego wytrwałości i siły.