Dzięnikarz: Dzień dobry, nazywam się .......... ............ jestem dzięnikarzem w gazecie "Nowina". Interesują mnie powody pańskiego desperackiego kroku, w związku z tym chciałbym zadać panu kilka pytań. Czy zgodzi się pan na nie odpowiedzieć?
Konrad: Dobrze, zgadzam się, wkońcu i tak zmarnowałem swoje dotychczasowe życie. Zawiodłem ojczyznę i rodzinę...
D: Czy gdyby można było cofnąć czas zmieniłby pan swoją decyzję?
K: Tak, zmieniłbym. Wiedząc jakie konsekwęcje będzie miał mój czyn, nigdy nie wróciłbym tutaj.
D: Ale uratował pan ojczyznę.
K: tak, ale za jaką cenę? Co mi z tego przyszło? Utraciłem moją ukochaną, szansę swoja misję spełniłem i uratowałem ojczyznę, ale ona co mi za to dała w zamian? Pozbawiła mnie miłości... Już nic mi nie zostało do zrobienia na tym świecie.
D: Mówi pan o tym poświeceniu z takim rozgoryczeniem, dlaczego więc zrezygnował pan z miłości, rodziny, wygodnego życia na litewskim dworze, z życia tak kochanym przez pana kraju?
K: Byłem młody i chyba głupi! Nie mogłem patrzeć na najazdy Krzyżaków na moje przygraniczne tereny, wprawdzie siedziałem sobie w bezpiecznym pałacu i napady mi nie groziły, ale do czasu. Zakonicy rośli w siłę i incudenty takie, jak w czasie mojego dzieciństwa, stawały się powszechne. Mordowano ludzi, palono wioski. Miałem mozliwość więc musiałem temu zapobiec! Nie chciałem stracić mojej ukochanej , dlatego długo sie zasatanawiałem. Lecz miłość do Litwy zwyciężyła. Nie mogłem poświęcić tysięcy ludzi za jednego człowieka. Wtedy myślałem, ze sumienie gryzłoby mnie do końca życia, że nie uniusłbym takiego balastu, gdybym sie nie zdecydował. Teraz chętnie przyjąłbym taki balast.
D: dokonał pan szlachetnego czynu-uratował pan ojczyznę , więc proszę tak nie mówić. Teraz to Krzyżackie niedobitki nie zdołają zniewolić Litwy.
K: Nie zgadzam sie. Moje czyny były podłe, powinienem walczyc otwarcie, a ja rbiłem podchody co jest nizgodne z honorowym kodeksem. Ratując jednych ludzi, wysyłałem na śmierć innych, gdyż niejednokrotnie kazałem iść moim rycerzą na bitwy, bo zdradziłem zasady rycerskie!
D: Panie Wallenrodzie, pragnę przypomnieć, że przed laty stanoł pan w sytuacji niemal bez wyjścia. Wszystkie decyzje przyniosłyby panu niechybna klasę. w takiej sytuacji wybrał pan mniejsze zło. Każda możliwość działania, jaka była panu dana kłuciła sie z kodeksem rycerskim. Mówi pan, że nie zachował się pan jak rycerz, lecz przecież zadaniem każdego rycerza jest obrona własnego kraju i to pan uczynił.
K: Tak łatwo panu mówić. Nie myślał pan codzienie o straconej miłości, życiu. Nie zastanawiał pan sie, co teraz dzieje się w ojczystym kraju, nie męczył się pan też z ludźmi, wśród których się wychował, ale bądź co bądź, zupełnie obcych! Jedynym wyjściem z tego dramatu wydawał mi sie alkochol, który pozwalał zapomnieć...Ale było to krótkotrwałe rozwiązanie. Potem czułem się jeszcze podlej. Skutek tego był taki, że wyrobiłem sobie wśród "kompanów" opinię dziwaka. Zamykałem sie w swojej komnacie ze szklanicą ulubiomego napoju i śpiewałem rzewne, litewskie pieśni. Nic nie mogło ukoić mojego bólu i tak zostało do teraz.
D: Może Krzyżacy nie zabiją pana?
K: Nie zna pan Krzyżaków? Zresztą zdradziłem ich, doprowadziłem, ich do kleski, gdy mi zaufali, maja do tego pełne prawo! Chcę żeby się juz to wszystko skończyło.
D: Proszę pamietać że na Litwie jest pan bohaterem. Ludzie będą pamiętać o panu przez całe wieki. Czy to sie nie liczy/ Chociażby to powino uspokoić pana sumienie.
K: co mi z tego? Nic już nie przywróci mi mojej ukochanej. Nawet ona, ta, która kochałem, odrzuciła mnie!
D: Tak więc nękaja pana wyrzuty sumienia. Jeżeli żałuje pan tego co zrobił to niech się pan wyspowiada, a Bóg wybaczy grzechy.
K: Uważam że nie zasłuzyłem na niczyje wybaczenie, ale mogę oddać swoje zycie za poległych Litwinów, a także Krzyżaków, których w walce zdradziłem.
D: Niech pan tego nie robi, niech pan się jeszcze zastanowi, proszę. Dziekuje jeszcze raz że zgodziła się pan na rozmowę ze mna.
Dowidzenia
K: Dowidzenia.