W powieści J.R.R. Tolkiena, pt.: „Hobbit, czyli tam i z powrotem” jedną z ważniejszych ról pełnią Hobbici - mieszkańcy Hobbitonu. Ich przedstawicielem, a za razem głównym bohaterem książki jest Bilbo Baggins - ponad pięćdziesięcioletni „włamywacz”. Mieszka on w przytulnej norce „Pod Pagórkiem”. Jego matką była Belladona Tuk, a ojcem Bungo Baggins.
Hobbici to stworzenia większe od liliputów, ale za to mniejsze od krasnoludów, od których różnią się również tym, że nie mają brody. Ich głowę pokrywają bujne, ciemne, brunatne włosy (zwykle kędzierzawe). Mają poczciwe twarze oraz długie, zręczne, smagłe palce. Na stopach nie noszą obuwia, gdyż opatrzone są one w twardą podeszwę porośniętą (podobnie jak głowy) bujnym owłosieniem. „Hobbici są skłonni do tycia, zwłaszcza w pasie: miewają wypięte brzuchy”. Ubrania, które na siebie zakładają, są kolorowe, najczęściej zielone i żółte. Pan Baggins posiadał dodatkowo dosyć dobry wzrok – lepszy od krasnoludów, ale za to o wiele gorszy od elfów.
Osobistości z Hobbitonu nie uprawiają czarów, z wyjątkiem zwykłej sztuki bezszelestnego i błyskawicznego znikania, gdy w ich pobliże zabłądzą ludzie. Jedzą dosyć dużo i często (obiad – w miarę możliwości – dwa razy dziennie). Po posiłku uwielbiają śmiać się dużo, basowo i serdecznie. Hobbici w razie potrzeby potrafią być przedsiębiorczy, mężni i dzielni, lecz nigdy nie chwalą się tymi zaletami ani zwykle nie są im potrzebne, gdyż nie lubią zabijać i rzadko biorą udział w jakichkolwiek walkach. W zwyczaju naszego „włamywacza” (przed wyprawą) było codzienne picie herbaty z imbryka, a także puszczanie kółek z dymu przed swoją norką. Oprócz tego lubił, jak każdy Hobbit, słuchać starych opowieści, dobrze zjeść i porządnie się wyspać.
Według mnie Hobbici to miłe stworzenia, mało konfliktowe i otwarte na nowe znajomości. Zbudziły we mnie sympatię, pomimo tego, że w tej powieści były niezbyt dokładnie opisane. Podoba mi się w ich usposobieniu to, iż prowadzą spokojne, niemal niczym nie zmącone życie, a także mają swoje zasady, których sumiennie przestrzegają. Moim zdaniem bez nich ta książka byłaby o wiele mniej ciekawa.