Była ciemna noc, gdy oddziały dojechały. Zostawili auta w lesie i sprawnie zajęli swoje miejsca. Widać, że są doskonale przygotowani do akcji. Leżą już na stanowiskach skryci pośród krzewów i drzew. Maciek ze swą grupą szturmową znajduje się na wysokości stacji, natomiast ubezpieczenie wzdłuż torów. Kilka osób udaje drzemiących podróżnych. Jest coraz ciemniej, coraz zimniej. Mijają kolejne godziny, a pociąg się nie zjawia. Wszyscy klną pod nosem narzekając na spóźniony pociąg i przeraźliwie zimny maj.
Nagle rozlega się dźwięk charakterystyczny dla pociągu idący od strony Lublina. Wreszcie jest. Partyzanci ściskają w dłoniach broń. Zniecierpliwieni wcelowują ją. Niestety okazuje się, że jest on naładowany kilkoma kompaniami Wehrmachtu. Zośka widocznie wacha się, czy kontynuować akcję. Nie ma jednak czasu na dalsze zastanawianie, ponieważ pojawia się właściwy pociąg.
Dochodzi godzina pierwsza, wszyscy zaciskają dłonie na broni, wszystkim serca biją szybciej niż zwykle. Maciek szuka nerwowo więźniarki. Udało się mu! Nagle drzwi tego wagonu otwierają się i wyskakuje z niego gestapowiec, prawdopodobnie pragnący załatwić naturalną potrzebę. Staje on twarz w twarz z partyzantem. Nie ma jednak czasu na jakąkolwiek reakcje. Maciek unosi broń i strzela prosto w klatkę piersiową wroga. Chwilowo wszystko cichnie. Naraz trzaskają karabiny, padają chaotyczne strzały. Na szczęście Zośka zachowuje zimną krew i opanowuje sytuację. Wydaje kilka rozkazów, a inni posłusznie je spełniają. Maciek mocuje się z drzwiami, pomaga mu w tym Zośka. Otrzymawszy łom i rzuciwszy granat w drugie okno więźniarki rozbili drzwi, rozwalili zasuwę. Rozlega się kilka strzałów, nie ma już żadnego wroga w wagonie. Partyzanci rzucają się z łomem do drzwi i je otwierają. W tłoku i w gorączkowym ścisku wyskakują z więźniarki uwolnieni ludzie. Proszą wybawców o broń, śmieją się histerycznie i chcą całować Zośkę po rękach. Partyzanci odprowadzają uwolnionych do samochodów i podnieceni ludzie zwycięstwem zajmują miejsca w autach. Pojazdy znikają szybko w mroku.