KINOTYKIETA,
czyli zachowuj się w kinie.
Dzisiaj eksploatowanych jest wiele form rozrywki. Jedni chodzą do teatru, inni do biblioteki, czy na koncerty death – metalowego zespołu „Mrówiksy”, ale jednak duża większość zagląda do kin.
W kinach, jak w każdym innym miejscu użytku publicznego, obowiązują pewne umowne zasady, jak na przykład: nie przeszkadzanie innym w oglądaniu, nie komentowanie scen. Kiedy do kina idziemy prywatnie np. ze znajomymi, najczęściej są to godziny wieczorne, ludzie starają się nie przeszkadzać sobie nawzajem, tylko się skupić na filmie. Rzadko spotykamy się wtedy z zachowaniem wulgarnym czy nieodpowiednim dla miejsca. Inaczej jest jednak, kiedy do kina wychodzimy z klasą, bądź w godzinach południowych. Wówczas w niepamięć idzie kultura osobista, szacunek do innych (ewentualnie kinowych foteli). Nad głowami zainteresowanych, choć kapkę filmem kolegów, czy koleżanek zaczyna rozgrywać się bitwa – tj. latająca kukurydza, papierki, puszki (fotele xd). Chcąc za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, osoby nie wykazujące najmniejszego zainteresowania filmem robią wszystko, aby nikt nie mógł go oglądać. Zazwyczaj na początku nauczyciele próbują coś z tym zrobić, niestety sytuacja wymagająca interwencji boskich ich przerasta i po pewnym czasie rezygnują. „Dzieciarnia” widząc bezsilność opiekuna zaczyna, poza wysyłaniem śmieci w przestworza, wydawać z siebie okrzyki bojowe mające na celu nastraszenie domniemanych nie-kolegów, bądź już wcześniej wspomnianych foteli – sala nieraz po pierwszej fali niesfornej zabawy pozostaje pusta. I tak aż do końca filmu. Kiedy seans się kończy i wychodząc z kina najgłośniej mówią ci... „wojownicy”, którzy raczej niechętnie spoglądali w stronę ekranu. Zawsze są to dość oklepane slogany typu: „Co za beznadziejny film” czy „Szkoda czasu na taką tandetę”.
Nie lubię takich „typków”, przychodzą do kina rozsiadają się w fotelach z „amunicją” i zaczynają zabawę, wygłupy popisywanie się przed kolegami. Odradzam więc odwiedzanie kin w godzinach południowych. Można się natknąć na równie złośliwych „wojowników” jakich przed chwilą wymyśliłem.