Szczęśliwe, sielskie życie poety - Jana Kochanowskiego - zburzyła nieoczekiwana śmierć najdroższej córeczki Orszuli. Dziewczynka miała zaledwie 30 miesięcy (2,5 roczku), ale była dzieckiem utalentowanym i nad wiek rozwiniętym. Mówi o tym nie tylko jej ojciec w "Trenach", bo pewnie nie dalibyśmy mu wiary, że tak małe dziecko układa już wierszyki, ale potwierdzają to listy i relacje przyjaciół Kochanowskiego, którzy odwiedzali poetę w Czarnolesie - oni widzieli i słyszeli Orszulkę i też ją podziwiali. Tak więc maleńka Orszulka odziedziczyła zapewne po ojcu talent poetycki i poeta miał nadzieję, że stanie się wielką poetką polską - osiągnie sławę starożytnej poetki Safony. Zmarła jednak, a śmierć jej była dla ojca ciosem tak wielkim, że nie potrafił go przetrzymać. Początkowo pisał więc o niej dla siebie, "płakał, bo musiał". Ojciec - poeta czuł potrzebę dania poetyckiego wyrazu temu, co przeżył. Kiedy ból nieco zelżał i zaczęła powracać równowaga ducha, zaczął "śpiewać" już nie tylko "sobie", ale i "Muzom", pisał już z zamiarem ogłoszenia drukiem swych utworów. Miał nadzieję, że poezja ta okryje jego zmarłą córeczkę nieśmiertelną sławą. I miał rację, bo każdy, kto wspomni dziś Kochanowskiego, ten pomyśli także o jego kochanej Orszulce.
Tren nie był gatunkiem nowym, znali go już poeci starożytni, a za nimi poeci - humaniści opiewali nieraz smutek po śmierci drogich osób - takie utwory nazywały się: epicedia. Także włoski poeta Petrarka wyśpiewywał ból po śmierci swej ukochanej Laury, której poświęcił nie jeden utwór, lecz cały cykl. Kochanowski poszedł śladami Petrarki i także stworzył cykl 19 utworów, które tworzą całość artystyczną i uczuciowo-ideową, choć każdy z trenów jest odrębną całostką artystyczną. Tak powstał wspaniały poemat bólu rodzicielskiego, który stopniowo wzrasta, osiąga poziom kulminacyjny w trenach od IX do XI i potem powoli opada. Kolejność trenów nie jest więc przypadkowa. Początkowe treny są wyrazem smutku rodzicielskiego po zgonie ukochanego dziecka oraz głuchego żalu do śmierci, która je zabrała. Smutek potęguje myśl, że Orszulka zmarła tak młodo, przysparza go też wspomnienie córeczki. Poeta rozpamiętuje słowa, zabawy, "ucieszny śmiech", "nowe piosnki", które układała córeczka, wreszcie pozostałe ubranka i szczebiot dziecka. Wyznaje: "pełno nas, a jakoby nikogo nie było: jedną maluczką duszą tak wiele ubyło". Można stwierdzić, że pierwsze treny dają charakterystykę dziecka i opisują opustoszały dom, w którym ojciec z matką przeżywają swoją tragedię. Smutek powoli narasta, aż w trenach następnych (IX - XI) mamy opis spustoszenia, jakiego śmierć dziecka dokonała w myślach ojca. On - który starał się zgłębić tajniki filozofii stoickiej i wierzył, że udało mu się to zadanie - rozpacza, traci zmysły, jak "jeden z wiela". Po cóż więc tyle lat ćwiczył swą wolę i charakter, po co zaufał starożytnej nauce? W "Trenie X" wyznaje, że zwątpił nawet w naukę chrześcijańską - tak należy rozumieć jego pytanie i prośbę: "Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, lituj mej żałości ... pociesz mię, jako możesz, a staw się przede mną lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną". Zbolały ojciec zwątpił więc w nieśmiertelność duszy?! Szuka ukochanej córeczki w różnych krainach umarłych, w słowiku, który - być może - gości teraz duszyczkę Orszulki, w niebie chrześcijańskim i mitologicznym. Szuka pociechy, łapie kurczowo każdą ewentualność, która pozwoliłaby mu odnaleźć utracone dziecko. Od trenów następnych znowu zmienia się charakter i klimat utworów. Rozpacz osiągnęła szczyt i w kolejnych trenach poeta usprawiedliwia się przed samym sobą, że zwątpił w opatrzność Boga. Temu płaczowi serca towarzyszy wspomnienie córeczki i budzenie się nadziei na ukojenie bólu. Ostatni tren ("Tren XIX") nosi - jak żaden poprzedni - dodatkowy tytuł "Sen". Opisuje w nim Kochanowski sen, w którym przyszła do niego jego matka, zmarła dużo wcześniej. Na ręku trzymała Orszulkę i prosiła syna, aby nie mącił spokoju dziecka swym płaczem i rozpaczą. Bóg, powołując Orszulkę do nieba, zaoszczędził jej wielu zgryzot i cierpień ziemskich. Dlatego należy pogodzić się z wolą Boga i wierzyć, że tam, w niebie Orszulka jest szczęśliwa. Cały cykl "Trenów" został jeszcze wzbogacony jednym utworem, który poświęcił poeta drugiej, zmarłej później, córeczce Hannie.
"Treny" są utworem głęboko humanistycznym, renesansowym, bo bohaterem ich jest człowiek - ojciec rozpaczający po stracie dziecka. Opis uczuć poety jest szczery, bezpośredni , autentyczny. Dzięki temu utwory te do dziś wzruszają czytelników. To właśnie lektura tych utworów natchnęła po wiekach Bolesława Leśmiana do napisania pięknego wiersza "Urszula Kochanowska". Stała się więc Orszulka postacią sławną mimo swej śmierci.
"Treny" Kochanowskiego to dzieło wyrosłe z literatury starożytnej i nowożytnej, ale z drugiej strony - dzieło nowatorskie. Wcześniejsze wiersze żałobne były utworami okolicznościowymi, często pisanymi nawet na zamówienie przyjaciół i rodziny zmarłej osoby. Te okolicznościowe wiersze żałobne pisane były według ustalonego schematu: przedstawienie osoby zmarłej, wyliczenie jej zalet i zasług, opis bólu i pustki powstałej po śmierci tej osoby. W "Trenach" Kochanowskiego zawarte są też te elementy, ale jak wyrażone! Niczym nie przypominają już utworów okolicznościowych, są arcydziełami poezji pełnymi autentyzmu uczuć. Nie jest to także jeden utwór - jak pierwotnie - ale cały cykl utworów złożonych w jedną kompozycję i ideowo - artystyczną całość. Ten pomysł nie był całkiem nowy, bowiem Kochanowski poszedł śladami Petrarki.
Całkowitą nowością natomiast było poświęcenie utworów żałobnych osobie dziecka. Do tej pory wyrażano żal po śmierci osoby zasłużonej, dobrze znanej w narodzie lub w środowisku ludzi. Po raz pierwszy Kochanowski poświęcił swe "Treny" maleńkiej dziecinie, której nie znał nikt poza gronem najbliższych ludzi.
Kochanowski jako człowiek renesansu poddał też rewizji mądrość starożytnych stoików stwierdzając, że filozofia nakazująca, aby człowiek był nieczuły na ból i cierpienie, jest nieludzka, bo sprzeczna z naturą człowieka.