Podstawą mojej pracy jest książka napisana przez Ericha Fromma pod tytułem „Zdrowe społeczeństwo”. Jednak przed zrecenzowaniem jej, pragnę pokrótce przybliżyć postać autora.
Erich Fromm urodził się 23 marca 1900 r. we Frankfurcie nad Menem w Niemczech, zmarł 18 marca 1980 r. w Tessin w Szwajcarii. Był on filozofem, socjologiem, psychologiem i psychoanalitykiem pochodzenia żydowskiego Po dojściu Hitlera do władzy wyemigrował do USA. Udał się tam z większością przedstawicieli „szkoły frankfurckiej”, do której należał od roku 1923. W słowie wprowadzającym, Marcin Czerwiński nazwał ten twór instytutem o dość osobliwym charakterze, gdzie spoiwem łączących myślicieli była umowa partnerska. Za naczelne zadanie, szkoła postawiła sobie badania problematyki świadomości społecznej, a czerpać miała swoje inspiracje wprost z socjologii i filozofii społecznej.
Agresywna i brutalna polityka Hitlera była w zasadniczym sensie przyczyną pracy frankfurtczyków nad zagadnieniem ruchów totalitarnych. Jak pisze Czerwiński ”Przedstawiciele szkoły skupili się wówczas na analizie świeżo przebytego doświadczenia – zetknięcia z totalitarna machiną hitlerowską. (...) Była to analiza motywów i czynników wyrzeczenia się wolności przez miliony Europejczyków nie tylko w krajach „osi”. Było to studium, ściśle mówiąc, nie faszyzmu, lecz masowego poparcia faszyzmu”.
Zagadnieniem tym zajął się także osobiście sam Fromm, ukazując swe przemyślenia w jego, uważanym przez niektórych za najwybitniejszym, dziele pod tytułem „Ucieczka od wolności”. We wstępie pisze on, iż „ruchy totalitarne odwołują się do głęboko w nas tkwiącego pragnienia ucieczki przed wolnością, jaką człowiek osiągnął we współczesnym świecie; że współczesny człowiek, wolny od średniowiecznych więzów, nie czuje się wolny do budowania sensownego życia opartego na rozumie i miłości i dlatego szuka nowego rodzaju bezpieczeństwa w podporządkowaniu się przywódcy, rasie lub państwu”.
„Zdrowe społeczeństwo” ukazało się po niedługim czasie, w roku 1954 i jak przyznaje sam Fromm, jest kontynuacją „Ucieczki od wolności”, gdyż stara się on wykazać, iż „życie w dwudziestowiecznej demokracji stanowi pod wieloma względami inną ucieczkę od wolności”. W dziele tym, autor porusza takie kwestie jak alienacja, okaleczona świadomość społeczna, wartości pracy, zadomowienia, przyjaźni, twórczości.
Inne działa autora, które w zasadniczy sposób przyczyniły się do jego sławy to „Rewolucja nadziei”, „O sztuce słuchania”, „Rewizja psychoanalizy”, „Anatomia ludzkiej destrukcyjności”, „Psychoanaliza a religia”, „Miłość, płeć i matriarchat”, „O sztuce miłości”, „Mieć czy być”, „O sztuce istnienia”, „Niech się stanie człowiek” oraz „Buddyzm zen i psychoanaliza”.
Na początku, jeszcze przed dokładniejsza próbą zanalizowania treści książki, za radą samego autora, należy przypomnieć założenie tezy psychoanalizy humanistycznej, która, w zamierzeniu Fromma, miała stać u podstaw przesłania jego dzieła. Teza ta głosi, iż „najważniejsze namiętności człowieka nie są zakorzenione w jego potrzebach instynktowych, lecz w specyficznej kondycji ludzkiego istnienia, w potrzebie odnalezienia nowego odniesienia do człowieka i do przyrody, kiedy już utraciliśmy odniesienie pierwotne, właściwe fazie przedludzkiej”. Można powiedzieć, iż stwierdzenie to doskonale obrazuje podejście Fromma do pedagogiki jako przedstawiciela neopsychoanalizy. Jak wiadomo, ogólne założenie tego nurtu głosi, iż człowiek przychodzi na świat jednie z ogólnymi predyspozycjami, które rozwijają się u niego poprzez wychowanie. Podkreślana jest znacząca rola już samego społeczeństwa w kształtowaniu jednostek. Wiadomo, iż jednostka jak i społeczeństwo są od siebie wzajemnie zależne zarówno w sposób pozytywny lecz i także negatywny jeżeli system w pewnych aspektach nie jest idealny.
Jest więc oczywistym, iż takie założenie, odnośnie kształtowania nieprzystosowanych społecznie jednostek, napotkało opór wpojonej tradycyjnej, freudowskiej psychoanalizy. Polemiki z Freudem podjął się także Fromm. Starał się on przekonać, iż człowiek wcale nie jest aspołeczny i zły ze swej natury. Mianowicie, kształtuje się ona poprzez oddziaływanie kultury i historii a istotą naszej psychiki są potrzeby społeczne, a nie jak głosił Freud, popędy. Także wbrew twórcy psychoanalizy, Fromm uważa, że człowiek nie jest samowystarczalny, co stanowi podstawę do tego by uważać go za istotę całkowicie społeczną. Dodatkowo, każdy członek społeczeństwa jest w pewnym sensie samotny, można by rzecz wyalienowany, a przyczyną tego jest zerwanie pierwotnych więzi z innymi ludźmi i naturą. Fromm kształtuje także człowieka jako istotę w pewnym sensie wewnętrznie rozdartą pomiędzy fizjologicznymi potrzebami wymagającymi natychmiastowego zaspokojenia a rozumem, samowiedzą i wyobraźnią. Jeszcze przed napisaniem „Zdrowego społeczeństwa” i dokładniejsza analizą tego zagadnienia, Fromm wiedział, iż zbudowanie doskonałego społeczeństwa musi być poprzedzone zrozumieniem psychiki ludzkiej i analizą jej potrzeb. Tylko dzięki temu można odpowiednio wychować ludzi, którzy już ukształtowani mają zbudować owe zdrowe społeczeństwo.
Jednak jakie jest to zdrowe społeczeństwo? Czy jakiekolwiek społeczeństwo może zasługiwać na miano zdrowego? Zdaniem Fromma, każde społeczeństwo uważa się za zdrowe. Ludzie, aby podtrzymywać w sobie to przekonanie, starają się nie zauważać obok siebie ludzi chorych psychicznie. A już zauważeni zostają spychani do kategorii „przypadków ściśle jednostkowych”. Już na samym początku Fromm poddaje w wątpliwość kondycję psychiczną nie tyle poszczególnych jednostek, co całych społeczeństw, można by pokusić się nawet o stwierdzenie, całej ludzkości nie tylko żyjącej w wieku dwudziestym. Za przykład bierze podstawowe aspekty z życia każdego cywilizowanego społeczeństwa, części składowe tworzące ten twór. Analizując postawy ludzi ówcześnie żyjących względem nastrojów związanych z polityką zagraniczną jak i lokalną, autor określa ich zachowania jako „wybuchy destrukcyjności i paranoidalnych podejrzeń”. Ten, kto dziś jest przyjacielem, sojusznikiem i prawym mężem stanu, jutro może okazać się największym wrogiem, krzywdzicielem i oszustem. W pewnym sensie, Fromm zarzuca ludziom głupotę wynikająca jednak nie z samej chęci czynienia zła lecz z nie dostrzegania pewnych zależności jak i nieumiejętności patrzenia perspektywicznego. Określa ludzi jako zmiennych, upatrując w tym przyczynę błędów przezeń popełnionych.
Podobnie jest na płaszczyźnie ekonomicznej jak i w sferze medialnej. Próby polepszania, w pewnym sensie, świata, które jednak wiążą się z naruszeniem zasad funkcjonowania tych systemów, odbierane są jako atak na wolność jednostek, jako atak na idealizm. Lepiej inwestować w broń niż polepszać byty ludziom ubogi i chorym. Ważniejsze od obiektywnej prawdy w mediach jest pokazanie spreparowanego materiału, który lepiej się sprzeda. Po co walczyliśmy o mniejszy wymiar godzin pracy, jak nie potrafimy tego docenić?
Moim zdaniem, Fromm mylnie rozpoczyna swoja analizę. Dochodzi on do, jego zdaniem logicznego wniosku, iż wysoki wskaźnik samobójstw jest konsekwencją braku „równowagi umysłowej i zdrowia psychicznego”, czego przyczyną jest ubóstwo. Dodatkowo, jego zdaniem, w kwestii zabójstw, czynnik choroby psychicznej odgrywa znacznie mniejszą rolę.
Z danych, uzyskanych w roku 1946, Fromm jasno wyczytuję, iż „najbardziej demokratyczne, pokojowe i najlepiej prosperujące kraje europejskie (...) zdradzają objawy najpoważniejszych zaburzeń psychicznych”. A skoro państwa, które odniosły sukces na płaszczyźnie społeczno – gospodarczej, wykazują groźne objawy braku równowagi umysłowej, to może warto przyjrzeć się bliżej stylowi naszego życia jako na przyczynę owych zaburzeń. Zdaniem Fromma, na miano zdrowego, zasługuje społeczeństwo, które odpowiada i zaspokaja obiektywne potrzeby człowieka. Może dzięki znalezieniu odpowiedzi na pytanie, co jest naturą człowieka i jakie wynikają z niej potrzeby, będzie możliwy dokładniejszy pogląd na kwestię zdrowia psychicznego jednostek, których to właśnie zachcianki społeczeństwo ma spełniać? Dodatkowo, autor za jedną z możliwych przyczyn wskazywanego przez siebie stanu, wymienia odwieczny konflikt między naturą ludzką a społeczeństwem.
Co jest zatem naturą człowieka, jaka jest jego sytuacja? Wyjaśnienie tych zagadnień jest dla Fromma podstawową kwestią, gdyż stanowi klucz do jego psychoanalizy humanistycznej.
Autor opisując ewolucyjny proces narodzin człowieka, jawi przed nami obraz porzuconej, zagubionej jednostki. Pojawienie się człowieka w pewnym sensie zburzyło porządek, który charakteryzował świat zwierzęcy. Dlatego Fromm uważa, iż zdarzenie to zasługuje na miano anomii, wręcz kaprysu wszechświata. Człowiek, jako jednostka nowo narodzona, jest bezsilny, nie potrafi określić swojego miejsca. Z jednej strony jest częścią przyrody, należy do królestwa zwierząt, lecz z drugiej strony nie podlega jego rygorom i zasadom. Musi ustalić swoją przestrzeń, reguły w niej obowiązujące, jednak jako jednostka niedoświadczona, czuje się bezsilny i samotny. Dychotomie własnego istnienia, ciężar jej odczuwania, pogłębia fakt, iż człowiek jest istotą całkowicie rozumną i doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego położenia. Wie, że jest śmiertelny, wie, że kiedyś umrze i to poczucie dodatkowo go ogranicza. Odczuwa otaczający go świat, jest stworzony tak by mógł cierpieć, bać się, nudzić. Wie, że nie może już zawrócić, jedynie może iść na przód, co według Fromma, uczyni z niego „pana przyrody i samego siebie”.
Stopniowo, człowiek zaczyna się rozwijać. Poznaje swoje zdolności, nabywa poczucia tożsamości, zaczyna postrzegać swoje życie jako całość, radzi sobie z trudnościami losu. Jednak stale towarzyszy mu poczucie strachu potęgowane przez wewnętrzne rozdarcie. Z jednej strony chce wrócić do swych korzeni, gdzie będzie odczuwał bezpieczeństwo i spokój, z drugiej strony odczuwa potrzebę podążania naprzód, ku postępowi. Jak stwierdza sam Fromm, „tendencja postępowa okazał się silniejsza”.
Jednak ten wewnętrzny konflikt może prowadzić do osłabienia kondycji psychicznej, a w konsekwencji do choroby umysłowej czy szaleństwa. Człowiek musi wybrać, czy pragnie się rozwijać, czy trwać w swej zwierzęcej naturze. Jednak kwestia cofania się lub postępu jest na stałe wpisana w ludzkie życie. Próba powrotu może przysporzyć cierpienia, które oprócz degradacji psychicznej może doprowadzić także do śmierci jednostki. Podobnie jest z kwestia postępu. Tutaj górę biorą takie emocje jak strach przed nieznanym i bezsilność. Mimo tylu komplikacji, człowiek nie może zrezygnować z tego rozłamu, a ta swoista dwubiegunowość, oprócz destrukcyjnych konsekwencji, pełni konkretne zadanie. Określa ona mianowicie ludzkie pragnienia i potrzeby wyższego rzędu. Pomaga także w rozwiązywaniu problemów, mobilizując ludzi do działania.
Człowiek, poprzez rozdarcie pomiędzy naturą ludzka a zwierzęca, jest stale rozchwiany, gdyż rozłam ten towarzyszy mu przez całe życie, determinując jego wybory, postępowanie nawet w najprostszych kwestiach. Stale odczuwa nacisk z każdej ze swych natur i nie wie, które potrzeby zaspokoić najpierw.
Po opisaniu szczegółowej sytuacji obecnych ludzi, autor w sposób wyczerpujący wylicza potrzeby i namiętności wynikające z ludzkiej egzystencji. Dużo miejsca poświęca więzi, która łączy jednostki społeczeństwa.
Wyżej wykazałam jak Fromm postrzega człowieka. Oczywistym jest fakt, że tak niedoskonała jednostka nie przetrwałaby sama. Dodatkowo, przypominając sobie podstawowe założenia psychoanalizy Fromma, człowiek jest istotą całkowicie społeczną, zależna od innych członków danego społeczeństwa. Po traumie, jaką było wyrwanie ze środowiska zwierzęcego, człowiek nie poradziłby sobie sam, mógłby nawet nie przeżyć. Dlatego zaczął tworzyć związki w ramach szeroko pojętego społeczeństwa. Fromm określa to zdobyciem jedności. Jest to piękne określenie, i moim zdaniem całkowicie adekwatne i na miejscu. Bo skoro samodzielny człowiek, nie przetrwałby sam, nie można go traktować jako podstawowej jednostki przy jakiejkolwiek analizie otaczającego nas świata. Człowiek jest istotą bezwzględnie społeczna, sam nie znaczy nic. Jego potencjał i wszelkie możliwości ujawniają się dopiero w zetknięciu z innymi. To społeczeństwo jest podstawowa jednostką i to ono powinno być podstawą jakiejkolwiek analizy wszelkich zmian. By jednak osiągnąć maksymalną wydajność, społeczeństwo musi być zintegrowane, a to zapewni tylko jedność. A analizując to zagadnienie dalej, jak mawia sam Fromm „istnieje tylko jedno uczucie, które zaspokaja ludzka potrzebę zjednoczenia zer światem a zarazem uzyskania poczucia integralności i indywidualności – miłość”. Autor wyróżnia miłość produktywna, czyli braterska, macierzyńską. Jest także miłość erotyczna. Istnienie więzi jest warunkiem zdrowego życia. Niepowodzenie w tym zakresie jest dowodem choroby psychicznej.
Kolejna potrzebą jest tworzenie. Człowiek, po uwolnieniu się okowów świata zwierzęcego musi wykreować przestrzeń, a więc świat, w której będzie się poruszał. Sam fakt tworzenia jest dowodem troski, miłości i aktywności. Lecz, zarówno jak i stwórcą, człowiek może być też niszczycielem. Adekwatnie, pierwsza rola daje mu poczucie spełnienia i radości, zaś druga sprawia, że człowiek zaczyna cierpieć i ulegać psychicznej degradacji. Następnie, występuje braterstwo jako forma zakorzenienia., poczucie tożsamości, potrzeba układu orientacji i oddania.
Wszelkie wymienione potrzeby wyrastają z ludzkiej sytuacji, z kondycji ludzkiego istnienia. Mamy tu kolejny dowód na polemikę psychoanalizy Fromma, z przekonaniami Freuda, który był przecież zdania, iż to różne fazy ludzkiego libido są źródłem wszelkich pragnień i potrzeb człowieka.
Zaspokojenie owych potrzeb jest, zdaniem Fromma, gwarantem zdrowia psychicznego. Niezaspokojenie którejś z nich prowadzi do choroby umysłowej, a częściowe tylko zaspokojenie może doprowadzić do nerwicy. Autor pokusił się nawet o podanie swoistej formułki zawierającej charakterystyczne cechy zdrowia psychicznego. Są nimi : „zdolność do miłości i tworzenia, wydobycie się z kazirodczych więzów klanu i ziemi, poczucie tożsamości oparte na doświadczeniu siebie jako podmiotu i sprawcy własnych możliwości, uchwycenie rzeczywistości wewnętrznej i zewnętrznej, czyli rozwój obiektywizmu i rozumu”. Zestawienie to jest logiczną konsekwencja psychoanalizy humanistycznej – Fromm potraktował kwestie chorób psychicznych jako zespół zależności dotykających, nie jednostki, lecz społeczności. Dowodem są kolejne słowa autora, a mianowicie „to, czy jednostka jest zdrowa, czy nie, nie jest przede wszystkim kwestia indywidualną, lecz zależy od struktury społeczeństwa”.
Jak już wspominałam, moim zdaniem człowiek jest istota społeczną, lecz nawet wtedy nie zapominam o pewnym zakresie indywidualności jednostkowej. Takie potrzeby jak jedność z otoczeniem, budowanie więzi społecznych nie mogą być w żaden sposób realizowane, jeżeli jednostka nie ma poczucia własnej indywidualności. Osoba musi się najpierw określić na poziomie „ja”. Bez tego nie będzie mogła utożsamić się z innymi członkami społeczeństwa. Dlatego, analizując pewne zjawiska społeczne, w tym przypadku kwestię chorób psychicznych, należy pozostawić dość obszerny margines błędu. Fromm tego nie czyni. Wyznacza ścisłe granice pomiędzy zdrowiem a chorobą psychiczną, wylicza cechy ludzi zdrowych i wrzuca wszystkich do jednego wora. Nie bierze pod uwagę przewrotności, zawiłości i cynizmu ludzkiego charakteru. Na przełomie wieków ludzie stali się brutalni, silni i wytrwali. Dla każdego spokój, radość z życia, bezpieczeństwo znaczy coś zupełnie innego. Jeden cieni miłość ponad wszystko, inny dla osiągnięcia celu gotowy jest się jej wyrzec. Dla kogoś bezpieczeństwo jest wartością marginalną, gdyż żyje na granicy ryzyka i ponad ciepło domowego ogniska woli szybkie, impulsywne życie. Są także ludzie, którzy, iż mimo są członkami społeczeństwa, nie lubią przebywać wśród ludzi, wola samotność.
Analizując opis zdrowego społeczeństwa jakie nakreślił Fromm, odnoszę wrażenie, iż autor, do stworzenia owego idealnego stanu daleko wybiega poza rzeczywiste możliwości współczesnego człowieka. Wyselekcjonował on normy i wartości uznawane za cnoty, czyli opisał to wszystko nie tak jest w rzeczywistości tylko tak jak on by tego chciał.. Ja odbieram to tak, iż wyobraził on sobie idealne społeczeństwo, i nie zderzając tego poglądu z warunkami realnie panującymi, zwyczajnie opisał on idyllę. Jego wnioski nie są poparte żadnymi doświadczeniami dzięki którym moglibyśmy się dowiedzieć, jak, ustawione na piedestale przez samego autora, społeczeństwo wyobraża sobie ogólnie pojęte zdrowie społeczne. Oczywiście, wymienione przez Fromma cechy, które jego zdaniem charakteryzują zdrowe społeczeństwo, są bardzo ważne, gdyż na pewno kreują człowieka wolnego i świadomego swojej godności i tożsamości, jednak nie koniecznie decydują o kondycji psychicznej ogółu ludzi. Podejście Fromma powinno być odbierane jako jeden ze sposobów spojrzenia na narastający problem upadku zdrowia psychicznego społeczeństw rozwiniętych.
Przejdźmy jednak dalej. W dalszej części książki, autor już szczegółowiej opisuje zależności jakie wynikają ze środowiska, aktualnie panującego ustroju i kontekstu historycznego i wpływają na kondycję psychiczną ludzi ówczesne żyjących. Taki podział Fromm w dość konkretny i wyczerpujący sposób wyjaśnia. Twierdzi on, iż „każde społeczeństwo ma jakąś strukturę i pewne sposoby działania wynikające z warunków obiektywnych. Do warunków tych należą sposoby produkcji i podział dóbr (...) Nie istnieje społeczeństwo w ogólności, lecz tylko konkretne struktury społeczne działające w pewien określony sposób”. Zwyczajnie, aby zrozumieć zaburzenia danego społeczeństwa, musimy najpierw uświadomić sobie elementy specyficzne dla danego ustroju, które w decydujący sposób mogły przyczynić się do zaistniałej sytuacji. I tak kolejno, Fromm przygląda się kapitalizmowi w wieku siedemnastym, osiemnastym, dziewiętnastym a także społeczeństwu wieku dwudziestego. Omawia też zagadnienie zdrowia społecznego z perspektywy nazizmu, stalinizmu, faszyzmu jak i także alienacji. Autor opisuje jak współcześni ludzie odnajdują się w narzuconych im ustrojach, zaistniałych czynnikach zewnętrznych.
Już jednak na podstawie przedstawionego przeze mnie ogólnej koncepcji Fromma, możemy dość sprawnie orientować się czym tak naprawdę jest dla myśliciela to zdrowe społeczeństwo, czym powinni odznaczać się ludzie budujący je. Oczywiście, autor jest świadomy, iż stan ten trudno osiągnąć, jednak nie jest to niemożliwe. Uważam, iż analiza powyżej wymienionych okresów i aspektów nie jest tu konieczna, gdyż przedstawiłam ogólny zarys myśli Fromma, na którym możemy śmiało bazować, opisując ewentualne „drogo do zdrowia”.
Kolejno, autor zajmuje się opisaniem szczegółowo dróg prowadzących do uzdrowienia społeczeństwa. Proponuje takie rozwiązania jak przemianę ekonomiczną, polityczna i kulturową.
Już na wstępie swoich przemyśleń, autor niezwykle trafnie zauważa, iż „ trzeźwość sądu i zdrowie psychiczne można osiągnąć jedynie na drodze jednoczesnych zmian w sferze organizacji przemysłowej i politycznej, orientacji duchowej i filozoficznej, struktury charakteru i działalności kulturowej. Koncentrowanie wysiłków na którejkolwiek z tych sfer, z pominięciem czy zaniedbaniem pozostałych, jest destrukcyjne dla całej zmiany”. Dla Fromma, jakikolwiek, nawet najmniejszy krok do przodu zintegrowanego postępu, znaczy o wiele więcej, niż radykalna, widowiskowa zmiana w jednym tylko zakresie.
W pewnym sensie dostrzegam, na tym etapie, niespójność w myśli Fromma. O ile wcześniej, przedstawiał on problem choroby psychicznej społeczeństwa za kwestie całkowicie ponadjednostkową, tak jeżeli chodzi o leczenie, postanawia on zacząć właśnie od jednostek, gdyż psychiczną degradację społeczeństwa zaczął on dostrzegać jako „patologię wielu istot ludzkich, a nie bytu, który leży ponad jednostkami”. Dlatego człowiek, czyli każda kolejna jednostka chorego społeczeństwa, musi być świadomy swojego cierpienia, bólu i musi chcieć się z niego wyleczyć. Etap ten przyniesie korzyści pod warunkiem, że człowiek odetnie się od źródła swojego cierpienia i zmieni swoją praktykę życiową. Lecz na tym etapie kończy się analiza jednostek i rozpoczyna społeczeństwa, która polega na określeniu „jakie społeczeństwo sprzyja zdrowiu psychicznemu i jaka powinna być struktura zdrowego społeczeństwa”? Przede wszystkim należy zaakcentować, iż człowiek jest celem samym w sobie i nie może być potraktowany instrumentalnie przez drugiego człowieka. Człowiek może być ewentualnie „użyty” tylko do rozwoju własnych możliwości. Dodatkowo, to nie człowiek dopasowuje się do otaczającego go środowiska, lecz poprzez to, iż znajduje się on w centrum, wszelkie działania gospodarcze i polityczne powinny być podporządkowane jego rozwojowi. Z kolejnymi warunkami Fromma, powraca nam na myśl koncepcja idylli. Gloryfikuje on takie wartości jak działanie zgodnie z sumieniem, prawość, solidarność, miłość, a ostro krytykuje takie przywary jak chciwość, wyzysk, zaborczość, narcyzm, oportunizm, brak zasad. Zestawienie to jest tak oczywiste, że fakt przedstawienia go przez autora nieco dziwi. Oczywiście, jako zwolennik psychoanalizy humanistycznej, Fromm nie mógł pominąć kwestii aktywności i odpowiedzialności społecznej.
Na koniec, w ramach podsumowania, pragnę przedstawić końcowy obraz osoby zdrowej psychicznie jaki wykreował się po przestudiowaniu lektury Fromma. Przede wszystkim jest to osoba produktywna, która nie zaznała alienacji. Ceni sobie miłość do świata jak i do siebie samego. Obok miłości hołduje ona rozumowi, gdyż pozwala on obiektywnie poznać otaczający ją rzeczywistość. Postrzega siebie jako jednostkę, dostrzega swoja indywidualność, lecz w powiązaniu z innymi ludźmi.
Mimo, iż postrzegam nauki Fromma jako dość nierealistyczne, nasiąknięte zbytnią fantazją, to uważam, ze książka ta mogłaby zdziałać wiele dobrego. Faktem jest, iż treść może wydawać się już nieaktualna, lecz przecież opisane są w niej ponadczasowe wartości takie jak miłość, braterstwo, oddanie. Jeżeli czytelnik nie zechce potraktować tej książki jako podręcznika godnego postępowania, to może spojrzeć na nią jako na dowód ogromnej wiary autora w samego człowieka, w możliwość jego zmiany na lepsze. Tak, Fromm był ogromnym idealista, lecz w świecie pełnym chorych ludzi, jego wiara mogłaby zdziałać wiele, mogłaby być początkiem drogi ku zdrowemu społeczeństwu.
Mam nadzieje, że ukazałam temat w sposób syntetyczny, Starałam się zwrócić uwagę na rzeczy najważniejsze przedstawiając tym samym ogólny obraz filozofii Ericha Fromma. Wszelkie cytaty umieszczone w treści eseju pochodzą z książki Ericha Fromma „Zdrowe społeczeństwo” a także ze słowa wprowadzającego do książki napisanego przez Marcina Czerwińskiego.