Zbigniew Herbert niejednokrotnie w swej poezji dokonuje reinterpretacji znanych utworów literackich, gra z konwencją literacką. W „Trenie Fortynbrasa” odwołuje się do „Hamleta”, tragicznej historii księcia Danii. Poeta jednakże opisuje tę historię z punktu widzenia księcia norweskiego Fortynbrasa, postaci w dziele Szekspira pobocznej, ledwie zarysowanej i w sztuce raczej obojętnej wobec konfliktów rozgrywających się na dworze Corneliusa. Również tytuł poematu jest przewrotny: tren, gatunek poezji funeralnej, wyraża zazwyczaj żal za zmarłym, dokonuje jego apoteozy. W wierszu dzieje się jednak zupełnie inaczej: Fortynbras przedstawia Hamleta w sposób subiektywny, krytykuje go, nawet ośmiesza.
Herbertowski Fortynbras stracił nadaną mu przez Szekspira neutralność. Dla pełnej realizacji zamysłu kompozycyjnego – jest nim antytetyczne przedstawienie obydwu książąt – poeta musiał niejako dokonać ponownej kreacji tej postaci, wyostrzyć jej charakter. Zabieg ten przeprowadzony został jednakże z ogromną wirtuozerią – dopiero dokładna analiza utworu pozwala zauważyć, iż pretendent do duńskiej korony wie więcej, niż mógł i okazywał za życia syna Gertrudy. Do myślenia daje również fakt, że zwykle trafnie oceniający ludzi Hamlet w dziele Szekspira właśnie tego najeźdźcę ziem polskich proponuje na władcę – to przedstawia Fortynbrasa w stosunkowo korzystnym świetle. Herbert natomiast zrobił z niego bezwzględnego i bezdusznego despotę. Ten „nowy” Fortynbras może być utożsamiany z bohaterem lirycznym utworu.
Wiersz przyjmuje formę monologu lirycznego, wplecione w niego są jednakże również elementy dialogu – wypowiedzi Hamleta parafrazowane są przez bratanka króla Norwegii, co ułatwia skontrastowanie poglądów obu mężczyzn. Już sam początek wiersza wiele nam mówi o jego dalszej treści: stojący nad poległym w walce o idee bratankiem Claudiusa Fortynbras zamierza z nim rozmawiać jak „mężczyzna z mężczyzną” – zapowiada to, iż konwersacja będzie szczera i pozbawiona dworskich konwenansów. Jednakże już w następnych podkreślona zostaje wyższość żyjącego, jego oponent widzi „tyle co martwa mrówka”, zostaje w metaforyczny sposób przedstawiony jako „czarne słońce o złamanych promieniach”. Hamlet zginął, przestał świecić blaskiem swych ideałów, wszystko, w co wierzył, obróciło się wniwecz.
Norweski królewicz przyznaje, że nigdy nie mógł myśleć o dłoniach swego konkurenta do duńskiego tronu bez uśmiechu: leżą one „na kamieniu jak strącone gniazda”, bezradne, tak samo, jak za życia. Użycie w metaforze słów „strącone gniazda” również nie jest przypadkowe, bo przecież niewiele jest istot bardziej bezbronnych, niż zamieszkujące w tych gniazdach pisklęta – fragment ten ukazuje na jak wysokim poziomie plasuje się kunszt literacki utworu, w którym każde słowo jest wyważone i budzi w odbiorcy potęgujące zamierzony efekt artystyczny skojarzenia.
Następnie czytamy: „to właśnie jest koniec”. Koniec „rycerza w miękkich pantoflach”, którego ręce, szpada, głowa i nogi leżą osobno. Wszystko jest rozczłonkowane, nie wiadomo jednak, czy rozpad ten dokonał się dopiero po śmierci Hamleta: Fortynbras może sugerować, iż jeszcze za życia duński książę był zbyt mało konsekwentny, dawał się porwać sprzecznym pragnieniom, sprzeczne były jego ideały duchowe (głowa), konieczne czyny (ręce, szpada).
W tych wersach zarysowuje się również stosunek bratanka króla Norwegii do Hamleta: jest to połączenie politowania z rozbawieniem, całkowity brak zrozumienia dla wyznawanych przez syna Gertrudy ideałów, brak szacunku również dla jego śmierci w pojedynku – bo przecież w wykonaniu „rycerza o miękkich pantoflach” nie mógł być on godny podziwu.
Następne wersy traktują o planowanym pogrzebie: będzie on żołnierski, choć Hamlet „nie był żołnierzem”. Fortynbras tutaj, po raz pierwszy, podchodzi do siebie z dystansem: mówi, iż jest to jedyny rytuał, na jakim trochę się zna. W połączeniu ze znajdującymi się kilka wersów niżej słowami „wiem nic pięknego” pokazuje to przyszłego władcę Danii z innej strony: potrafi on również do siebie podejść krytycznie, nie stosuje taryfy ulgowej wobec nikogo.
Planowana uroczystość pogrzebowa opisana jest dokładnie ciągiem wyliczeń: „będą lonty i huk / kir wleczony po bruku hełmy podkute buty konie artyleryjskie / werbe werbel”, zabraknie natomiast „gromnic i śpiewu” – wszelkie symbole wartości duchowych zastąpione zostaną przez manifestacje siły. Pogrzeb nie będzie służył pamięci umarłych, miast tego stanie się narzędziem propagandy żyjących. Fortynbras bez skrupułów przyznaje: „to będą moje manewry przed objęciem władzy”. Zapowiada też swój przyszły despotyzm: „trzeba wziąć miasto za gardło i wstrząsnąć nim trochę”.
W tym miejscu temat monologu Fortynbrasa zmienia z rozważań o rzeczywistości w dotyczące bardziej moralnych, etycznych kwestii.
Norweski książę zarzuca Hamletowi, iż był „nie do życia”, za oczywiste uznaje, że w takiej sytuacji musiał on umrzeć. Wiara w „kryształowe pojęcia” została zestawiona ze skupieniem na „glinie ludzkiej” i ukazana jako zgubna.
Na tym jednak zarzuty bohatera lirycznego wobec syna Gertrudy się nie kończą. Hamlet żył „ciągłymi skurczami” – nie potrafił podjąć stałego, konstruktywnego działania, „jak we śnie łowił chimery”- nie potrafił oddzielić sennej, urojonej rzeczywistości od prawdziwego świata, zajmował się pozbawionymi sensu wymysłami zamiast przyziemnymi, przynoszącymi wymierne korzyści kwestiami.
W dalszych wersach wiedza bohatera lirycznego zdaje się wykraczać poza tę, która była dostępna szekspirowskiemu Fortynbrasowi: kwestie, do których one nawiązują zostały wypowiedziane w chwilach, w których norweski książę nie mógł ich usłyszeć.
Kwestia Hamleta z aktu II, Sc. 2 brzmiąca: „jadam powietrze nadziane obietnicami” przekształca się w „łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś”, natomiast wypowiedź Gertrudy podczas pojedynku jej syna z Laertesem („Jest nazbyt otyły/ I oddech krótki ma”) ewoluuje w „nie umiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie umiałeś”.
Książę duński jest tu przedstawiony jako całkowity nieudacznik, ofiara. Pozbawiony jest on nawet najprostszych umiejętności, natomiast jego duchowe i intelektualne zalety zostają zignorowane.
W kolejnych wersach krytyka Hamleta nie jest już tak wyraźna, nacisk położony jest na sytuację Fortynbrasa. Syn Gertrudy jest tym, który zrobił to co do niego należało i „ma spokój”. Czytelnik nie dowiaduje się jednak dokładnie, co takiego było misją Hamleta, co do niego „należało”. Można przypuszczać, iż chodzi o zemstę na mordercy ojca – lecz w tej sytuacji lirycznej misją tą mogło być również utorowanie drogi do tronu dla Fortynbrasa.
Pojawia się też dalsze nawiązanie do treści „Hamleta”: duński książę, umierając, stwierdził, iż reszta jest milczeniem. Fortynbras go poprawia, reszta nie jest milczeniem, ona należy do zwycięscy. Hamlet zbyt mocno się cenił, jeśli myślał, że to na nim historia się skończy.
Nieco niżej pojawia się bardzo istotny motyw: bohater liryczny zarzuca bratankowi Claudiusa, iż ten wybrał łatwiejszą część, „efektowny sztych”, spektakularne zakończenie, które przecież nie może się równać z „wiecznym czuwaniem”. To wytrwałość, odpowiedzialność, trwanie „z zimnym jabłkiem w dłoni na wysokim krześle / z widokiem na mrowisko i tarczę zegara” wymaga prawdziwej odwagi. Fortynbras zdaje się mówić, iż tak naprawdę nie uszczęśliwia go rola, którą musiał przyjąć: jabłko, symbol władzy, jest zimne, krzesło – tron – wysokie, że czeka na jej zakończenie (widok na tarczę zegara, symbol upływającego czasu). Norweski książę przedstawia podległy mu lud jako mrowisko, sprawnie działający system wymagający zarządcy, lecz nie przedstawiający sobą zbyt wielkiej wartości.
Pod koniec poematu bohater liryczny ostatecznie żegna się z Hamletem, wylicza sprawy natury logistycznej, które na niego czekają. Ironicznie stwierdza, że musi „obmyślić lepszy system więzień / gdyż jak słusznie zauważyłeś Dania jest więzieniem”. Odbiorca utworu nie dowiaduje się, czy Fortynbras zbyt poważnie potraktował słowa Hamleta i postanowił zająć się ich dosłownym i praktycznym aspektem, czy też kontynuuje poprzedni wątek „uwięzienia” władcy przez system państwowy. Niewykluczone zresztą, iż pragnie on przekazać jednocześnie obie te myśli.
Książę norweski zdaje sobie sprawę z tego, iż syn Gertrudy zostanie umieszczony na nieboskłonie, mówi: „dziś w nocy narodzi się gwiazda Hamlet”. Bohater liryczny nie łudzi się, iż dołączy do niego na nieboskłonie, wie, że ludzie nie doceniają tych, którzy zajmują się przyziemną stroną życia. Fortynbras zdaje się wplatać w swe słowa delikatny wyrzut: to przecież on powinien być doceniony, wzniesiony na piedestał.
Ostatnie dwa wersy stanowią niejako podsumowanie filozoficznej strony wiersza: Hamlet i Fortynbras żyją w odrębnych światach, „archipelagach”, nie może być między nimi żadnego porozumienia – wyrażają to słowa: „ani nam witać się ani żegnać”. Oddziela ich wszystko, nic nie może ich połączyć, nawet ta rozmowa, „te słowa”, nie są w stanie zbliżyć ich do siebie.
„Tren Fortynbrasa” jest wierszem wolnym, nasyconym metaforycznymi treściami, pisanym zróżnicowanym, bogatym językiem, który jednakże jest bardzo wyważony, daleki od barokowego przepychu. Herbert w genialny sposób zachował równowagę między artyzmem, a komunikatywnością, metafory z językiem niemal potocznym (np. „miękkie pantofle”).
Poeta wykorzystuje postacie stworzone przez Szekspira by antytetycznie przedstawić dwie skrajnie odmienne postawy życiowe: Hamleta, wzniosłego, pełnego ideałów i etycznych wartości i Fortynbrasa, który przedstawiony jest jako pragmatyczny, nieliczący się z poddanymi, lecz świadomy własnej wartości. Wprawdzie w utworze to duński książę został przedstawiony jako ten, który zostanie zapamiętany, lecz sprawa nie jest aż tak jasna: Herbert wystrzega się opowiadania po którejkolwiek stronie.
Odpowiedzieć na pytanie kto i dlaczego wart jest szacunku musi sam odbiorca, nawet najwspanialszy wiersz może tylko przedstawić argumenty, które czytelnik musi ocenić własnym sumieniem i wrażliwością.