Historia ta wydarzyła się ostatniego dnia starego roku, czyli w dzień sylwestrowy. Dziewczynka w wieku ok. 14 lat, Halinka ( pseudo: Gosia, ze względu na jej ulubiona wokalistkę Małgorzatę Andrzejewicz:-)) dostała karę od rodziców. Nie mogła pójść na ipmprę sylwestrową do swojej psiapsióły Kryśki. To było nic… wzięli jej wszystkie najlepsze ciuchy. Pierwsza kara była do zniesienia. Mogłaby się wymknąć jakoś, gdy jej starzy byliby zajęci sobą i gośćmi. Gorzej z tym drugim… Skąd miała wziąć kasę na jakieś nowe ciuszki, skoro wszystko wydała na chusteczki higieniczne i ciastka wysokokaloryczne na pocieszenie po stracie swojego chłopaka, Mańka? W związku z zaistniałymi sytuacjami postanowiła, że będzie sprzedawać zapałki, których zawsze było w domu pod dostatkiem. Jej tata był nałogowym palaczem i zanim zdążył zapalić papierosa to skończyła się cała paczka zapałek. Wzięła szybko jakieś spodnie i bluzę swojego taty i wybiegła z domu niosąc 100 ich paczek. Za miejsce swojego przekupstwa wybrała róg ulicy Kępki i St. Górny. „Ludzie! Kupcie coś wreszcie, bo zaraz tu zamarznę!” – Modliła się w duchu Gosia. Było jej tak zimno, że postanowiła zapalić jedną zapałkę. Gdy ją zapaliła zauważyła Staszka podjeżdżającego swoją mega wyczadzistą bryką pod jej „sklep”. Staszek był tak brzydki, że dziewczyny z jego szkoły zastanawiały się, czy nie podać go do FBI za sam jego wygląd. I tak miał mnóstwo dziewczyn i na jego imprezy chodziły tłumy, ponieważ był nieziemsko bogaty. Halina zauważyła, że pali się jej rękawiczka, w której trzymała zapałkę, ale nie zwracała na to uwagi, ponieważ wtedy właśnie podszedł do niej Staś i powiedział:
- A co taka śliczna dziwuszka jak ty robi tutaj? Chcesz trochę zarobić? Daj mi trochę tych zapałek. Zlituję się nad tobą. – Halincia sprzedała mu 3 paczki zapałek za błahe 1000 euro. Stasiu za pierwszym lepszym rogiem wyrzucił je.
Halina, gdy już na dobre straciła go ze swojego horyzontu zaczęła krzyczeć.
- Aaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!! Co za obciach! Ja nie kręcę! Po prostu
- Wow! Skąd znasz takie trudne słowo? Byłeś na dodatkowym szkoleniu? A może usłyszałeś w biurze swojego ojca? – „Mówiła” Gosia.
- Nasza rozmowa do niczego nie prowadzi. Najlepiej będzie, jeśli ją skończymy.
Po tej pogaduszce Halina, aż płonęła, więc włożyła głowę do i rękę do śniegu, która już prawie się zapaliła od zapałki. Gośka zgłodniała i po namyśle odpaliła trzecią zapałkę. Wtedy ujrzała ogromna cukiernię, z której wychodzili kolejni mego przystojni kolesie z ciasteczkami dla niej. Pożerała je w mgnieniu oka, a gdy dostawa ciastek się skończyła Halincia była już wystarczająca najedzona i samoczynnie zganiła swoją „dobrą wróżkę”. Po jej zgaśnięciu poczuła się jeszcze bardziej głodna.
- Już nie wytrzymuję! Co to jest?! Jakaś Akademia Pana kleksa?!
Po wykrzyknięciu tych słów nie wiadomo skąd pojawiła się najlepsza przyjaciółka Halinki, Hela, która przeważnie była w opałach. Chwyciła ja za rękę i powiedziała:
- Witaj po radosnej stronie życia. – Zabrała ją na imprezę do Kryśki i razem bawiły się tam do samego rana.