Dom dla każdego z nas jest częścią naszej egzystencji.
Z jednej strony jest to budynek, budowla służąca jako miejsce zamieszkania, siedziba jakiejś instytucji. Może być duży, niski, wysoki, pokaźny, olbrzymi, stary, nowy, oryginalny, zabytkowy. Drewniany, murowany, z cegły. Ale z drugiej strony jest to najbliższa nam rodzina mieszkająca razem z nami, wręcz można stwierdzić, iż wspólnota. Rodzina, w której żyjemy nazywana jest małym społeczeństwem. Tworzą ją osoby w różnym wieku jednak to nie przeszkadza, aby każda miała swoje prawa, obowiązki i zajęcia. Mimo to pojawiają się napięcia, a nawet konflikty. Według naszego kościoła pomocą w rozwiązywaniu, takich właśnie konfliktów, jakie mogą występować w życiu społeczności rodzinnej jest Bóg, przypominający o konieczności respektowania czwartego przykazania „Czcij Ojca swego i Matkę twoją”. Jezus wyjaśnił, w jaki sposób ta cześć powinna być okazywana. Okazją do tego stała się rozmowa z faryzeuszami i, uczonymi w Piśmie, którzy zwrócili się do niego z zapytaniem:, „Dlaczego Twoi uczniowie przestępują zwyczaje przodków? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem” On im odpowiedział, „Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszego zwyczaju? Bóg tak przykazał: Czcij Ojca swego i Matkę, oraz: Kto złorzeczy Ojcu lub Matce niech śmierć poniesie. Wy zaś powiadacie:, Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem złożonym w ofierze jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, ten nie potrzebuje czcić Ojca swego ani Matki. I tak unieważniliście przykazanie Boże dla waszego zwyczaju. Obłudnicy, dobrze prowokował was Izajasz w słowach: Ten lud czci mnie wargami, lecz sercem jest daleko ode Mnie; a czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”·.
Wprawdzie czwarte przykazanie skierowane jest do dzieci, określając ich relację ojca do matki, ale dotyczy zarówno związków pokrewieństwa z innymi członkami rodziny. Dlatego też od rodziny budującej wspólny dom – WSPÓLNOTE domaga się w dość sporym stopniu okazywania czci, miłości a zarazem wdzięczności wobec innych domowników. Przykładnym obrazem rodziny, w której znajdujemy pełnie uczucia i wcześniej wymienionych czynników, jest Święta Rodzina, czyli ziemska rodzina, w której wychowywał się i rozwinął Jezus. Istniejące zależności między dobrze funkcjonującym domem, rodziną a społeczeństwem można wytłumaczyć przy pomocy następującej przenośni. Obie społeczności tj. małą społeczność- rodzinę i społeczność lokalną można przyrównać do dwóch naczyń, na przykład dwóch dzbanów napełnionych wodą i połączonych ze sobą rurką zamontowaną przy samym dnie. Jeśli w jednym z nich powstanie nie szczelność, to woda wycieknie i z jednego, i z drugiego. Tak właśnie jest z domem i społeczeństwem. Jeśli rodzina jest słaba, jeśli „wyciekają” z niej wartości, to wyciekają one także z drugiego naczynia, jakim jest większa społeczność. Istnieje zależność między rodziną i społeczeństwem: słaba rodzina, źle wybudowany dom bez starań to słabe społeczeństwo. Dlatego też wszystko, co czynimy na rzecz naszego świata, cywilizacji, czynimy też na rzecz naszej rodziny i osób w niej żyjących.
Każdy z nas wychował się w zupełnie innych realiach nie tylko rodzinnych, gdyż jest to w miarę oczywistą sprawą, ale zarówno materialnych. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy jak ważna jest dla niego rodzina i jakie wielkie wsparcie mu udostępnia. Wielu ludzi dopiero podczas pogrzebu swojej najbliższej osoby widzą swoje błędy popełnione wobec niego. Czują wówczas ogromny żal, bezsilność, bo na poprawę jest już za późno. Czują wówczas, że ich dom, którego dotychas nie doceniali zaczyna się w wolnym tępię rozpadać, wszystko ulega zmianie. Zdążyłam zaobserwować, iż ludzie na ogół czekają na miłość i przyjaźń, niż sami starają się ją dawać. Czasami naprawdę trudno przełamać własny egoizm i wyjść naprzeciw drugiemu człowiekowi.
Dlatego czasami strasznie trudno utrzymywać nam dobry kontakt z własną, najbliższą rodziną naszym domem. Ale przecież nie ma nic piękniejszego jak kochać kogoś i być mu potrzebnym.
Słowa Jana Twardowskiego „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”, przypominają mi, że utrata kogoś naprawdę bliskiego może nastąpić w każdej chwili, najmniej spodziewanej. Przytoczyłam ten cytat gdyż wydaje mi się, że zwraca on uwagę przede wszystkim na ludzi z najbliższego otoczenia, z którymi jesteśmy naprawdę zżyci. Dla wszystkich z nas to zdanie powinno być autorytetem w budowaniu domu a ponad to hasłem do zastanowienia się nad naszym zachowaniem w stosunku do naszych bliskich. Ale czy wypowiadanie od czasu do czasu słów „kocham” można nazwać czystym wyznaniem, bez z żadnej skazy? Wielu z nas postępuję pochopnie nie zastanawiając się nad wypowiedzonymi zdaniami, słowami w kierunku do drugiej osoby, ich znaczeniem. Słowa takie ranią innych ludzi a my nawet nie potrafimy wyobrazić sobie jak bardzo, dlatego tez większość z nas stara się żyć „chwilą”. Czy każdy z nas zadał sobie w głębi duszy pytanie, z jakiego powodu z naszych ust tak często padają słowa „nie nawiedze cię” „wyjdź z stad” „nie chce cię więcej znać” itd. Czy potrafimy sobie wyobrazić jak wówczas jest ciężko naszym bliższym? Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że najczęściej słyszy je nasza matka bądź ojciec. Ale zastanówmy się jak będziemy się czuć w razie wypadku lub śmiertelnej choroby, jednego z nich? Czy będziemy czuć się winni? Czy będziemy czegoś żałować? Oczywiście, że tak wówczas zdamy sobie sprawę jak mało uczuć im okazywaliśmy i zadamy sobie pytanie, dlaczego nie powiedzieliśmy mu bądź jej, że ją kochamy? Myślę, że w tym wypadku nie chodzi wyłącznie o czystość sumienia, ale równocześnie właściwe wykorzystanie czasu danego nam tu na ziemi.
Słowa Stefana Żeromskiego „Dom jest dla człowieka częścią jego istoty” uważam za bardzo dosłowne i w pełni się z nimi zgadzam. Przytoczę przykład rozpadającego się domu przez rozwód rodziców. Jakieś czynniki wpłynęły na uczucia rodziców może być ich tysiące… Narkomania, alkoholizm, zdrady jednego z nich. Wówczas rodzina, którą oby dwoje tworzą wspólnymi siłami stopniowo rozpada się. Rodzice zaczynają kłócić się, poniżać, z czasem nienawidzić. W końcu jeden z nich odchodzi, zostawiając matkę z dziećmi bądź też na odwrót. Oby dwoje cierpią, ale żaden z nich nie potrafi bądź tez nie chce wyciągnąć dłoni na zgodę. Jednak wielu z nich nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, że to nie na nich odbija się całe cierpienie związane z odejściem, jednego jednak na ich potomkach. Takie dziecko ma wrażenie, że jego rodzinny dom uległ całkowitemu zawaleniu i doskonale zdaje sobie sporawe, że to, co było nigdy już nie wróci. Zaczynają się wtedy tworzyć w podświadomości pytania „Może to moja wina?, Może to ja się do tego przyczyniłem?, Dlaczego tak się stało?, Jak będzie teraz wyglądać mój rodzinny dom?, Czy dojdzie do niego nowa osoba?” Wtedy zaczynamy się bronić arogancją, krzykiem, nienawiścią do rodziców za zniszczenie ciepła domowego, które w wieku dorastania i wkraczania w samodzielne życie jest dla nas wzorem i ogromnym wsparciem. Czasami nawet mamy wrażenie, że rodzice przestali nas kochać zajmując się teraz wyłącznie swoimi sprawami. A my bezustannie próbujemy odbudowywać to, co zostało zniszczone przez rodziców. Czasami nie udaje nam się przezwyciężyć trapiących nas pytań i wówczas załamujemy się, zaczynamy sięgać po używki takie jak narkotyki, alkohol, papierosy…
Wtedy zbaczamy na złą drogę, zamiast iść przez życie prosto przed siebie stwarzamy sobie własne urojone problemy, skręcamy w prawo bądź lewo i musimy zdawać sobie sprawę, że możemy już nie zawrócić na tą właściwą drogę. Ale mogę przytoczyć tu cytat Bernarda „Młodość jest piękna nie, dlatego, że pozwala robić głupstwa, ale dlatego, że daje czas, aby je naprawić”.
I aby naprawić jakieś sytuacje, zdarzenia czy uzależnienia, potrzebny jest nam dom. Jego ciepło, jasność, radość, nasz własny kąt, w który można posłuchać muzyki, rozluźnić się, pomyśleć bądź wypłakać się w misia. Spotkałam się również z opinią ze dom jest oswoją, do której zawijamy żagle po ciężkim i burzliwym dniu. Spora liczba wybitnych poetów pisała wiersze na temat domu, ogniska domowego. W tym gronie znalazła się również Wisława Szymborska z wierszem, pt. „Dom wielkiego człowieka”. Opisuje w nim osobę, która własnymi siłami buduje swój własny kąt. Mówi o tym min. pierwsza strofa wiersza jak i kolejne.
„Wypisano w marmurze złotymi zgłoskami:
Tu mieszkał i pracował i zmarł wielki człowiek.
Te ścieżki osobiście posypywał żwirem.
Tę ławkę – nie dotykać- sam wykuł z kamienia.
I – uwaga, trzy schodki – wchodzimy do wnętrza…”
Wisława Szymborska w tym wierszu chce przedstawić nam w prosty sposób budowanie własnego domu swoimi siłami. Opisując w tym uczucia takiego człowieka. Jego trudy, i wielkie szczęście po osiągnięciu nadanego celu.
„W tym pokoju rozmyślał,
W tej alkowie spał,
A tu przyjmował gości.
Portrety, fotel, biurko, fajka, globus, flet,
Wydeptany dywanik, oszklona weranda.
Stąd wymieniał ukłony z krawcem albo szewcem,
Co szyli mu na miarę?...”
Kolejnym wybitnym poetą, który w sposób symboliczny przekazywał w swoich wierszach patriotyzm, który łączy się z domem jest Władysław Broniewski w wierszu „Bagnet na broń”
Jest to wiersz, w którym autor wzywa wszystkich ludzi do walki o nasz wspólny dom, nasze państwo i ojczyznę – Polskę.
,„Kiedy przyjdą podpalić dom,
]ten, w który mieszkasz – Polskę,
Kiedy rzuca przed siebie grom?
Kiedy runą żelaznym wojskiem?
I pod drzwiami staną, i nocą
Kolbami w drzwi załomocą –
Ty, ze snu podnosząc skroń,
Stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!”…
W wierszu tym rozpatrzone jest stwierdzenie, że nasza ojczyzna Polska jest naszym domem. Do którego zawsze możemy wrócić i bez względu na to, co się stanie na zawsze nim pozostanie. Jednak nie chciałabym rozparzać teraz patriotyzmu jako wątku głównego mojej pracy gdyż są to dwa odrębne tematy. Zatem wróćmy do cytatu Stefana Żeromskiego „Dom jest dla człowieka częścią jego istoty”. Mogę przytoczyć kolejny przykład na udowodnienie, iż podany cytat jest według mnie zgodny z rzeczywistością w istniejących w świecie ówczesnym realiach. Tym przykładem będzie baśń J. Ch. Andersena pt. „Dziewczynka z zapałkami”. Jest to jedna z najwspanialszych baśni tego właśnie autora. Niesie ono przesłanie, że nawet człowiek nieszczęśliwy może mieć, choć trochę nadziei i szansy na prawdziwe i szczere szczęście. Bowiem dziewczynka ta pochodziła z bardzo biednego domu, była nieszczęśliwa. Ojciec bił ją i sama zarabiała na dom, na jego utrzymanie i swoją rodzinę. Mówi o tym następujący fragment: „… a w domu nie mogła się pokazać, bo przecież nie sprzedała ani jednej zapałki, nie dostała ani grosza, ojciec by ją zbił, a w domu było tak samo zimno, mieszkali na strychu pod samym dachem i wiatr hulał po izbie, chociaż największe szpary zatkane były słomą i gałganami…”
Dziewczynka ta po śmierci swojej babci nie zaznała już szczęścia w swoim rodzinnym domu. Marzyła o normalnym życiu u boku rodziny, wigilii, którą zamiast na ulicy powinna spędzać z ojcem i matką, „ Zapaliła nowy, palił się i błyszczał, a gdzie cień padł na ścianę, stała się ona przejrzysta jak muślin; ujrzała wnętrze pokoju, gdzie stał stół przykryty białym, błyszczącym obrusem, nakryty piękną porcelaną, a na półmisku smacznie dymiła pieczona gęś, nadziana śliwkami i jabłkami…; aż tu nagle zgasła zapałka i widać było tylko nieprzejrzystą, zimną ścianę”. Dziecko jednak nie załamało się po wyobrażeniu sobie prawdziwego ciepła domowego gdyż doskonale wiedziało, że kiedyś dołączy do swojej kochanej babuni, z którą czuła się tak wspaniale. Jej życzenie spełniło się. Umierając umarła z uśmiechem na twarzy otulona miłością i domem, który zbudowała sobie z babcią.
Jak widać dom, jego ciepło i wspaniałość nie opiera się wyłącznie na kosztownościach w nim się znajdujących tylko na więzi między jego mieszkańcami. Może być człowiek naprawdę bardzo biedny, ale równolegle do tego szczęśliwy. Będzie budził się z uśmiechem na twarzy, będzie zwycięzcą z osobą bogatą a nie szczęśliwą. Jest też wiele osób, które bezustannie szukają ogniska domowego, jednak mają na drodze do osiągnięcia swojego celu wiele przeszkód. Jest nim min. Bohater książki Paula Coelha „Alchemik”. Jest to baśniowa, alegoryczna powieść o wędrówce pasterza, który omija wiele życiowych pułapek, aby dostrzec do samego siebie. Pasterz ten o imieniu Santiago wędrował po całej Andaluzji poszukując zarobku, który przynosiło mu jego własne stado owiec, będące dla niego w chwili obecnej jego jedyną ukochaną i potrzebną rodziną. Opuścił on, bowiem swój rodzinny dom w poszukiwaniu czegoś niezwykłego, fenomenalnego. Uwielbiał swoje stado było dla niego wszystkim, co najistotniejsze do czasu, gdy zakochał się w córce kupca. Jednak jego chciwość a zarazem ciekawość posiadania skarbu, o którym się dowiedział od cyganki, zmusiła go do sprzedania ukochanych owiec i wyruszenia do Egiptu, w świat. Ale z czasem coraz częściej zastanawiał się i wahał czy ten skarb w ogóle istnieje? Co to za skarb?
I wówczas na to pytanie odpowiedziało mu jego własne serce:
„- Każdy człowiek na kuli ziemskiej ma skarb, który gdzieś na niego czeka – powiedziało mu serce. - My, serca, rzadko o tym mówimy, bo ludzie nie chcą już odnajdować skarbów. Mówimy o tym jedynie dzieciom. A resztę pozostawiamy życiu, by poprowadziło każdego śladem jego przeznaczenia. Niestety, mało, kto podąża wyznaczoną mu drogą, która jest szlakiem do jego Własnej Legendy i do spełnienia. Większości świat jawi się jako groźba i pewnie z tej przyczyny ten świat staje się w końcu dla nich prawdziwym zagrożeniem. A wtedy my, serca, mówimy coraz ciszej i ciszej, choć nie milkniemy nigdy na dobre. I zaklinamy na wszystkie świętości, aby nie usłyszano naszych słów. Bo nie chcemy, aby ludzie cierpieli, że nie poszli drogą, jaką im wskazaliśmy…” .
Interpretując podany fragment z książki, można stwierdzić, że opuszczanie rzeczy ukochanych – rodziny, domu jest absolutnie zbędne, aby osiągnąć szczęście. Pasterz przez swoją wędrówkę dążył do odkrycia, kim tak na prawdę jest i czego potrzebuje. Dość sporo czasu zajęło mu dojście do oczekiwanych wniosków. Tak naprawdę w głębi duszy każdy z nas jest takim pasterzem poszukujący prawdy o sobie, o najbliższych. Jest to główna droga w życiu, jaką planujemy dojść do końca i wszystko zrozumieć. A aby to zrozumieć należy pomyśleć o swoim cieple domowym, kochającej rodzinie. Prawdę mówiąc obojętnie, co się zdarzy najbliżsi i tak przy nas zostaną czy to nie piękne??? Wydaje mi się, iż każdy z nas jest cegłom w budowaniu rodzinnego domu a ponad to społeczeństwa, w którym egzystujemy, bytujemy. Dlatego też cytat Stefana Żeromskiego „Dom jest dla człowieka częścią jego istoty” jest w pełni zgodny z prawdą i ówczesnymi realiami panującymi wokół nas. Bo czym byśmy tak naprawdę byli bez bliskich, domu? Ich miłości, przebaczenia, szczęścia? Szczerze mówiąc wydaje mi się, że nikim, bo kim jest człowiek, który nikogo nie kocha? Nie posiada żadnych uczuć, nic go nie obchodzi?? Taka osoba nie ma, na czym budować swojej istoty, fundamentów szczęścia. Niestety wokół nas jest wiele osób nie szczęśliwych, które wybrały zupełnie inne pocieszne życie, mogę przytoczyć tu przykład narkomanów, których domem jest dworzec. Czy oni są tak naprawdę szczęśliwi? Według mojej opinii i doświadczeń nie ma nic piękniejszego niż miłość panująca w zaciszu domowym. Ogromnym szczęściem jest obudzić się rano, po upojnej nocy w czasie, której gwiazdy śpiewem przenoszą nas w świat zupełnie innych marzeń, świat fantazji, wówczas obudzić się, spojrzeć przed siebie i poczuć jak matka przytula nas i szepce do uszka, że nas kocha, podając ciepłe mleko z miodem. Nie wierzysz w to, że jeszcze istnieje miłość bezinteresowna w szarym, można wręcz powiedzieć pozbawionym uczuć świecie a może jednak? Miłość pomiędzy rodziną ogrzewa, otula pozawala ponieść się w świat marzeń, bajek, wręcz zatrzymuje czas. Dlatego też dom jest częścią istoty człowieka. Bez domu nie byłoby szczęścia, miłości… Jednym słowem przestali byśmy istnieć… Zaczęlibyśmy biec przez życie, gubiąc dni, miesiące, lata bezustannie poszukując tego, czego by nam brakowało a tym okazała by się nasza rodzina, znajomi, najbliżsi, ojczyzna, dom…