Odwieczni wrogowie ludzkości.
Jak współcześnie pomaga się głodującym?
"Gdy ktoś głoduje,... to nie jest brak pokarmu, to brak sprawiedliwości"
GŁÓD – MITY I RZECZYWISTOŚĆ
Więcej ludzi umarło z głodu w ciągu ostatnich 5 lat, niż zostało zabitych w wyniku wojen, rewolucji i morderstw w ciągu minionych 150 lat. W wyniku głodu i niedożywienia umiera w każdej minucie 76 ludzkich istot, w tym 57 dzieci.
Odpowiada to zniszczeniu każdego dnia miasta wielkości Hiroszimy. W sumie, co roku umiera z powodu głodu i niedożywienia 35 do 40 milionów osób. Czy prócz przeżywania smutku i bezsilności możesz coś z tą tragedią zrobić?
Mit I: Ludzie głodują, ponieważ na Ziemi brakuje żywności.
W rzeczywistości żywności jest dość. Bogate kraje produkują więcej żywności, niż jej potrzebują. W Europie magazynujemy tysiące ton żywności, ponieważ mamy jej za dużo. Nikt nie umiera z głodu z powodu obiektywnego braku żywności. Mamy dość zasobów i wiedzy, aby wyprodukować, zmagazynować i dostarczyć każdej osobie na ziemi tyle żywności, aby była od tej chwili samowystarczalna. Eksperci twierdzą, że obecnie produkuje się tyle żywności, że nie tylko może wystarczyć jej dla każdego człowieka na świecie, ale nawet więcej, niż potrzeba do prawidłowego odżywiania się. Ponadto przy istniejących metodach uprawy i przetwarzania żywności mamy możliwość produkowania wystarczającej ilości żywności również dla przyszłych pokoleń. Okazuje się jednak, że nawet, gdy farmerzy produkują więcej żywności, ludzi często nie stać na jej zakup. Jeśli żywność byłaby zbyt tania lub nawet bezpłatna, farmerzy nie dostaną za nią dość pieniędzy i zaprzestaną uprawy ziemi. W biednych krajach niewielka liczba ludzi posiada wielkie obszary ziemi, której czasem nawet nie zagospodarowują. Żyje tam także wielka rzesza ludzi, którzy nie posiadają ani ziemi, ani pieniędzy na zakup żywności. Równocześnie nadmierne zapasy żywności w krajach bogatych są celowo niszczone, by utrzymać wysokie ceny produktów spożywczych. Poza tym ogromne ilości żywności marnują się - to, co wyrzuca na śmietnik przeciętny obywatel krajów bogatych, starczyłoby na utrzymanie przeciętnego mieszkańca krajów biednych.
Mit II: Ludzie głodują, ponieważ brakuje ziemi uprawnej.
W rzeczywistości wiele ziemi uprawnej w krajach biednych należy do bogatych i leży odłogiem, lub nie jest wykorzystywanej do produkcji żywności, ale do produkcji luksusowych używek, takich jak kawa, herbata czy tytoń, które mogą być sprzedane krajom bogatym. Bywa i tak, że biedni są pozbawiani swych poletek, na których hodowali żywność na swoje codzienne potrzeby, aby mogły powstać wielkoobszarowe gospodarstwa, produkujące na eksport. Żywność jest często eksportowana z krajów ubogich dla zdobycia pieniędzy, np. na pokrycie kosztów zadłużenia, które sprawia, że kraje te są zależne gospodarczo od krajów bogatych. Około 1/3 światowej produkcji zbóż jest zużywana na paszę dla zwierząt. Potrzeba około 12 hektarów ziemi, by wyżywić jedną osobę w ciągu roku mięsem, podczas gdy 1 hektar wyżywi jedną osobę produktami zbożowymi. Nasza struktura spożycia powoduje, że światowa gospodarka żywnością jest nieracjonalna.
Mit III: Biedni głodują, gdyż mają zbyt wiele dzieci.
W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót: głodni ludzie rodzą więcej dzieci, ponieważ więcej z nich umiera. Jedna czwarta lub więcej dzieci urodzonych w krajach rozwijających się umiera przed osiągnięciem 5 lat w wyniku niedożywienia. Biedni w tych krajach potrzebują dzieci jako siłę roboczą dla zapewnienia przetrwania rodziny oraz by zaopiekowały się rodzicami na starość. Gdyby rodzice wiedzieli, że ich dzieci nie umrą, posiadaliby ich mniej. Głód światowy nie hamuje przyrostu naturalnego - on go podwyższa! W każdym kraju, gdzie niedożywienie zostało zmniejszone, malał wskaźnik śmiertelności dzieci i w rezultacie również gwałtownie malał wskaźnik urodzeń. Kraje o dużym zaludnieniu nie zawsze są krajami, gdzie panuje głód. Niektóre kraje europejskie o najwyższej gęstości zaludnienia są krajami produkującymi większość potrzebnej im żywności, a nawet ją eksportują. Tak, więc nie propagowanie antykoncepcji, ale usunięcie głodu prowadzi bezpośrednio do rozwiązania problemu przeludnienia.
Mit IV: Ludzie nie głodowaliby, gdyby nauczyli się uprawiać ziemię tak, jak my, używając nowoczesnej technologii.
W rzeczywistości nowoczesne metody uprawy są kosztowne i wymagają posiadania maszyn i dużych ilości ziemi, a także wykształcenia, na co ubodzy farmerzy nie mogą sobie pozwolić. Przy tym małe farmy w krajach biednych mają faktycznie większą wydajność z hektara, niż wielkie farmy w krajach bogatych. Głód istnieje, więc nie, dlatego, że nie wiemy, jak go usunąć. Wiemy jak to zrobić. Od 1945 roku 32 kraje, zamieszkane przez 40% ludności świata, rozwiązały sprawy wyżywienia tak, że głód przestał tam być podstawowym problemem. Rozwiązania sprawdzone w tych krajach można zastosować również w innych krajach świata. Istnieje, więc realny, sprawdzony i dostępny sposób rozwiązania problemu głodu na świecie.
Mit V: Nie stać nas na to, aby wszystkich nakarmić.
W rzeczywistości możemy wyeliminować głód na zawsze za sumę mniejszą, niż świat wydaje na wojsko i zbrojenia w ciągu roku. Gdybyśmy od r. 1975 jedną siódmą światowych wydatków na alkohol i tytoń przeznaczyli na rozwój samowystarczalności żywnościowej, moglibyśmy zlikwidować głód do końca tego wieku.
Mit VI: Głód jest nieunikniony i nic na to nie poradzimy.
Każdy "wie", że ludzie zawsze będą głodować, tak jak każdy "wiedział", że człowiek nigdy nie będzie latał. W swoim czasie też każdy "wiedział", że Ziemia jest płaska, Słońce krąży wokół Ziemi, niewolnictwo jest ekonomiczną koniecznością, nie można przebiec jednej mili w cztery minuty, polio i czarna ospa zawsze będą nas dręczyć, człowiek nigdy nie postawi nogi na Księżycu... dopóki odważni ludzie nie zakwestionowali tych twierdzeń i nie nadszedł czas nowych idei. Wszystkie siły tego świata nie są tak potężne, jak nowa idea, która pojawiła się we właściwym czasie.
Co 3,6 sekundy ktoś umiera z głodu. Ok. 815 milionów ludzi w świecie cierpi głód i niedożywienie. Tylko w 32 z 99 badanych przez FAO krajów rozwijających się zanotowano w minionych 10 latach spadek ilości niedożywionych. W Chinach ich ilość spadała o 76 milionów, ale w Kongo proporcja wzrosła z 35% w latach 1990-92 do 64% w latach 1997-99.
W ośmiu krajach zachodnioafrykańskich, w tym w Burkina Faso, jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, liczba chronicznie głodujących zmniejszyła się znacząco w latach 1980-1996. Ale w Afryce centralnej, wschodniej i południowej liczba głodujących rosła. 1/12 ludzi na świecie choruje z niedożywienia, w tym 160 milionów dzieci poniżej piątego roku życia (FAO). Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 1/3 ludności świata jest dobrze odżywiona, 1/3 jest niedożywiona, a 1/3 głoduje. Na subkontynencie indyjskim żyje blisko połowa głodujących ludzi na świecie. W Afryce i pozostałej części Azji łącznie - ok. 40%. Reszta głodujących żyje w Ameryce Łacińskiej i innych częściach świata (Hunger in a Global Economy). 3 miliardy ludzie na świecie usiłuje przeżyć za 2 dolary dziennie. Blisko 1/4 ludzi - 1,3 miliarda - żyje za mniej niż 1 dolar dziennie. Tymczasem aktywa 358 miliarderów przewyższają łączne dochody roczne krajów, które zamieszkuje 45% ludności świata. Suma aktywów trzech najbogatszych ludzi świata jest większa, niż łączny PKB wszystkich krajów najmniej rozwiniętych. Aby pokryć niezaspokojone potrzeby świata w zakresie higieny i żywności, wystarczy 13 miliardów dolarów - tyle, ile ludzie w USA i Unii Europejskiej wydają co roku na perfum.
Głód na Świecie
- Co 3,6 sekundy ktoś umiera z głodu.
- Ok. 815 milionów ludzi w świecie cierpi głód i niedożywienie.
- Tylko w 32 z 99 badanych przez FAO krajów rozwijających się zanotowano w minionych 10 latach spadek ilości niedożywionych. W Chinach ich ilość spadała o 76 milionów, ale w Kongo proporcja wzrosła z 35% w latach 1990-92 do 64% w latach 1997-99.
- W ośmiu krajach zachodnioafrykańskich, w tym w Burkina Faso, jednym z najbiedniejszych krajów na świecie, liczba chronicznie głodujących zmniejszyła się znacząco w latach 1980-1996. Ale w Afryce centralnej, wschodniej i południowej liczba głodujących rosła.
- 1/12 ludzi na świecie choruje z niedożywienia, w tym 160 milionów dzieci poniżej piątego roku życia (FAO).
- Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) 1/3 ludności świata jest dobrze odżywiona, 1/3 jest niedożywiona, a 1/3 głoduje.
- Na subkontynencie indyjskim żyje blisko połowa głodujących ludzi na świecie. W Afryce i pozostałej części Azji łącznie - ok. 40%. Reszta głodujących żyje w Ameryce Łacińskiej i innych częściach świata (Hunger in a Global Economy).
- 3 miliardy ludzie na świecie usiłuje przeżyć za 2 dolary dziennie. Blisko 1/4 ludzi - 1,3 miliarda - żyje za mniej niż 1 dolar dziennie. Tymczasem aktywa 358 miliarderów przewyższają łączne dochody roczne krajów, które zamieszkuje 45% ludności świata. Suma aktywów trzech najbogatszych ludzi świata jest większa, niż łączny PKB wszystkich krajów najmniej rozwiniętych.
- Aby pokryć niezaspokojone potrzeby świata w zakresie higieny i żywności, wystarczy 13 miliardów dolarów - tyle, ile ludzie w USA i Unii Europejskiej wydają co roku na perfumy.
Głodujące dzieci
- Co roku umiera z głodu 15 milionów dzieci.
- Niedożywienie powoduje 55% z wszystkich zgonów dzieci na świecie - proporcja, jakiej nie osiągnęła żadna choroba zakaźna od czasów zarazy morowej.
- Ok. 183 milionów dzieciach waży mniej, niż powinny w swoim wieku.
- Niedożywienie dotyka połowę dzieci poniżej piątego roku życia w Azji południowej i 1/3 dzieci w Afryce subsaharyjskiej.
- Tylko w r. 1997 w krajach ubogich uratowano życie co najmniej 300 tys. dzieci dzięki programowi uzupełniania witaminy A w pożywieniu.
- Za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła pełna głodnych dzieci mogłaby przez 5 lat wydawać codzienny posiłek południowy.
- W latach 1990-tych ponad 100 milionów dzieci zmarło z chorób i głodu. Można było temu zapobiec za cenę dziesięciu bombowców Stealth lub za dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe.
GŁODUJĄCE DZIECI
Co roku umiera z głodu 15 milionów dzieci. Niedożywienie powoduje 55% z wszystkich zgonów dzieci na świecie - proporcja, jakiej nie osiągnęła żadna choroba zakaźna od czasów zarazy morowej. Ok. 183 milionów dzieciach waży mniej, niż powinny w swoim wieku. Niedożywienie dotyka połowę dzieci poniżej piątego roku życia w Azji południowej i 1/3 dzieci w Afryce subsaharyjskiej. Tylko w r. 1997 w krajach ubogich uratowano życie co najmniej 300 tys. dzieci dzięki programowi uzupełniania witaminy A w pożywieniu.
Za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła pełna głodnych dzieci mogłaby przez 5 lat wydawać codzienny posiłek południowy. W latach 1990-tych ponad 100 milionów dzieci zmarło z chorób i głodu. Można było temu zapobiec za cenę dziesięciu bombowców Stealth lub za dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe.
5 mln dzieci umiera co roku na świecie z powodu głodu i niedożywienia - alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w dorocznym raporcie ogłoszonym w Rzymie.
Na konferencji prasowej w siedzibie Organizacji w Wiecznym Mieście przekazano też jedną dobrą wiadomość: w 30 krajach rozwijających się udało się o 25% zredukować głód i niedobór żywności.
Według danych przedstawionych przez FAO z powodu głodu cierpią 852 mln ludzi, o 18 mln więcej niż w latach poprzednich. Po raz pierwszy w corocznym raporcie przedstawiono nie tylko skalę dramatu nędzy w wymiarze ludzkim, ale także skalkulowano koszty głodu w wymiarze gospodarczym. Według ekspertów ONZ-owskiej agendy straty ekonomiczne na skutek głodu i nieproduktywności jego ofiar powodują taki sam deficyt, jaki powstałby w wyniku hipotetycznego popadnięcia w stan całkowitego paraliżu takiego kraju jak Stany Zjednoczone. Wśród wielu alarmujących informacji FAO przekazało także jedną dobrą, z zadowoleniem podkreślając, że w 30 krajach, gdzie mieszka połowa cierpiącej z powodu głodu i niedożywienia populacji, udało się zredukować to zjawisko o 25%. Na liście tych państw znajdują się w czołówce Chiny i Indie, a także między innymi Angola, Brazylia, Chile, Kuba, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jamajka, Haiti, Birma, Nigeria, Peru, Syria i Tajlandia.
W latach 1990-tych ponad 100 milionów dzieci zmarło z chorób i głodu. Można było temu zapobiec za cenę dziesięciu bombowców Stealth lub za dwudniowe światowe wydatki na cele wojskowe. 5 mln dzieci umiera co roku na świecie z powodu głodu i niedożywienia - alarmuje Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) w dorocznym raporcie ogłoszonym w Rzymie.
Na konferencji prasowej w siedzibie Organizacji w Wiecznym Mieście przekazano też jedną dobrą wiadomość: w 30 krajach rozwijających się udało się o 25% zredukować głód i niedobór żywności.
Według danych przedstawionych przez FAO z powodu głodu cierpią 852 mln ludzi, o 18 mln więcej niż w latach poprzednich. Największe śmiertelne żniwo głód zbiera wśród najsłabszych - co roku umiera 5 mln dzieci.
Po raz pierwszy w corocznym raporcie przedstawiono nie tylko skalę dramatu nędzy w wymiarze ludzkim, ale także skalkulowano koszty głodu w wymiarze gospodarczy. Według ekspertów ONZ-owskiej agendy straty ekonomiczne na skutek głodu i nieproduktywności jego ofiar powodują taki sam deficyt, jaki powstałby w wyniku hipotetycznego popadnięcia w stan całkowitego paraliżu takiego kraju jak Stany Zjednoczone.
Wśród wielu alarmujących informacji FAO przekazało także jedną dobrą, z zadowoleniem podkreślając, że w 30 krajach, gdzie mieszka połowa cierpiącej z powodu głodu i niedożywienia populacji, udało się zredukować to zjawisko o 25%. Na liście tych państw znajdują się w czołówce Chiny i Indie, a także między innymi Angola, Brazylia, Chile, Kuba, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Jamajka, Haiti, Birma, Nigeria, Peru, Syria i Tajlandia.
Każdego dnia umiera z głodu 35-40 tys. ludzi. Kiedy myślimy o głodzie, nasuwa się nam obraz dzieci nim nękanych. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, że klęska zabiera tylko 10% z ogólnej liczby zmarłych wskutek niedożywienia. Pozostałe 90% to rezultat powszechnie istniejącego chronicznego niedożywienia, które dotyka każdego dnia 750 milionów ludności świata.
NIEDOSTATEK
Ogólnie rzecz biorąc, świat jest w stanie wyprodukować więcej żywności niż jest to potrzebne wszystkim ludziom. Same tylko zboża (pszenica, ryż, jęczmień, kukurydza, proso i sorgo) uprawiane są w celu zapewnienia człowiekowi dostatecznej ilości protein i ponad trzech tysięcy kalorii. (1/3 lub więcej z tej uprawy ziarna jest obecnie przeznaczana do żywienia zwierząt domowych). Otrzymana w ten sposób wartość kaloryczna diety ludzkiej nie uwzględnia innych źródeł pokarmów, takich jak groch, fasola, rośliny okopowe, owoce, orzechy i pozostałe warzywa. Obfitość, a nie brak, określa w najlepszy sposób sytuację żywnościową współczesnego świata. Pozwala to w zasadzie widzieć świat na różowo, lecz te ogólne liczby służą jedynie do obalenia idei, że właśnie osiągnęliśmy granice możliwości świata. W gruncie rzeczy chodzi o to, czy istnieją dostateczne źródła produkcji żywności w krajach, gdzie tak wielu ludzi cierpi głód. Oczywiście, że takie źródła istnieją, lecz nieodmiennie są źle wykorzystywane lub wykorzystywane niedostatecznie. Powoduje to nadmiar u kilku, a brak u kilkuset. Ludzie nie dojadają ustawicznie w państwach biednych, a więc w Afryce, w Azji, w Ameryce Południowej i Środkowej. Zjawisko głodu, w sytuacji gdy jest wystarczająco dużo jedzenia, szokuje tym bardziej, że na wszystkich obszarach Ziemi, poza Afryką, zyski z produkcji żywności od r. 1950 utrzymują się pomimo przyrostu ludności. Wytwarza się wystarczającą ilość żywności w krajach w których głoduje wielu ludzi. Według obliczeń Banku Światowego, gdyby tylko niewielki procent żywności dostępnej w krajach Trzeciego Świata uległ ponownemu, innemu podziałowi, uzupełniłoby to całą brakującą żywność na obszarach, w których ludzie cierpią chronicznie z powodu głodu. (Co roku straszliwy głód uśmierca od 18 do 20 milionów ludzi.) W Indiach, gdzie mieszka ponad 1/3 głodujących świata, równy podział bieżącej produkcji żywności zlikwidowałby problem głodu. W r. 1978 miliony Hindusów nękał głód, a w tym samym czasie żołnierze pilnowali 16 milionów ton nadwyżki produkcji zboża, będącej w posiadaniu rządu. Indie wysuwają się na czoło w trójce światowych eksporterów produktów rolniczych, zaś w tym samym czasie, gdy 300 milionów Hindusów głoduje, kraj eksportuje pszenicę i wołowinę, a urzędnicy rządowi zadręczają się problemem, w jaki sposób uwolnić się od rosnącej nadwyżki pszenicy i ryżu, która w 1985r. wynosiła 24 miliony ton - dwa razy więcej niż cała światowa pomoc żywnościowa w tym roku! W Indonezji, w drugim co do ilości niedożywionych kraju świata, tylko 2% z krajowych dostaw żywności musiałoby ulec ponownej dystrybucji, zaś z krajów afrykańskich: 7,8% w Tanzanii, a tylko 2,5% w Senegalu i Sudanie, zadośćuczyniłoby potrzebom głodujących. Jednakże według ostrzeżeń samego Banku Światowego, nawet gdyby nie brakowało jedzenia, biedni nie mieliby dość pieniędzy by je wykupić. Pomimo rosnącego głodu eksport żywności i artykułów rolniczych w Etiopii, Kenii, Somalii, Sudanie, Tanzanii i Ugandzie przewyższał w 1985r. o 1,5 miliarda dolarów wartość żywności importowanej. Kraje obszaru saharyjskiego w Zachodniej Afryce (teren znany z powtarzających się klęsk głodu) eksportują więcej produktów niż importują. Nawet w latach 1970-74, a więc w okresie suszy, wartość eksportu produktów rolniczych z tych obszarów wynosiła 1,25 miliarda dolarów, co stanowiło kwotę trzykrotnie większą od sumy wydanej na import zboża. W rzeczy samej, w czasie najbardziej głośnej klęski suszy i głodu we wczesnych latach 70-tych, dzięki badaniom przeprowadzonym przez Komisję Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa - które zostały zatajone przez skorumpowane rządy szukające pomocy - dowiedziono, że każdy z krajów dotkniętych klęską, poza być może bogatą w złoża mineralne Mauretanią, wyprodukował faktycznie wystarczającą ilość zboża, by wykarmić całą swoją ludność.
Cywilizacja przetrwania – Afryka
Początek XXI w. przyniósł Afryce Południowej humanitarną katastrofę. Angola, Malawi, Zimbabwe, Leshoto, Mozambik, Suazi i Zambia przez ostatnie lata zmagają się z głodem. Z 63,3 mln jej mieszkańców, na chroniczny głód w lipcu 2002 r., skazanych było 8,5 mln. W marcu 2003 roku liczba głodujących wzrosła do około 14 mln.
Na aktualną sytuację w Afryce Południowej wpływa szereg niesprzyjających czynników: skrajna bieda, katastrofy ekologiczne, niedorozwój rolnictwa, konflikty zbrojne, epidemia AIDS i innych chorób zakaźnych. Afryka przez cały XX wiek bezskutecznie zmagała się z ubóstwem - niestety walkę tę ciągle przegrywa. W 2002 roku w Mozambiku 69% populacji żyło poniżej granicy ubóstwa. W latach 1996-2001 ubóstwo w społeczeństwie Zambii wzrosło z 69 do 86%, w Malawi w tym samym czasie podniosło się z 60 do 65%. W pozostałych krajach regionu sytuacja jest podobna.
Wielkim problemem jest niewydolność i zapóźnienie rolnictwa. Produkcja rolna w Afryce powinna wzrosnąć trzykrotnie, żeby w 2050 roku wszyscy jej mieszkańcy mogli się wyżywić. Tymczasem w całej Afryce brakuje ziemi, która nadawałaby się do produkcji rolnej. Tylko 15% gruntów może rodzić plony, wyjątkiem na skalę całego kontynentu jest Sierra Leone czy Ruanda, gdzie od 30 do 50% ogólnego areału nadaje się do uprawy. Brak ziemi powoduje, że jest eksploatowana w nadmiarze, co zwiększa tempo jej erozji. Kiepsko przedstawia się poziom technologizacji produkcji rolnej, która właściwie opiera się na pracy rąk ludzkich. W efekcie produkcja rolna rośnie bardzo wolno - od lat 60. wzrosła w Afryce ponad dwukrotnie, gdy w Ameryce Łacińskiej blisko 3,5-krotnie. Brak dostępu do wody pitnej, systemów irygacyjnych i racjonalnej polityki rolnej, dodatkowo komplikuje sytuację. Wdrażanie programów, które mogłyby zmienić sytuację, wymaga olbrzymich nakładów finansowych społeczności międzynarodowej, przy czym żeby przyniosły oczekiwane efekty powinny być podtrzymywane przez afrykańskie państwa, które są zbyt słabe i nieudolne, by temu zadaniu podołać.
Głód nie zbierałby tak tragicznych plonów, gdyby nie katastrofalny poziom zdrowia mieszkańców kontynentu. Wycieńczeni chorobami ludzie łatwo ulegają głodowi, na skutek, czego śmiertelność wywołana głodem jest znacznie wyższa. Niski poziom medycyny, bardzo trudny dostęp do podstawowych usług medycznych (dla porównania we Włoszech na jednego lekarza przypada 211 osób, gdy w afrykańskich krajach ponad 20 000) i liczne plagi Południowej Afryki, poczynając od biegunki, cholery, malarii, kończąc na największym wrogu Afryki - AIDS; skutecznie niszczą podstawy społecznej egzystencji. Blisko 33% społeczeństw regionu jest zarażonych wirusem HIV, co wywiera dramatyczne piętno na gospodarce afrykańskiej. Ludzie nie są w stanie normalnie pracować, a więc nie mogą samodzielnie zaspokoić podstawowych potrzeb swoich i najbliższych. Często ciężar utrzymania rodziny biorą na siebie dzieci.
W całej Afryce Północnej wyjątkowa niesprzyjająca pogoda zniszczyła i ciągle niszczy i tak niewystarczające plony. 2002 rok był wyjątkowo niesprzyjający: w Lesoto był to drugi z rzędu rok, gdy warunki pogodowe - tornada, ciężkie opady, mróz i gradobicie - niszczyły zbiory. W Mozambiku ostra susza sprawiła, że plony, przede wszystkim na wschodzie i południu kraju; były bardzo niskie. W Malawi w 2002 roku 20 z 27 okręgów dotknęły susze i powodzie. Rok 2003 zapowiada się równie dramatycznie, przy czym jest to następny rok ze skrajnie niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi. Potęguje to możliwe rozmiary klęski humanitarnej. Ciężkie ulewy i cyklony każdorazowo zbierają krwawe żniwo, niszczą domostwa, ostatnie zapasy, zmuszają do migracji w poszukiwania chleba setki tysięcy ludzi. W przeciągu kilku ostatnich miesięcy Malawi, Zimbabwe i Mozambik kilkakrotnie nawiedzały obfite ulewy. Wzrasta zagrożenie malarią i cholerą. Państwa Afryki Południowej nie poradzą samodzielnie z tym problemem - wszędzie widoczny jest chaos i słabość władz państwowych, rozdzieranych wewnętrznymi waśniami i przygniatanych własną nieudolnością. Dramatyczna sytuacja jest w Angoli, gdzie jeszcze do niedawna toczono krwawe wojny, trwające z przerwami 25 lat. Kraj jest zniszczony, brakuje podstawowej infrastruktury, pokojowe porozumienie podpisane w kwietniu ubiegłego roku jest kruche i niepewne. W Zimbabwe realizowana przez Mugabe polityka wyganianie białych i odbieranie farm produkcyjnych obraca w ruinę wielkie połacie ziemi, spada produkcja rolna. W pozostałych krajach regionu sytuacja nie jest lepsza. Dodatkowo gospodarki krajów Południa przeżywają kryzys, spada produkcja i rośnie inflacja. Olbrzymie zadłużenie i konieczność spłacania odsetek (pomimo katastrofalnej sytuacji, np. w Mozambiku) nie daje szans na zaspokojenie podstawowych potrzeb społecznych. Permanentny bałagan, słabość i egoizm rządów afrykańskich skazuje społeczności regionu na samotną walkę o przetrwanie. "W potwornej historii klęsk głodu na świecie trudno znaleźć przypadek, aby klęska ta wystąpiła w kraju demokratycznym, z wolną prasą i aktywną opozycją" - słowa noblisty, zajmującego się problemem biedy i głodu, Amartya Sen, znajdują gorzkie potwierdzenie.
Tymczasem eksperci szacują, że gdyby przez najbliższe 15 lat wskaźniki gospodarcze w Afryce wzrosłyby o 7% rocznie, byłaby w stanie samodzielnie się wyżywić. Chyba nikt w taką możliwość nie wierzy. Trudno jest kwestionować fakt, że obecna sytuacja Afryki pozostaje w ścisłym związku z europejską kolonizacją kontynentu w minionych wiekach i skazaniem go w rezultacie na relacje "peryferie-centrum". Polityka wielkich koncernów międzynarodowych (finansowanie wojny w Angoli, horrendalnie wysokie ceny leków w stosunku do możliwości ekonomicznych miejscowej ludności), krajów Unii Europejskiej (przykład Wspólnej Polityki Rolnej, która powoduje, że przeciętna europejska krowa jest dotowana każdego dnia w wysokości 2,2 $, a więc nierówna konkurencja) pogarsza tragiczną sytuację. Dotychczasowe propozycje i pomoc państw rozwiniętych (przede wszystkim Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych) niestety potwierdzają, że nie ma łatwego rozwiązania tragicznej sytuacji w regionie i całej Afryce. Kraje zachodnie w olbrzymim stopniu - trzeba przyznać - finansują pomoc humanitarną w Afryce, która okazuje się być działaniem doraźnym, nakierowanym na zapewnienie minimum egzystencjalnego. Brakuje woli zmiany reguł rządzących światową gospodarką (zaprzestania praktyk dumpingowych szczególnie w rolnictwie, otwarcia własnych rynków). Ostatnie wydarzenia międzynarodowe (terroryzm, wojna w Iraku) odwracają uwagę bogatych państw od problemów Afryki.
Tragiczny splot okoliczności sprawia, że w obecnej sytuacji mieszkańcy Afryki Południowej skazani są na pomoc międzynarodowych organizacji humanitarnych z krajów rozwiniętych. Chodzi tu przede wszystkim o akcje Caritasu, Czerwonego Krzyża czy Oxfamu z Wielkiej Brytanii. Pomoc humanitarna napotyka na przeszkody, tj. powodzie, ulewy i insekty. Problemem jest dostarczanie oraz magazynowanie żywności i produktów rolnych. Bałagan, olbrzymia korupcja, wewnętrzne walki, waśnie plemienne, utrudniają dotarcie z pomocą do najbardziej potrzebujących. Powoduje to, że duża jej część jest zwyczajnie marnotrawiona.
W dobie globalizacji i nowych możliwości problem Afryki ciągle pozostaje starym wyzwaniem. Ryszard Kapuściński powiedział: "żeby Afryka mogła się rozwijać, potrzeba kolosalnych inwestycji, na które teraz nie stać świata. Afryka jest, więc cywilizacją przetrwania".
GŁÓD, CHOROBY, WOJNY
26 mln dzieci w 41 krajach Afryki położonych na południe od Sahary jest, niedożywionych. Żywności brakuje także w 6 krajach na północnym zachodzie i zachodzie Afryki. Wielu mieszkańców Liberii, Sierra Leone lub Czadu musi zadowolić się jedną miską ryżu raz na dwa, trzy dni.
W raporcie Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) stwierdzono, iż wielkość światowej produkcji żywności jest bliska osiągnięcia historycznego maksimum, ale jej dystrybucja pozostaje wciąż przerażająco nierównomierna. Według dyrektora FAO Jacquesa Dioufa „głód, niedożywienie, niepewność co do przyszłości zagraża milionom mężczyzn, kobiet i dzieci w różnych regionach z przyczyn naturalnych lub z powodu okoliczności o charakterze politycznym lub ekonomicznym”. Na podstawie badań przewiduje się, że Afryka powinna zwiększyć produkcję żywności o 300 proc., by w roku 2050 mogła wyżywić wszystkich mieszkańców, podczas gdy Ameryka Łacińska i Karaiby o 80 proc., Azja o 69 proc., zaś Ameryka Północna o 30 proc. W Europie zapotrzebowanie na żywność spadnie.
Wiele dzieci nie jest objętych stałą opieką lekarską. Dla porównania liczba mieszkańców na jednego lekarza we Włoszech wynosi 211, a w Kenii 20 tys., Ghanie 25 tys., natomiast w Burkina Faso aż 265 250 osób. Co roku na biegunkę umiera 3 mln dzieci, na malarię 1 mln, na dyfteryt, koklusz i tężec 1,2 mln dzieci, na odrę 1,2 mln dzieci, na zapalenie płuc 4 mln. Obecnie w Afryce subsaharyjskiej żyje około 90 proc. dzieci zarażonych wirusem HIV.
Organizacja Czerwonego Krzyża podała, że w 33 konfliktach zbrojnych, które toczyły się ostatnio, brało udział ponad 200 tys. dzieci walczących jako żołnierze. Dzieci w czasie wojny pozostawione są własnemu losowi. Strach przed samotnością i głodem czyni je „łatwym łupem” do rekrutacji. Posiadanie broni może im zapewnić codzienne jedzenie lub poczucie większego bezpieczeństwa. Szczególnie trudna jest sytuacja dzieci-żołnierzy. W Sudanie na przykład Armia Wyzwolenia Sudańskiego porywa setki dzieci ze wsi i wciela do swoich szeregów. W Liberii podczas ostatniej wojny Narodowy Front Patriotyczny posiadał jednostki złożone z dzieci w wieku 9—10 lat, a obserwator Czerwonego Krzyża stwierdził udział w walkach nawet siedmiolatków. Erytrejski Front Wyzwolenia Narodowego rekrutuje chłopców i dziewczynki poniżej 14. roku życia do walki z Frontem Wyzwolenia Oronomo. W Rwandzie liczba sierot po ludobójstwie z roku 1994 wzrosła do 300 tys. Wojna rodzi także uchodźców. Codziennie liczba uchodźców wzrasta o 10 tys. osób. Co piąty Afrykanin żyje na uchodźstwie, 100 mln ludzi na całym świecie musiało opuścić swoje domy, między innymi z powodu wojny.
Ze sprawozdania Międzynarodowej Organizacji Pracy wynika, że na całym świecie 250 mln dzieci poniżej 15. roku życia jest zmuszanych do pracy zarobkowej, a od 120 do 140 mln z nich jest wyzyskiwanych w pracy. Afryka ma najwyższy (41 proc.) wskaźnik dzieci pracujących w wieku 5—14 lat. Najwięcej dzieci pracuje w rolnictwie — aż 77 proc., zatrudniane są również przy tkaniu dywanów, w budownictwie, cementowniach, przemyśle metalowym, na plantacjach kawy, herbaty i sizalu, a także w handlu ulicznym, obnośnym, jako czyścibuty oraz przy różnych ciężkich pracach domowych. Pracują przez długie godziny, często odizolowane od rodziny i przyjaciół. Ostatnie badania przeprowadzone w Zimbabwe wykazały, że małoletnie pomoce domowe pracują 10—15 godzin dziennie, natomiast w Maroku 72 proc. dzieci zarabiających w ten sposób rozpoczyna pracę przed siódmą rano, a kładzie się spać o jedenastej w nocy.
Brak dostępu do oświaty decyduje o przyszłości dzieci i ich dorosłym życiu. W Afryce jedna na cztery osoby nigdy nie uczęszczała do szkoły podstawowej. Liczba dzieci zapisanych do szkół w Afryce spadła do 48 proc. W Burkina Faso i w Nigrze jedynie 27 proc. dzieci uczy się.
Adopcja Serca:
— pierwszy etap — dożywianie dzieci w 4 ośrodkach dożywiania dla zagłodzonych dzieci w Rwandzie oraz w Demokratycznej Republice Kongo (dawniej Zair) — około 2000 anonimowych dzieci; po odzyskaniu zdrowia część dzieci przechodzi do drugiego etapu.
— drugi etap — utrzymanie do ukończenia 18. roku życia (aktualnie 2084 dzieci). Dokumentację otrzymują ofiarodawcy, którzy w wielu wypadkach mają możliwość korespondencji; opiekę nad tymi dziećmi sprawuje około 1700 ofiarodawców. Niektórzy wspierają nawet po kilkoro dzieci, rekordzista ma ich 11. Część dzieci wspierają grupy osób: klasy, wspólnoty, rodziny, znajomi, którzy składają się na pomoc dla jednego lub kilku dzieci; w ich imieniu występuje jedna osoba. Około 150 dzieci utrzymują zbiórki w parafiach.
— trzeci etap — finansowanie nauki: 95 osób w szkole średniej, 2 kleryków i jeden kandydat do seminarium w Kamerunie oraz 36 dziewcząt w Szkole Życia. W tej formie pomocy uczestniczy około 120 osób.
W 2000 roku 3181 osób wpłaciło jednorazowo lub wielokrotnie ofiary na konto Adopcji Serca.
Polityka rolna bogatej części świata skazuje na niedożywienie szóstą część ludzkości
11 milionów Etiopczyków i 2 miliony Erytreiczyków może wkrótce umrzeć z głodu. Blisko miliard ludzi z naszego wspólnego świata cierpi z niedożywienia. Połowa ludzkości próbuje przetrwać za mniej niż dwa dolary dziennie, a połowa z 600 milionów ludności mieszkającej w Afryce na południe od Sahary żyje za niewiele ponad pół dolara. To nie tylko skutek klimatu, klęsk żywiołowych i wojen. Ale także egoistycznej polityki bogatszej części świata. Może wielu Polaków poczuje się dotkniętych, ale tym razem trzeba nas obiektywnie zaliczyć wcale nie do tych biednych, tylko do tych bogatych.
Świat jeszcze nie wymazał ze swojej pamięci klęski głodu w Etiopii rozgrywającej się w 1984 roku, a będzie musiał rozliczyć swoje sumienie z tej, którą najpewniej przyniosą najbliższe miesiące. W oficjalnym raporcie agencji Biskupów Anglii i Walii CAFOD opublikowanym w lutym pojawiło się jasne ostrzeżenie — jeżeli Erytrea i Etiopia nie otrzymają natychmiastowej pomocy, to w ciągu miesiąca wyczerpią się wszystkie zapasy żywności.
W ostatnim czasie na tym terenie gwałtownie wzrosła liczba niedożywionych dzieci, które trafiają do specjalnej kliniki w Adis Abebie. Jedno z przyjętych do kliniki dwuletnich dzieci ważyło kilka, a nie prawidłowe kilkanaście kilogramów. Misjonarze z tego regionu alarmują, że znów zaczynają być świadkami scen, które widzieli już 19 lat temu. W Erytrei, jednym z najbiedniejszych państw Afryki żyje 3,7 miliona ludzi, w Etiopii ponad 65 milionów. Przeciętna długość życia etiopskich kobiet wynosi 46 lat a mężczyzn 44 lata.
Nie tylko Afryka
Około 826 milionów ludzi na świecie cierpi w wyniku chronicznego niedożywienia — twierdzą specjaliści Światowej Organizacji Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). Problem głodu występuje najostrzej w Afryce na południe od Sahary. To właśnie tam znajduje się najwięcej najbiedniejszych krajów świata i krajów najbardziej zdewastowanych przez konflikty. Co trzeci mieszkaniec Afryki ma niewystarczającą ilość żywności, często na skutek nałożenia się wojen i suszy. Sytuacja taka ma miejsce w Etiopii, Erytrei, Angoli, Burundi, Sierra Leone, Gwinei i Somalii. Miliony ludzi dotkniętych suszą mieszka w Tadżykistanie, Pakistanie, Iranie, Armenii i Gruzji, a także Afganistanie, Korei Północnej, Mongolii, Kambodży i Bangladeszu. Niedożywionych jest 11 procent z 481 milionów mieszkańców Ameryki Łacińskiej i regionu Karaibów, głównie na Haiti, w Nikaragui, Boliwii, Hondurasie. Ogromne rzesze ludzi cierpią na niedożywienie w Azji. Na ogólną liczbę 826 milionów niedożywionych, 34 miliony żyją w krajach przechodzących transformację ustrojową, przede wszystkim w licznych krajach byłego ZSRR.
Ludzkość i Trzeci Świat
Misjonarze i cały Kościół katolicki od wielu już lat piętnują niesprawiedliwość współczesnego porządku świata, który tworzy iluzję człowieczeństwa jedynie na własny użytek. Tym bardziej, że wyraźny podział na bogatą Północ i biedne Południe wcale nie maleje, tylko się pogłębia. Wynikiem tej pozornie humanitarnej polityki są stale pogarszające się warunki życia piątej najbiedniejszej części ludzi świata. Opinia publiczna najlepiej gospodarczo rozwiniętych krajów zdaje się nie dostrzegać, że stale rośnie liczba faktycznych niewolników, że do ciężkiej pracy za długi bądź po prostu z nędzy sprzedawane są dzieci. Handlujący kobietami niezależnie od tego, czy są sprzedawane do prostych prac, czy do domów publicznych, również nie przejmują się zbytnio cezurą pełnoletności
Takie same zachowanie w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych nie tylko obłożone jest wysokimi wyrokami pozbawienia wolności, ale także wiąże się z publiczną anatemą.
Nam znacznie łatwiej jest potępić oddanie dziecka, niż rodzicom postawionym przed alternatywą — oddać czy pozwolić mu umrzeć z głodu.
SPOSOBY ROZWIĄZANIA PROBLEMU
W ciągu ostatnich 40 lat niedostatki produkcji rolnej w krajach rozwijających się próbowano często rozwiązywać, importując żywność z krajów rozwiniętych. Najczęściej jednak państwo, które nie potrafi wyprodukować wystarczającej ilości żywności nie jest również w stanie wygenerować w innych działach gospodarki środków finansowych na zakup tej żywności za granicą.
Niektórzy eksperci uważają, że pomoc państw rozwiniętych w postaci dostaw żywności w okresach klęsk jest na dłuższą metę czynnikiem hamującym produkcję rolną w krajach rozwijających się. Świadomość, że w razie potrzeby napłynie pomoc
z zagranicy,sprawia, że rządy krajów rozwijających się wciąż odsuwają gruntowną reformę gospodarki w bliżej nieokreśloną przyszłość Tak naprawdę, jedyną skuteczną pomocą w rozwiązywaniu problemów żywnościowych jest udostępnienie krajom rozwijającym się nowoczesnych technologii rolniczych i podnoszenie kwalifikacji rolników.
Jednym ze sposobów wzrostu produkcji żywności jest powiększenie obszaru gruntów rolnych poprzez zagospodarowanie pustynnych nieużytków, osuszanie bagien i budowę zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Jednakże często przeszkodą są wysokie koszty takich działań, poza tym mogą one doprowadzić do niekorzystnych zmian w środowisku naturalnym.
Na przykład wycinanie tropikalnych lasów deszczowych w celu uzyskania dodatkowych terenów uprawnych doprowadza do katastrofy ekologicznej. Uzyskana w ten sposób ziemia nie jest zbyt żyzna, a po kilku latach większość substancji pokarmowych zostaje wymyta przez intensywne deszcze.
Innym sposobem rozwiązania problemów głodu na świecie jest zwiększenie wydajności na już istniejących polach. Na przykład wprowadzenie naukowych metod uprawy – sztuczne nawadnianie, nawożenie i wykorzystywanie nowoczesnych maszyn rolniczych – znacznie zwiększyło zbiory ryżu w Japonii. Obecnie, dzięki zintensyfikowaniu upraw, w Japonii.
Z jednego hektara uzyskuje się prawie 6t ryżu – trzy razy więcej niż przeciętnie w pozostałych krajach Azji. Jednym z najbardziej obiecujących osiągnięć ostatnich czasów są sztucznie uzyskane nowe odmiany roślin uprawnych. Najlepsze efekty udało się osiągnąć w genetycznie zmutowanych gatunkach ryżu i pszenicy.
Powstanie i upowszechnienie uprawy „cudownych” odmian tych zbóż – tzw. Zielona Rewolucja.
Metoda ta przyjęła się szczególnie w krajach Trzeciego Świata. Przy pomocy naturalnej selekcji wybiera się rośliny o najdłuższych łodygach, okazy, które mogą przyjąć jak największą ilość światła słonecznego, skutecznie bronić się przed powodziami i zagłuszyć chwasty. Podwójne ziarna na wysokich łodygach sprawiły, że szczyt rośliny stał się zbyt ciężki, a więc wyhodowano gatunek zboża o krótkiej i grubej łodydze, która mogłaby udźwignąć tę wrażliwą na nawozy krzyżówkę. Uzyskane tą drogą wysokowydajne odmiany (high – yielding varieties – HYVs) posiadają zdolności adaptacyjne w różnych środowiskach, ale nie mają takich możliwości przystosowawczych jakimi charakteryzują się gatunki powstałe w ciągu tysięcy lat naturalnej selekcji. Zaraz też pojawiły się problemy z odpornością na choroby. Sztucznie wyhodowane zboża nie wydadzą pełnych ziaren, jeśli nie dostarczy się im dużych dawek nawozów sztucznych i nie zapewni doskonałego nawodnienia.
W celu uzyskania jak największych korzyści z tych „cudownych ziaren” trzeba zagwarantować roślinom dostateczne ilości wody, pożywienia, osłonę chemiczną przeciw chorobom (pestycydy i fungicydy), a także środki do zwalczania chwastów, które żywią się nawozami. W przypadku, gdy brakuje jednego z tych czynników, HIV wydają niejednokrotnie mniej ziarna, niż możnaby było uzyskać z tradycyjnej odmiany. To prawda, że dzięki Zielonej Rewolucji uzyskuje się większe plony. Nowe gatunki zboża dają rocznie o 50mln ton zbiorów więcej w stosunku do metod uprawy tradycyjnej. Biotechnologia, manipulując genami roślin, umożliwia uzyskanie dalszego wzrostu produkcji.
Zieloną Rewolucję rozpoczął prywatny biznes amerykański w Meksyku (była to inicjatywa Fundacji Rockefellera). Odniesiony tam sukces (w latach 1944-1976 zbiory kukurydzy i pszenicy podwoiły się i potroiły, pozwalając na odpowiednio wyższą produkcję eksportową) został powtórzony przy uprawie ryżu w Azji, tym razem przy pomocy Fundacji Forda.
Ignorowano ostrzeżenia uświadamiające ludziom, że nowe ziarna są cudowne dopóty, dopóki zapewnia się im ochronę przed chorobami, właściwe nawozy, nawadnianie i osuszanie. Przezorność uśpiono stwierdzeniami, ze udało się wreszcie pokonać światowe problemy z żywnością, a ludzie przestaną głodować. HYVs pozwoliły na skrócenie cyklu uprawy, zwiększenie ilości zbiorów z tego samego poletka w ciągu jednego roku, a co za tym idzie większe plony z jednego akra. W ciągu siedmiu lat, pomiędzy 1965 a 1976, uprawa nowego ziarna wzrosła znacznie na terenach krajów niedorozwiniętych i rozwijających się.
Argumenty o rzekomo zbawiennym wpływie, jaki organizmy modyfikowane genetycznie (GMO) wywrą na światowy problem głodu, spotykają się z wielką krytyką. Kiedy brytyjscy naukowcy stwierdzili, że zwolennicy zakazu produkcji GMO działają na szkodę głodujących Etiopczyków, głośno zaprotestował Tewolde Berhan Gebre Egziabher z Instytutu Zrównoważonego Rozwoju w Addis Abebie: „W Etiopii ludzie ciągle głodują, ale dlatego, że nie mają pieniędzy, a nie z powodu braku żywności do kupienia. (...) Jesteśmy głęboko oburzeni nadużywaniem naszej biedy dla interesów Europejczyków”.
Również inne kraje ubogie wcale nie popierają mającej im rzekomo pomóc zmodyfikowanej żywności. Delegaci wszystkich krajów afrykańskich (prócz RPA) na negocjacje z FAO w sprawie zasobów genowych roślin w swym oświadczeniu z lipca 1998 stwierdzili: „Stanowczo protestujemy przeciwko wykorzystywaniu przez wielkie korporacje międzynarodowe wizerunku biednych i głodujących mieszkańców naszych państw w celu wprowadzania technologii, która nie jest ani bezpieczna i przyjazna dla środowiska, ani dla nas korzystna. (...) Nie wierzymy, że technologie genowe pomogą naszym rolnikom produkować żywność potrzebną w XXI wieku. Przeciwnie, uważamy, że zniszczą one różnorodność biologiczna, lokalną wiedzę i zrównoważone systemy rolnicze, które nasi rolnicy rozwijali przez tysiąclecia, i że zachwieją one naszą zdolnością do wyżywienia się.”
Podobne stanowisko zajęły kraje ubogie np. podczas szczytu Światowej Organizacji Handlu (WTO) w Seattle w grudniu 1999.
Mimo obietnic polityków nie uda się rozwiązać problemu głodu do r. 2015, a nawet do r. 2030 - poinformowała 20.08. b.r. Organizacja ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ (FAO).
W najbliższych latach będzie się jednak przeznaczać coraz więcej żywności dla krajów najbiedniejszych. „Liczba głodujących w krajach rozwijających się ma się zmniejszyć z 777 milionów obecnie do 440mln w roku 2030” - poinformowała FAO.
Według raportu FAO „Światowe rolnictwo: 2015-2030”, przedstawionego przed Szczytem Ziemi w Johannesburgu, taka liczba głodujących oznacza, że „cele Światowego Szczytu Żywnościowego z 1996 roku, by ograniczyć do r. 2015 liczbę głodnych o połowę z jej poziomu z lat 1990-92 (815mln) nie zostaną osiągnięte nawet przed rokiem 2030”.
W Afryce subsaharyjskiej liczba ustawicznie niedożywionych spadnie w ciągu najbliższych 28 lat z 194 milionów do 183 mln - wynika z raportu. W najbliższych latach na południu Afryki umrze z głodu 13 mln ludzi.
”By podjąć walkę z głodem, trzeba ogromnego wzrostu inwestycji w rolnictwie” - powiedział Jelle Bruinsma, współautor raportu. Jego zdaniem świat powinien wyprodukować tyle żywności, by wyżywić dodatkowe 2 mld ludzi (liczba ludności na świecie ma wzrosnąć do r. 2030 z 6 mld obecnie do 8,3 mld), ale nadal nie będzie dostępna dla wszystkich. Ale nie brak żywności, lecz jej niewłaściwy podział jest przyczyną głodu. Według Światowego Programu Żywnościowego (World Food Program - WFP) na świecie jest 1,5 raza żywności więcej, niż trzeba.
Natomiast ludność państw bogatych będzie jeszcze lepiej odżywiona (czy raczej przejedzona) - na osobę będzie przypadać ponad 3 tys. kalorii (obecnie 2.800).
Potrzeba bezpieczeństwa żywnościowego może być zaspokojona tylko w przypadku jednoczesnego zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa ekonomicznego całego społeczeństwa, zapewnienia bezpieczeństwa socjalnego oraz produkcji ekologicznej żywności o minimalnym stopniu chemizacji, zapewniającej wystarczającą ilość kalorii. By owe bezpieczeństwo mogło być zapewnione muszą być spełnione warunki fizycznej dostępności żywności – tak by krajowa gospodarka była w stanie, choć w minimalnym stopniu pokryć wewnętrzne zapotrzebowanie żywnościowe oraz ekonomicznej dostępności - by nawet najbiedniejsi byli w stanie zakupić żywność niezbędna jest pomoc finansowa państwa.
Przykładem na udowodnienie tej tezy może być sytuacja w Afryce, Azji i Ameryce Południowo-Środkowej, gdzie żyzna gleba, praca, edukacja, opieka zdrowotna i społeczna oraz emerytury znajdują się poza zasięgiem przeważającej liczby ludzi. Dlatego też mimo perswazji krajów bogatej Północy by ograniczyć liczbę urodzeń - ona stale rośnie. Dzieci, bowiem są tam wartościowymi pracownikami, są dobrodziejstwem a nie ciężarem. Przetrwanie w rolniczych krajach Trzeciego Świata zależy od tego czy własne dzieci dostarczają dodatkowej żywności i pieniędzy poprzez pracę. Dzieci te są ekonomiczną potrzebą ubogiej ludności, gdyż zapewniają bezpieczeństwo na starość w przypadku, gdy państwo nie jest w stanie zapewnić im żadnej opieki socjalnej.
Można więc stwierdzić, że powtarzające się klęski głodu nie są skutkiem przeludnienia, lecz tłumienia żądań społecznych, odmowy środków do uprawy lub niezatrzymywania płodów rolnych w kraju w którym powstały, by mogły one zaspokoić wewnętrzne potrzeby żywnościowe. Fakt ten potęguje jeszcze sytuacja w krajach rozwiniętych, gdzie jedyną możliwością uzyskania dodatkowych racji żywnościowych jest ich zakup. Ludzie, więc zostają zmuszeni do sprzedaży swojego inwentarza, a nawet ziemi by kupić żywność.
Bieda odgrywa tu poważną rolę, ponieważ nie musi nawet następować nieurodzaj zbiorów by najbiedniejsi cierpieli głód, wystarczy, bowiem że dochody dobrze sytuowanych pójdą w górę, co za tym idzie w górę pójdą również ceny żywności, która znajdzie się poza zasięgiem biednych. Jedyną możliwością zmiany tej sytuacji są reformy gospodarczo-społeczne, które pozwolą na zmianę struktury własności w krajach Trzeciego Świata, by dać dostęp do ziemi najbiedniejszym, zmienić zasadę dystrybucji żywności oraz wprowadzić, choć w minimalnym stopniu opiekę socjalną państwa, którego przecież podstawową podwaliną istnienia jest zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom, w tym także bezpieczeństwa żywnościowego.
Sześć tygodni
Śmierć z głodu następuje powoli. Organizm pozbawiony kalorii i w konsekwencji glukozy, zaczyna ją wytwarzać z kwasów tłuszczowych pochodzących z własnej tkanki tłuszczowej. Z czasem to nie wystarcza, człowiek słabnie i popada stopniowo w śpiączkę. Niedobory witamin z grupy A są dodatkowo przyczyną pogorszenia widzenia i ślepoty. W zależności od kondycji fizycznej i rezerw organizmu śmierć głodowa następuje od dwóch do sześciu tygodni po zaprzestaniu jedzenia. U niedożywionych dzieci jeszcze szybciej…
Rachunek nie jest prosty...
MOJA OPINIA
Świat, w którym żyjemy jest pełen zła i nienawiści. Panują wojny i głód. Na świecie głoduje aż 15% ludzi (w tym bardzo dużo dzieci). Najwięcej jest ich w Afryce. Głód jest to zjawisko niedożywienia, w którym przez jakiś czas człowiek nie otrzymuje pokarmu. Ludzie nie posiadający wykształcenia nie mają pracy, wiec nie mają jedzenia. Z pewnością nikt nie lubi jak się idzie ulicą i ktoś porosi o jedzenie albo o pieniądze. Wszyscy myślimy, iż jest to alkoholik i nie ma za co kupić kolejnej butelki z napojem posiadającym dużo procent alkoholu. Wiele osób cierpi z tego powodu, że nie ma co jeść i martwi się czy dożyje jutra, bądź czy jego dziecko nie umrze cierpiąc.Żywność jest jednym z dóbr, które zaspokajają jedną z elementarnych potrzeba człowieka, która stanowi podstawę jego przeżycia. Jednakże, mimo tak wielu znaczących osiągnięć technicznych i cywilizacyjnych, głód i niedożywienie jest nadal jednym z najgorszych problemów nękających współczesną ludzkość. Obrazują to badania przeprowadzone przez Bank Światowy, które wykazały, że prawie 1/3 ludności krajów ubogich, a więc przede wszystkim krajów Trzeciego Świata, spożywa niewystarczającą ilość kalorii do prowadzenie normalnego, produktywnego życia. Często w telewizji czy w prasie pojawiają się zdjęcia dzieci, które głodują, jest to widok straszny. Głód i niedożywienie są przyczyną szerzenia się chorób, wzrostu śmiertelności niemowląt i dzieci oraz skrócenia przeciętnej długości życia.
Przyczyną niedoborów żywności jest na ogół bardzo szybki wzrost liczby ludności niewspółmierny do możliwości zwiększania produkcji rolnej. Szacuje się, że na świecie głoduje około miliarda ludzi. Głód ten szczególnie dotyka kraje Trzeciego Świata, wynika m.in. z niestabilności politycznej oraz bardzo niskiej kultury rolnej połączonej z przeludnieniem. Obecnie w Afryce umiera z głodu około 40 000 osób dziennie.
W Polsce różne organizacje podają, że około 10-25 % dzieci w wieku do 14 lat cierpi przez głód i spożywa najwyżej jeden posiłek dziennie. Według obecnych szacunków minimum egzystencji to około 350-390 złotych na osobę.
DRODZY CZYTELNICY!
"Ziarna zbierzemy, odrzucimy chwasty Bo łan dojrzewa, pachnie świeżym chlebem. Niech ziemia nasza stanie się ołtarzem, A chleb Komunią dla spragnionych Ciebie." (Ks. Bp J. Zawitkowski)
Cenę chleba znamy wszyscy. Jego wartość jest mierzona subtelną granicą, przebiegającą między radością a smutkiem, nadzieją a rozpaczą, życiem a śmiercią. Tam, gdzie jest chleb, jest życie, gdzie brakuje chleba, jest głód, nędza, ubóstwo i śmierć. Za kromkę chleba człowiek jest zdolny oddać całe swoje duchowe bogactwo, swoją godność i wolność. Brak chleba, głód, jest silniejszy niż przyjaźń czy miłość. Chleb codzienny jest konieczny, aby człowiek mógł żyć, uczyć się, pracować i kochać.
Pamiętam z dziecięcych i młodzieńczych lat czas żniwowania. Ojciec ostrzył kosę w piątkowy wieczór, a następnego dnia wyruszaliśmy wszyscy w pole. Była sobota przed uroczystością odpustową w naszej parafii ku czci Najśw. Maryi Panny z Góry Karmel. Nie byliśmy zadowoleni z rozpoczynania żniw w taki czas. A najbardziej chyba mama z siostrami, które chciały dom przygotować na przyjęcie odpustowych gości. Tata jednak ciągle powtarzał: "Tak trzeba czynić i nie można inaczej. Żniwa trzeba rozpoczynać w sobotę, to Matka Boża Szkaplerzna będzie wstawiać się u Syna i nie zabraknie chleba". I nie zabrakło go nigdy. A najbardziej smakował – i nadal smakuje – ten z domowego pieca, na zakwasku, wyrobiony umęczonymi rękoma mamy.
Przywołuję też na pamięć czas dziękczynienia Bogu za dar chleba. Wspominam dożynkowe wieńce, które wraz z Matką Bożą Zielną wędrowały do naszego Sanktuarium, aby spocząć przed Cudownym Obrazem Zawadzkiej Pani u stóp ołtarza, na którym królował i króluje do dzisiaj Jezus Chrystus, Prawdziwy Pokarm na życie wieczne. "Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali" – mówił Pan Jezus – To jest chleb, który z nieba zstępuje, kto go spożywa nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który ja dam, jest moje ciało za życie świata" (J 6, 48-51).
Pamiętajmy więc, że przyjdzie taki czas, kiedy trzeba będzie nam wszystkim wziąć w swoje ręce najurodziwsze kłosy i najdorodniejsze owoce naszych dobrych uczynków, wszystkie kwiaty, któreśmy naszym bliskim ofiarowywali, i trzeba nam będzie wybrać się aż do samego nieba. Niech nam towarzyszy w tych dniach żniwowania i dziękczynienia modlitwa Kornela Makuszyńskiego:
"Chcę serce moje jako bochen chleba,
połamać dla tych, których głód uśmierca.
Ty zasię spraw to, o Panienko z nieba,
Aby dla wszystkich mi starczyło serca".
ks. Jan Strzałka SCJ
NASZYM ZDANIEM
Głód ziemi
Popyt na ziemię rolną jest dziś ogromny, tak duży jak na mieszkania, które sprzedają się już na deskach architektów, bo bez dachu nad głową trudno żyć. Natomiast grunty rolne mają inną zaletę. Wprawdzie uprawa ziemi nie przynosi krociowych zysków, ale zapewnia je samo jej posiadanie. Jest to dziś najlepsza, najbardziej rentowna lokata kapitału. I będzie tak przez długie lata, bo głód ziemi trudno będzie zaspokoić. Tym bardziej, że oprócz rolników, którzy chcą powiększać swoje gospodarstwa, i mieszkańców naszych miast słusznie przekonanych, że ziemia musi drożeć, w kolejce po grunty nad Wisłą ustawią się inwestorzy z Zachodu, bo u nich są one niebotycznie drogie. Ponadto inwestycje w ziemię są i będą nie tylko rentowne, ale i bezpieczne. Nie można ich ani zniszczyć, ani na przykład ukraść.