Demokracja jest formą ustroju państwa, w której obywatele sprawują rządy bezpośrednio lub za pośrednictwem wybranych przedstawicieli. A jaki jest stosunek Polaków do tego ustroju?
Zmiany po roku 1989 pozwoliły Polakom uwolnić się od rządów totalitarnych. Jednak, jak wskazują badania oceny okresu transformacji ustrojowej są obecnie raczej negatywne. Prawie dwie piąte badanych (37 proc.) negatywnie ocenia skutki zmian zachodzących w Polsce od 1989 roku, twierdząc, że przyniosły one ludziom więcej strat niż korzyści. Nieco ponad jedna piąta (22 proc.) jest przeciwnego zdania, a jedna trzecia ankietowanych (29 proc.) ocenia, że straty i korzyści się równoważą. Przyczynę takiej postawy należy tłumaczyć tym, iż wprowadzone reformy nie przyniosły spodziewanych i powszechnie oczekiwanych efektów. Pewne grupy społeczne nie podniosły swojego statusu majątkowego, a wzrost bezrobocia, rozwarstwienia społeczeństwa i niezadowolenia przyczyniają się do nieprzychylnego stosunku do polskiej demokracji. Nie udały się dotąd konieczne przecież procesy modernizacji. Restrukturyzacja przemysłu postępuje niezwykle wolno i polega bardziej na likwidacji starych niż tworzeniu nowych miejsc pracy, co powoduje wielkie protesty i niepokoje społeczne. Polacy wprawdzie są przywiązani do demokratycznych wartości, ale pewne konsekwencje demokracji rzutują na ocenę sposobu, stylu i formy sprawowania władzy.
W połowie lat dziewięćdziesiątych najwięcej Polaków było przekonanych o konieczności zmian ustrojowych. Wówczas (w 1995 r.) trzy czwarte ankietowanych wyrażało opinię, że warto było zmieniać ustrój. Świeża jeszcze była wtedy pamięć o prawdziwym obliczu komunizmu, konsekwencjach wynikających z takiego systemy władzy i ofiar poniesionych w walce o demokrację. Nowy ustrój stworzył nowe warunki, możliwości, które do roku 1989 były w systemie komunistycznym niemożliwe.
Od tego czasu jednak odsetek akceptujących przemiany ustrojowe dość systematycznie się zmniejszał, aż do roku 2001, kiedy tylko nieco ponad połowa badanych uważała, że warto było dokonywać zmian, niemal jedna trzecia zaś nie zgadzała się z tym stwierdzeniem. Coraz częściej bieda zaglądała do obywateli Polski, poczucie zagrożenia i „tęsknota” za bezpieczeństwem socjalnym wzmacniała rozczarowanie. Obecnie liczba osób przekonanych, że warto było zmieniać ustrój, jest wyższa niż na przełomie dekad, jednak nie sięga jeszcze notowań z połowy lat dziewięćdziesiątych.
Polacy nie są zadowoleni ze sposobu, w jaki funkcjonuje demokracja w Polsce. Charakteryzuje nas nieufność do władzy państwowej, polityków, co pozostało, jak myślę, po epoce komunizmu. Wciąż obowiązuje podział na rządzących i rządzonych. Niechętny stosunek do polityków wynika również z niskiej oceny ich kompetencji zarówno merytorycznych jak i moralnych. Ciągłymi aferami, w które są zamieszani politycy, biznesmeni, środowiska mafijne, żyją media i w ten sposób kształtują negatywny obraz życia politycznego. System rozbicia wielopartyjnego również może stanowić problem i być przyczyna obniżania się autorytetu władzy (przestrogę stanowi również fakt, iż taki system w dwudziestoleciu międzywojennym nie sprawdził się we Włoszech i Niemczech, gdzie doszło do obalenia systemu demokratycznego).
Co więcej, nasze słabe wykształcenie i nieznajomość specyfiki demokratycznych procedur, instytucji sprawia, że niechętnie bierzemy udział w życiu publicznym. Poprzedni system skutecznie zniszczył autentyczną inicjatywę obywatelską.
Sytuacji nie poprawia powszechne przekonanie o nieuczciwości i korupcji. Skłania nas to też do nieposzanowania prawa i nieformalnych zasad panujących w życiu.
Poważnym problemem jest coraz niższa frekwencja wyborcza. Brak kultury politycznej i brak przejrzystości w życiu publicznym zniechęca Polaków. System rozbicia wielopartyjnego sprawia, że w państwie nie ma silnych partii skupiających przychylność społeczeństwa. Powiązania polityków ze światem biznesu, afery których jesteśmy świadkami i demaskujące je coraz to nowsze komisje śledcze pokazują brak uczciwości w polityce. Władza nie zbliżyła się do obywateli; przeciwnie nowa klasa polityczna skutecznie i szybko wyemancypowała się spod kontroli społecznej tworząc, wraz z rekinami biznesu, nieprzejrzysty mafijno-sieciowy system władzy, służący nie tyle społeczeństwu ile określonym grupom interesu. Zmiana systemu gospodarczego posłużyła w znacznym stopniu nowej klasie politycznej do przechwycenia w ręce prywatne dużej części majątku narodowego pociągając za sobą nowe, nieznane w realnym socjalizmie, głębokie nierówności społeczne. To właśnie jest przyczyną m.in. biernej postawy społeczeństwa.
Demokracja zapewnia trójpodział władzy na: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Żadna z nich nie wzbudza pozytywnych emocji. Nawet sądy są nieudolne, sprawy przeciągają się latami, a coraz to dziwniejsze postępowania sędziów, prokuratorów i adwokatów nie budują poprawnego obrazu sądownictwa (korupcja, przeświadczenie społeczeństwa o braku sprawiedliwości).
Uważam, że skutki tak złego nastawienia Polaków do demokracji będą, może nie tragiczne, ale z pewnością negatywne w skutkach. Do władzy mogą dojść radykalne czy populistyczne partie polityczne. Obciąży to nasz budżet państwowy, a w konsekwencji prywatny. Polska może stracić w oczach innych państw. Niestabilna sytuacja polityczna będzie skutecznie odstraszać zagranicznych inwestorów, przez co będzie powstawało coraz to mniej nowych miejsc pracy. To dosyć katastroficzna wizja, ale należy uświadamiać Polaków o tym, że maja oni wpływ na rządzenie państwem. To właśnie brak działania, apatia może być przyczyną powrotu do rządów totalitarnych. A to nie jest przyszłość o jakiej byśmy marzyli.