Miłość - uczucie najpiękniejsze i najtrudniejsze. Głębokie i piękne, potraf dać radość i szczęście, ale potraf i zabić. Tworzy i niszczy. Nie umiemy powiedzieć, czym jest, ma tak wiele twarzy. Czasem trwa długo, czasem tak prędko umiera, traci swą moc. Czasem się zmienia; jakże okrutna jest siostra miłości, nienawiść.
Nie potrafmy żyć, nie kochając. Bez miłości nasze dusze byłyby martwe. To uczucie to jeden z wymiarów naszego człowieczeństwa.
Jak wiele możliwości ma człowiek, który chce kochać?(...)Tyle do zaoferowania innym i sobie.
Kochamy naszych rodziców już jako maleńkie dzieci. Tak piękne są pierwsze słowa dziecka; w każdym języku świata nazywają one właśnie matkę i ojca. Kochającymi dziećmi pozostajemy na zawsze. Czasem musimy z pokorą wrócić do naszej miłości, jak syn marnotrawny, ale odpowie nam - wybaczenie.
Mit o Orfeuszu i Eurydyce
Mit o Orfeuszu i Eurydyce jest przepiękną historią o głębokiej, silniejszej niż śmierć, miłości małżeńskiej, która rzuca wyzwanie woli wszechmocnych bogów i wyrokom przeznaczenia.
Orfeusz, król Tracji, syn boga rzecznego Ojagrosa i muzy poezji Kaliope, był śpiewakiem i pięknie grał na kitarze. Grą i śpiewem oczarowywał nie tylko ludzi - cała natura była nią zauroczona.
Kiedy zmarła, ukochana żona Orfeusza, Eurydyke, cierpienie zrozpaczonego śpiewaka było tak wielkie, że postanowił zejść po nią do Hadesu. Swoją muzyką oczarował całe podziemie. Charon przewiózł go za darmo na drugi brzeg Styksu, a władca Hadesu zgodził się na powrót Eurydyki na ziemię. Postawił jednak warunek - aż do momentu wyjścia z krainy umarłych Orfeusz nie mógł obejrzeć się, by, choć przez chwilę spojrzeć na idącą za nim żonę. Orfeusz nie mógł się jednak powstrzymać i obrócił się. Wtedy Eurydyke została porwana w głąb Hadesu i Orfeusz utracił ją na zawsze. Król-śpiewak sam, więc powrócił na ziemię. Jego cierpienie było jednak tak wielkie, że nie chciał spojrzeć na żadną kobietę, za co pewnej nocy został rozszarpany przez meady.
Homer "Iliada"
Priam jest wzorem cnót, pobożności i miłości ojcowskiej.
Księga XXIV "Iliady”, epopei Homera, przedstawia go jako zbolałego ojca, który po śmierci Hektora, zabitego w pojedynku przez Achillesa, udaje się z okupem do obozu nieprzyjaciół, by błagać Greka o oddanie zwłok syna. Pełen pokory, klęcząc u nóg zabójcy, całując jego ręce, prosi o litość. Wzruszony łzami starca Achilles gości go, oddaje mu ciało Hektora i godzi się na zawarcie jednodniowego rozejmu, by zrozpaczony ojciec mógł wyprawić pogrzeb.
Święty Paweł "Hymn o miłości” – Biblia
"Hymn o miłości” stanowi poetycki fragment Pierwszego Listu do Koryntian, napisanego . Obok "Pieśni nad Pieśniami” to jeden z najpiękniejszych fragmentów Biblii.
Hymn określa miłość jako uczucie ponadczasowe, które nadaje sens ludzkiemu życiu. Wychwala jej wartość, znaczenie i potęgę. Apostoł wymienia główne cechy tego najważniejszego z uczuć. Są to: cierpliwość, dobroć, bezinteresowność, brak zazdrości i gniewu, ufność, zdolność do przebaczania.
Według św. Pawła taką miłością może darzyć tylko Chrystus, który sam jest ucieleśnieniem miłości najdoskonalszej. Miłość ziemska, do której zdolni są ludzie, to tylko słabe odbicie miłości Boskiej, jednak pozwala ono zbliżyć się człowiekowi do Stwórcy.
Dzieje Tristana i Izoldy
Tristan i Izolda są bohaterami wzruszającej historii miłosnej, która powstała w cyklu legend celtyckich i stała się natchnieniem dla poetów i muzyków wielu epok.
Ich dzieje to historia miłości tragicznej, choć odwzajemnionej. Kiedy Tristan, wierny wasal i siostrzeniec króla Marka, wiózł Izoldę Jasnowłosą, o warkoczach ze złota, której piękność jaśniała już jak wschodząca jutrzenka, do króla, którego żoną miała zostać, przez pomyłkę wypili napój miłosny przygotowany przez matkę Izoldy dla króla i jej córki. Od tego momentu połączyła ich potężna, dozgonna miłość, nad którą nie byli w stanie zapanować.
Miłość została tu przedstawiona jako potężna namiętność, która nie poddaje się racjonalnym analizom, wymyka się spod wszelkiej kontroli. Jest uczuciem silniejszym od woli kochanków, którzy stają się wobec niej bezradni.
Zmusza ich do łamania panujących zasad, do dokonywania wyborów, choć z drugiej strony fatalna siła czarodziejskiego napoju nie daje im jakiegokolwiek wyboru.
Choć kochankowie mają świadomość tego, że zdradzają i oszukują - Tristan to jednak nie są w stanie nic na to poradzić, są bezsilni wobec przeznaczenia. Spotykają się potajemnie, chwytają się każdego sposobu, aby być, choć przez chwilę razem, bo nie mogą żyć ani umrzeć jedno bez drugiego. Ilekroć próbują się rozstać, zawsze do siebie wracają. Kochają się tak, że gotowi są oddać za siebie życie, cierpieć, znosić wszelkie upokorzenia.
Wypity przez pomyłkę napój miłosny skazał kochanków na życie przepojone cierpieniem, bólem, poczuciem winy. Kochankowie płacą więc wysoką cenę za chwile rozkoszy.
Jednakże uczucie, którym darzą się Tristan i Izolda, jest miłością czystą. Poszukujący ich król Marek, zajrzawszy do szałasu, w którym spali, zobaczył ich niewinnie śpiących, przedzielonych nagim mieczem.
Miłość kochanków, skazana na ziemi na klęskę, zatriumfowała po ich śmierci
Głóg wyrastający z grobu symbolizuje nierozerwalną więź łączącą kochanków i potęgę miłości, która jest wieczna.
William Szekspir "Romeo i Julia"
Romeo i Julia Wiliama Szekspira to historia miłości i tragicznej śmierci dwojga młodych ludzi z Werony. Wywodzili się oni ze zwaśnionych ze sobą od lat rodów arystokratycznych. Ród Montekich, z którego pochodził Romeo, to ludzie spokojni, godni, rozważni, zmuszeni jednak do stałego odpierania ataków rodu Kapuletdw - mężczyzn agresywnych, butnych, brutalnych, trawionych niezdrową ambicją, zapalczywych. Julia wywodziła się z rodziny Kapuletdw. Nic, więc dziwnego, że gdy młodzi uświadomili sobie wzajemną miłość, ani przez moment nie liczyli na akceptację tego związku przez rodziców. Uczucie, jakie zawładnęło dwojgiem młodziutkich kochanków, to wręcz symbol wielkiej, spontanicznej miłości od pierwszego wejrzenia.
Dramat Szekspira opowiada, zatem o miłości zdolnej pokonać każdą przeszkodę, stawiać czoło każdej przeciwności. Niczym jest, więc lęk przed śmiercią czy nienawiść otoczenia. Śledząc losy, Romea i Julii, widzimy, jak zakochani pod wpływem łączącego ich uczucia dojrzewali emocjonalnie, jak konsekwentnie potrafili bronić swoich praw do szczęścia, jak uczyli się lojalności wobec siebie i wreszcie zdecydowani byli wybrać śmierć niż życie bez ukochanej osoby. Ta wielka miłość Romea i Julii oraz jej tragiczny finał doprowadziły do zgody między zwaśnionymi rodami.
Adam Mickiewicz - "Dziady cz. IV"
Romantyzm stworzył postać indywidualisty, wybitnej jednostki, skłonnej do przeżywania gwałtownych uczuć i wielkich namiętności. Romantyczny bohater był człowiekiem samotnym, skłóconym ze światem, przeciwko którego normom się buntował. Bunt ten przybierał różne formy. Niektórzy nieszczęśliwi kochankowie popełniali samobójstwo jak Werter, inni nie mogąc się pogodzić z krzywdą, która została im wyrządzona, dokonywali zbrodni jak Giaur, a byli też i tacy, którzy zamykali się w sobie, popadali w obłęd. Romantyków cechowała również nadwrażliwość, skłonność do marzycielstwa; często ogarniało ich poczucie pustki, nudy, braku woli i zdolności do czynów.
Tych kilka uwag na temat romantycznego bohatera wystarczy, by zrozumieć, że tak wyjątkowa istota musiała przeżywać miłość szczególną, niepowtarzalną, która przekracza granice, wyznaczone człowiekowi.
Prześledźmy jej koncepcję, analizując historię Gustawa, bohatera "IV części Dziadów”, dramatu o miłości, cierpieniu i rozpaczy. Gustaw to postać dość tajemnicza i niejednoznaczna. Ten człowiek nadwrażliwy, o sercu miękkim z przyrodzenia jest swoistą ofiarą miłości romantycznej - uczucia, które stanowi istotę jego życia, a jednocześnie przynosi mu cierpienie i rozpacz. W jesienny wieczór do nitki przemoczony wszystek Gustaw przychodzi do domu księdza, dawnego nauczyciela, by w ciągu trzech godzin opowiedzieć o swojej miłości, pierwszym spotkaniu z ukochaną, wspólnie spędzonych z nią chwilach, rozstaniu, wygłosić kilka przestróg i odejść. Opowieści Gustawa są chaotyczne, niedokładne, a jednak możemy na ich podstawie wnioskować, jak romantycy pojmowali miłość.
Wyobrażenia Gustawa o niej ukształtowała lektura pt. "Cierpienie młodego Wertera” Goethego. Książki te przedstawiły mu obraz miłości idealnej, opartej na związku dusz, miłości, która nierozerwalnie łączyła się z cierpieniem. Pustelnik nazwał je książkami zbójeckimi, gdyż, jak twierdził, to one wprowadziły go w świat wyobraźni: one przedstawiły mu obraz idealnej miłości i kazały szukać boskiej kochanki. Gustaw długo ścigał ów ideał kobiety, a gdy wreszcie na ziemi odnalazł jej wcielenie, gdy zakochał się w niej bez pamięci i przeżył miłość, o jakiej marzył, musiał ją utracić na wieki. Miłość w "IV części Dziadów” została przedstawiona jako konieczność tragiczna. Nie można jej uniknąć, gdyż dusze kochanków, jeszcze przed ich narodzeniem, zostają złączone przez Boga nierozerwalnymi więzami. Romantycy nadali, więc miłości wymiar sakralny. Jest to uczucie niezależne od ludzkiej woli, wieczne, którego nikt i nic nie może zniszczyć. Pisząc o koncepcji romantycznej miłości, nie można nie zwrócić uwagi na związaną z nią symbolikę zwierciadła. Miłość jest uczuciem czystym, to ujrzenie w ukochanej osobie samego siebie. Kochankowie są swoim zwierciadlanym odbiciem: to samo czują, o tym samym myślą. Jak już sygnalizowano, miłość romantyczna jest uczuciem niespełnionym. Romantycy nie brali pod uwagę małżeństwa, twierdząc, że niszczy ono istotę tego uczucia, które ma charakter duchowy.
Warto podkreślić, że stworzona przez romantyków miłość doskonała i absolutna związana jest z cierpieniem, doprowadza do rozpaczy i szaleństwa.
Honore de Balzac "Ojciec Goriot”
Historię kariery handlarza mąką, ojca Goriot, tytułowego bohatera powieści H.Balzaca, można by streścić w kilku zdaniach.
"Życie moje jest w moich córkach"
Natomiast miłości do córek tego wiekuistego ojca, jego cierpieniom i tragizmowi należy poświęcić znacznie więcej uwagi. Balzac stworzył, bowiem doskonałe studium psychologiczne człowieka, który sens życia widział w swoich dzieciach.
Kiedy po siedmiu latach małżeństwa Goriot utracił ubóstwianą żonę, całą swoją miłość przelał na córki, które rozpieszczał bez opamiętania:
Ojciec spełniał wszystkie kaprysy dziewczynek, Kiedy dorosły, pozwolił im wybrać sobie mężów, przeznaczając każdej duży posag Goriot kochał swoje córki miłością ślepą i wyłączna, kocha w nich nawet zło, które mu czyniły. Niekiedy uświadamiał sobie, że są egoistkami, które interesują się jedynie jego pieniędzmi. Jednak, by oszukać samego siebie, myśli takie szybko od siebie odpychał, a córki zawsze rozgrzeszał:
Goriot darzył swoje dzieci tak wielką miłością, że nie tylko spełniał wszystkie ich zachcianki, ale też znosił ze strony córek liczne upokorzenia. . Pięć lat po ślubie Deliny i Anastazji, pod wpływem nalegań córek i ich mężów, których raziło zajęcie ojca, wycofał się z interesu. By nie denerwować zięciów, a córek nie skazywać na mężowskie wymówki, coraz rzadziej przychodził do ich domów, wchodząc potajemnie kuchennymi schodami. Stęskniony, spragniony, chociaż uśmiechu dzieci rzuconego w przelocie, wyczekiwał na nie na ulicy. Córki z kolei odwiedzały go jedynie wtedy, gdy potrzebne im były pieniądze.
Miłość wiekuistego ojca jest tak wielka, że nie pozwala mu myśleć o niczym i nikim prócz córek. Nie zwraca uwagi na siebie. Oddaje im stopniowo wszystko, co posiada. I nawet, kiedy nie pozostaje mu już nic, nadal ciągle myśli z rozpaczą, skąd wziąć pieniądze, by spełnić ich kolejne kaprysy. Jest w stanie zrobić dla nich wszystko. Kiedy dowiaduje się, że Delinie grozi utrata posagu, że mąż Anastazji dowiedział się o jej romansie, mimo osłabienia i choroby, gotów jest walczyć o ich dobro, nie dopuścić, by którakolwiek z nich została skrzywdzona. Goriot żyje wyłącznie życiem swoich córek. Cierpi, gdy są nieszczęśliwe, cieszy się, kiedy są radosne, Kiedy Goriot mówi o córkach, staje się wzniosły, promienieje blaskiem ojcowskiej miłości. Nie boi się śmierci, cierpienia. Dlatego jedynie nie chciałby umierać, że jak sądzi naiwnie, sprawiłby ból córkom.
Jakże i tu bardzo się myli stary ojciec. Córki, bowiem, zajęte swoimi sprawami, wcale się nie wybierały do chorego ojca. Dopiero tuż przed śmiercią ojciec Goriot, nadaremnie czekając na córki, uświadamia sobie ich egoizm i obojętność. Uświadamia sobie błędy, które popełnił, wychowując dziewczęta, swoją nadmierną troskę i to, że sam je nadto kochał, aby one mogły jego kochać.
Stefan Żeromski "Ludzie bezdomni"
Bohatera powieści Stefana Żeromskiego poznajemy podczas jego pobytu w Paryżu, gdzie Tomasz Judym odbywał praktykę po skończonych w Warszawie studiach medycznych. W Luwrze poznał panią Niewadzką, jej dwie wnuczki, Natalię i Wandę Orszeńskie Natalia była tą kobietą, na widok, której po raz pierwszy żywiej zabiło serce doktora Tomasza Judyma. Doktorowi Judymowi spodobała się młodziutka Natalia Orszeńska, jednakże pamiętał ciągle o swoim "rodowodzie" - syna szewca z brudnej kamienicy na ulicy Ciepłej. Przypatrywał się bacznie także Joannie Podborskiej, Gdy po powrocie do Warszawy nie udało się doktorowi Judymowi wejść do środowiska lekarskiego i otrzymał propozycję objęcia stanowiska lekarza w uzdrowisku w Cisach, zdecydował się na wyjazd dopiero wtedy, gdy powiedział się, że kurort należy do majątku pani Niewadzkiej. Może jakaś nadzieja zrodziła się w sercu młodego Tomasza? Był zainteresowany panną Natalią, ale nie śmiał wyjawić jej swych uczuć, bo okazało się, że dziewczyna jest zakochana. Obiektem jej zainteresowania był kuracjusz, pan Karbowski, z "bardzo dobrego rodu”.
Judym zrozumiał, że nie może liczyć na wzajemność panny Natalii. Był zazdrosny o jej związek z Karbowskim. Judym wiedział, że Natalia nie pokocha kogoś z niższych sfer, że mimo wykształcenia nie ma u niej szans w porównaniu z Karbowskim. Tomasz był młody, więc pragnął miłości.
Blisko Judyma istniała dziewczyna, której młody doktor bardzo się podobał. Panna Joanna Podborska zainteresowała się Tomaszem parę lat wcześniej. Panna Joanna , czekała na bliskiego sercu mężczyznę. Obserwując zainteresowanie doktora Judyma panną Natalią, nie przypuszczała zapewne, że ten śliczny jegomość może ją pokochać. Gdy panna Natalia uciekła z Karbowskim, aby potajemnie wziąć z nim ślub, Judym nagle zrozumiał, że Joanna Podborska jest tą kobietą, na którą czekał całe życie Wydawać by się mogło, że tych dwoje odnalazło się, że nic nie stanie na przeszkodzie ich szczęściu. Niestety, jak się wkrótce okazało, silniejsze od łączącego ich uczucia stało się dla doktora Judyma powołanie, Judym musiał opuścić uzdrowisko. Pojechał do Sosnowca, aby leczyć górników - spełniać swój obowiązek lekarza, pomagać ludziom biednym. Była to jednocześnie decyzja o życiu samotnym, bez Joanny Podborskiej. Czytelnicy powieści "Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego na pewno niejednokrotnie wracali do tej lektury, usiłując znaleźć odpowiedź na pytanie:, Co oprócz poczucia obowiązku zaważyło na decyzji Tomasza Judyma o rezygnacji ze szczęścia osobistego, z miłości?
Zofia Nałkowska "Granica"
W warstwie fabularnej "Granicy” powraca motyw niewierności małżeńskiej. Ukazywana na wiele różnych sposobów sytuacja ludzi uwikłanych w romansowy "trójkąt" ujawnia swą istotę, sposób funkcjonowania w świadomości innych.
W życiu Zenona Ziembiewicza były, oprócz Elżbiety, jeszcze dwie kobiety: Justyna i Adela. Romans z Justyną rozpoczął się latem, w Boleborzy, przed wyjazdem Zenona do Paryża. Gdy po powrocie stamtąd spotkał ją ponownie, wiele się zmieniło; nie żyła stara Bogutowa, matka Justyny, a ona sama pracowała teraz w mieście. Justyna, osamotniona po śmierci matki, potrzebowała opieki kogoś bliskiego, potrzebowała miłości Zenona:
Odnowienie romansu z Justyną zaważyło na całym życiu Zenona i jego rodziny. Elżbieta została przez męża obarczona odpowiedzialnością za los jego byłej kochanki, dziewczyny, którą znała jeszcze z kamienicy przy ulicy Staszica i której chciała - w odruchu bezinteresownej szlachetności - ustapid miejsca u boku mężczyzny, który w tym czasie był jej narzeczonym. Stało się jednak inaczej. Elżbieta przebaczyła Zenonowi. Pobrali się.
Spodziewająca się dziecka Justyna musiała poradzić sobie sama. Gdy dziecko Ziembiewiczów przyszło już na świat, zdarzył pewien niemiły incydent. Elżbieta czyniła opiekunce wyrzuty, czuła się zagrożona. Nie rozpoznała z daleka w pytającej o dziecko państwa Ziembiewiczów dziewczynie Justyny, ale wiedziała, że to była ona. Justyna pracowała wtedy w sklepie Torucińskiego. Czuła się źle; ogarniał ją smutek, płakała bez przyczyny, odczuwała zmęczenie. Stan apatii i obniżonego nastroju świadczył o rozwijającej się chorobie, wywołanej trudną sytuacją i przerwaniem ciąży. Elżbieta załatwiła Justynie nowel pracę, w cukierni Chązowicza. Stan dziewczyny jednak się nie poprawił. Zenon zdał sobie sprawę z tego, że stan Justyny jest poważny; osamotniona, pozbawiona bliskich, ogarnięta apatią i depresją dziewczyna wyraźnie potrzebowała pomocy. Jednocześnie sytuacja ta była dla Ziembiewiczów nie do zniesienia; dawna kochanka Zenona wkraczała w ich życie, była w nim ciągle obecna Justyna zaś nie mogła zapomnieć o dziecku, które straciła.
Dziewczyna podejmuje próbę samobójczą. Odpowiedzialnością za swoje nieszczęście obarcza Zenona.
Nie minie wiele czasu, a do gabinetu Ziembiewicza wbiegnie Justyna i oświadczając, że jest przysłana od umarłych, dokona na niego zamachu. Ci, którzy dowiedzą się o tym zdarzeniu, uznające za pospolity skandal.
Związek Zenona z Adelą miał inny charakter. Poznali się w Paryżu i Ziemóiewicz był stroną mniej zaangażowaną. Tego dnia, gdy Zenon otrzymał list zawiadamiający o śmierci Adeli, rozmawiał długo z Justyną.
Romans z Justyną został nawiązany łatwo, jakby mimochodem. Zenon wzorował się tu na postępowaniu ojca, który nie był swojej żonie całkowicie wierny, ulegał urokom wiejskich dziewcząt. Rolą żony w tej sytuacji było - wybaczyć. I taką też rolę wyznaczy Zenon swojej narzeczonej, Elżbiecie:
Pierwszą miłością Elżbiety, miłością idealną, był rotmistrz Awaczewicz, którego spotykała u nauczycielki francuskiego, Julii Wagner. Było jednocześnie doznanie pierwszego, młodzieńczego zauroczenia i okrutnego rozczarowania. Miłość zawiera w sobie delikatność i potęgę, może być wzniosła i szalona, radosna i okrutna. Daje szczęście, ale jakże często niszczy. Zawsze będzie jednym z najważniejszych aspektów ludzkiego życia.
Gabriela Zapolska "Moralność Pani Dulskiej"
Miłości jako pięknego, głębokiego uczucia nie odnajdziemy na kartach "Moralności pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej. Ten utrzymany w konwencji naturalistycznej dramat ukaże nam natomiast miłość z zupełnie innej perspektywy; staje się ona czymś, o czym w szanującej się mieszczańskiej rodzinie po prostu się "nie mówi".
G. Zapolska w wielu swoich utworach podejmowała problem obłudy mieszczańskiego środowiska. W tym świecie najważniejsza jest opinia publiczna; jeżeli postępujemy niemoralnie, ale nikt o tym nie wie - pozostajemy "uczciwi". To ze strachu przed opinią publiczną Dulska wymówi zimą mieszkanie zdradzanej przez męża niedoszłej samobójczyni, jednocześnie tolerując w kamienicy obecność kobiety lekkich obyczajów:
Miłość w swoim aspekcie fizycznym jest w mieszczańskim świecie tematem tabu, jeżeli już trzeba o nim mówić, najlepiej posłużyć się aluzjami. Rola kobiety jest bardzo precyzyjnie określona: ma ona być skromna, moralna, żyć u boku męża - i tolerować jego ewentualne "zapomnienie się", o ile nikt o nim nie wie. Lokatorka popełniła ten błąd, że ujawniła swoje uczucia - stała się: tematem plotek i obiektem szyderstw:
Uczucie, jakie ta kobieta żywiła do męża, zostało wykpione. W tym świecie nie ma, bowiem miejsca na szczere uczucia, a uczciwy jest ten, kogo za takiego uważają ludzie. Według Dulskiej kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie i nie może być powodem skandalu; rodziny trzeba strzec od publiki. Wymagana jest skromność nie tylko w zachowaniu, ale i ubiorze, wszelka kokieteria jest świadectwem zepsucia.
Jedna z zasad Dulskiej głosi: skromność - skarb dziewczęcia. Dorastającej panny nie wprowadza się w tajniki płci; jeśli jest skromna i posłuszna, jak Mela, będzie wzrastać w całkowitej nieświadomości zasadniczych kwestii. Natomiast sprytniejsza i bystrzejsza Hesia, która uzupełniła swoją edukację u kucharki, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co zaszło między Zbyszkiem i Hanką, i drażni ją i śmieszy naiwność siostry:
Mela boi się poznania prawdy, naiwność staje się tarczą osłaniającąją przed brutalnością życia. Hesia - przeciwnie, chce się w to życie włączyć, zaczerpnąć jego zakazanych uroków:
Obłuda, królująca niepodzielnie w mieszczańskim środowisku, powoduje straszliwe wypaczenie, wykoślawienie pewnych pojęć. Czyste, szlachetne uczucie nie może istnieć, staje się czymś niedorzecznym i śmiesznym. W szczerą miłość między Zbyszkiem i Hanką wierzy, co prawda Mela, ale nie ma ona przecież podstawowej wiedzy o tych sprawach. Dla Zbyszka Hanka jest kolejną zabawką, dla Dulskiej - wygodnym pretekstem, by zatrzymać syna w domu. Matka chrzestna Hanki, praczka Tadrachowa, usłyszawszy, że Zbyszku ma zamiar ożenić się z uwiedzioną dziewczyną, najpierw bardzo się dziwi; gdy w końcu okazuje się, że nie ma szans na to małżeństwo, twierdzi, co prawda, że święty związek małżeński, a pieniądze, to całkiem inna inszość, ale te skrupuły moralne są po to, by uzyskać jak najwyższe odszkodowanie. Uczucia się nie liczą, godność można kupić W takim świecie jednostki wrażliwe, szlachetne, wartościowe - ginu; żeby przetrwać, trzeba umieć "przepychać się łokciami" i ukrywać swoje grzeszki przed wszechmocną opinią publiczną.
Zapolska nie potrafiła zaakceptować zła i obłudy, które dostrzegała dookoła. Nie mogła pogodzić się z niszczeniem wrażliwych, wartościowych jednostek. Moralność pani Dulskiej, mistrzowskie studium mieszczańskiej rodziny, stanowi niejako podsumowanie rozważań na temat tragicznego losu kobiet w zakłamanym, pruderyjnym społeczeństwie.
Kochamy nasze dzieci: ofiarowujemy im wszystko. Czasem, jak nieszczęsny Goriot, kochamy za bardzo i zostajemy zapomniani. Cierpimy, ale i tak kochamy.
Brat kocha siostrę. Siostra - brata. Antygona oddaje życie dla tej miłości. Nie pozwoli na zhańbienie ciała Polinejkesa. Na tysiącach stron opisują twórcy miłość dwojga ludzi: mężczyzny i kobiety. Jak różne są jej oblicza. Bywa wierna i niespełniona, szalona i dojrzała, zmysłowa i platoniczna, radosna i pełna rozpaczy. Za każdym razem inna. W każdej odnajdziemy fragment naszego istnienia. Orfeusz i Eurydyka, Tristan i Izolda, Romeo i Julia, Wokulski i Izabela, Joasia i Judym, Cezary i Laura (...) Ludzie. My.
Miłość daje nam tak wiele... Ale czasem nas gubi. Tak jak Wertera, Gustawa, Wokulskiego, Cezarego, Justynę. Namiętność potraf nami zawładnąć, odebrać godność, rozsądek, życie. Poprowadzić ku śmierci lub szaleństwu.
Jakże często my sami niszczymy miłość - my i nasze przesądy, nasze prawa, nasze wojny. Nie odnaleźli szczęścia Abelard i Heloiza. Nie mieli doń prawa Giaur i Leila. Nie pozwolono żyć Basi i Krzysztofowi.
Jakże często literatura ukazuje nam rozpacz, tęsknotę, gorycz.
Czasem miłość jest jednak szczęśliwa. I nadal jest różna. Jest wiernością, przywiązaniem, serdecznością, tkliwością. Czasem żarem. Pięknie pisali o prawdzie miłości Tetmajer, Leśmian, Pawlikowska.
Kochamy... Więc jesteśmy. Kochamy innych ludzi. Kochamy Boga. Kochamy ojczyznę. Kochamy świat, piękno, życie. Czasem jesteśmy szczęśliwi. Czasem jednak los jest dla nas okrutny i każe płacić straszną cenę za miłość.