Monetaryzm - szkoła współczesnej ekonomii, której przedstawiciele uznają pieniądz za podstawowy czynnik wpływający na zmiany sytuacji gospodarczej w czasie. Zgodnie z tym poglądem podaż pieniądza jest głównym czynnikiem wpływającym w krótkim okresie na wielkość produktu narodowego brutto, natomiast w dłuższym okresie wpływa ona głównie na ceny. Monetaryzm był kształtowany w latach 60-tych. Pod wpływem M. Friedmana niektórzy zwolennicy monetaryzmu opowiadają się za maksymalnym oparciem się na siłach rynkowych. Ich zdaniem rząd powinien się wyrzec wywierania bezpośredniego wpływu na gospodarkę, a określać tylko stałe zasady. Powinien unikać ingerowania w działanie wolnego rynku oraz programów cenowo-płacowych. W latach 80-tych wystąpiły dalsze różnice poglądów wśród monetarystów. Część z nich stworzyła hipotezę racjonalnych oczekiwań. Współczesny monetaryzm opiera się na trzech założeniach: a/ wzrost podaży pieniądza jest podstawowym stałym czynnikiem kształtującym tempo wzrostu nominalnego produktu narodowego brutto, b/ ceny i płace są względnie giętkie, c/ gospodarka prywatna jest stabilna. Te założenia sugerują, że główną przyczyną fluktuacji ekonomicznej jest niewłaściwa stopa wzrostu podaży pieniądza. Współczesny monetaryzm jest utożsamiany z leseferyzmem oraz polityczną filozofią przeciwstawiającą się zbyt dużej roli rządu.
Neoinstytucjonalizm odrodził się z instytucjonalizmu w latach 50 tych. Jego przedstawicielem jest John Kenneth Galbraith. Jego prace zawierają głęboką analizę gospodarki amerykańskiej i szeroką refleksję historyczno-społeczną, utrzymaną w duchu ekonomiki ewolucyjnej / neoinstytucjonalizm /. Galbraith dowodził, że wprawdzie kapitalizm amerykański rozwiązał problem maksymalizacji produkcji dóbr, ale zaniedbał sferę usług publicznych, niezbędnych do prawdziwego dobrobytu. Z ducha veblenizmu Galbraith wywiódł pojęcie "technostruktura" jako nowej instytucji społecznej, która odzwierciedla relacje grup menedżerskich, dysponujących doświadczeniem, wiedzą i zdolnościami organizatorskimi. Zwolennicy ekonomiki ewolucyjnej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, odrzucali system planowania znany z doświadczeń gospodarki realnego socjalizmu, ale byli także sceptyczni wobec planowania pośredniego, wprowadzonego w Holandii, Francji i Szwecji. Natomiast atrakcyjna wydawała się forma planowania czysto informacyjnego, wdrożona w znacznym stopniu w RFN. Podstawą musi być dążenie do humanizacji procesu planowania, współpraca świata pracy, kapitału i rządu, zaczynanie tworzenia systemu od programów lokalnych i regionalnych oraz koordynacji na szczeblu narodowym. Ostatecznie za realne uznano wdrożenie narodowego, demokratycznego systemu planowania indykatywnego. Taki system odpowiada postulatowi kontroli społecznej nad żywiołowym wzrostem gospodarczym i niepewnością potęgowaną przez siły wielkich korporacji. Przymiotnik "demokratyczne" ma oznaczać takie planowanie, które nie ma charakteru autorytarnego - jak korporacyjne, ani totalitarnego - jak komunistyczne - lecz jest planowaniem partycypacyjnym / uczestniczącym / i skierowanym na daleką perspektywę rozwoju. Cele i ich krytyka, sugestie i zarzuty, spływają z dwóch kierunków: z góry - od wybranych władz i ekspertów, i z dołu - od uczestniczących obywateli.
Neoinstytucjonalizm musiał także ustosunkować się do koncepcji polityki monetarnej i fiskalnej głoszonych i ostro dyskutowanych przez keynesistów i monetarystów. Zdaniem przedstawicieli ekonomiki ewolucyjnej współczesny monetaryzm zwalnia ekonomistów i polityków od analizy jakości życia gospodarczego, zalecając tylko czuwanie nad stopą podaży pieniądza, która powinna być zgodna z tempem wzrostu produktu globalnego. Zdaniem Galbraitha polityka kredytowa w Stanach Zjednoczonych dyskryminuje sektor rynkowy tj. najmniej rozwiniętą część gospodarki narodowej. Najbardziej uprzywilejowani pożyczkobiorcy znajdują się w sektorze planującym i to na ich korzyść działa System Rezerwy Federalnej i polityka regulacji stopy procentowej. Natomiast społeczeństwu potrzebna jest polityka pomocy sektorowi rynkowemu, stabilizacja i stopniowe obniżanie stopy procentowej. Obecna polityka pieniężna sprzyja wypieraniu inwestycji z sektora rynkowego, co prowadzi do wzrostu bezrobocia.
Ekonomia neoklasyczna przed atakiem Keynesa miała duże osiągnięcia w teorii cyklu gospodarczego, ale okazała się bezradna w obliczu wielkiego kryzysu lat trzydziestych. W jej paradygmacie istniała bowiem ogromna luka, a mianowicie brak makroekonomii. Rozwinięta mikroekonomia opierała się na wierze w prawo Saya. Keynes dowiódł, że bez ingerencji państwa mechanizm rynkowy wymusza niepełne wykorzystanie zasobów i rodzi tak bolesne dla społeczeństwa zjawisko, jak przymusowe bezrobocie. Makroekonomia, stworzona przez Keynesa, potrafiła także scalić świat zjawisk rzeczowych i pieniężnych, uwzględnić czynniki psychospołeczne w kształtowaniu zmiennych niezależnych / w krótkim czasie /, które oddziałują na takie agregaty, jak dochód narodowy i zatrudnienie.
Błyskotliwy atak Keynesa na "pasy bezpieczeństwa", chroniące "jądro" paradygmatu neoklasycznego i bezsporny sukces w postaci opracowania spójnej makroekonomii wymusiły różne reakcje w środowisku ekonomistów. Nie wszyscy zdecydowali się na obronę tradycyjnego nauczania i nie wszyscy zwolennicy Keynesa ślepo przyjmowali naukę mistrza. Znaleźli się i tacy, którzy dostrzegli wielką szansę na scalenie tak dobrze rozwiniętej mikroekonomiki z nową makroekonomiką, dokonanie syntezy umacniającej cały paradygmat ekonomii neoklasycznej. Zapotrzebowanie społeczne i instytucjonalne sprzyjały takim poczynaniom. Chodziło bowiem o stworzenie takiej doktryny, która lepiej niż poprzednie pozwoli zrozumieć istotę gospodarki mieszanej, zawierającej znaczny sektor publiczny i rządzącej się nie tylko prawami rynkowymi, lecz także kierowanej przez państwo.
Trzeba podkreślić przede wszystkim wielki wysiłek intelektualny na rzecz scalenia doktryny makroekonomicznej keynesizmu z osiągnięciami mikroekonomiki. Zarówno Hicks, jak i Samuelson znaleźli odpowiednie spoiwo - pierwszy w modelu IS-LM, drugi w języku matematycznym. Okazało się, że koncepcje Keynesa dają się tłumaczyć w kategoriach zrozumiałych dla tej wspólnoty, która umacniała paradygmat neoklasyczny. Raz jeszcze okazało się, że "rewolucja" w myśli ekonomicznej nie przerywa jej ciągłości i że po opadnięciu pierwszych emocji dyskusje mogą prowadzić do uzgodnienia stanowisk. Nieco inaczej jest w sytuacji, kiedy argumentacja naukowa wiąże się z głoszeniem poglądów politycznych, zwłaszcza jeśli pragnie się narzucić modele teoretyczne decydentom kształtującym politykę gospodarczą.
Powodzenia Keynesizmu daje się wytłumaczyć jego trafnością w ocenie sytuacji społeczno-gospodarczej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych w latach wielkiego kryzysu i powojennej odbudowy. Okazało się, że w systemie gospodarki mieszanej - prywatnej i publicznej - pobudzanie przez rządy procesu inwestycyjnego sprzyjało obniżeniu bezrobocia i przywracaniu równowagi w całej gospodarce. pojawienie się krzywej Phillipsa przyjęto z radością, ponieważ pozwalała ona politykom myśleć i decydować w ramach prostego schematu i alternatywy - wybierać między różnymi stopami zatrudnienia i inflacji. Nic także dziwnego, że wraz z pojawieniem się zjawiska stagnacji i obniżeniem roli poznawczej krzywej Phillipsa wzrosło gwałtownie zapotrzebowanie na modyfikację samej syntezy neoklasycznej i poszczególnych koncepcji. Od lat siedemdziesiątych w ramach paradygmatu i na jego obrzeżach pojawiają się mniej lub bardziej oryginalne próby rozwiązania zagadnień, które generuje dynamiczna rzeczywistość.