„Czy zgadzasz się z werdyktem jurorów NIKE?”
Długo myślałem nad odpowiedzią i nadal nie jestem w stanie jej udzielić. Nagroda NIKE jest przyznawaną raz w roku za najlepszą książkę opublikowaną w roku poprzednim. W tym roku w finale nagrody znalazły się: "Ja" Ewy Lipskiej, "Gnój" Wojciecha Kurczoka, "Tartak" Daniela Odiji, "Tryby" Magdaleny Tulli, "Finis Silesiae" Henryka Wańka, "Nowosielski" Mieczysława Porębskiego oraz "Krzemieniec. Opowieść o rozsądku zwyciężonych" Ryszarda Przybylskiego. Spośród tych tytułów przeczytałem tylko jedną i był to „Gnój” Książkę tą czytało mi się strasznie ciężko, a nawet można powiedzieć, że dwanaście prac Heraklesa to „pryszcz” w porównaniu do przeczytania tej książki. Moje dotychczasowe książki, oczywiście pomijając przymusowe lektury szkolne odbiegały tematycznie od powieści pana Kurczoka. Ponieważ były to przeważnie przygodowe, detektywistyczne albo noczesnofantastyczne. Takiego typu książki mają na celu zapewnić rozrywkę czytelnikowi, nie przekazując żadnych wartości w większości nie spełniały funkcji dydaktycznej tak jak „Gnój”. Biorąc pod uwagę wybór jury, można się domyślać, że pozostałe tytuły są „gorsze” od zwycięskiego, to jestem pewien, że żadnym z nich nie będę się „katował”, co najwyżej powinny być one czytane skazańcom z ul.Montelupich czekających na wyrok lub studentom piątego roku historii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lecz przyjmując, że jury podjęło słuszną decyzje. To daje nam to do myślenia o poziomie polskiej literatury. Oczywiście powiedzonko mówi, że „ jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma” , ale jak można lubić coś czego nie da się przeczytać. Po oglądnięciu filmu pt. „Pręgi”, którego to scenariusz był tworzony z udziałem pana Kurczoka. Myślałem że jest to skrzywdzona osoba i chce się tylko komuś wyżalić a na dodatek dostał za swój wysiłek nagrodę Nike i paszport Polityki. Ale wywiadzie dla gazety powiedział: "To nie jest autobiografia, choć zawsze pisarz czerpie w pewnym sensie z własnych przeżyć." Ten wywiad wyprowadził mnie z błędu a nawet podsunął pomysł, że może mam do czynienia z narodzinami nowej literackiego diamenciku albo geniuszu. Dlatego nie jest Kurczokiem tylko panem Kurczokiem. Jak sam powiedział w wywiadzie jego dzieciństwo nie było łatwe, miał kłopoty w szkole . Nie tylko z rówieśnikami, nauczycielami ale również nauką a w szczególności z językiem polskim. Maturę udało mu się tylko zdać dzięki wyrozumiałym osobom. „Nigdzie mnie nie chcieli przyjąć, tylko jedno liceum zaryzykowało. Po dwóch dniach znalazłem się na dywaniku u dyrektorki, bo ogoliłem głowę. W końcu dali mi świadectwo pod warunkiem, że nie będę przystępował do matury. Dostałem świstek z błogosławieństwem: „Masz tu, Kurczok, niepełne średnie, i zejdźże nam wreszcie z oczu”. Teraz pewnie te osoby plują sobie w brodę, że nie potrafiły dostrzec talentu i potencjału jaki w sobie krył. Oprócz nagrody Nike pan Kurczok otrzymał również paszport Polityki, nagrodę przyznawaną przez gazetę Polityka. Nagroda może nie tak ekskluzywne jak Nike, ale również nie tak pospolite jak paszport Polsatu. Nagrodę tą otrzymała według mnie nie zasłużenie również Masłowska za „wojnę polsko ruską pod flaga biało-czerwoną” Jak i również nie zasłużenie została nominowana w roku 2003 do Nike. Jej książka nadaje się tylko na rozpałkę do pieca kaflowego, bo na kominek to nie zasługuje i było by dużym błędem dopisanie jej nazwiska obok laureatów takich jak: Czesław Miłosz, Stanisław Barańczak, Tadeusz Różewicz czy Jerzy Pilch . Natomiast zwycięstwo pana Kurczoka będzie słuszne dla mnie tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę jego wszystkie książki a są to miedzy innymi: ”Opowieści słychane”, „Widmokrąg” oraz „Szkieleciak”
Podsumowując uważam, że za wszystkie dzieła i za talent literacki pana Kurczoka należy mu się nagroda Nike, ale za sam „gnój” nie.