Jaki jest mój idealny nauczyciel? Oczywiście, ideały nie istnieją, ja jednak spróbuje opisać wzór nauczyciela, który podbiłby moje serce i właściwie pokierował drogą życiową. Zadanie to, wbrew pozorom, nie jest takie proste. Pewne cechy ludzi teraz mogą wydawać się nam złe, choć tak naprawdę działają tylko na naszą korzyść. Przy ocenianiu nauczycieli trzeba więc być obiektywnym (i patrzeć na przestrzeni lat) aby naprawdę dostrzec ich dobre i złe strony.
Pierwszym pytaniem, jakie nasuwa mi się przy „kreowaniu ideału nauczyciela” jest jego płeć. Cecha ta, z pozoru nieistotna dla sposobu nauczania, wywiera bardzo duży wpływ na relacje uczeń - nauczyciel. Wydaje mi się, że lepiej pracowałabym w towarzystwie nauczycielki. Czy to oznacza, że mężczyzna nie może stać się ideałem? Oczywiście, że może! Aczkolwiek, wybierając ideał, wybrałabym kobietę.
Moją nauczycielkę - ideała nazwę piani X, by było mi łatwiej kreować jej wizerunek. W jakim wieku powinna być? Nie może być zbyt młoda, gdyż nauczyciel bez doświadczenia nie będzie idealny. Z drugiej strony, pani X nie może być wykładowczynią o starych poglądach. Musi mieć trzeźwe spojrzenie na świat, orientować się w polityce i nowych sposobach nauczania.
Właśnie, co ze sposobami nauczania? Oponuję za nowymi technikami, za praktyką zamiast teorii i za rzeczami naprawdę potrzebnymi. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy zacząć na polskim czytać artykuły z gazet, zamiast prozy. Trzeba ustawić granice, wypośrodkować byłe z teraźniejszym. Omawiając to zagadnienie, trzeba pamiętać o jeszcze jednym: nie wszystko to, co według ucznia dobre, zagwarantuje mu wspaniałą przyszłość. Piani X powinna być obowiązkowa i trzymać w klasie pewien rygor. Musi mówić jasnym językiem, często sprawdzać wiedzę uczniów (to motywuje od nauki), a klasa podczas jej lekcji nie może pozostawać bierna.
Nauczyciel powinien potrafić utrzymać w klasie dyscyplinę. Pani X musi budzić w uczniach respekt i szacunek. Powinna odnosić się do nich pogodnie, z lekkością, lecz bez spoufalania. Nauczyciel idealny potrafiłby utrzymać ciszę w klasie bez podnoszenia głosu. Jego słowa przyciągałyby uczniów do słuchania, a wrodzona charyzma inspirowałaby wszystkich dookoła. Taki nauczyciel wybrnąłby z każdej sytuacji za pomocą błyskotliwej myśli, czy spostrzeżenia. Nauka z nim byłaby odkrywaniem nowych horyzontów, poszerzaniem wiedzy. Uczeń pragnąłby tych lekcji.
Podsumowując, ideał nauczyciela jest bardzo daleki od naszych pedagogów. Tak daleki, jak wszystkie ideały. Nie jestem nawet pewna, czy dałoby się wyżej wymienione cechy pogodzić w spójną i niezaprzeczającą sobie całość. Na przykład: jak w jednej godzinie lekcyjnej zmieścić codzienne sprawdzanie obecności, kontrole prac domowych, wytłumaczenie tematu oraz chwilę na dygresje i ciekawostki? Otóż, na tym właśnie polega potęga ideału:
Jest niedościgniony.
Czegóż więc życzę moim Drogim Nauczycielom?
Nie wolno spoczywać na laurach. Te słowa nie tyczą się wyłącznie uczniów. Musicie być zaangażowani w swoją pracę. „Per aspera ad astra” z każdym dniem bądźcie lepsi, przekazujcie swoją wiedzę w czytelny sposób. Bez afiszowania, lecz z roztropnością mądrego ojca. Uczcie tak, aby zapamiętano was przez wiele lat i by mówiono „Jemu zawdzięczam moje życie”
To od Was, Pedagodzy, zależy los przyszłych pokoleń.