Recenzja by Karol J.
Wszelkie prawa zastrzeżone dla szkoły w Bolesławcu(Reszta może korzystać :-) )
Matrix to świat, który jest na poziomie naszego. „Matrix – Rewolucje” to ostateczna walka pomiędzy ostatnimi ludźmi zepchniętymi do podziemi świata, a całą kolonią Maszyn, które chcą zdziesiątkować ludzkość. W ostatniej części mamy do czynienia nie tylko z wielkim rozmachem efektów specjalnych, ale także z codzienną „rutyną miłości”... są tu romantyczne pocałunki, na tle światowej wojny ludzkości, etc. Można powiedzieć... klasyka, a z tego, co się zapowiadało miało wyjść coś nowego. Przecież to ostatnia część trylogii! A tu Wachowscy wyskakują z romantycznymi pocałunkami
Neo wraz z Triniti mają zakończyć wojnę. Po dotarciu do miasta maszyn, Triniti umiera, a Neo zaczyna pertraktować z Matką wszystkich Maszyn. Ma pokonać na zawsze program „Smith”; Po czym Matka – Robot udostępnia mu wejście do Matrix’a. I tu się dopiero zaczyna. Efekty specjalne dosłownie przy każdym ruchu. Wszystko jest doskonale pokazane. To jest punkt kulminacyjny filmu, ale żeby dowiedzieć się o co chodzi musisz obejrzeć ten film a najlepiej całą trylogię od początku, żebym nie popsuł ci zabawy podczas oglądania
Niezmiennie świetni są aktorzy znani już z poprzednich części: Keanu Reeves (Neo), Carrie-Annie Moss (Trinity), Laurence Fishburne (Morfeusz), także Hugo Weaving jako agent Smith. Szczególną uwagę zwróciłem na ostatniego z wymienionych, ponieważ w krótkim czasie zdążył zagrać inną, jakże różniącą się od agenta Smitha rolę króla elfów Elronda we „Władcy Pierścieni”.
Po obejrzeniu filmu nie mogłem się otrząść z tego, co zobaczyłem. Film jest zrobiony z wielkim rozmachem. Stawiam mu w skali na 10... 8.5 punktów. Ponieważ, parę elementów ( wyżej wymienionych przeze mnie ) wpłynęło na moją ocenę.
Myślę, że opłaca się obejrzeć ten film. Ja sam zobaczę jeszcze go nie raz.