Sokrates - wielki myśliciel antyczny. Nauczyciel ludu. Człowiek do końca poświęcony swojej pasji, pasji odkrywania i przekazywania wiedzy. Ukończywszy lat siedemdziesiąt staje przed swoją ostatnią wielką konfrontacją słowną(spisaną przez Platona w dziele pt. \"Obrona Sokratesa\"). Mową pożegnalną, która po dziś dzień odbija się echem.
Rok 399 pne Rozprawa w sądzie w Atenach. Na ławie oskarżonych zasiada Sokrates. Oskarżenie: demoralizowanie młodzieży oraz herezja.
W trakcie prób analizy całej sytuacji oraz powodów zapisania jej na kartach historii, doszłam do pewnego wniosku. Tym wnioskiem jest głębokie przekonanie o niewinności oskarżonego. Być może takie stwierdzenie jest zbyt wczesne, jeżeli chodzi o całą analizę, ale od niego właśnie zacznę. Jednym słowem farsa! Cała sytuacja to nic innego jak tylko eliminowanie źródeł zagrożenia. Pozbywanie się \"czynników zapalnych\", bo przecież jak inaczej można nazwać oskarżanie starca o demoralizowanie młodzieży i wymyślanie nowych bogów? Czy oskarżyciele nie mieli sygnałów o popełnianiu przestępstwa 5 czy 10 lat wcześniej? Czy wówczas Sokrates nie dopuszczał się przestępstw wymienianych w oskarżeniu? Czy fakt demoralizacji i heteryzmu miał miejsce punktowo tuż przed złożeniem samego pozwu? Otóż nie. Potrzeba chwili, tak bym to nazwała. Sokrates stał się zagrożeniem dla ludzi trzymających władzę. Tutaj już nawet nie chodzi o poetów, rzemieślników czy też kogokolwiek innego spośród tych, których odwiedził Sokrates szukając odpowiedzi na nurtujące go pytanie - czy wyrocznia się myliła w jego sprawie? W tej konkretnej sytuacji chodzi o politykę. Idąc dalej tym tropem... komu mógł najbardziej zagrozić poszukując w właściwy sobie sposób potwierdzenia informacji przekazanych przez wyrocznię w Delfach? Czy byliby to poeci, których pisma były i będą czytane? Czy jeden człowiek mógłby zagrozić pozycji wybitnych autorów ówczesnego świata? Ba nie tylko ówczesnego... Nie! Ostatecznie Sokrates atakował (używam tego określenia, ponieważ udowadnianie komuś, że jest mniej mądry może być tak odbierane) tylko ich samych - autorów tekstów. Odnośnie dzieł literackich sam przyznał, że najpewniej w trakcie ich pisania wstępowali w poetów bogowie (cyt.: \"to nie z ich mądrości płynie, tylko z jakiejś przyrodzonej zdolności, że tego, że w nich bóg wstępuje, jak w wieszczków i wróżbitów; ci także mówią wiele pięknych rzeczy, tylko nic z tego nie wiedzą, co mówią.\"). Tak więc pozycja poetów raczej nie była do tego stopnia zagrożona, by mieliby go oni stawiać przed sąd. Rzemieślnicy. Ci wg Sokratesa popełniali podobny błąd co poeci. Mianowicie na bazie swoich umiejętności z danego zakresu, uważali się za mądrych we wszystkim innym. Jednakże ich duma czy też ewentualna uraza nie mogłyby postawić Sokratesa przed sąd. Nie mogłyby, ponieważ pozycje i jednych i drugich nie były w żaden sposób zagrożone. Nie było potrzeby interwencji z ich strony, ponieważ tak jak już wcześniej wspomniałam dzieła sztuki są bezcenne i niezależnie od sądów jednego człowieka będą miały swoich odbiorców. Tak więc przedstawiciele wspomnianych grup społecznych nie mieliby powodu oskarżania Sokratesa. Poza dumą nic nie mogliby stracić.
Grupa trzecia, którą odwiedził Sokrates to politycy. Wśród nich także próbował dociec prawdy. Rozmawiał, zadawał pytania, analizował i interpretował odpowiedzi - dokładnie tak jak to było w przypadku innych. Nie był jednak w stanie uzyskać informacji, na bazie której mógłby orzec, że proroctwo przepowiedni było zgodne z prawdą. Także w tym przypadku próby dotarcia do kogokolwiek mądrzejszego od niego samego zakończyły się fiaskiem. Ustalił jednak co następuje cyt.: \"otóż kiedym tak z nim rozmawiał, zaczęło mi się zdawać, że ten obywatel wydaje się być mądrym wielu innym ludziom, a najwięcej sobie samemu, a jest? Nie!\" Ta informacja, ta myśl wg mnie doprowadziła Sokratesa przed oblicze śmierci. W momencie, w którym doszedł do wniosku, że i politycy nie są mądrzejsi od niego skazał siebie samego na śmierć. Dlaczego? Ponieważ znając owego myśliciela (na tyle na ile można go było poznać z tekstów Platona) swoje analizy wygłaszał później w trakcie nauk. Przekazywał informacje dalej i dalej, aż w końcu dotarły do osób sprawujących władze w państwie. Tym samym naraził się najbardziej wpływowej grupie społecznej. Grupie, która miała najwięcej do stracenia oraz niestety dla Sokratesa równocześnie najwięcej do powiedzenia.
Postaram się przeanalizować czy i dlaczego grupa polityków mogłaby chcieć śmierci Sokratesa. Założenie jest stosunkowo proste. Polityk aby mógł pełnić swoją funkcję musi być wiarygodny. Musi być szanowany nie tylko ze względu na swoją pozycję, ale także ze względu na swoją wiedzę, mądrość oraz umiejętność kierowania sprawami państwa. Nie można być odpowiedzialnym za los obywateli gdy jest się niekompetentnym w swojej roli. Wszakże to obywatele decydują o tym, kto ma kierować państwem. To ich ewentualne niezadowolenie może być powodem poważnych zmian w strukturze rządu czy też funkcjonowania całego państwa. Im bardziej lud ufa swoim politykom tym łatwiej jest tym drugim wydawać rozporządzenia czy też modyfikować istniejące prawo, krótko mówiąc rządzić. Tak więc wiarygodność wg mnie jest bazą, fundamentem polityki.
Kwestia Sokratesa... Znany wszystkim ateńczykom. Tym starszym i tym młodszym. Nauczyciel pokoleń, bo jak inaczej można nazwać osobę, która całe swoje życie poświęciła uczeniu ludzi? Myśliciel. Staje nagle w obliczu nielada zaszczytu. Zaszczytu bycia najmądrzejszym z ludzi, wg opinii niemylącej się jak dotąd wyroczni. Co robi? Ze względu na swoją skromność (a mam wrażenie, że mimo swojej wiedzy był skromnym człowiekiem) nie zgadza się z tym osądem i próbuje podważyć tę opinię. Szuka odpowiedzi na pytanie: czy to naprawdę ja? Przecież jak sam mówił \"wiem, że nic nie wiem\". Odwiedza wielu, lecz niestety nie znajduje zaprzeczenia dla słów wyroczni.
Docieka tak dalece, że kręgi jego poszukiwań zachodzą w końcu na swerę życia i funkcjonowania polityków.
Następuje konfrontacja. Sokrates versus politycy. W toku swojego dochodzenia mędrzec dociera do osób, które nie tyle, że uważają się za mądrych, ile potrzebują ponad wszystko nieskalanej opinii, opinii świadczącej za tym, że funkcje przez nich spełniane do nich właśnie powinny należeć. W tym momencie dochodzi do powstania problemu. Z jednej strony politycy, którym z wiadomych powodów zależy na ich pozycji społecznej, z drugiej zaś Sokrates głoszący opinię, że jest najmądrzejszym człowiekiem na ziemi. I nie chodzi tu (tak przynajmniej mi się wydaje) o kwestię samej mądrości Sokratesa, nie o zazdrość ze strony polityków w stosunku do tej mądrości, lecz o podważanie ich wiarygodności. Wszakże jak to wygląda, że jeden człowiek jest w stanie krok po kroku udowodnić, że każdy z polityków wie mniej niż on sam, że osoby sprawujące władzę w państwie razem wzięte znaczą mniej niż jeden myśliciel? Zagrożenie! Zagrożenie jest tym co popchnęło polityków poprzez Meletosa, Anytosa oraz Likona do tak niegodziwego uczynku jakim było postawienie Sokratesa przed sąd na bazie wymyślonych na \"szybko\" dowodów (przecież nie można wierzyć w to, że człowiek siedemdziesięcioletni, uczący całe życie, nagle swoimi słowami łamie prawo, nagle to co mówi, czego uczy, jest niezgodne z ogólnie przyjętymi zasadami). Czymże innym mógł Sokrates rozzłościć do tego stopnia tę grupę społeczną, że zapragnęła jego śmierci? Tak, politycy chcieli śmierci starca by nie miał on możliwości szerzenia braku zaufania wśród ludu do nich samych. To wg mnie było główną przyczyną sądu a w następstwie śmierci Sokratesa.
Analizując postawę polityków dochodzę do wniosku, że zdawali oni sobie sprawę z tego, że Sokrates ze względu na swoją mądrość oraz próby jej dowiedzenia [tak najprawdopodobniej były odbierane jego poczynania - nie jako próba zaprzeczenia wyrokom wyroczni (i tu skromność postaci), lecz jako próba uświadomienia wszystkim, że jest najmądrzejszy (i tu pycha)], nie cieszy się popularnością wśród sporej liczby mieszkańców Aten (za dowód mogą być częste próby uciszania tłumu obywateli na samej rozprawie prze Sokratesa). Wiedzieli również, za jakie przewinienia mogliby ukarać go karą śmierci. Tak więc postawili go przed sądem za czyny których się nie dopuścił (co zresztą udowodnił przed sądem), za demoralizowanie młodzieży oraz za wymyślanie nowych bogów. Wiedzieli jaki wyrok zapadnie. Mimo poprawnej obrony, udowodnienia swojej niewinności Sokrates został skazany na karę śmierci poprzez wypicie cykuty.
Po przeprowadzeniu analizy \"Obrony Sokratesa\" wydaje mi się, że z tego typu sytuacjami mamy do czynienia do dziś, i że tego typu sytuacje będą powracać do końca istnienia polityki - o ile taki koniec wogóle nastąpi. To fakt, że politycy mogą więcej, a dowody na potwierdzenie tej prawdy możemy znaleźć niemalże wszędzie. Relacjonowane w telewizji publicznej obrady komisji ds afer są na to bardzo dobrym dowodem. Wartości etyczne zawarte w tej pozycji będą na pewno jeszcze bardzo długo aktualne i będą stanowić jeden z elementów wychowania.