Papkin to jedna z postaci komicznych z utworu A. Fredry „Zemsta”. Ten zubożały szlachcic, to kawaler w średnim wieku.
Papkin lubił się wytwornie ubierać: „Papkin, po francusku ubrany, przy szpadzie; krótkie spodnie, buty okrągłe do pół łydki, tupet i harcopf(warkocz przy peruce), kapelusz stosowany(trójkątny)...”. Już sam jego wygląd mógł wywołać śmiech: wysoki, chudy, blady, z parą pistoletów pod pachą. Do tego jeszcze zawsze szybko i energicznie mówił, często to, co mu ślina na język przyniosła.
Bardzo lubił przechwałki, opowiadał o niestworzonych rzeczach, które przydarzały mu się w podróżach. Z jego opowieści wynikało, że był doskonałym strzelcem, jeźdźcem ujeżdżającym najdziksze konie, przystojnym mężczyzną uwielbianym przez kobiety, bohaterem. A tak naprawdę bardzo obawiał się o swoje zdrowie i życie. Do pójścia w roli posła do Rejenta zmusił go Raptusiewicz, używając przy tym szantażu(twierdził, że wyjawi jakieś niewyjaśnione, ale niezgodne z prawem uczynki Papkina). Papkin uważał się za tak doskonałą partię do małżeństwa, że myślał: „...sobie wezmę śliczną Klarę. Już od dawna mam nadzieję, że jej serce mnie się śmieje”. Według niego kochały się w nim wszystkie kobiety i stare, i młode.
Papkin miał bardzo wybujałą wyobraźnię, swoje opowiadania okraszał pięknymi wyrażeniami i bogatym słownictwem. Przedstawiał się w nich jako odważny rycerz „z tyłu, z przodu, nic nie znaczy, dobry rycerz wszędzie straszny”. Chociaż podczas kłótni z robotnikami o zaprzestanie naprawy muru, Papkin schował się za róg budynku, to w relacji z tego wydarzenia był odważnym, walecznym szlachcicem: „chciałem zdobyć rusztowanie, lecz skoczyłem tak zażarto, żem się znalazł z drugiej strony; przyciśnięty, otoczony mularzami, pachołkami, hajdukami, pajukami”.
Papkin roztrwonił cały swój skromny majątek i do tego nie potrafił zarobić na swoje utrzymanie. Był leniem i pasożytem, który w każdej sytuacji próbował wytargować pieniądze dla siebie za znikome zasługi.
Papkin był też człowiekiem nieuczciwym. Kiedy przysięgał Klarze wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu oraz milczenie, z góry zakładał, że nie dotrzyma obietnicy, bo nikt go nie dopilnuje „Post, milczenie – wszystko fraszka, straży przy mnie nie postawi”. Potrafił też oszukiwać ludzi, których oficjalnie uznawał za przyjaciół np. Cześnika. Był więc nielojalny. Zwracał się zawsze ku temu, kto dawał mu w danej chwili pieniądze. Sam nie ma sumienia, ale do innych miał pretensje, że nie postępują moralnie: „Podstolino! mam dać wiarę? Co to znaczy? gdzie sumienie?...”.
Mimo wielu złych cech charakteru, nie można oceniać Papkina negatywnie. To po prostu postać komiczna, traktowana z przymrużeniem oka przez innych bohaterów utworu. Tak naprawdę chyba wszyscy wiedzieli, że mowy Papkina to czcze przechwałki, ale wykorzystywali go, gdy tylko był potrzebny.