W swoim życiu, człowiek podjąć musi wiele ważnych, w tym decydujących o całym życiu, decyzji. Teoretycznie rozstrzygającymi dla nas okazują się zdrowy rozsądek, opinie bliskich i okoliczności. Teoretycznie – gdyż przerażająca większość ludzi kieruje się impulsem, reakcją i odczuciem chwili. Nieraz po pewnym czasie dopiero okazuje się jak błędne mogły być posunięcia z przeszłości. Niekiedy nie można ich już odwrócić. Problemy z kontaktami międzyludzkimi, niewykorzystane okazje lub nawet zmarnowana przyszłość to kłopoty z jakimi boryka się wielu ludzi z powodu wybuchowości i braku cierpliwości. Tego typu podejście do życia miewało swoje konsekwencje od początku historii człowieka tak jak i miewa dziś. Sofokles namawiał ludzi do pozostawienia myślenia umysłowi, bez ingerencji nerwów i emocji. Cenił cierpliwość, opanowanie i rozsądek. Można go, więc chyba nazwać prekursorem racjonalizmu na długo przed Kartezjuszem. Postaram się pokazać, iż ten nurt myślowy w wielu przypadkach jest korzystny.
Niewątpliwie ciężko jest dostrzec wszystkie niedociągnięcia w swoich decyzjach. Dotyczy to zarówno indywidualnych jednostek jak i państw czy narodów. Różnej maści pisarze krytykowali po latach decyzje władz i nawoływali do reform. W Polsce byli to na przykład Stanisław Leszczyński („Głos wolny, wolność ubezpieczający”) czy też Stanisław Konarski („O skutecznym rad sposobie”). Jednak dzieła te spisane zostały w czasach, gdy zmiany ustrojowe były niezbędne. Dlatego też uważam, iż nie lada wyczynem i osiągnięciem jest dostrzeżenie konieczności zmian wyłącznie w chwili, gdy kraj cieszy się szczytową potęgą, zgodnie z przysłowiem „w każdym sukcesie jest zalążek klęski”. Człowiek jest istotą, która łatwo ulega pozorom. Jest to zwłaszcza widoczne na przykładzie narodu polskiego. W XVI wieku – w tak zwanym Złotym Wieku Polski, gdy wobec wzrostu potęgi państwa, niemal nikt nie zastanawiał się nad niedociągnięciami ustroju i przyszłymi tego konsekwencjami. Jednak pomiędzy ogólnym samozadowoleniem Polaków, pojawił się Andrzej Frycz-Modrzewski. Ten, wielkiej sławy, polski pisarz polityczny wsławił się przede wszystkim publikacją dzieła „O naprawie Rzeczpospolitej”. Krytykując ustrój i obyczaje Polski nie zyskał sobie czytelników, jednak udowodnił, iż ustrój republiki polskiej pozostawia wiele do życzenia. Za jego życia jedynymi reakcjami była częściowa cenzura prac i ignorancja. Dopiero czas pokazał dokąd poprowadził Rzeczpospolitą jej ustrój. Liberum veto, oligarchia magnacka, przesadna wolność szlachecka, aż wreszcie uzależnienie i rozbiory – takie właśnie były skutki zaniedbania politycznej poprawności Polski. Uważam, iż jego prace, ze względu na okoliczności, zasługują na podziw o wiele większy od jego następców.
Kontrreformacyjny barok w Polsce był okresem w jej historii, który choć obfity w sukcesy militarne i ekspansjonistyczne, ujawnił prawdziwą twarz Pierwszej Rzeczypospolitej jako kolosa na glinianych nogach. Większość sukcesów tych, bowiem, były nie w pełni wykorzystane, bądź miały swoje późniejsze konsekwencje. Wymownym przykładem polskiej naiwności i niestety bezradności zarazem w XVII jest największe zwycięstwo tego okresu – odsiecz wiedeńska. W roku 1683 stolica monarchii austriackiej – Wiedeń stanął przed groźbą podbicia przez Imperium Osmańskie. Oznaczałoby to otwarcie wrót do centrum chrześcijaństwa i znalezienie się w zasięgu ręki sułtana całej Europy. Wyspecjalizowany w walkach z Tatarami i Turkami, król Polski Jan III Sobieski, obsypany został wtedy błagalnymi listami od cesarza austriackiego Leopolda i dowódców niemieckich. W obronie religii katolickiej bez wahania zaoferował pomoc. 12 września rozegrała się jedna z największych batalii na świecie. Przeważające siły tureckie uległy rozbiciu i pobite zostały przez mniej więcej dwukrotnie mniejsze siły wojsk sprzymierzonych. Ten tryumf bez wątpienia był przełomowy i mógł decydować o tym jak potoczą się losy świata. Jednak pod względem politycznym bój ten był bardzo krótkowzroczny. Wojska austriackie w ciągu kilku następnych lat zdobyły olbrzymie połacie ziemi dzisiejszych Węgier, części Rumunii i niektórych państw jugosłowiańskich. Wystarczyło to by odbudować potęgę monarchii i za kilkadziesiąt lat móc czynnie uczestniczyć w rozbiorach Polski. Dziś, z perspektywy czasu, nie ujmując królowi Sobieskiemu talentów militarnych, wypominane są mu nieodpowiedzialne decyzje polityczne.
Choć w polskiej historii wiele jest nieodpowiedzialności, egoizmu i po prostu głupoty, nie oznacza to, iż brak jej było jednostek inteligentnych, błyskotliwych i dalekowzrocznych. W roku 1409 wybuchła wielka wojna z Zakonem Krzyżackim. Kierująca się na Malbork armia polsko-litewska zatrzymana została pod Grunwaldem. 15 lipca 1410 roku rozegrała się największa bitwa średniowiecza. Zwycięstwo króla Jagiełły było niekwestionowane i zdecydowane, droga do Malborka, zaś, stanęła otworem. Od roku 1385 między Polską i Litwą zaczęła tworzyć się unia. Najpierw personalna, która potem obejmowała coraz to kolejne strefy po to by zakończyć się faktycznym połączeniem obu państw poprzez unię lubelską. Jednak zanim do tego doszło, musiało minąć wiele lat i podjętych musiało zostać wiele kroków. Litwa w tym okresie słabła. Nękana przez Tatarów, Rusinów i Krzyżaków, musiała znaleźć sprzymierzeńca. Tym sprzymierzeńcem okazała się Polska. Jedynym jednak wspólnym teatrem działań obu tych państw była wojna z Zakonem Krzyżackim. Władysław Jagiełło, choć był królem polskim, dał o sobie znać jako litewski patriota. Jesienią roku 1410 przystąpił do oblężenia stolicy Państwa Zakonu Krzyżackiego lecz szybko od niego odstąpił. Uczynił tak, ponieważ tylko wspólny wróg Litwy i Polski i wspólne niebezpieczeństwo mogły być powodem do zacieśnienia unii, której Litwa tak usilnie potrzebowała. W gruncie rzeczy król Władysław Jagiełło postąpił o wiele mądrzej i bardziej dalekowzrocznie niż Sobieski trzy wieki później, ponieważ nie kierował się żądzą chwilowego sukcesu tylko przemyślanym łańcuchem przyczynowo-skutkowym.
Pomimo, iż przytoczyłem powyżej przykłady z historii, nie oznacza to jednak ani tego, że Polacy nie podejmowali błędnych decyzji w przeszłości, ani tym bardziej, że dziś już ich nie popełniają. Wraz ze zmianą okoliczności mądrość w podejmowaniu decyzji zmienia po prostu charakter. W dzisiejszych czasach obowiązkowym warunkiem liczenia się w społeczeństwie oraz czynnikiem zwiększającym nasze szanse na udane życie zawodowe, a więc i niezależność finansową, jest posiadanie pełnego wykształcenia. Człowiek niewykształcony, choć brzmi to brutalnie, nie jest wart w pełni tyle samo co absolwent wyższej szkoły, przynajmniej dla potencjalnych pracodawców. Człowiek od początku swojego życia powinien inwestować w siebie. Początkowo przez inicjatywę i troskę rodziców, w końcu sam powinien dostrzec korzyści płynące z bycia wykształconym. Nauka w szkole, egzaminy, dostęp do szerszej edukacji w gimnazjach i liceach – to klucz na studia. Edukacja oprócz wiedzy, tytułów i wyników daje nam również coś, czego, jeśli w młodzieńczym wieku się nie nauczymy, nie będziemy umieli podołać. Wyrabia w człowieku nawyk regularnej i rzetelnej pracy, czyli tak naprawdę cechę, która jest równoznaczna ze skutecznością w pracy.
Z perspektywy czasu nie jest trudno ocenić trafność czyjegoś wyboru i bardzo łatwo jest mi teraz o tym pisać. Pomimo tego wciąż aktualne są niektóre, wymagające mądrej decyzji, aspekty mogące mieć nieprzyjemne skutki w niedalekiej przyszłości. Mam tu na myśli wykorzystywanie złóż naturalnych, zanieczyszczanie powietrza i wód, wycinanie lasów i pogłębianie dziury ozonowej. Wszystkie te czynności zdają się być niezbędne w utrzymaniu wysokiego poziomu gospodarczego niektórych krajów. Jeśli ludzie nie podejmą kroków mających na celu zatrzymania eksploatacji Ziemi, doprowadzić to może do krachu gospodarczego, przez choroby społeczne, a nawet globalnego ocieplenia. Uważam, iż wszelkie kroki podejmowane przez organizacje ekologiczne są nadzwyczaj dalekowzroczne. Niestety, dla nas i dla przyszłych pokoleń, o wykorzystywaniu środowiska decydują mocarstwa gospodarcze i polityczne, których jak dotąd niezbyt obchodził stan przyrody.
Powyższe przykłady, uzmysłowić powinny nam, iż zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję, powinniśmy zastanowić się dobrze nad nią kilka razy. Okazać się, bowiem, może, iż za błędy popełnione za młodu może już nigdy nie być okazji do rehabilitacji. Zarówno historyczne przykłady jak i te bardziej z życia wzięte należałoby wziąć głęboko do serca. Częstsze kierowanie się rozumem może procentować w większym stopniu od ulegania wpływowi niespokojnego ducha. Uważam, że moje argumenty wystarczą by każdy z nas zdał sobie sprawę, że warto w pełni sporzytkować siły, jakie mamy zawarte w głowie.