Jan Andrzej Morsztyn poeta, wybitny przedstawiciel baroku. Po wielu latach pracy w dyplomacji w 1683 został przed sejmem oskarżony o zdradę. Wielka kultura, zręczne operowanie językiem, rytm, dźwięczność i gładkość - to cechy poezji Morsztyna. Czerpał on również chętnie z literatury włoskiej, francuskiej i łacińskiej. Lekkie i błyskotliwe wiersze o tematyce miłosnej i towarzyskiej były rezultatem znajomości reguł współczesnych autorowi szkół poetyckich, zwłaszcza inspiracyjnego wpływu marinizmu.
Utwór Jana Andrzeja Morsztyna „Do galerników” to charakterystyczny dla epoki baroku sonet, który jest monologiem lirycznym, apostrofą skierowaną do ludzi pracujących na galerach. Podmiotem lirycznym jest człowiek, dla którego miłość jest cierpieniem. Zestawienie sytuacji podmiotu lirycznego z galernikami oparte jest na antytezie, czyli zestawieniu pojęć lub sądów sprzecznych, kontrastowych w celu wywołania silniejszego wrażenia np.
„wy na wodzie, ja cierpię w płomieniu”
Jak na epokę baroku przystało autor zastosował wiele środków stylistycznych. Znajdziemy w utworze anafory, wiele epitetów „strapieni ludzie”, „silny bóg”, „własny jad”, a także metafory „Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany”, „mnie gwałt trzyma w tym więzieniu”, „ja cierpię w płomieniu”. Ich funkcją jest urozmaicenie tekstu, ubarwienie go, stworzenie poetyckiego kunsztu.
W wierszu wskazane zostały podobieństwa między zakochanym a odbywającym karę galernikiem. Koncept, który był nieodzowną częścią barokowej literatury, miał szokować i zaskakiwać w tym sonecie oparty jest na paradoksie - sformułowaniu, zaskakującym swoją treścią, sprzecznym z logiką - lecz po przemyśleniu ujawniającym nieoczekiwaną prawdę. Zarówno galernik, jak i zakochany cierpi, nie obce są im uczucia bólu, a nawet męki.
Podmiot liryczny współczuje skazanym. Mówi o tym pierwszy wers utworu: „Strapieni ludzie, źle się z wami dzieje”, w następnych jednak dodaje, że jego sytuacja jest gorsza, „Lecz miłość ze mną okrutniej poczyna”. W przeciwieństwie, bowiem do galerników, którzy mogą uwolnić się od swego bólu, tak on - nieszczęśliwie zakochany - takiej nadziei mieć nie może.
W drugiej strofie podmiot liryczny opisuje swoje męki. Ból galerników sprowadza do postaci czysto fizycznej: „Wam nogi łańcuch zgina”, „Wam ręka tylko mdleje”. Swoje cierpienie natomiast przedstawia jako męki psychiczne: „mnie z serca zacina”, „mnie dusza mdleje”.
W ostatnich dwóch strofach podmiot dodaje, że będzie cierpiał w płomieniu i że nie doczeka ulgi, natomiast galernikom z czasem sternik ustąpi, ulży w ich bólu. Puentą utworu jest myśl, że pomimo podobieństw między galernikiem i zakochanym i tak w lepszej sytuacji jest ten pierwszy. Zakochany, bowiem nie może przerwać swych cierpień, męk i powstrzymać „płonących w nim ogni”.