Strapieni ludzie, źle się z wami dzieje,
Lecz miłość ze mną okrutniej poczyna:
Was człowiek, a mnie silny bóg zacina,
Wy macie wyniść, jam bez tej nadzieje.
Was spólne słońce, mnie własny jad grzeje,
Was pręt od grzbieta, mnie z serca zacina,
Wam nogi łańcuch, a mnie szyję zgina,
Wam ręka tylko, a mnie dusza mdleje.
Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany,
Was prawo, mnie gwałt trzyma w tym więzieniu,
Wam podczas sternik sfolguje zbłagany,
Ja darmo czekam ulgi w uciążeniu.
A w tym jest mój stan nad wasz niewytrwany,
Że wy na wodzie, ja cierpię w płomieniu.
Utwór Jana Andrzeja Morsztyna „Do galerników” to sonet, czyli kompozycja stroficzna składająca się z czternastu wersów, podzielona na dwie strofy czterowersowe o charakterze narracyjnym i dwie trzywersowe o charakterze filozoficzno - refleksyjnym. Wiersz ten to monolog liryczny, apostrofa, wyznanie skierowane do wyobrażonej zbiorowości (ludzi pracujących na galerach). Podmiotem lirycznym („ja”) natomiast jest człowiek, dla którego miłość jest cierpieniem.
Zestawienie sytuacji bohatera lirycznego z „ty” lirycznym oparte jest na antytezie, czyli zestawieniu pojęć lub sądów sprzecznych, kontrastowych w celu wywołania silniejszego wrażenia.
„Wam podczas sternik sfolguje zbłagany,
Ja darmo czekam ulgi w uciążeniu.”
lub:
„wy na wodzie, ja cierpię w płomieniu”
W sonecie występuje wiele rymów. W pierwszych dwóch strofach są to rymy końcowe okalające:
„Strapieni ludzie, źle się z wami dzieje, a
Lecz miłość ze mną okrutniej poczyna: b
Was człowiek, a mnie silny bóg zacina, b
Wy macie wyniść, jam bez tej nadzieje.” a
W dwóch ostatnich strofach natomiast zauważamy rymy końcowe krzyżowe (czyli przeplatane):
„Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany, a
Was prawo, mnie gwałt trzyma w tym więzieniu, b
Wam podczas sternik sfolguje zbłagany” a
Ja darmo czekam ulgi w uciążeniu. b
Występuje tu również wiele środków stylistycznych. Znajdziemy w utworze anafory - czyli zabiegi, polegające na rozpoczynaniu sąsiednich zdań lub (jak w tym przypadku) wersów tym samym wyrazem.
„Was spólne słońce, mnie własny jad grzeje,
Was pręt od grzbieta, mnie z serca zacina,
Wam nogi łańcuch, a mnie szyję zgina,
Wam ręka tylko, a mnie dusza mdleje.”
Autor w utworze użył również wielu epitetów: „strapieni ludzie”, „silny bóg”, „własny jad” czy „sternik zbłagany”. Ten środek stylistyczny, wyrażany przymiotnikiem lub imiesłowem, nie musi zawężać ani rozszerzać zakresu pojęcia, wzmacnia jedynie jego cechę, wnosi zabarwienie uczuciowe, podkreśla stosunek autora do przedmiotu.
W wierszu występują również animizacje - rodzaje przenośni, przypisującej przedmiotom martwym lub pojęciom abstrakcyjnym właściwości istot żywych: „gwałt trzyma w tym więzieniu”, „dusza mdleje”. Zabieg ten ma na celu ożywienie utworu, wyolbrzymienie cierpienia podmiotu lirycznego.
W sonecie znaleźć można również metafory: „Was wiatr, a mnie ból ciska na przemiany”, „mnie gwałt trzyma w tym więzieniu”, „ja cierpię w płomieniu”. Ich funkcją jest urozmaicenie tekstu, ubarwienie go, stworzenie poetyckiego kunsztu.
Tematem wiersza jest ukazanie obrazu uczuć zakochanego, eksponujące nadmiar cielesnego i psychicznego bólu spowodowanego nieszczęśliwą miłością.
Uważam, że słuszny był tu pomysł poety, by użyć paraleli, czyli wskazać podobieństwa między zakochanym a odbywającym karę galernikiem. Koncept ten oparty jest na paradoksie - sformułowaniu, zaskakującym swoją treścią, sprzecznym z logiką - lecz po przemyśleniu ujawniającym nieoczekiwaną prawdę. Zarówno galernik, jak i zakochany cierpi, nie obce są im uczucia bólu, a nawet męki.
Podmiot liryczny współczuje skazanym. Mówi o tym pierwszy wers utworu: „Strapieni ludzie, źle się z wami dzieje”, w następnych jednak dodaje, że jego sytuacja jest gorsza, „miłość z nim okrutniej poczyna”. W przeciwieństwie bowiem do galerników, którzy mogą uwolnić się od swego bólu, tak on - nieszczęśliwie zakochany - takiej nadziei mieć nie może. Słowa „Wy macie wyniść, jam bez tej nadzieje” można rozumieć jako przekonanie o nieskończoności cierpienia miłosnego.
W drugiej strofie podmiot liryczny opisuje swoje męki. Ból galerników sprowadza do postaci czysto fizycznej: „Wam nogi łańcuch zgina”, „Wam ręka tylko mdleje”. Swoje cierpienie natomiast przedstawia jako męki psychiczne: „mnie z serca zacina”, „mnie dusza mdleje”.
W ostatnich dwóch strofach podmiot dodaje, że galernikom czasem sternik ustąpi zbłagany, ulży w ich bólu, on sam natomiast - człowiek nieszczęśliwie zakochany - darmo w uciążeniu czeka ulgi. Będzie on cierpieć w płomieniu, płomieniu miłości.
Pointą utworu jest myśl, że pomimo podobieństw między galernikiem i zakochanym i tak w lepszej sytuacji jest ten pierwszy. Zakochany bowiem nie może przerwać swych cierpień, męk i powstrzymać „płonących w nim ogniów”.
27 listopada 2003