Lato 1940 r. było w Europie pogodne i ciepłe. W walkach nastąpiła chwilowa przerwa, narody przygotowywały się do kolejnych ataków według priorytetów, starając się przewidzieć, jaki kolejny krok wykona strona przeciwna. We Francji 1 lipca rząd przeniósł się do Vichy, które stało się synonimem kolaboracji z Hitlerem.
10 lipca Francuskie Zgromadzenie Narodowe przygniatającą większością 569 głosów, przy 80 przeciwnych i 17 wstrzymujących się, przyznało Petainowi pełnię władzy. Następnego dnia prezydent Lebrun złożył rezygnację, a Petain ogłosił się „głową państwa”. Konstytucja z 1875 r. została unieważniona, a obie izby parlamentu rozwiązane.
3 lipca miał miejsce „incydent w Mers-el-Kebir”. Mając uzasadnione wątpliwości, czy zapewnienia Hitlera i Mussoliniego dotyczące neutralności floty francuskiej będą respektowane, Churchill wydał rozkaz Zgrupowaniu H Royal Navy, którym dowodził wiceadmirał James Somerville, by zneutralizowało, a w razie potrzeby zatopiło eskadrę floty francuskiej dowodzona przez wiceadmirała Gensoula, który swoje okręty wprowadził do Mers-el-Kebir w Algierii. Po dłuższych negocjacjach francuski wiceadmirał odmówił przyłączenia się do Anglików i o godzinie 16:56 brytyjskie okręty otworzyły ogień. Francuski pancernik „Bretagne” został zatopiony, przy czym zginęło 977 marynarzy. Pancernik „Dunkerque” został poważnie uszkodzony, a 210 marynarzy zginęło. „Provence” wpadła na mieliznę, a duży niszczyciel „Mogador” został poważnie uszkodzony. Jedynie pancernik „Strasbourg” przedarł się do Tulonu.
Podobna tragedia mogła powtórzyć się w Aleksandrii, nie doszło jednak do niej dzięki zdrowemu rozsądkowi obu admirałów, Brytyjczyka Cunnighama i Francuza Godfroy’a. Wbrew rozkazowi Churchilla, aby problem rozwiązać do wieczora 3 lipca, Cunnigham nie otworzył o9gnia, natomiast prowadził negocjacje. Godfroy na wieść o wydarzeniach z Mers-el-Kebir, zrobił to samo. 4 lipca osiągnęli porozumienie. Jedenaście okrętów Godfroy’a zostało unieruchomionych w porcie w Aleksandrii. Oddały zapas paliwa, zablokowano im działa, a detonatory torped przekazano do francuskiego konsulatu w Aleksandrii.
Francuskie okręty, które schroniły się w angielskich portach, 3 lipca zostały zajęte, przy czym na pokładzie krążownika podwodnego „Surcouf” i niszczyciela „Mistral” doszło do walki. W odpowiedzi na te wydarzenia rząd w Vichy 5 lipca zerwał stosunki dyplomatyczne z Anglią. Tego samego dnia w odwecie okręty Vichy zajęły trzy brytyjskie statki handlowe.
Rozpoczęła się wojna prowadzona przez U-booty na Atlantyku. 30 czerwca U-43 zatopił brytyjski frachtowiec „Avelona Star”. 2 lipca, w rejonie Islandii, zatopiony został liniowiec pasażerski „Arandora Star”, na pokładzie którego przewożono do Kanady 1500 włoskich i niemieckich internowanych i jeńców wojennych. W trzy dni później U-34 zatopił niszczyciel „Whirlwind”. Baza U-bootów w Lorient, która wkrótce miała stać się sławna, przyjęła pierwszy okręt U-30. W dniach między 6 lipca a 2 sierpnia, Royal Navy otrzymała serię dotkliwych ciosów. W rejonie Norwegii zatopiono pięć brytyjskich dużych okrętów podwodnych: „Shark”, „Salmon”, „Thames”, „Narwhal” i „Spearfish”. W sierpniu operacje floty brytyjskiej w tym rejonie zostały czasowo wstrzymane.
Niemcy okupowali pierwszy, a jak się potem okazało, jedyny kawałek brytyjskiego terytorium. By wymusić posłuszeństwo 28 czerwca Niemcy zbombardowali Jersey i Guernsey. Zabito 33, a raniono 40 osób. W niedzielę, 30 czerwca, niemieckie oddziały wylądowały i okupowały Jersey, Guernsey i pozostałe, na ogół nie zamieszkałe, wyspy na Kanale.
W dniu 27 czerwca Anglia ogłosiła blokadę europejskiej linii wybrzeża od Zatoki Biskajskiej po Przylądek Północny w Norwegii. Alianci odnotowali pewne sukcesy i kilka porażek. W dniach od 27 do 29 lipca latające łodzie RAF, Sunderlandy, współpracując z niszczycielami zatopiły na Morzu Śródziemnym cztery włoskie okręty podwodne, a trzy uszkodziły. 1 lipca Guy Gibson, słynny potem dowódca 617 dywizjonu bombowego RAF, zrzucił tonową bombę, która spadła koło ,,Scharnhorsta’’ a towarzyszący pancernikowi ciężki krążownik "Prinz Eugen" poczęstował dwoma bombami. 9 lipca 12 Blenheimów zaatakowało lotnisko Stavanger w Norwegii. Siedem samolotów zostało zestrzelonych, pięć uszkodzonych.
Początek Bitwy o Anglię.
Względna cisza, jaka ogarnęła Europę po upadku Francji, nie trwała długo. Hitler planował już operację ,,Lew Morski’’, inwazję na Wielką Brytanię.
Rozważano wszystkie warianty strategiczne niezbędne do przeprowadzenia operacji.
Uparcie nasuwa się banalne porównanie Hitlera z Napoleonem. Faktem jest, ze planując atak na Anglię, obaj dostrzegali te same trudności. Każdy z nich usiłował je rozwiązać, lecz bez powodzenia.
By osiągnąć cel, należałoby przejąć panowanie nad Kanałem i Morzem Północnym. W 1940 roku dochodziło jeszcze panowanie w powietrzu. Na morzu Hitler nie miał przewagi w przeciwieństwie do Napoleona w 1805 roku. Straty poniesione podczas operacji norweskiej spowodowały, że Niemcy dysponowali tylko jednym pancernikiem kieszonkowym, czterema krążownikami i dwunastoma niszczycielami. Flota brytyjska miała olbrzymią przewagę, chociaż towarzyszyły jej smutne doświadczenia po spotkaniach z U-bootami i z Luftwaffe. Hitler wiedział, że Admiralicja brytyjska nie zaryzykuje użycia wielkich jednostek w ciasnych wodach Kanału.
Doszedł więc do wniosku, że walka zostanie rozstrzygnięta w powietrzu. A Luftwaffe była najlepszym lotnictwem na świecie. Goering, który miał wówczas ogromny wpływ na Hitlera zapewniał, że Luftwaffe nie może być pokonana. Wszystko wskazywało na to, że obietnica zostanie spełniona. Hitler zgodził się więc, by Luftwaffe zniszczyła RAF i zabezpieczyła inwazję przez Kanał. Przewidywany termin operacji wyznaczono na 25 sierpnia.
Sprawa daty rozpoczęcia Bitwy o Anglię jest przedmiotem dyskusji. Niemcy uważają, że jest nią 13 sierpnia tzw. "Adlertag" (Dzień Orła). Stan sprzętu i morale załóg obu stron można było prześledzić podczas operacji podjętej przez Niemców przeciwko Anglikom 10 lipca. W tę środę Luftwaffe rozpoczęła zażarty atak. Sześćdziesiąt Junkersów Ju 88, dwusilnikowych bombowców nurkowych zaatakowało porty w Falmouth i Swansea, zakłady przemysłowe w Walii Południowej, gdzie zginęło 30 osób oraz lotnisko Martlesham koło Ipswich. Tego samego dnia dwadzieścia pięć dwusilnikowych bombowców Dornierów Do 17 zaatakowało konwój w pobliżu Dover. Jeden statek został zatopiony. W dwa dni później, w wyniku nocnego nalotu na Aberdenn, straciło życie 60 osób.
W tym samym czasie polscy i francuscy piloci, którym udało się zbiec ze swoich krajów przed niemiecką inwazją, zaczęli formować dywizjony. Pierwszy polski dywizjon 302 utworzony 13 lipca, został wyposażony w Hurricane’y i natychmiast rzucony do walki. Polacy, którzy doświadczyli już nazistowskiej brutalności, byli nieustraszeni, oddani i niemal fanatycznie zażarci w atakach na Luftwaffe. Wielu z nich, w wyniku niemieckiej inwazji, utraciło rodziny, domy oraz wszystkie dobra i kierowało nimi tylko jedno pragnienie – zabijać Niemców. To powodowało, że polskie dywizjony były niezwykle bohaterskie, odważne do granic zuchwalstwa, choć niezwykle trudne do kierowania.
18 lipca bombowce RAF, w odwecie za zbombardowanie celów w Anglii, dokonały nalotu na zakłady Kruppa w Essen i na cele w Bremie. Następnego dnia Dorniery Do 17 zaatakowały zakłady Rolls Royce’a w Glasgow. Naloty na cele na morzu i lądzie powtarzały się każdego dnia, a nacisk na załogi lotnicze wzrastał. Z końcem lipca Goering utworzył pierwszy nocny dywizjon myśliwski Luftwaffe wyposażony w Messerschmitty Bfl10 i wkrótce ogłoszono pierwsze zestrzelenie bombowca RAF nad północno-zachodnimi Niemcami. W dwa dni potem, 22 lipca, nocny dywizjon RAF zestrzelił Dornier Do 17 koło Brighton. Zwycięstwo odniosła maszyna typu Blenheim, kierująca się wskazaniami radaru.
28 lipca walki się nasiliły. Południowo-afrykański pilot Malan, stacjonujący w Biggin Hill, zestrzelił jednego z najlepszych niemieckich pilotów Mldersa, który lądował przymusowo we Francji. Do końca lipca Niemcy stracili 139 maszyn. Straty RAF wynosiły jedynie 52 maszyny.
1 sierpnia Hitler przesunął datę inwazji na Anglię na 15 września. W ciągu dwóch pierwszych tygodni sierpnia Niemcy kontynuowali naloty na konwoje morskie, cele głównie militarne i od czasu do czasu dochodziło do potyczek powietrznych. Aż wreszcie, 13 sierpnia, Goering rozpoczął operację, której celem było zniszczenie sił myśliwskich RAF i oczyszczenia przed inwazją nieba nad Kanałem. Bitwa o Anglię rozpoczęła się na dobre. W rzeczywistości, zapowiadana przez Goeringa ofensywa, która miała zniszczyć siły RAF, rozpoczęła się nie tyle rykiem lwa, co skomleniem. Poranne naloty odwołano i w tamten wtorek przed południem na angielskim niebie pojawiło się jedynie siedemdziesiąt Dornierów bez eskorty, które zrzuciły bomby na bazę lotniczą pod Eastchurch nad brzegiem Tamizy. Dywizjon Junkersów Ju 88, który miał dokonać nalotu na Farnborough nie odnalazł wyznaczonego celu.
Jednak po południu Luftwaffe zebrała siły i nalot Junkersów Ju 88 doprowadził do wielu pożarów w dokach Southampton. Spitfire’y zestrzeliły jednak nad Hampshire dziewięć Stukasów, dzięki czemu dzień zakończył się sukcesem Anglików. W sumie, pierwszego dnia ofensywy Niemcy stracili czterdzieści dwa samoloty, a RAF trzynaście myśliwców. Następnego dnia wyniki dla RAF były jeszcze pomyślniejsze, gdyż zestrzelono dziewiętnaście maszyn niemieckich, a stracono jedynie cztery.
15 sierpnia Luftwaffe dokonała pierwszego, prawdziwego pokazu sił nad Anglią. Luftwaffe 2, 3 i 5 rozpoczęły bombardowania lotnisk na południu i w północno-wschodnim rejonie Anglii. Atakująca na północy Luftwaffe 5 leciała ze Skandynawii, ale została przez RAF skutecznie odparta. Na południu jednak naloty wyrządziły poważne szkody. Jedna z elitarnych jednostek Goeringa, 210 dywizjon doświadczalny, zbombardował lotnisko w Croydon, zabijając 62 osoby. Jednak w trakcie nalotu Niemcy stracili sześć Messerschmitów 110, w tym maszynę dowódcy dywizjonu 210.
Całkowite straty Luftwaffe w dniu 15 sierpnia wynosiły nie sto czterdzieści cztery samoloty, jak radośnie donosił Daily Mirror, ale siedemdziesiąt sześć maszyn. RAF miał też zły dzień i stracił pięćdziesiąt myśliwców.
Następnego dnia bomby spadły na Tangmere w West Sussex, w najbardziej na południe wysuniętej części Anglii i na siedem innych baz RAF. Z przechwyconych potem i analizowanych przez specjalistów RAF archiwów dowództwa Luftwaffe wynikało, że Niemcy oceniali stan posiadania strony brytyjskiej na trzysta myśliwców. Brało się to zapewne stąd, że każdy strącony angielski myśliwiec był liczony kilka razy przez poszczególne załogi Luftwaffe. W rzeczywistości RAF w tym momencie dysponował siedmiuset myśliwcami w linii i większość z nich znajdowała się w powietrzu w dniu 18 sierpnia, kiedy to Luftwaffe ponownie przypuściła szturm na bazy lotnicze w południowo-wschodniej Anglii. Niemcy i tym razem ponieśli poważne straty. Zestrzelono dziewiętnaście Stukasów, osiem spośród pięćdziesięciu eskortujących je Me 109 i kilka innych maszyn. Wieczorem do baz nie powróciły sześćdziesiąt dwie maszyny niemieckie i trzydzieści cztery angielskie.
Po słonecznych, bezchmurnych tygodniach przyszło kilka dni deszczowych. Od 19 do 23 sierpnia padało, a niebo pokryły niskie chmury. Wprawdzie naloty całkowicie nie ustały, jednak piloci RAF mieli kilka dni tak upragnionego wytchnienia. Mechanicy gorączkowo naprawiali uszkodzone maszyny i sprzęt, uzupełniano nawierzchnię trawiastych lotnisk, zasypywano kratery po bombach. Goering złościł się, że czas upływa bezczynnie. W niedzielę , 24 sierpnia, przejaśniło się i wyjrzało słońce, a Luftwaffe podjęła masowe naloty na lotniska południowo-wschodniej Anglii, w rejonie przewidzianym na lądowanie sił desantowych marszałka von Rundstedta. Bazę RAF Manston w Kent ewakuowano. Baza Hornchurch, po drugiej stronie Tamizy, została poważnie zniszczona. Spadły bomby na dzielnice mieszkaniowe Portsmouth i Ramsgate.
Najtragiczniejszym jednak było to, że na Londyn zostały zrzucone bomby zapalające. Stało się to przypadkowo. Dywizjon, który miał zaatakować fabrykę samolotów w Short zgubił cel zmylony przez brytyjskie stacje zagłuszające.
Być może konsekwencją tego błędu była porażka Niemców w Bitwie o Anglię, a w końcu przegrana wojna. Nalot wzbudził bowiem gniew opinii publicznej i rządu oraz pociągnął za sobą wydarzenia o ogromnym znaczeniu.
W odwecie za bombardowanie celów cywilnych w dzielnicach Londynu, Churchill rozkazał RAF zaatakować Berlin, choć w owych czasach, była to operacja trudna i ryzykowna dla będących w służbie bombowców RAF. Spośród 81 dwusilnikowych bombowców, które wystartowały w nocy 25 sierpnia, jedynie 29 osiągnęło cel. Pozostałe nie dotarły do niego. Zniszczenia, będące wynikiem bombardowania, były niewielkie, natomiast zginęło ośmiu lotników, a dwudziestu dziewięciu zostało rannych. Hitler, któremu Goering obiecywał, że bomby wrogów nigdy nie spadną na Berlin, wpadł we wściekłość i podjął jedną z wielu błędnych i nie przemyślanych decyzji, które były sprzeczne z interesem militarnym Niemiec. Zapominając, że głównym celem Luftwaffe było zniszczenie sił myśliwskich RAF, rozkazał bombardowanie Londynu tak, jak Warszawy czy Rotterdamu. Przygotowania do tej operacji i same naloty, które rozpoczęły się 7 września i trwały przez 57 dni i nocy bez przerwy, osłabiły siły Luftwaffe i zmniejszyły nacisk wywierany na brytyjskie lotnictwo myśliwskie.
Jednak, po niezbyt udanym początku, w dniach od 13 do 17 sierpnia, kiedy to Niemcy stracili 255 samolotów, począwszy od 24 sierpnia Luftwaffe miała wszelkie szanse na wygranie bitwy. Wprawdzie strona niemiecka każdego dnia traciła więcej samolotów, ale też startowała z lepszej pozycji (1137 myśliwców przeciwko 620 Huricane’om i Spitfire’om), a wiele spośród zniszczonych maszyn było bombowcami. Tak więc, siły myśliwskie Niemców, w porównaniu z brytyjskimi, rosły, tym bardziej, że około tysiąca pilotów myśliwskich, jakimi dysponowała Anglia w trzecim tygodniu sierpnia, wykazywało objawy narastającego zmęczenia. Gdyby Goering zdołał utrzymać nacisk na bazy lotnicze południowo-wschodniej Anglii, RAF mógłby zostać rozbity. Marszałek Hugh Dowding, dowódca lotnictwa myśliwskiego, mniej więcej to powiedział Churchillowi, co zapewne zadecydowało o tym, że po bitwie został zwolniony ze stanowiska.
Można stawiać różne hipotezy, co by było, gdyby Hitler trzymał się wcześniej ustalonej strategii. Faktem jest, że tego nie zrobił, lecz odciągnął siły Luftwaffe od najważniejszego zadania, jakim było osiągnięcie pełnego panowania w przestrzeni powietrznej nad Kanałem. Pod koniec sierpnia Luftwaffe każdego dnia odbywała naloty na bazy lotnicze na południu Anglii, wokół Londynu i Essex. W nocy, z 26 na 27 sierpnia, bomby spadły na Birmingham, Coventry i Plymouth. 28 sierpnia bombardowano Liverpool, a w nocy z 31 sierpnia na 1 września – Liverpool i Merseyside. Nie próżnowało lotnictwo bombowe Raf. 28, 30 i 31 sierpnia bomby spadły ponownie na Berlin.
Wrzesień rozpoczął się wielkim nalotem na bazę myśliwców Biggin Hill w Kent, która została poważnie uszkodzona. 2 września miał miejsce ponowny nalot na Biggin Hill i kilka innych baz. 3 września, w rocznicę przystąpienia Anglii do wojny, RAF świętował kolejnym nalotem na Berlin. Tegoż też dnia Hitler przesunął datę inwazji z 15 na 21 września. 4 i 5 września Niemcy zbombardowali zakłady lotnicze Vickersa w Brooklands, powodując wstrzymanie produkcji bombowca Wellington. 6 września Niemcy bombardowali zakłady lotnicze Hawkera w Weybridge.
7 września rozpoczęły się bombardowania Londynu, a w związku z tym nie było już tak intensywnych nalotów na lotniska i pozycje wojskowe. Zanim Niemcy przyznali, że przegrali Bitwę o Anglię miał miejsce jeszcze jeden ciężki nalot. 14 września Luftwaffe zbombardowała cele w południowej Anglii, napotykając na stosunkowo niewielki opór. Zachęcony tym Goering w niedzielę, 15 września, postanowił powtórzyć operację. Do dziś 15 września obchodzony jest jako „Dzień Bitwy o Anglię”. Wykonano dwa wielkie dzienne naloty na Londyn, ale Niemcy napotkali silny opór ze strony RAF, który ogłosił, że zestrzelono 185 samolotów wroga. W rzeczywistości strącono 53 maszyny, a 16 dalszych uszkodzono. RAF stracił 13 pilotów i 26 maszyn. Bomby spadły na miasto i 13 września uszkodzony został między innymi Buckingham Palace.
Następny dzień był zdumiewająco spokojny. Jednak 17 września zagrożenie powróciło. Liczna formacja Me 109 przeleciała na niskim pułapie nad Kent, a potem do wieczora było spokojnie. 18 września też nie odnotowano większych nalotów. Powoli zaczęto sobie uświadamiać, że „Nieliczni” jak mówił Churchill, odnieśli wielkie zwycięstwo nad potężnym przeciwnikiem.
Tego też dnia Hitler odłożył operację „Lew Morski” na czas nieokreślony. Inwazja na Anglię była jedyną tego rodzaju operacją, jaką Hitler planował i której nie wykonał. To niepowodzenie i niemożność zapanowania nad całą Europą Zachodnią spowodowało, że zwracając się na Wschód, Hitler zaangażował Niemcy w wojnę na wielu frontach. Bezwiednie uświadomił światu, a głównie Stanom Zjednoczonym, że można go pokonać.
Bitwa o Anglię była pierwszą wielką porażką Hitlera, tak jak Bitwa pod Midway, pierwszą porażką Japończyków na Pacyfiku. Gdy kończyło się lato 1940 r., świat z trwogą oczekiwał dalszych wydarzeń.
Blitz
30 sierpnia Niemieckie Biuro Informacyjne przekazało następującą wiadomość do Londynu: „Ataki naszej Luftwaffe, to jedynie wstęp. Decydujące uderzenie nastąpi”.
Niemiecka propaganda przynajmniej tym razem mówiła prawdę. 7 września o 16:56 londyńskie syreny obwieściły nalot, w którym uczestniczyło 357 niemieckich bombowców w eskorcie myśliwców. Leciały wzdłuż Tamizy od strony morza i wznieciły szereg pożarów w rejonie doków, gdy zapadł zmrok, ogień oświetlał brygady straży pożarnej, które przez nadchodzące dwa miesiące miały pełne ręce roboty. Tak wyglądał początek niemieckiego Blitzu na Londyn. Był to też jedyny wielki nalot terrorystyczny dokonany w dzień.
Następny atak rozpoczął się o godz. 20:10 i trwał do 4:30 nad ranem. Z nieba sypał się grad bomb zapalających i burzących. Nad ranem w Londynie było dziewięć stref rozległych pożarów. Tysiące domów zostało zniszczonych, 430 osób, także kobiet i dzieci, poniosło śmierć, 1600 było ciężko rannych.
Kolejnej nocy ponownie nadleciały niemieckie bombowce, burząc City, finansowe centrum świata, i rejon doków. Przez dziewięć i pół godziny dwieście bombowców zrzucało grad bomb, które w południowych rejonach Londynu wznieciły wiele pożarów, zniszczyły sieć komunikacyjną, zburzyły setki domów. Zginęło 412 osób cywilnych, a 747 odniosło ciężkie rany.
W nocy z poniedziałku na wtorek, zabito następnych 370 cywilów i raniono 1400. Kolejna noc pochłonęła nie mniej ofiar. Od środy Londyn zaczął się bronić. W centrum miasta ustawiano baterie dział przeciwlotniczych, które otwarły gęsty ogień. Nie zestrzelono żadnego samolotu, lecz straty i liczba ofiar się zmniejszyły.
Do końca września naloty odbywały się każdej nocy. Rosła liczba ofiar i mnożyły się straty. W sumie we wrześniu zginęło 5 730 osób, 10 000 zostało rannych. Zniszczono drogi, system łączności, gazociągi, linie elektryczne, a także wiele londyńskich szpitali.
W październiku liczba ataków jakby zmalała. 6 października na Londyn spadła tylko jedna bomba, ale naloty odbywały się każdej nocy. Szczególnie ciężką była noc 15 października. Tym razem pojawiło się ponad 400 bombowców i zrzuciło około tysiąca bomb, w wyniku czego 430 osób zostało zabitych, a 900 ciężko rannych.
Naloty trwały do 2 listopada, który był pięćdziesiątym siódmym dniem Blitzu. Umęczeni Londyńczycy gasili pożary, liczyli zabitych, przeszukiwali ruiny i z niepokojem czekali na kolejną noc i fale nalotów. Tym razem jednak panowała cisza. Zła passa została przerwana. Wszelako w listopadzie miały miejsce jedynie trzy noce bez nalotów. Najcięższy z nich nastąpił w okresie pełni, 15 listopada. Poprzedniej nocy, równie silny nalot uderzył na Coventry, w serce przemysłowe Anglii. Teraz wiemy, że Churchill był informowany o rajdzie, dzięki tajnemu ośrodkowi nasłuchowemu wywiadu w Blechley Park, który odcyfrowywał rozkazy dla Luftwaffe szyfrowane przez maszynę o nazwie „Enigma”, jednak nie mógł zwiększyć obrony Coventry, by nie wzbudzić podejrzenia Niemców, iż Alianci rozszyfrowują ich sygnały radiowe.
Fakt rozszyfrowania, określany mianem operacja „Ultra” utrzymywany był w tajemnicy nie tylko do końca wojny, ale przez kilka następnych dziesięcioleci. Mało było równie ważnych operacji wywiadowczych, zakończonych tak niebywałym sukcesem umożliwiającym zdobycie wielu bezcennych informacji strategicznych. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że w nocy, z 14 na 15 listopada 1940 r., w wyniku nalotu dziesiątki domów i katedra w Coventry zostało zbombardowanych.
Do końca listopada 1940 r. w rejonie Londynu zginęło 12 696 osób, a 20 000 zostało rannych. Na stolicę Anglii spadło około 36 000 bomb. Jednak właśnie wtedy dowództwo niemieckie zorientowało się, że strategia niszczenia i zastraszania Anglii nie daje rezultatu. Jeszcze w grudniu miały miejsce masowe naloty głównie z użyciem bomb zapalających na Londyn, które spotęgowały się w styczniu 1941 r. Natężenie Blitzu jednak wyraźnie malało, choć naloty na Anglię kontynuowano do maja 1941 r. Liczbę ofiar śmiertelnych szacuje się na 40 000, a ciężko rannych na 46 000. Zburzonych lub uszkodzonych zostało ponad milion domów. W trakcie Bitwy o Anglię i Blitzu Niemcy stracili 2 400 samolotów, nie osiągając żadnego z założonych celów.