Uważam, że stwierdzenie, że człowiek jest niewolnikiem czasu jest jak najbardziej prawdziwe. Ludzie są zbyt zabiegani. Nie mają czasu kompletnie na nic.
Moim pierwszym argumentem jest to, że ojcowie przez pracę, nie mają kiedy zjeść wspólnego obiadu czy kolacji z rodziną. Muszą szybko sporządzić wszystkie dokumenty i ruszać ponownie do biura.Każdy biega i szuka tylko okazji aby zarobić chociaż kilka złotych. Gdyby nie dokument osobisty pewnie nie wiedzieliby nawet gdzie mieszkają... Zaś matki pograżone pracą w gospodarstwie na farmie czy też rozbudowanym mieście, zapominają o całym je otaczającym świecie. Muszą przecież ugotować, sprzątnąć, poukładać... przez wszystkie te konieczne obowiązki nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że ich dzieci rosną w błyskawicznym tempie, że przedszkole zamieniło się już w gimnazjum.Uczniowie którym zależy na dobrych stopniach spędzają więcej czasu nad książkami, niż ze znajomymi. Nie zwracają wielkiej uwagi na to co się dzieje wokół. Ale czy na pewno te wszystkie czynności jakie robią są konieczne? Przecież to ludzie decydują co mają robić każdego dnia. Nie zawsze musi być przecież wszystko takie samo. To od nas zależy, czy cały dzień będziemy zajęci tylko sobą, żeby tylko szybko wszystko zdążyć zrobić, czy też pojedziemy do lasu na mały odpoczynek z całą rodziną. To nie prawda, że tata ma zdążyć z koniecznie na dany termin czy też mama ugotować obiad na 2 po południu. To my rządzimy czasem a nie czas nami. Niestety, dla wielu to pojęcie zapadło. Schowało się głęboko uważająć, żeby tylko sobie o tym nie przypomnieć. Może na prawdę ludzie nie chcą inaczej żyć mając nadzieje, że zawsze tak będzie cieżko, bo przecież gdyby chcieli coś zmienić w swoim życiu dawno by już to zrobili... a może nawet i na zmiany zabrakło im czasu?
Drugi argument jaki chciałam przedstawić mówi o tym, że człowiek nie tylko nie ma czasu na uporanie się w swoim życiu na czas. Otóż jest wiele innych powodów, które mówią same za siebie, że człowiek na prawdę jest niewolnikiem czasu.
"Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół."
Tak powiedział lisek w opowiadaniu Antoine De saint-Exupery "Mały Książe". Ale czy taka jest prawda? Czy realia tego świata są aż tak brutalne?
Obawiam się, że lisek miał dużo racji w tym co powiedział.Ludzie nie mają czasu, aby "oswoić" sobie przyjaciół. Nasze społeczeństwo lubi "gotowce". Zakupy robi w supermarketach, wszystkie informacje ma z telewizji (czasami z gazet). Czy tacy ludzie chcą mieć przyjaciół? Czy może pieniądze i rozrywki typu telewizja zastępują im bliskie osoby? Z moich obserwacji wynika, ze współcześni ludzie trochę zmienili swoją hierarchie wartości. Niestety moja wizja świata za kilka lat wygląda nieciekawie. Sami w domu: my i komputery. Trochę zagubieni i przestraszeni. Silni i nowocześni, ale smutni i samotni. Czy tak będzie wyglądało nasze życie? Jeżeli ludzie zaczną znów brać pod uwagę uczucia i emocje to nie. Ale na razie wszystko idzie w przeciwnym kierunku.
Tylko czy aby na pewno wszyscy tak myślą? Podejście liska do tego tematu jest bardzo stereotypowe. Określa ludzi jako wszystkich, a przecież są jeszcze ludzie, którzy dbają o przyjaciół i starają się o nich. Myślę, że wiele osób walczy o to, aby oswajać i być oswajanym. Być może to postępowanie jest zdeterminowane ich świadomością, iż jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka jest potrzeba posiadania przyjaciół. Można by się było zastanawiać ile tej świadomości drzemie w każdym z nas. Czy zdajemy sobie sprawę, że jedną z najważniejszych potrzeb, która kieruje naszym życiem jest "bycie potrzebnym". Zdobywając prawdziwych przyjaciół i gromadząc ich wokół siebie stwarzamy niewidoczną "siatkę" wzajemnych uczuć - co nierzadko przekłada się później na zaspokajanie swojej potrzeby "bycia potrzebnym" komuś ze swoich przyjaciół a co za tym idzie - czerpania z tego satysfakcji i radości.
"Ludzie to zwierzęta stadne" - ktoś mi kiedyś tak powiedział. Jest w tym sporo prawdy, dlatego też mam nadzieję, że dalej będą poszukiwać w swoich "stadach" przyjaciół i osoby, które warto "oswoić".
Ostatnim argumentem jaki chciałam przedstawić jest to, że nikt z pośpiechu nie pamięta już nawet o Bogu. Jest mi wstyd nawet o tym myśleć, lecz to jest boląca prawda. Co z tego, że są jeszcze wierni na tyle, ze chodzą do Kościoła, jeżeli jak tylko wychodząc przekroczą Jego progi, zmieniają się w rządne bestie. Zapominają odrazu, że przepraszali Boga za grzechy, że obiecali poprawę. Jest to dla mnie dziwne, jak bardzo ludziom zależy na straconym czasie. Chcą bez żadnych zahamowań szybkimi krokami nadgonić czas jaki stracili na modlitwie... Jeżeli byliby prawdziwymi chrześcijanami nawet przez głowe by im nie przeszło aby żałować tego, że odbyli niedzielną Mszę. Przecież to Zbawiciel stworzył ich samych i powinni nad wszystko woleć przebywać z Nim a nie mysleć tylko o jaknajszybszym pójściu do domu, bo praca czeka, bo czas ucieka.....
Wszystko co powyzej napisałam utwierdza mnie w przekonaniu, że człowiek niedość, że nie ma czasu dla rodziny, przyjaciół to i jeszcze dla samego Boga. W dzisiejszych czasach nic nie liczy się bardziej od pieniędzy i czasu. To stało się jakby tradycją. Jest mi bardzo źle z tą niemiłą prawdą i mam cichą nadzieje, że to się w krótce zmieni. Ale aby tak się stało, ludzie muszą zrozumieć swój błąd w życiu i zacząć iść prawidłową drogą, bez pośpiechu pamiętająć o bliskich.