Moim zdaniem Żeromski postąpił właściwie.
Lecz aby dokładnie rozstrzygnąć, czy Stefan Żeromski słusznie zatytułował swą nowelę "Siłaczką", należy koniecznie zastanowić się nad znaczeniem tego słowa zarówno dzisiaj, jak i ponad sto lat temu.
Przez "Siłaczkę" w popularnym rozumieniu pojmuje się osobę oddaną idei niesienia oświaty nawet kosztem własnego życia i zdrowia - silną nie tyle fizycznie, ile psychicznie. Słowem tym określić możemy również coś na wzór "tułaczki" - długą, trudną drogę, wymagającą wiele poświęceń i "siłowania się" z przeciwnościami losu.
Przede wszystkim należy zauważyć, iż te dwa znaczenia jednego słowa doskonale pasują nie tylko do treści utworu, ale również do życia przedstawionych w nim, głównych bohaterów - dr Piotra Obareckiego i Stanisławy Bozowskiej. Stasia jest doskonałym przykładem osoby, która wyżej ceni życie innych, niż swoje. Przekłada ich dobro ponad własne szczęście i podejmuje dla nich wiele poświęceń (przykładem tego niech będzie wyjazd z dużego miasta na rzecz uczenia dzieci na wsi i tym samym rezygnacja z własnych marzeń). Na pozór tytuł może wydawać się mylący. Owa wątła dziewczyna, powalona przez chorobę, zdaje się być zaprzeczeniem siły. Ale autor wskazuje na jej moc duchową, na światło, które bije od niej i to, co robiła jeszcze przed tą ciężką chorobą. Czyż taka osoba nie zasługuje na miano "siłaczki"?
Tym samym słowem można określić życia doktora Obareckiego. Jego zmagania z ludzkim zacofaniem, brakiem nie tylko środków, ale i chęci do lepszego życia, wszelkie starania, a przede wszystkim ryzyko wiążące się z pomocą udzielaną mieszkańcom Obrzydłówka, to istna "siłaczka" z własnym przeznaczeniem.
Jak wynika z powyższych argumentów, jeszcze raz z całą mocą stwierdzam iż Żeromski nie tylko słusznie zatytułował swą nowelę, lecz również tym samym zmusił nas do zadania sobie pytania o znaczenie tego - niby prostego, lecz wielce nieodgadnionego - słowa.