Wstęp
II wojna światowa przypadała na lata 1939-45, kiedy to świat jeszcze odczuwał skutki pierwszej. W czasie II w. św. władze hitlerowskie zastosowały skuteczną broń, którą były obozy koncentracyjne. Były one, obok stalinowskich łagrów, miejscem największego ludobójstwa w historii ludzkości. Zginęło w nich około 11 mln. ludzi. Dokładna liczba więźniów i ofiar obozów hitlerowskich nie jest możliwa do ustalenia, gdyż hitlerowcom udało się w znacznym stopniu zatrzeć ślady zbrodni. W trakcie wojny na terenie III Rzeszy i państw okupowanych znajdowało się ok. 9 tys. obozów i podobozów. Trzeba przyznać, że hitlerowska machina terroru była miejscem, w którym stosowano się do powiedzenia, że „Niemcy potrafią zrobić coś… z niczego”.
Dziewięciotysięczna machina odgrywała podstawową rolę w systemie obozów hitlerowskich. Zostały utworzone po przejęciu władzy w Niemczech przez Hitlera, z inicjatywy H. Himmlera i H. Gringo. Formalną podstawę ich istnienia stworzyły rozporządzenia z 28 II 1933 „o ochronie narodu i państwa” oraz „o zdradzie narodu niemieckiego i przygotowaniu zdrady głównej”, wprowadzające w Niemczech znaczne ograniczenie praw obywatelskich, które trwało do końca III Rzeszy i zezwalające na bezterminowe pozbawianie wolności ludzi uznanych za wrogów państwa. Od czerwca 1934 SS przejęło wyłączny nadzór nad obozami koncentracyjnymi, powstały obozy m.in. w Dachau, Oranienburgu, Sachsenhausen, Buchenwaldzie, Mauthausen, Ravensbrck. Łączną liczbę więźniów, którzy przeszli przez obozy koncentracyjne 1933-39, szacuje się na ok. 165-170 tys. Po IX 1939 rozbudowano istniejące już obozy na terenie Niemiec, a w miarę zwiększenia obszaru okupacji krajów europejskich organizowano nowe obozy koncentracyjne (Stutthof, Auschwitz, Neuengamme, Natzweiler-Struthof, Gross-Rosen, Bergen-Belsen, Majdanek, Dora-Mittelbau, Płaszów). Organizowanie licznych obozów hitlerowskich na okupowanych obszarach Europy leżących na wschód od granicy III Rzeszy, w tym głównie na ziemiach polskich, miało służyć hitlerowskim planom likwidacji elit tych krajów, a następnie wyniszczeniu ludności żydowskiej i słowiańskiej oraz niemieckiej kolonizacji tych ziem (tzw. Generalny Plan Wschodni).
Przy lokalizacji obozów hitlerowskich brano pod uwagę kilka czynników:
położenie (dogodne ze względów komunikacyjnych, sprzyjające ukryciu śladów zbrodni);
bliskość skupisk ludzi przeznaczonych do eksterminacji;
sąsiedztwo zakładów produkcyjnych (kopalń, kamieniołomów);
niekorzystne warunki klimatyczne.
W 1941 zaczęto budować komory gazowe do masowego uśmiercania ludzi. Obozy koncentracyjne były narzędziem eksterminacji więźniów oraz nieludzkiej eksploatacji ich niewolniczej pracy na rzecz niemieckiej gospodarki.
Transport
Ludzie traktowani byli gorzej niż bydło, przewożono po około 80 osób w wagonie. Trwająca nieraz kilkadziesiąt godzin jazda w zamkniętych, niewietrzonych wagonach, gdzie panował zaduch i smród, była tylko wstępem do tego, co ich czekało po dotarciu do miejsca docelowego. Podczas tak długich podróży były swego rodzaju przesiadki, na które więźniowie czekali w obozach przejściowych i więzieniach. Do cierpień jadących zaliczało się również przedłużenie podróży. Wszystkim transportom towarzyszyła silna eskorta, której zadaniem było udaremnienie więźniom ucieczki. Pomimo nadzwyczajnych środków ostrożności niektórym śmiałkom udawało się zbiec z wagonów.
Osoby podejrzewane o przynależność do ruchu oporu, poddawane były licznym przesłuchaniom i torturom, które odbywały się w innych obozach koncentracyjnych, więzieniach, gettach lub obozach przejściowych. Miało to oczywiście duże znaczenie, jeśli dla ich kondycji fizycznej i stanu psychicznego. Takich więźniów całymi miesiącami przetrzymywano w przepełnionych celach, gdzie przy zupełnym prawie braku ruchu i znikomych racjach żywnościowych i przy częstych torturach doprowadzano ich do skrajnego wyczerpania.
Przybycie do obozu
Pierwszą czynnością, którą musieli wykonać nowo przybyli, było oddanie cywilnych ubrań, posiadanych rzeczy wartościowych, dowodów tożsamości (ich nowym dowodem miał być indywidualny numer znajdujący się na obozowym ubraniu) oraz jedzenia. Pozwalano zatrzymać jedynie chusteczkę do nosa, a mężczyznom dodatkowo pasek od spodni. Wszystkie pozostałe rzeczy wkładano do papierowych worków i przekazywano do „depozytu”, gdzie miały pozostawać przez cały czas pobytu więźnia w obozie. Następnie każdy otrzymał karton, na którym był numer obozowy i zostawał zagoniony do pomieszczenia, gdzie odbywały się dalsze czynności. Do pracy przystępowali fryzjerzy, którzy pozbawiali nowo przybyłych owłosienia. Był to zabieg nieprzyjemny ze względu na duży pośpiech, jak i tępe narzędzia, którymi się posługiwano. Po zakończeniu rozbierania i strzyżenia popędzono więźniów do pomieszczeń, gdzie odbywała się kąpiel pod prysznicami. Była to zazwyczaj pierwsza od dłuższego czasu okazja do zaspokojenia pragnienia. Jednak i ten zabieg higieniczny, którego większość oczekiwała z niecierpliwością po trudach transportu, zawierał złośliwość- puszczano zbyt gorącą wodę lub lodowatą. Uciekających spod natrysków biciem zmuszano do powrotu na miejsce. Nieustanne popędzanie, bicie i przekleństwa szokowały nie jednego więźnia. Szczególnie ciężko przeżywały to kobiety i młode dziewczęta, które musiały się rozebrać w obecności drwiących i szydzących SS-manów.
Kolejną czynnością po kąpieli było wydawanie obozowej odzieży, co wymagało przejścia do następnych pomieszczeń. Ze względu na pośpiech i dużą zazwyczaj liczbę nowo przybyłych, rzucano poszczególne części obozowego ekwipunku. W ten sposób po kilkudziesięciu minutach tworzyła się grupa więźniów przebranych w niedopasowane, najczęściej brudne, zawszone pasiaki. Wydawane drewniaki utrudniały poruszanie się, zwłaszcza w zimie po oblodzonych drogach. Przez cały czas, sypały się na więźniów, najczęściej nierozumiejących wydawanych zamiast w języku niemiecki rozkazów (poleceń), liczne wulgaryzmy. Nie zabrakło również serii uderzeń ze strony obecnych przy tych zabiegach SS-manów i więźniów funkcyjnych. Przerażeni brutalnym traktowaniem więźniowie z ledwością rozpoznawali w pozbawionych włosów i przebranych w źle dopasowaną odzież swoich najbliższych, kolegów, czy przyjaciół. Rejestracja nowo przybyłych odbywała się natychmiast po kąpieli i wydaniu odzieży, a polegała na wypełnieniu rubryk drukowanego arkusza personalnego. Oprócz danych personalnych więźnia, żądano podania przez niego również adresu najbliższej osoby z rodziny. Arkusze personalne, przechowywane w obozowym Oddziale Politycznym, stanowiły podstawę do sporządzenia w kilkunastu egzemplarzach spisu nowo przybyłych, którego kopie rozdzielano do poszczególnych obozowych biur, gdzie traktowano je jako zasadnicze źródło informacji o więźniach. Na zakończenie procedury rejestracji następowało wytatuowanie przydzielonego numeru obozowego na przedramieniu lewej ręki więźnia. Stosowanie metalowego stempla okazało się nie praktyczne, więc wprowadzono tatuowanie przy użyciu pojedynczych igieł, którymi nakłuwano punkty tworzące poszczególne cyfry obozowego numeru. Oprócz tatuowania numerów jednym z elementów rejestracji było fotografowanie więźniów w trzech pozach. Nawet przy wykonywaniu tych pozornie prostych czynności nowo przybyli byli narai na różne szykany. Fotografowany więzień siadał na specjalnym obrotowym krześle sterowanym dźwignią, która zwalniała gwałtownie po wykonaniu trzeciego zdjęcia powodowała raptowny upadek więźnia na podłogę, ku uciesze obsługi urządzenia.
Wyżywienie
Przebywający w obozie więźniowie otrzymywali posiłki trzy razy dziennie: rano, w południe i wieczorem. Wartość odżywcza posiłków zależała przede wszystkim od obowiązujących w hitlerowskich obozach koncentracyjnych norm wyżywienia. Na ich podstawie opracowywano tygodniowe i dzienne jadłospisy. Takie były zasady i tak to miało wyglądać, jednak w rzeczywistości więźniowie dziennie otrzymywali troszkę zupy, kawałek chleba i garnuszek kawy. Z początku odczuwało się jedynie niedosyt, jednak po jakimś czasie niedosyt przeradzał się w głód, który połączony z niewolniczą pracą i biciem, w szybkim tempie prowadził do krematorium. Dlatego też, niektórzy rozumiejąc swoją sytuację wybierali się na tzw. „organizowanie”, czyli po prostu szukanie tego, co wyrzucali SS-mani i strażnicy. Wiele osób szukało pożywienia z kubłach przy kuchni zjadając łupiny kartofli, czy głąby kapusty. Było to bardzo niebezpieczne - groziło za to pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Było to również powiązane z „miganiem” się od pracy. Nie było to łatwe, jednak z pewnością się opłacało.
Na terenie obozu znajdowała się również kantyna, w której można było kupić od czasu do czasu papierosy. Jeśli ktoś nie palił to miał szczęście, bo mógł nieformalnie je komuś sprzedać za porcję zupy lub kawałek chleba.
Oficjalnie nie można było otrzymywać paczek żywnościowych, ale jeśli już ktoś wysłał taką do więźnia, to miał 80% pewności, że paczka w całości trafi do odbiorcy. Raz na jakiś czas można było wysłać listy, nie można było jednak prosić w nich o paczki.
Praca w obozach koncentracyjnych
Pracę w obozie można było podzielić na pracę wymagającą dużego wkładu wysiłku i „lekką”. Do tej pierwszej można było zaliczyć pracę:
w kamieniołomach;
w żwirowni;
przy budowie dróg;
przy taczkach.
Tutaj potrzeba było wielu ludzi, którzy nie mogli się oszczędzać i robić przerwy.
Do pracy „lekkiej” było wielu chętnych, jednak ilość miejsc ograniczona (choć nie w każdym przypadku). Były to głównie zajęcia takie jak:
przerzucanie łopatą piasku (taką pracę można było samemu sobie znaleźć);
wypełnianie dziur w ścianach;
gładzenie bali;
wykańczanie baraków;
montowanie kabli.
Dostępnych było wiele zajęć wystarczyło tylko poszukać, na co większa (zmęczona) część więźniów nie miała ochoty
Dziś
Na terenie naszego kraju obozy koncentracyjne, takie jak Oświęcim, Sztutowo, służą teraz jako muzea obrazujące nam zło, jakie się dokonało pół wieku temu. Cisza, porządek w nich panujący, przytłaczają zwiedzających. Okrutną wymowę mają zabawki, leżące w nieładzie w ogromnych stertach. To one w szczególności podkreślają nam okrucieństwo człowieka, dla którego nie ma nawet świętości w postaci najmłodszych przedstawicieli gatunku. Jaki był sens działania normalnych ( a może nie?) ludzi, wymyślających tego typu obozy kaźni? Czy ich czyny, potępiane przez cały „cywilizowany” świat, po wojnie nie znalazły naśladowców ? Wręcz przeciwnie. W lata pięćdziesiątych nadal istniały obozy koncentracyjne w postaci rosyjskich gułagów. Do dzisiaj istnieją w Korei Półn. i Chinach obozy pracy których celem jest jedynie powolna eksterminacja osadzonych tam ludzi których jedynym przestępstwem jest to, że myślą inaczej niż rządzący. Ale może obozy takie są związane współcześnie jedynie z krajami wschodu ? Nie, w cywilizacji europejskiej i anglosaskiej również występują. Namacalnym przykładem są obozy lat dziewięćdziesiątych w byłej Jugosławii czy też obóz amerykański na Kubie w Guantamano. Jakim szerokim echem odbiła się działalność amerykańskich obsług obozowych w Iraku. Zdjęcia które obiegły świat pokazały nam rzeczywistość nie różniącą się mocno od metod postępowania w obozach koncentracyjnych. Podobne zachowanie wojsk rosyjskich pokazali dziennikarze w Czeczenii.
Myślę, że takie zachowanie jest normą w świecie człowieka. Warto jednak podkreślić, że w całym świecie zwierzęcym nie występuję proces mordowania swojego gatunku dla przyjemności. Dlatego nie trafnym jest określenie czynów człowieka jako zezwierzęcenie.
Obyśmy częściej zachowywali się jak one.
Bibliografia
„Pięć lat kacetu” Stanisław Grzesiuk
Encyklopedia Multimedialna Wiem
Encyklopedia Omnia
„Historia Polski 1864-1948” Józef Buszenko