Szukanie jednej, kardynalnej przyczyny powstania, jakie rozpoczęło się na Ukrainie w 1648 roku, jest pozbawione sensu. Wydarzenia tak wielkie i doniosłe, które potrafiły wzruszyć potęgę Rzeczypospolitej oraz zachwiać układ polityczny w Europie Środkowej i Wschodniej, muszą być konsekwencją dużo bardziej złożonej sytuacji politycznej, gospodarczej, kulturowej, religijnej.
Pierwsza połowa XVII w. to okres kiedy Zaporożcy (Kozacy ) zamieszkujący południowo- wschodnie kresy Rzeczypospolitej, stają się stopniowo znaczącą siłą militarną, która mogła zagrozić już nie tylko posiadłościom tureckim czy tatarskim. Na to, iż siły kozackie mogły swoje kroki skierować na zachód, miały wpływ ówczesne realia. Zarówno Kościół prawosławny szukał wśród Kozaków wsparcia w walce ze zwolennikami unii, jak i chłopi osiedlający się na Ukrainie w poszukiwaniu lepszych warunków życia widzieli w nich obrońców swoich praw. Systematycznie pogarszający się byt chłopów w innych regionach Rzeczypospolitej, pańszczyzna oraz coraz bardziej dotkliwe świadczenia w naturze powodowały, że coraz więcej osadników właśnie z Ukrainą wiązało swoje losy. Jednakże znaczna koncentracja ziem i majątku w rękach nielicznych przedstawicieli „najwyższej” szlachty, latyfundia, arenda, powodowały, że chłopstwo z którego rąk powstawały owoce gospodarczego rozkwitu nie byli jego wyników beneficjantami.
Znaczne niezadowolenie panowało również wśród Zaporożców. Zakusy na ograniczenie liczby kozaków rejestrowych (pozostających na utrzymaniu państwa i posiadających pewne przywileje) do poziomu 6 tys. osób ( w 1625 r.) przy ich liczbie sięgającej ok. 30 do 40 tys. , oraz sprowadzenie pozostałych do roli chłopów pańszczyźnianych, poddanych na powrót pod władzę szlachty nie mogło budzić entuzjazmu w ich szeregach. Sytuacja ta ma wpływ na liczne wystąpienia antyfeudalne, w trakcie których Kozacy, powszechnie cenieni za swoją waleczność, mogli liczyć na życzliwość miejscowej ludności jako sojuszników w obronie wspólnych interesów: społecznych oraz wyznaniowych.
W tak napiętej sytuacji potrzebna była już tylko iskra rozpalająca ogień, który na długie lata rozpali wojenną pożogę. Taką iskrą stał się Bohdan Zenobii Chmielnicki.
Bohdan Chmielnicki, urodzony około roku 1595 był szlachcicem wyznania prawosławnego. Odebrał staranne wykształcenie. Według jego samego , ojciec jego – Michał poległ podczas kampanii cecorskiej w 1620 r., wówczas to młody Chmielnicki dostał się do niewoli tureckiej, w której spędził dwa lata. Następne lata jego życia to okres dość niejasny. Powtórnie pojawia się Chmielnicki w latach trzydziestych, już wśród kozackiej starszyzny. Sprawuje urząd pisarza wojskowego. W 1639 roku pojawia się w Warszawie, jako członek kozackiego poselstwa. W literaturze pojawiają się wzmianki jakoby w 1645 roku Chmielnicki przebywał we Francji na służbie u kardynała Mazarina dowodząc pokaźnymi siłami kozackimi, jednak informacje te nie znajdują wiarygodnego potwierdzenia w źródłach. U schyłku lat czterdziestych Chmielnicki doznaje osobistych krzywd od polskiego magnata, Aleksandra Koniecpolskiego, popada w zaciekły spór z jego urzędnikiem, Danielem Czaplińskim. Sprawa była nad wymiar honorowa, Czapliński uwiódł ukochaną kobietę Chmielnickiego. Gdy ten szukał sprawiedliwości na królewskim dworze, Władysław IV miał mu powiedzieć na specjalnej audiencji w Warszawie, czy nie ma szabli u boku, co miało być niedwuznacznym przyzwoleniem na osobiste pomszczenie swych krzywd.
Szczegóły te, jakkolwiek niepewne czy wręcz legendarne, nie mają tu istotnego znaczenia. Priorytetem jest fakt, iż na Ukrainie sytuacja dojrzała do wybuchu oraz, że znalazł się człowiek taki jak Chmielnicki, który odważył się stanąć na czele Kozaków i podjąć walkę o suwerenność Ukrainy. Już wtedy okazało się, iż człowiek który stanął na czele Kozaczyzny odznacza się nieprzeciętnymi zdolnościami dyplomatycznymi i politycznymi w ogóle, a co pokazała najbliższa przyszłość również militarnymi.
Chmielnicki od początku zdawał sobie sprawę, że nie zdoła prowadzić samodzielnej walki z Rzeczypospolitą oraz, iż aby walka była możliwą powinien doprowadzić do porozumienia Kozaków rejestrowych z resztą Kozactwa, w szczególności zaś z Zaporożem.
Szukając sprzymierzeńców Chmielnicki mógł rozpatrywać dwie ewentualności; Moskwa lub chanat krymski. Początkowo sytuacja polityczna eliminowała państwo carów, więc w rachubę wchodzili tylko Tatarzy. I chociaż wcześniejsze antagonizmy kozacko – tatarskie mogłyby stawać na przeszkodzie ewentualnemu zbliżeniu, to jednak racje polityczne, partykularyzm oraz chęć odwetu Krymu za niedawne prowokacje Wiśniowieckiego i Koniecpolskiego spowodowały, iż Chan Islam III Gerej przyjmuje proponowany mu sojusz z Kozakami i posyła im z pomocą ordę pod wodzą Tuhaj-beja. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż porozumienie z Tatarami zapewniało Chmielnickiemu dostęp, pomijając przewagę liczebną, do doskonałej tatarskiej jazdy, przy pomocy której mógł wreszcie nawiązać równą walkę ze świetną kawalerią polską.
W kwietniu 1648 roku Chmielnicki wraz z Tuchaj-bejem ruszają na północ. Tymczasem wojska polskie, nie orientując się w sile nieprzyjaciela oraz nie zważając na wyniki rewizji przeprowadzonych w wśród chłopów ukraińskich, poddanych księcia Wiśniowieckiego, która to jednoznacznie wskazywała, że posiadają oni pokaźne ilości broni, decydują się nie czekając na posiłki księcia Jeremiego wyruszyć na spotkanie wojsk rebeliantów.
29 kwietnia oddział pod dowództwem Stefana Potockiego (syna wielkiego hetmana koronnego Mikołaja Potockiego) w liczbie około 3 tys. dociera do Żółtych Wód gdzie staje naprzeciwko 10 tys. armii kozacko-tatarskiej na czele z Chmielnickim. Błędy taktyczne spowodowały Potockiego (starszego) spowodowały, iż do tej konfrontacji Polacy stawali z siłami trzykrotnie mniejszymi. Po okopaniu się w taborze, wojska polskie zdołały odeprzeć pierwsze ataki, lecz Chmielnicki mając doskonałe rozeznanie w sytuacji przedsięwziął odpowiednie kroki. Pozostawiwszy część wojsk w celu kontynuacji oblężenia polskiego taboru, z drugą ich częścią ruszył na spotkanie z płynącą grupą rejestrowych. W sposób doskonały wykorzystał panujące wśród nich nastroje zwątpienia i niepewności. Nawiązuje kontakt z jednym z dowódców rejestrowych, Stanisławem Krzyczewskim, wynikiem czego jest zdrada tych oddziałów i zbiorowe przejście ich, po uprzednim zamordowaniu opornych, na stronę powstańców. Tym samym Chmielnicki realizuje jedno ze swoich zasadniczych założeń; jednoczy siły Zaporożców, rejestrowych i nierejestrowych.
W tym samym czasie nad Żółtymi Wodami nadal toczy się bitwa, która po trzech tygodniach kończy się klęską sił polskich. Kwiat polskiej armii przestaje istnieć. Z powodu odniesionych ran ginie jej dowódca, Stefan Potocki, który wcześniej powodowany beznadziejną sytuacją godzi się na wydanie powstańcom dział w zamian za wolny odwrót. Kozacy nie dotrzymują jednak słowa co ostatecznie przyczynia się do klęski Polaków.
Te sukcesy nie odbierają Chmielnickiemu zdrowego rozsądku, nie uzależnia się od tatarskich sprzymierzeńców, sprawuje faktyczną władzę nad wojskami sprzymierzonymi, przejmuje dalsze formacje kozackie. Tymczasem wojska polskie, w szeregi których wkrada się demoralizacja i rozprężenie, cofają się i 24 maja zaczynają okopywać się pod Korsuniem. Następnego już dnia dochodzi do pierwszych starć, jednakże walory wojsk rebelii, ich szybkość, mobilność, siła ognia, a przede wszystkim przewaga liczebna powodują, iż są siłą nie do pokonania. Hetmani zarządzają odwrót. Jednak silnemu oddziałowi kozackiemu pod wodzą Maksyma Krzywonosa udaje dostać się na tyły sił polskich i urządzić zasadzkę. To przesądza o klęsce Rzeczypospolitej największej od czasów Cecory. Chmielnicki idzie dalej, porywając za sobą nie tylko Kozaków i chłopstwo, ale także szlachtę i mieszczan ruskich.
Po klęsce korsuńskiej istniały jeszcze pewne szanse na pokojowe załagodzenie konfliktu, jednakże człowiek który miał szansę stać się mediatorem między Rzeczpospolitą a powstańcami nie przejawiał do tego żadnej ochoty. Jeremi Wiśniowiecki, bo o nim wszak mowa, dysponując realną siłą, z którą musiał liczyć się Chmielnicki, spóźnił się z udziałem w konflikcie (nie bez udziału kokieteryjnych zabiegów Chmielnickiego), co osłabiło znacznie jej wartość bojową.
Na domiar złego 20 maja, czyli jeszcze przed klęską korsuńską umiera w Mereczu na Podlasiu król Władysław IV. Na czas bezkrólewia władzę w kraju obejmuje interrex, prymas Maciej Łubieński, acz potężny wpływ na sprawy kraju wywierał znienawidzony przez większość szlachty, kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński, który reprezentował tendencje ugodowe w stosunku do powstania na Ukrainie. W elekcji popierał wybór Jana Kazimierza na tron polski.
Czas jednak wrócić do wydarzeń lata i jesieni. Wojska koronne gromadzą się pod Czołhańskim Kamieniem na Wołyniu. Dołącza do nich również dywizja Wiśniowieckiego i wszystkie siły (w liczbie 30 tys.) ruszają na spotkanie z wrogiem do którego dochodzi pod Piławcami. Po kilkudniowych walkach, na wieść rzekomym o zbliżającej się ordzie tatarskiej, w szeregach polskich wybucha straszna panika, w wyniku której regularne wojska Rzeczypospolitej w sposób haniebny uciekają z pola bitwy.
Po klęsce pod Piławcami Chmielnicki rusza pod Lwów, który jest zmuszony płacić mu znaczny okup, a w listopadzie przystępuje do oblężenia Zamościa. Jednakże ta jedna z najpotężniejszych twierdz Rzeczpospolitej zatrzymuje zwycięski pochód Chmielnickiego. Stojąc pod murami fortecy jest on zmuszony „oddać” swój głos na Jana Kazimierza, co ostatecznie decyduje o tym, iż to właśnie starszy z dwóch braci zostaje obrany 17 listopada 1648 roku królem Polski. Wpływ na ów wybór miała również post factum klęska piławiecka przynosząca hańbę „stronnictwu wojennemu”.
Wybór Jana Kazimierza na króla Polski mógł zaliczyć również jako swój osobisty sukces kanclerz Ossoliński. Będąc u szczytu możliwości i władzy zorientował politykę nowego władcy w kierunku porozumienia z Kozakami. Jednocześnie usunął z politycznej areny swojego głównego wroga, Wiśniowieckiego, któremu sejm podczas bezkrólewia oddał naczelne dowództwo. Tym samym możliwym się stało zbliżenie stanowisk obydwu stron. Do Perejasławia na rokowania z Chmielnickim wyjeżdża senator Adam Kisiel. Jednakże Chmielnicki upojony zwycięstwami i triumfalnym wjazdem do Kijowa nie musi już o nic prosić, natomiast żąda. Wobec tego królewskie obietnice: przywrócenie dawnych wolności kozackich, wyjęcie Kozaków spod władzy sejmu oraz buława hetmana zaporoskiego już mu nie wystarczają. W tych warunkach jedynym osiągnięciem mediatora było zawieszenie broni do wiosny 1649.
Latem tego roku wojska polskie koncentrują się w Zbarażu, siły polskie występują w ilości 9 tys., łącznie z czeladzią około 16 tys. Zostają one oblężone przez armię kozacko-tatarską, której wielkość, jakkolwiek trudną do ustalenia, badacze szacują na 100 do 120 tys. Na czele wojsk polskich stoją Andrzej Firlej i Stanisław Lanckoroński (faktycznie dowodził Wiśniowiecki), zaś armią rebeliantów dowodzą Bohdan Chmielnicki i osobiście chan krymski Islam III Gerej.
W ten sposób zaczyna się epopeja Zbaraża zaliczana do najchlubniejszych. Obrońcy Zbaraża w sposób bohaterski i z nadludzką wprost wytrwałością odpierali szturm za szturmem. 17 lipca stał się dniem najcięższej próby, gdyż w polskich szeregach wybuchła panika, którą jednak szybko opanowano czego autorem był Wiśniowiecki.
Powstańcy zamyślili za tym zdobyć twierdzę głodem i oblężeniem. Sytuacja obrońców pogarszała się z każdym dniem. Brakowało prochu, amunicji, żywności. Na rozpaczliwy apel obrońców, Jan Kazimierz na czele 15 tys. armii wyrusza z Warszawy na pomoc obrońcom Zbaraża. Jednakże dowódcy powstańców, uprzedzając zamysły króla, zaskakują armię polską pod Zborowem w czasie przeprawy przez Strypę. Chmielnicki wykorzystując swoją liczebną przewagę nie likwiduje w tym czasie oblężenia Zbaraża. Mimo niewątpliwego talenty dowódczego i osobistej odwagi Jana Kazimierza bitwa przybiera niepomyślny obrót dla wojsk polskich. Siły polski z opresji ratuje kanclerz Ossoliński nawiązując kontakt z chanem i skłaniając go do rokowań. Islam Gerej przystaje na propozycje pertraktacji kierując się interesem Krymu, jak również chcąc utrzymać równowagę sił w Europie Wschodniej. W rezultacie rokowań zawarto tzw. ugodę zborowską, która była nowym, ciężkim zobowiązaniem na barkach Rzeczpospolitej. Ugoda stanowiła o amnestii oraz ustalał wysokość rejestru kozackiego na 40 tys. ludzi, którzy na powrót mogli cieszyć się dawnymi przywilejami i wolnościami. Dawała również znaczną suwerenność właściwej Ukrainy.
Żywot tego traktatu siłą rzeczy musiał być krótki, gdyż nie satysfakcjonował on żadnej ze stron. Ponadto Chmielnicki stworzył zręby państwowości, władzy prawodawczej, administracyjnej i sądowniczej. Sam zaś w swojej siedzibie, Czehrynie, przyjmował posłów i wysłanników obcych państw. Jak widać więc Ukraina stała się zupełnie samodzielna. Jakkolwiek ruch powstańczy przyczynia się do częściowego ograniczenia pańszczyzny, to jednak nie zmienia on w sposób rewolucyjny starego porządku społecznego, zachowując feudalny system władania ziemią.
Pokój pomiędzy Rzeczypospolitą a kozacką Ukrainą trwa do wiosny 1651 roku. 28 czerwca rozpoczyna się bitwa pod Beresteczkiem na Wołyniu. Po raz kolejny wojska powstańcze dysponowały liczebną przewagą wystawiając ok. 100-110 tys., przeciwko 63 tys. sił polskich. Początkowo szala zwycięstwa przechylała się na stronę wojsk Chmielnickiego i chana, lecz na szczęście nie powtórzyły się klęski znad Żółtych Wód, spod Korsunia i Piławiec. W nocy z 29 na 30 czerwca, podczas narady Jan Kazimierz zdecydował się, nie bez hetmańskich oporów, na przyjęcie zaczepnego szyku polegającego na ustawieniu wojsk w szachownicę. Siły polskie rozgromiły wojska powstańcze, zaś sam chan, zagrożony bezpośrednio ostrzałem, rzucił się do ucieczki uprowadzając wraz z sobą Chmielnickiego. Ocalałe siły kozackie wycofały się na bagna i tam okopały w taborze. 7 lipca wojska polskie wykorzystując panikę w szeregach kozackich, wdarły się w nie i zadały ostateczną klęskę. Zwycięzcy, ujrzawszy pomordowanych jeńców polskich, kobiety i dzieci, urządzili rzeź Kozaków. Beresteckie zwycięstwo, bezspornie wielkie, zostało jednak niewykorzystane. Szlachta z pospolitego ruszenia, zaniepokojona chłopskimi ruchami na Podhalu i Wielkopolsce, odmówiła dalszego udziału w kampanii.
Chmielnickiemu jednak udaje się wyswobodzić z niewoli u swego niedawnego sojusznika. Zbiera swoje rezerwy i siły ocalałe z pogromu beresteckiego i stawia czoło osłabionym siłom polskim pod Białą Cerkwią (23-28 września 1651 roku). Hetman Mikołaj Potocki, dowodzący wojskami polskimi, nie mogąc zmusić Kozaków do kapitulacji zawiera z nimi ugodę tzw. białocerkiewską (28 września). Kozacy godzą się na ograniczenie rejestru do 20 tys., przy czym ich pułki mogą stacjonować wyłącznie na terenie województwa kijowskiego. Ugoda ta w sposób poważny ogranicza zdobycze ukraińskiego powstania, lecz podobnie jak wiele poprzednich układów polsko-kozackich nie wchodzi w życie. Jakkolwiek powstanie ponosi pierwszą wielką klęskę, to jednak nie zostaje stłumione.
W roku 1652 Chmielnicki wyprawia się do Mołdawii, w celu ostatecznego podporządkowania sobie hospodara Bazylego Lupula, przeciwko któremu po raz pierwszy wyprawił się dwa lata wcześniej. Polska decyduje się przeciwstawić jego ekspansjonistycznym planom i wysłać na pomoc Lupulowi 10 tys. armię pod wodzą Marcina Kalinowskiego. Rozprężone i zbuntowane siły polskie zostają na początku czerwca otoczone przez powstańców pod Batohem, gdzie Chmielnicki bierze przeokropny odwet za Beresteczko.
Polskie próby pokonania Kozaków i przeszkodzenia Chmielnickiemu w realizacji jego planów mołdawskich nie powiodły się. Pod Żwańcem nad Dniestrem doszło do bitwy, która kończy się porażką Polaków. Jan Kazimierz jest zmuszony do zawarcia nowej ugody przekreślającej warunki białocerkiewskie i przywracającej moc traktatowi zborowskiemu.
Jakkolwiek wzbraniając się od używania słów wielkich, stwierdzić należy ponad wszelką wątpliwość, że życie i militarna twórczość Bohdana Chmielnickiego miała wielki wpływ na dalsze losy stosunków polsko-ukraińskich. Wzajemnie wyrządzone krzywdy na zawsze położyły się cieniem na wzajemnym pożyciu tych dwóch, wszak słowiańskich, narodów. Lecz być może miała jeszcze jedno, większe znaczenie. To właśnie w związku z sytuacją spowodowaną przez powstańczy zryw Chmielnickiego doszło do ugody perejasławskiej (1654) w konsekwencji czego Rosja stała się na stałe już mocarstwem europejskim, a z czasem światowym.
wolę komentarz zj. To jednak Potocki po pijaku zostawil Wiśniowieckiego samego na Zadnieprzu. Korsuń to przykład słabej wiedzy militarnej hetmana. A czy negocjuje się z pozyzcji siły czy pokonanego? Wisniowiecki tylko uznawał to pierwsze, i bardzo dobrze.