Wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera jest wierszem spokojnym, przepełnionym smutkiem. Podmiot liryczny opisując krajobraz, który widzi ze szczytu góry, wyraża nostalgię i tęsknotę, dzięki czemu buduje wyjątkowy nastrój wiersza.
Utwór ten nie ukazuje bezpośrednio uczuć podmiotu lirycznego, tylko określa je za pomocą sugestii, co jest cechą symbolizmu. Wiersz ten odwołuje się do marzeń sennych, dzięki czemu silnie oddziałuje na nasze zmysły słuchu i wzroku np.: „srebrzystoturkusowa cisza”, „w słońcu się potok skrzy i mieni w srebrnotęczowy sznur”. Ważną rolę odgrywa kolorystyka, występują ciepłe i zimne barwy np. „ciemnozielony w mgle złocistej”, „ciemna zieleń gór”. Wiersz obfituje w luźno powiązane ze sobą obrazy, brak w nim jakichkolwiek kontrastów. Przedstawią mistyczną, senną krainę, jakby z marzeń i legend.
Jest to więc obraz impresjonistyczno-symboliczny, wykorzystujący takie rekwizyty jak: mgła, światło i wszelkie elementy natury. Wiersz ukazuje emocje, jakie targają podmiotem lirycznym w danym momencie. Mianowicie – kontempluje on naturę, porównując ją do swojej osobowości, a krajobraz, który widzi jest jego pejzażem wewnętrznym. Jest smutny i tęskni za ukojeniem, którego nie znajduje. Pragnie wypełnić przepaść w sobie, ale jest tak duża, że jest to niemożliwe. Próbuje znaleźć ukojenie w spokoju natury, chce się w niej pogrążyć, podziwia jej równowagę.
Podmiot liryczny reprezentuje postawę skrajnie pesymistyczną, wypełnia go szopenhaueryczna pustka. Nie może znaleźć spokoju, którego nieustannie szuka. Stwierdza, że to wszystko jest bezsensu, tęskni za ukojeniem. Dowiadujemy się tego czytając dwie ostatnie zwrotki:
„Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
przepaść rozwarła paszczę ciemną –
patrzę w dolinę, w dal:
I jakaś dziwna mię pochwyca
bez brzegu i bez dna tęsknica,
nie wysłowiony żal…”