Laura Vicuna (1891 - 1904)
Błogosławiona Laura Vicuna urodziła się 5 kwietnia 1891 r. w stolicy Chile Santiago. Jej Ojciec pochodził z szlachetnego rodu chilijskiego. Był zawodowym żołnierzem. Z powodu udziału w zamieszkach rewolucyjnych i wojnie domowej, zmuszony był opuścić kraj jako wygnaniec. Wraz z żon± Mercedes i maleńką córeczką Laurą udał się w góry Andy i zamieszkał tam tuż za granic± po stronie Argentyny. Gdy Laura miała prawie trzy lata i zaraz po urodzeniu się młodszej siostry Julii, ojciec jej zmarł. Owdowiała Mercedes, sama musiała radzić sobie z dziećmi jako matka, wychowawczyni i żywicielka. Zabrała dziewczynki do przygranicznego miasta Las Lajas w Argentynie, w poszukiwaniu miejsca pracy. Spodziewała się znaleźć tam zatrudnienie jako kucharka lub praczka. Jednak zainteresował się ni± niejaki Manuel Mora, właściciel dużej hacjendy, czyli gospodarstwa rolnego z domem i zabudowaniami gospodarczymi. Zaproponował jej opiekę i wsparcie finansowe, aby dziewczynki mogły korzystać ze szkoły misyjnej założonej i prowadzonej przez siostry salezjanki. W zamian za tę pomoc i opiekę zażyczył sobie, aby Mercedes zamieszkała z nim jako konkubina.
Kiedy Laura miała osiem lat, matka idąc za radą jednego z salezjanów, wysłała obydwie dziewczynki do kolegium Córek Maryi Wspomożycielki (salezjanek) w Junin de los Andes, w Patagonii. Znalazły tam dobrą atmosferę i zadowolenie. Tam też ujawniły się nieprzeciętne zdolności Laury. W nauce była jedną z pierwszych. Od strony wychowawczej siostry nie miały z nią żadnego kłopotu. Przeciwnie, swoją koleżeńską postawą budowała wszystkich. Cieszyła się bardzo dobrą opinią tak u wychowawczyń, jak i u koleżanek.
Podczas pierwszych wakacji Laura zaczęła uświadamiać sobie niecny sposób życia swej matki.
Manuel Mora często się upijał. Usiłował wtedy Laurę obejmować i całować. Ta nie znosiła jego brutalnego zachowania i jego oddechu cuchnącego alkoholem. Matka domagała się od Manuela by zostawił dziecko w spokoju, co zwykle odnosiło skutek, chyba że był mocno pijany. Wtedy był głuchy i nieopanowany. Odtąd Laura ile razy zauważała, że jest pijany, była czujna i starała się trzymać od niego z daleka.
W dziesiątym roku życia Laura przyjęła pierwszą Komunię Świętą. Z tej okazji matka przyjechała do Junin de los Andes. Dziewczynka zauważyła, że matka nie przyjęła Komunii Świętej, co sprawiło jej przykrość. Zauważyła też, że jej mama nie jest szczęśliwa. Odtąd do swoich regularnych modlitw odprawianych przed Najświętszym Sakramentem, dodawała prośbę "Jezu, chciałabym, żeby mama lepiej Ciebie poznała i odkryła szczęście". Laura podziwiała siostry, które opuściły swoje ojczyste kraje, aby służyć Bogu i ludziom z całym poświęceniem w obcych, misyjnych krajach. Zaczęła marzyć o tym, by zostać siostrą w zakonie. Gdy biskup Jan Cagliero odwiedził ich szkołę, zapytała go czy mogłaby zostać salezjanką? Biskup odpowiedział jej, aby jeszcze trochę poczekała.
Latem 1901 roku Laura ponownie znalazła się u matki, w domu Manuela Mora. Ten jeszcze bardziej interesował się nią i zabiegał o jej względy. Stale czujna, modliła się dużo, co pozwoliło jej zachować czystość. Nadszedł jednak dzień, które bardzo się obawiała. Znalazła się z Manuelem sam na sam. Stawał się natarczywy. Broniącej się dziewczynce udało się wyrwać i uciec z domu. Zdawała sobie sprawę z tego, że Mora nie zrezygnuje i nadal będzie agresywny. Kilka dni później w czasie tzw. fiesty, czyli w czasie dnia świątecznego z ucztą i zabawą taneczną, prosił ją do tańca. Laura jednak stanowczo odmówiła. Nie pomogły jego prośby, ani nawet prośby matki, która wiedziała najlepiej jakim jest brutalem. Najbliższą noc Laura spędziła poza domem, w ukryciu przed dzikością Manuela. Mora wściekły wyładowywał złość na matce. Z zemsty odmówił dalszego opłacania nauki Laury. Kiedy siostry zakonne dowiedziały się o całej sprawie i zaproponowały kształcić ją bezinteresownie. Mercedes zakłopotana ich hojnością odesłała do ich szkoły Laurę, a Julię zatrzymała przy sobie.
W 1902 r. Laura otrzymała sakrament bierzmowania z rąk biskupa Jana Cagliero. W tym dniu postanowiła złożyć największą ofiarę za nawrócenie matki. Poprosiła spowiednika aby pozwolił jej na złożenie swojego życia Panu Bogu za nawrócenia matki. Kapłan znając ją jako dziewczynkę rozważną, wyraził zgodę. Następnego roku Laura zachorowała. Matka odwiedziła ją i prosiła aby pojechała z nią do domu. Zachęcała ją do tego również siostra przełożona, widząc że matce bardzo jest potrzebna. W domu Manuela stan jej zdrowia bardzo się pogorszył. Rozumiała, że Pan Bóg przyjął jej ofiarę i zabierze ją do siebie. Manuel dużo czasu spędzał poza domem. Kiedy wracał, chłodno odnosił się do matki. Natomiast pożądliwie spoglądał na Laurę, zwłaszcza, gdy był pijany.
Obydwie, matka i córka, widziały to wyraźnie. Mimo jego gróźb matka zabrała obydwie córki i zamieszkała z nimi w Junin de los Andes w wynajętej tam chacie. Dnia 14 stycznia 1904 roku Manuel Mora upojony whisky, gniewem i pożądaniem, pojawił się w miasteczku i oznajmił iż zamierza spędzić noc z Mercedes i dziewczynkami. Z pejczem w ręku żądał, aby Mercedes powróciła do niego z córkami. Laura, choć blada i osłabiona chorobą, powiedziała: „Jeżeli on zostanie, ja wyjdę", i nie czekając na odpowiedź opuściła chatę. Manuel wpadł w furię i ruszył za nią. Ta biegła w kierunku domu sióstr, ale nie zdążyła. Dopadł ją na ulicy, wychłostał chorą pejczem i kopał leżącą na ulicy. Ludzie słysząc krzyk, wychodzili z domów na ulicę. Wtedy Manuel podniósł ofiarę, by przerzucić ją przez siodło. Jednak uświadomił sobie zagrożenie w jakim się znalazł, cisnął dziewczynkę na ulicę i pośpiesznie odjechał. Laura została nieprzytomna. Przez tydzień cierpiała pozostając pod opieką matki i zakonnic. W końcu wyjawiła matce swój sekret: "Mamo, ja umieram, ale jestem szczęśliwa, że oddałam za ciebie życie. Prosiłam o to naszego Pana". Mercedes ze łzami upadła na kolana. Zrozumiała o co córce chodzi i błagała ją o przebaczenie, jak również Pana Boga. Obiecała córce, że rozpocznie nowe życie. Wieczorem 22 stycznia 1904 roku Laura rozstała się z życiem. Matka poszła do kaplicy wyspowiadać się. W czasie uroczystości pogrzebowych przyjęła Komunię Świętą. Aż tak dziecko pragnęło w matce widzieć ideał.
Sylwetka duchowa
Duchowość błogosławionej Laury Vicuna charakteryzuje jej wypowiedź: "Myśl o Bogu pomaga mi, pociesza i towarzyszy mi wszędzie, gdziekolwiek się znajdę, w szkole czy na podwórku".
Jej duchowość i cała osobowość dojrzewała w Junin de los Andes, w szkole sióstr Córek Maryi Wspomożycielki. Tam Laura dowiadywała się wiele o Panu Bogu, o Jego miłości do ludzi. Sama nauczyła się okazywać miłość koleżankom i zakonnicom. Ujawniły się tam jej talenty. Należała do najlepszych, pilnych uczennic i wychowanek. Była koleżeńska, radosna. Wszyscy mieli w niej przyjaciółkę. Młodszym dzieciom pomagała w ich codziennych obowiązkach, jak słanie łóżek, rozczesywanie włosów czy cerowanie ubrania. Czasem upominała swoją młodszą siostrę, gdy to było konieczne. Cieszyła się bardzo dobrą opinią, na którą w pełni zasługiwała. Była dziewczynką bystrą i mądrą, jak na swój wiek. W dojrzały sposób pojmowała modlitwę i chętnie się modliła, często w kaplicy przed Najświętszym Sakramentem. Wrodzone zdolności przywódcze sprawiały, że jej duch radosnej pobożności udzielał się innym koleżankom.
W skrytości marzyła o życiu zakonnym. Zafascynowana była ich pracą pełną poświęcenia. Mówiła: „Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by Bóg był znany i kochany". Na modlitwie mówiła: "Boże, pragnę Cię kochać i służyć Ci przez całe życie". Spowiednika prosiła, aby modlił się o to, by mogła powiększyć szeregi salezjanek. Ten mądry kapłan przyznał jej, że to jej pragnienie uważa za głos prawdziwego powołania.
Broniła swej czystości z mocą godną męczenników pierwszych wieków. Prosiła Pana Boga: „Panie, nie pozwól mi obrazić Ciebie". O jej heroizmie świadczy ofiara z życia za nawrócenie matki. W wieku trzynastu lat potrafiła zdobyć się na heroizm. Gorąca i jakże skuteczna była jej modlitwa pełna pobożności i młodzieńczej miłości. W Eucharystii dostrzegała źródło szczęścia i siły do życia pobożnego.
Od 19 września 1955 roku trwał kanoniczny proces beatyfikacyjny, zakończony ogłoszeniem Laury Vicuna błogosławioną przez papieża Jana Pawła II w dniu 3 września 1988 roku w Colle Don Bosco skąd pochodzi założyciel salezjanów i salezjanek (Oservatore Romano, wersja polska 1988, nr 9).