Przełomowym momentem w życiu Marcinka było poznanie chłopca o imieniu Bernard i nauczenie się ważnej rzeczy – miłości do ojczyzny. Zdarzyło się to na lekcji języka polskiego.
Otóż, po świętach Bożego Narodzenia przyszedł do klasy nowy uczeń - Bernard Zygier, wydalony z Gimnazjum w Warszawie za czytanie zakazanych książek i szerzenie polskiej propagandy. Już na pierwszej lekcji jego tornister został dokładnie przeszukany. Dziwne było to, że pierwszego dnia dostał pozwolenie na uczęszczanie na wykłady profesora Sztettera. Po lekcjach wszyscy udali się do gabinetu języka polskiego. Nauczyciel widząc na swoich zajęciach nowego ucznia, poprosił go o przeczytanie urywka tekstu w języku polskim, a następnie o przetłumaczenie go na rosyjski. Bernard z ćwiczeniem poradził sobie znakomicie. Sztetter zapytał go o rozbiór zdań w języku polskim. Kiedy chłopiec wykonał zadanie profesor bardzo się zdziwił. Chłopak wywołał także zdziwienie klasy, nikt nie sądził, że można tak płynnie odpowiadać. Następnie, Zygier opowiadał o przeczytanych w Warszawie utworach Mickiewicza: "Panu Tadeuszu" i "Księgach Pielgrzymstwa". Lecz kiedy Bernard zaczął recytować "Redutę Ordona", nauczyciel stanął oszołomiony, a później wstał z krzesła chcąc przeszkodzić chłopcu. Po chwili usiadł i wsłuchiwał się w wiersz, jednak nie spuszczał wzroku z drzwi. W tym czasie Walecki stanął w drzwiach i pilnował, aby nikt nie wszedł. W klasie zapanowała cisza. Marcin, wpatrując się w Zygiera miał wrażenie, że kiedyś już słyszał ten wiersz. Wypowiadanie przez niego słowa odbierał ze wstrętem i złością, ale i z dziwnym bólem w piersiach. W tym momencie przypomniał sobie opowieść myśliwego Nogi o powstańcu polskim zabitym przez Moskali. Przed oczami zobaczył mogiłę pod świerkiem, gdzie ten żołnierz został pochowany. Poczuł się, jakby potrącał nim wewnętrzny płacz. Zacisnął mocno zęby, aby głośno się nie rozpłakać. Spojrzał na Sztettera, na którego twarzy pojawiły się łzy. Wszyscy przeżyli wstrząs, zrozumieli sens bycia Polakami. Wcześniejszym odczuciem był odruch wstrętu, żalu i gniewu, a teraz obudziła się w nich miłość. Był to moment oświecenia, kiedy człowiek w jednej chwili jasno i wyraźnie dostrzega, kim jest i jaki jest.
Od tej pory w uczniach przebudziła się miłość do polskości, polubili wszystko, co polskie. Nowy uczeń, w ciągu kilku minut przełamał w nich wielką barierę, spowodował, że w klasie nastąpiła ewolucja uczuć patriotycznych. Wszyscy wiedzieli, że Bernard Zygier to dobry chłopak i powinni zawrzeć z nim przyjaźń.