Zaczynając tą rozprawkę zamierzam już teraz zaznaczyć, że dorośli to też ludzie. My dzieci rzadko się z tym zgadzamy. Książka ,,Mały Książe” jest świetnym ,,poradnikiem” dla dorosłych. Główny bohater tego utworu wyszukał cechy poszczególnych mieszkańców planet. Mają one przełożenie na dorosłych żyjących w naszym świecie. Król pragnął władzy, by ludzie byli mu poddani, czcili jego. Chciał być dla nich autorytetem. Próżny chciał, aby ludzie zwrócili na niego uwagę, aby był ich ,,idolem”. Jednak nic nie robił by dojść do celu. Pijak wstydził się tego, że pije, jednak pił dalej. Bankier liczył coś (gwiazdy), czego nie posiadał. To świetny przykład materialisty. Latarnik był człowiekiem zapracowanym, który mimowolnie wykonywał swoją pracę. Poświęcał pracy więcej czasu niż rodzinie.
Czy tak nie jest i teraz? Przecież dorośli kładą wielki na nas nacisk, by spełnić swoje marzenia. Ważniejsze jest ich własne dobro od dobra innych. Ile razy przechodzą obojętnie obok żebraka lub chorej osoby. Niektórzy są typowym przykładem pijak z książki. Zdają sobie sprawę z tego, że robią źle, jednak wcale nie chcą tego naprawić. A czasem trzeba tak niewiele.
Trzeba jednak pamiętać, że dorośli to starsze dzieci. Mają jednak więcej przeżyć. Doświadczyło ich życie. Wykonują, więc wszystko machinalnie.
Uważam, że dorośli są coraz bardziej zapracowani. Gonią za pieniędzmi. Mniej czasu poświęcają bliskim.
Tak jak mówił Mały Książe dorośli kochają się w liczbach.
Kupując samochód nie patrzą na jego kolor i ogólną prezentację auta na drodze. Pytają się tylko o cenę – ile ma zer – ile km samochód przejechał, czy ma 1 koło zapasowe czy też 2.
Są i tacy, którzy uważają, że wszystko im się od życia należy. Nic nie poczynają dla siebie, a tym bardziej dla innych. Wstydzą się swoich przyzwyczajeń a dalej robią tak jak robili. W zupełności zgadam się z opinią Małego Księcia, że dorośli są nudni i monotonni. Nie umieją się bawić, nie raz złoszczą się na dzieci tylko, dlatego, że proszą o radę. Uważają, że każdy w życiu musi radzić sobie sam. Ile to razy dorośli nie słuchają dzieci, mówią, że nigdy nie mają racji. To nie jest prawdą. Z perspektywy dziecka życie wydaje się proste. Podsuwa, więc rodzicom banalne rozwiązanie. Ci zaś wogóle nie biorą go pod uwagę. Zdarza się jednak, że jest to właśnie najtrafniejsze rozwiązanie. Dorośli widzą świat w dwóch kolorach białym lub czarny. Nie widzą szarości. Nie mogą znaleźć rozwiązania wygodnego dla wszystkich. Takie sprawy najczęściej kończą się na niekorzyść dziecka. Są materialistami i pesymistami. Boją się założyć różowych okularów, bo wiedzą, że będą zachowywali się jak dzieci. Wstydzą się tego.
A co najgorsze nie umieją dostrzegać słonia połkniętego przez węża boa!
Trzeba jednak pamiętać, że szara codzienność, nadmiar obowiązków i nie jednemu z nasz spłoszyłyby uśmiech z twarzy.
W świetle przytoczonych argumentów nasuną mi się jeszcze jeden wniosek – dobrze jest być dzieckiem. Tak jak główny bohater książki wolę uciec od dorosłości.