„Ogół dotychczasowych zdarzeń dotyczących życia społecznego” – takim jednym zdaniem można wyjaśnić termin „historia”. Nauka zwana „historią” zajmuje się badaniem i opisywaniem przeszłości. Na udział w kształtowaniu procesu historycznego wyraźny wpływ mieli „organizatorzy życia społecznego”. Organizatorami tymi byli oczywiście ludzie stojący najwyżej w hierarchii, najczęściej władcy lub osoby będące w ich bezpośrednim otoczeniu. Panujący od wieków, w imię zawsze słusznej idei, często będącej jedynie zaspokojeniem własnej, wybujałej ambicji, wywoływali konflikty zbrojne. Miliony ludzi, którzy stali się nośnikiem koncepcji „organizatorów” ujęci zostali określeniem „społeczeństwo”. Termin ten tak doskonale uogólnia, że wyobrażając je sobie mamy przed oczyma słupki statystyki. Zdaje się, że myślenie społeczeństwa najlepiej obrazują sondaże Ośrodka Badań Opinii Publicznej. Ludzkie tragedie oddane w sposób liczbowy nie wzbudzają takich emocji, jak dokładnie omówione nieszczęście jednostki. Taki stan rzeczy dobrze oddaje cytat z jednego z największych ludobójców świata - Józefa Stalina – „śmierć jednego człowieka to tragedia, ale śmierć miliona to tylko statystyka”. Ten radziecki władca totalitarny skonstruował bezbłędnie działającą machinę przemocy i cierpienia. Rękami towarzyszy Dierżyńskiego i Jeżowa zorganizował aparat państwowy tak silnie ingerujący w życie obywateli, że oprócz bezgranicznego oddania panującemu zmuszał również do zachowania prawomyślności. Zagłębiając się w historię, nie sposób uniknąć oceniania. Zrównanie z ziemią miasta przez średniowiecznego tyrana pozwala na łatwy osąd, ponieważ jego idea była niewinna. Tyran niszczył miasto z przyczyn terytorialnych, dla zaspokojenia ambicji lub w wyniku różnic religijnych. Wojna była wojną, śmierć – śmiercią, cele jasne, łatwe do zrozumienia, niekoniecznie wzniosłe, ale zawsze konkretne i prawdziwe. Dlatego pozwoliłem sobie taką idee nazwać „niewinną”. Czasy przed II wojną światową można za Albertem Camus nazwać „naiwnymi” ponieważ zasady ich funkcjonowania, określenie zbrodni, zła, były proste, mord zawsze był złem (co nie znaczy, że nie mordowano). Wydarzenia drugiej wojny obezwładniają osąd – tworzone są niewolnicze obozy pod sztandarem wolności, dokonuje się ludobójstwa usprawiedliwiając je miłością do człowieka. Nic dziwnego, że twórczość takich czasów, czasów absurdu, musi być pełna paradoksu i sprzeczności.
Władysław Broniewski należał do poetów absurdu, walczył z Bolszewikami w latach dwudziestych, a trzydzieści lat później w tomiku wierszy „Nadzieja” afirmował przyjaźń polsko-radziecką. Został aresztowany w 1939 roku przez NKWD – główne narzędzie terroru państwowego ZSRR, z którego wyjątkowo często korzystał Josif Dżugaszwili, po wojnie napisał panegiryk na część Stalina pt. „Słowo o Stalinie”. Częste zmiany postawy poety wobec rzeczywistości usprawiedliwiają wydarzenia historyczne, mające miejsce w trakcie jego życia. Kolejne tajne układy i sojusze przekształcały wrogów w sprzymierzeńców. Po pakcie Ribbentrop-Mołotow Polacy znajdujący się na terenie ZSSR byli prześladowani i traktowani jak agenci wroga. Obchodzono się tak nawet ze zwolennikami reżimu Stalinowskigo. Ofiarą tych represji padł w 1940 roku czterdziestotrzyletni Władysław Broniewski i został umieszczony w obozie dla internowanych żołnierzy polskich w Zamarstynowie, niedaleko Lwowa.
Powstał tam wiersz pt. „Rozmowa z historią”. Tytuł wskazuje na odbywający się dialog, w rzeczywistości utwór jest monologiem podmiotu lirycznego. W pierwszych wersach podmiot liryczny zwraca się do historii nazywając ją „mistrzynią życia”, personifikując ją zaznacza, że jest doskonałą nauczycielką życia jednak niektóre jej posunięcia wydają się być paradoksalne, co poeta określa mianem „psich figli”.
Podmiot liryczny rozmawia z historią w więziennej celi
„(...) siedzimy razem na kiblu (...)”
rozmowa odbywa się prawdopodobnie zimą, wskazują na to słowa „zza kraty podgląda nas Orion” – Orion to gwiazdozbiór znajdujący się na skraju Drogi Mlecznej, który jest szczególnie wyrazisty na zimowym niebie (jego kulminacja przypada w grudniu).
Broniewski zauważa powtarzalność dziejową, nakreśla przewidywalny schemat wydarzeń kształtujących cywilizację:
„(...) na całym świecie
jak nie wojna, to stan wojenny (...)”
Jeśli historia zaskakuje, to skutki są tylko negatywne, a dziwią wydarzenia obiektywnie nielogiczne.
„O Nieśmiertelna, skądże
ta skłonność do paradoksów”
Ich bezsensowność podmiot liryczny podkreśla zdaniem:
„Rewolucyjny poeta
ma zginąć w tym mamrze sowieckim?!”
Broniewski zawsze wyrażał swoją lewicową postawę, przeciwstawiał się niesprawiedliwości społecznej, był zwolennikiem rewolucji proletariackiej. Pomimo swoich komunistycznych poglądów został osadzony w więzieniu ze względów politycznych, dlatego, że teoria komunizmu była przeciwieństwem praktyki. W rzeczywistości komunizm był pretekstem i pokrętnym uzasadnieniem tyranii Stalinowskiej. Broniewski zdawał sobie z tego sprawę, dlatego utwór „Rozmowa z historią” można odczytywać jako krytykę stalinizmu. Historia może być parabolą panujących, a konkretniej - władz sowieckich.
„Więc wstydź się, sędziwa damo,
i wypuść z Zamarstynowa...”
Poeta traktuje więzienie jako nietakt ze strony władz, zwraca się do historii ironicznie korzystając z prostego, kolokwialnego języka.
Mimo, że Broniewski przebywa w wiezieniu jego utwór nie jest przepełniony żalem, swojej trudnej sytuacji nie ujmuje w patetyczne zwroty, wręcz przeciwnie, wskazuje na komizm pozycji w której się znalazł, paradoks historii jest złośliwym, dziecinnym żartem– „Historio (...) ktoś z nas po prostu jest dzieckiem!”.
Krytyka zawarta w utworze Broniewskiego zdaje się być jednak chwilowym niezadowoleniem z zaistniałej sytuacji. Po wojnie, kiedy wystąpienie przeciw Stalinizmowi mogło skutkować znacznie poważniejszymi represjami Broniewski wybrał wygodny konformizm. Tworzył prawomyślne wiersze, włączył się w nurt aprobujący działania rządu PRL. Antystalinowskie wiersze z czasów wojny m.in. „Rozmowa z historią” zostały przemilczane.
Nazwałem Broniewskiego poetą absurdu. Określenie to posiada pewne zabarwienie pejoratywne. Ciężko żądać od zwykłego śmiertelnika dokładnego rozumienia procesów historycznych w których bierze udział, brakuje odpowiedniego dystansu. Mimo wszystko od twórców opisujących rzeczywistość oczekuje się więcej niż od „zwykłego zjadacza chleba”– wymaga się szerszych horyzontów i konsekwencji światopoglądowej. Poeta absurdu to taki, który włącza się w afirmację mętnej ideologii. Ideologii opartej na pokrętnej etyce i dwumyśleniu. Krótkotrwała krytyka w stosunku do całej twórczości zdaje się być dziecinnym kapryszeniem, tupaniem nogą kiedy zaczyna być niewygodnie. Zwykłemu człowiekowi jest znacznie łatwiej wybaczyć pewną niekonsekwencję postępowania.
Dzieje historyczne coraz trudniej interpretować i oceniać, człowiek jest maleńkim elementem niezrozumiałych procesów, częścią maszyny podążającej w nieznanym kierunku. Trudno w takim gąszczu idei stanąć po stronie dobra. W świecie w którym na wszystkie pytania odpowiada się niejednoznacznie, szukając prawdy „chodzi się po omacku”.
Jakub Filipowski
ocena nauczyciela: 4