Większość twórców literackich opiera fabułę swych dzieł na losach bohaterów wyróżniających się spośród tłumu, będących w konflikcie z czymś, bądź kimś, kierujących się w swym postępowaniu wyznawaną ideologią, nieugięcie dążących do objętego celu lub ludzi zagubionych, nie potrafiących odnaleźć dalszego sensu życia. Są to jednostki szczególnie wybitne w danej kwestii, nierzadko o cechach godnych potępienia, wzgardy lub podziwu, i naśladowania.
Szlachetność to cnota moralna polegająca na skłonności do czynienia rzeczy dobrych i pięknych dla nich samych. Jest to bardzo wzniosła i wspaniała cecha, lecz tak naprawdę, to chyba nie można być kryształowym bohaterem. Na brylantowej powłoce muszą być jakieś rysy, które sprawiają, że postać nie jest do końca idealna. Nie da się być jedynie szlachetnym, gdyż zawsze istnieją dwie strony medalu. W dodatku „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Tak więc coś, co dla jednych jest szlachetnością, dobrem, dla drugich jest podstępem, krzywdą, złem. Po prostu musi istnieć jakaś nuta fałszu, przejaw buntu czy element zdrady.
Posłużę się przykładem Prometeusza – chcąc podarować ludzkości ogień, chcąc zdziałać dla niej coś dobrego i pięknego zbuntował się przeciwko sile boskiej i sprowadził na siebie wieczne męki. Ze spojrzenia ludzi, szlachetny bohater przegrał, lecz z boskiego punktu widzenia, był on jedynie bezmyślnym buntownikiem. Zatem każda postać ma w sobie pierwiastek szlachetności, mniej lub bardziej przesłonięty innymi cechami.
Starożytny Hektor, syn Priama i Hekade, jeden z bohaterów „Iliady” Homera, jest postacią szlachetną, która ostatecznie ponosi klęskę. Stał się symbolem obrońcy, człowieka walczącego do końca. Nie uciekł przed Achillesem do królestwa, tak jak zrobiła to reszta armii. On jeden zachował spokój i odwagę, mimo że matka i ojciec nawoływali go do powrotu. Za sprawę honoru uważał stanąć twarzą w twarz z przeciwnikiem: ,,Lecz teraz serce mi każe stanąć i zetrzeć się z tobą. Zwyciężę ciebie lub zginę.” Był prawdziwym wojownikiem, dla którego wierność ideałom stała na pierwszym miejscu. Hektor bronił własnej ojczyzny, wykazując patriotyzm i głęboko zakorzenioną miłość do Troi. Walczył do końca nie licząc się ze śmiercią, wiedząc że nie ma żadnych szans i nikt mu nie jest w stanie pomóc. Poddanie się wrogowi bez walki oznaczałoby brak honoru, który to stanowi najważniejszą podstawę do uważania się za rycerza, odróżnia go od reszty społeczności, daje podstawę do dumy. Walczył uczciwie i postępował szlachetnie, o czym świadczy fragment, ”Iliady”: „Ciała ja twego nie zelżę okrutnie (...) a zwłoki oddam z powrotem Achajom...”. A walczył z nie byle kim, bo z samym Achillesem, posiadającym boską siłę, który został na tą walkę specjalnie wyposażony (posiada bowiem słynną tarczę) i przygotowany. Mimo tego, Hektor prezentował postawę rycerską: nie stchórzył i mimo wyroku, który dostał właściwie „z góry”, walczył o swój honor, za ojczyznę, za ideały. Hektor – jako człowiek - odznaczał się więc szlachetnością i czułością. Pomimo tych wspaniałych cech i przymiotów niestety ponosi klęskę - ginie.
Innym rycerzem, który przegrywa, jest tytułowy bohater „Pieśni o Rolandzie” anonimowego autora średniowiecznego. Roland jest wręcz uosobieniem cnót rycerskich. Oprócz wspaniałych fizycznych przymiotów przemawiających za jego świetnością cechuje go wiara w Kościół i miłość do ojczyzny, za którą walczy, choć w trochę inny sposób niż Hektor. Roland jest przywódcą tylnej straży wojsk Karola Wielkiego powracających z wyprawy przeciw Saracenom. Zostając zdradziecko napadnięty walczy nie tylko o swoje odziały, ale również o całe wojsko Karola.
W przypadku Rolanda patriotyzm nie jest jedynym powodem do walki, uznaje on wyższy cel, a poza tym sam przyznaje się, że walczy również dla swojej sławy.
Roland godzi się na śmierć, ale wcześniej przeżywa rozterkę: czy wezwać pomoc, czy też pozostać samotnym bohaterem. W ostatniej walce wykazuje niebywałą, wręcz nadludzką siłę. To on pokonuje najwięcej nieprzyjaciół i kiedy jego towarzysze umierają on pozostaje wojownikiem do samego końca. Jego śmierć ma trochę patetyczny i zaznaczony mnóstwem symboli charakter. Roland walczy w imię Boga. "Nawraca". Wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa celem rycerza przestała być już chęć sławy. Rycerz średniowieczny zaczyna dbać o swe życie pośmiertne. Chce dostać się do Nieba, być zbawionym. Cóż mu może w tym lepiej pomóc niż wyprawa krzyżowa! Albo jeszcze lepiej nawrócenie kilku pogan (mieczem oczywiście!). Najważniejsze jest by umieć być wiernym swoim ideałom i przyświecającym celom. Rycerzowi nie wolno było cofnąć się z pola walki, a wezwanie pomocy uznawane było za poniżenie. Nie liczyło się zwycięstwo, lecz sposób walki. Powodem do dumy mogła być też „honorowa klęska”. Śmierć w bitwie stanowiła dla rycerza powód do chwały, szczególnie kiedy poległ za religię. Niemniej jednak gdy ktoś umiera, przegrywa z życiem. Gdyby Roland bał się śmierci, to naraziłby na szwank swój rycerski, ale nie utraciłby życia swojego jak i innych żołnierzy mu podległych. Jednakże wtedy nie można by go uważać za jednostkę szlachetną.
Następną postacią, która przegrywa z życiem jest Antygona, tytułowa bohaterka dramatu Sofoklesa pod tym samym tytułem. Antygona królewska córka, staje przed wyborem: czy pochować ciało brata, Polinejkesa, bez którego dusza zmarłego nie zazna spokoju, ale będzie to jednocześnie wejście w konflikt z prawem państwowym wydanym przez Kreona i zabraniającym pod karą śmierci pogrzebania zwłok, czy też podporządkować się rozkazowi królewskiemu. Hierarchia wartości Antygony stawia prawo boskie wyżej niż przepisy państwowe i dlatego wybiera ona pierwszą rację. Sprzeciwienie się przepisowi ogłoszonemu przez władcę tego kraju jest jednocześnie wydaniem wyroku śmierci na siebie. Antygona uważa, że jej obowiązkiem jest przede wszystkim przestrzeganie praw boskich i pogrzebanie brata mimo, że był on zdrajcą. Jest gotowa na najwyższe poświęcenie, gdy staje przed Kreonem i nie przyznaje się do winy, którą on jej zarzuca, tylko uparcie głosi swoje racje zarzucając władcy tyranię. Ginie więc śmiercią okrutną. To zlekceważenie oraz pogarda śmierci jest postawą bohaterską, szlachetną i zasługuje na uznanie.
Kolejną, najbardziej chyba kontrowersyjną postacią jaką chciałabym przytoczyć, jest tytułowy bohater powieści romantycznej Adama Mickiewicza „Konrad Wallenrod”. Konrad jako chłopiec trafił na dwór księcia Kiejstusa, gdzie poznał historię Litwy, związał się emocjonalnie z jej dziejami, tym bardziej, że wybranką jego serca została Litwinka, Aldona, córka księcia Kiejstusa. Walter Alf, bo tak w rzeczywistości miał na imię, nawrócił się na chrześcijaństwo i poślubił Aldonę. Jednak: "Szczęścia w domu nie zaznał , bo go nie było w ojczyźnie". Wobec rozpaczliwego położenia Litwy podjął straszną decyzję niehonorowego działania. Przeszkodą w realizacji zamierzenia staje się rozmowa z Aldoną, w Konradzie odżywają dawne uczucia, widzi bezsensowność podjętego działania, ale słowa Pustelnicy każą mu wypełnić wcześniej podjętą decyzję. Alf, podający się za zamordowanego Konrada Wallenroda, zostaje wybrany Wielkim Mistrzem Krzyżackim. Stwarza to dla niego wygodną sytuację, w której może zostać zreHalbowany podstępny plan, o którym przypomina wciąż towarzyszący mu rzegan. Bohater podejmuje walkę "lisią" zgodnie z zasadami głoszonymi przez Machiavellego że: "są dwa sposoby walczenia (...) trzeba być lisem i lwem". Lew symbolizuje królewskość, siłę, potęgę, lis zaś podstęp, zdradę. Tak więc od tego, który przyjmie postawę lisa i lwa, wymaga się wiedzy, dojrzałości, waleczności, ale także odrzucenia honoru i dumy osobistej. Wallenrod posługuje się podstępem, przybiera imię zabitego rycerza, zdobywa zaufanie Krzyżaków, w końcu doprowadza ich do zguby.
Konrad jest postacią tragiczną, zmuszoną do dokonania wyboru między dobrem osobistym, a dobrem ojczyzny. Alf, tak niedawno szczęśliwy, decyduje się pozostawić ukochaną Aldonę i tym samym poświęca szczęście rodzinne w imię odzyskania niepodległości kraju. Wszystko podporządkowuje idei nadrzędnej - wolności Litwy. Dla tego założenia rezygnuje z honoru, decyduje się na zdradę, zaprzecza samemu sobie. Silne poczucie konfliktu między wartościami, które wybrał, a tymi które odrzucił, doprowadza go do nieustannych wyrzutów sumienia, do ciągłego oceniania swojego postępowania w kategoriach moralnych. Ten konflikt doprowadza Konrada do popełnienia samobójstwa. Konrad, jako szlachetna jednostka, nie może pogodzić się z niewolą, utratą niepodległości i ciemiężeniem narodu. Niby wygrał, bo pokonał Krzyżaków i zrealizował swój plan, a jednak przegrał. Tragizm Wallenroda polega na tym, że musiał dokonać zbrodni wbrew swej szlachetnej naturze. Fakt, że doznał takiego konfliktu moralnego, świadczy o tym, że był osobą prawą, tyle że postawioną w beznadziejnej sytuacji. Gdyby jego misję wykonywałby człowiek niehonorowy, to nie poczułby w ogóle, że czyni zło..
Innym przykładem bohatera, który poniósł życiową przegraną jest Tomasz Judym. Jest on lekarzem z powieści Stefana Żeromskiego „Ludzie bezdomni”. Chcąc „spłacić dług” wobec warstwy społecznej, z której się wywodził, próbował zmienić otaczającą go rzeczywistość działając w myśl pozytywistycznego hasła pomocy najuboższym, postanowił leczyć biedotę za darmo. Traktuje swój zawód lekarza jako misję, posłannictwo. Jednak jego droga życiowa była kroczeniem od jednej klęski do drugiej. Nie udało mu się przekonać do swego programu, niesienia pomocy najuboższym, środowiska lekarzy warszawskich, niepowodzeniem skończyła się również próba założenia własnej praktyki, zaś podczas swego pobytu w Cisach entuzjazm Judyma rozbił się o mur niechęci współpracowników i pracodawców. W końcu zrezygnował z walki, wyjechał do Zagłębia, gdzie został lekarzem kopalnianym dla najuboższych. W tym czasie przeżywa dramat wewnętrzny, konflikt między możliwością szczęścia osobistego, a obowiązkiem wobec idei. Z ogromnym heroizmem moralnym wybiera służbę dla najuboższych. Miał bowiem możliwość znalezienia szczęścia rodzinnego i założenia własnego domu, jednak odrzucił miłość kochającej go Joasi, gdyż założenie rodziny mogłoby odciągnąć go od służby idei niesienia pomocy ludziom. Jednak była to decyzja tragiczna.
Postawa Jydyma była niewątpliwie postawą piękną i szlachetną, nastawioną na dawanie z siebie wszystkiego co najwartościowsze, bez oglądania się na zapłatę, na nagrodę. Judym przecież przegrał swoje życie, a do tego zrujnował życie ukochanej kobiety. Jednak do końca pozostaje czysty i wierny swoim przekonaniom. Chcąc nazwać rzecz po imieniu, trzeba stwierdzić, że Judym był głupi, ale szlachetny. Judym budzi w nas sympatię i współczucie. Jest niewątpliwie wzorem do naśladowania, ale jak naśladować kogoś, kto jest nieszczęśliwy i skłócony z samym sobą? Judym był niczym rozdarta sosna: „Oderwana od ziemi ściągnęła w głębinę prawy jej korzeń, a lewy został na twardym gruncie. Tak ją dzieje kopalni rozdarły na dwoje.”
Również inne stworzone przez Żeromskiego postaci literackie przegrywają w swoim życiu. Główni bohaterowie „Siłaczki”, Paweł Obarecki i Stasia Bozowska, wywodziły się z tych samych kręgów i przyświecały im podobne ideały. Po ukończeniu studiów rzucili wszystko i wyjechali na prowincję wdrażać w życie myśl pracy u podstaw.
Stasia poświęciła się swej pasji bez reszty, napisała „Fizykę dla ludu” i dzielnie stawiała czoła wszelkim niedogodnościom. Niestety nie wytrzymała życia w okropnych warunkach i umarła bardzo młodo, wierna do końca ideałom. Poniosła ogromną klęskę. Jednak pozostała w moich oczach wzorem postawy moralnej i społecznej, choć trudno mi w pełni zrozumieć jej poświęcenie. W każdym razie jej szlachetna postawa zasługuje na uwagę.
Paweł również przystąpił z entuzjazmem do realizacji swych zamierzeń, ale gdy zobaczył w jakich warunkach żyją mieszkańcy Obrzydłówka, załamał się. Realia wiejskiego życia, zacofanie i tragiczna sytuacja stoczyły z nim walkę, której nie był w stanie wygrać. Był na to za słaby, choć pełen zapału i wspaniałych planów. Niestety przegrał, przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy i spoczął na laurach.
Zarówno Obarecki, jak i Bozowska są symbolami przegranej walki o „pracę u podstaw”.
„Lalka" Bolesława Prusa, jak żaden inny z pozytywistycznych utworów, ukazuje anachroniczną strukturę społeczną, uniemożliwiającą rozwój młodych sił, pokazuje bezradność jednostek twórczych i myślących, spętanych niewolą oraz przytłoczonych egoizmem i bezczynnością arystokracji, inteligencji i mieszczaństwa.
Główny bohater, Stanisław Wokulski, to człowiek o bardzo bogatym życiu wewnętrznym, pełen sprzecznych pragnień i ambicji. Był marzycielem, pragnął naprawić świat, miał receptę na polepszenie warunków życia rodzin robotniczych oraz rozwój przemysłu polskiego. Niestety czuł się wyobcowany, nie potrafił znaleźć swojego miejsca w otaczającej go społeczności. Pozytywną cechą Wokulskiego było to, że potrafił on znaleźć sobie w życiu cel, do którego dążył. Stanisław miał pieniądze, ale nie uważał ich za cel nadrzędny i umiał się z nimi rozstać na rzecz szczytniejszego celu niż własne bogactwo. Egzystuje jedynie dzięki swojej nieprzeciętnej osobowości i chęci do pracy w imię wykazania własnej szlachetności. Wykonuje oni swój szlachetny, choć utopijny plan bez zwracania uwagi na koszty; pragnie rozsadzić skostniałe schematy. W końcu zrozumiał, że zmarnował swoje życie "na walkę z otoczeniem, do którego nie przystawał". Sam widzi swoją klęskę.
Wokulski jest dla mnie postacią przegraną. Nie osiągnął osobistej satysfakcji, mimo iż odniósł finansowy sukces. Przegrał życie nie zostając zrozumianym przez społeczeństwo. Na końcu powieści Wokulski znika. Może poszuka miejsc i działań, gdzie uda mu się jeszcze wygrać swoje życie?
Jak wspomniałam we wstępie, szlachetni bohaterowie nie są zwykle bez skazy. Również klęska często nie jest jedynie klęską. Dzięki przegranej można równocześnie wiele zyskać.
Niebanalne jednostki ponoszą klęskę, żeby mogli zwyciężyć – co prawda nie w tym życiu, lecz moralnie, co wychodzi poza wymiar ludzkiego życia. Przegrywają, żeby pokazać, że można być wiernym swoim ideałom za wszelką cenę, że pomimo klęski coś osiągnęli. I tak rycerski Roland umiera jako zwycięzca, z twarzą zwróconą do wroga. Jest wzięty prosto do Nieba. Antygona natomiast, pomimo ceny, jaką zapłaciła za swoje postępowanie, odniosła pewnego rodzaju moralne zwycięstwo nad Kreonem, gdyż zrozumiał on swój błąd i to, że jego racje, jakkolwiek ważne, nie były na tyle istotne, aby łamać prawo boskie.
Żeromski na przykład tworzy wspaniałych bohaterów, którzy są wyrazem uczucia bezsilności, dlatego też każe im się poświęcać bez reszty, bo nie widzi innych sposobów na zwalczenie zła. Ludzi kierujących się takimi ideami jak doktor Judym, docenia się dopiero po śmierci, kiedy widać, że chociaż nie wygrali procesu o życie, chcieli coś zdziałać.
Dzięki klęskom takich bohaterów, świat się zmienia, nie tak jakby chcieli od razu - ale pomału, stopniowo, choć jednak na lepsze...